Trafiłem ostatnio z przewidywaniami, że PSG opędzluje Barcelonę, ale szczerze mówiąc – nie było to trudne. Jak wchodzicie na bankiet i widzicie, że jeden gość jest w poplamionych dresach, a reszta ma smokingi czy garnitury, to też nie jest żadna sztuka, by wskazać, kto do tego towarzystwa nie pasuje. No i Barcelona jest takim chłopkiem w nieekskluzywnym dresie. Nie pasuje do Ligi Mistrzów.
Dobra, do fazy grupowej jeszcze tak, różne cudaki potrafią się tam załapać, to i Barcelonę mimo wszystko wpuszczą. Ale dalej? Absolutnie. Na wiosnę chcemy oglądać poważne drużyny z ambicjami, a Katalończycy nie są już poważną drużyną. Może jeszcze kiedyś będą, ale kiedy – nie wiem. W skrajnym przypadku trzeba będzie czekać tyle, co na Milan, czyli dość długo. Teraz z jednej strony Milan dobrze stoi w Serie A, z drugiej wciąż daleko ma do swojej dawnej wielkości. Kiedy ją osiągnie? Nie wiadomo. Natomiast od triumfu w Lidze Mistrzów minęło dla nich 14 lat i czy potrafię sobie wyobrazić, że Barcelona poczeka tyle samo? Albo nawet troszeczkę mniej? Oczywiście, że tak.
Ta ekipa nie straszy dzisiaj nikogo. Składa się z piłkarzy przejedzonych, którzy kiedyś wygrywali i teraz niekoniecznie mają ambicje na coś więcej – Pique, Busquets. Składa się z piłkarzy, którzy przy normalnym zarządzaniu nie powinni znaleźć się nawet na liście życzeń Barcelony, a Camp Nou odwiedzać tylko w roli widzów, ewentualnie zawodników przeciwnych drużyn – Braithwaite, Lenglet, Umtiti, 30-letni Pjanić.
Rządzi nimi trener, który na dzień dobry pozbył się Suareza. Ja nie wiem, co trzeba mieć w głowie, żeby pogonić Suareza. Naprawdę nie wiem. Zostawić Braithwaite’a, odpalić Suareza… Teraz Urugwajczyk strzela aż miło dla Atletico i pewnie zostanie mistrzem Hiszpanii. Rany, co za idiotyzm.
Ech, prawdę mówiąc niewielu zawodników bym w tej ekipie zostawił. Albę (najedzony, ale wciąż z ochotą na więcej), Desta, Araujo, De Jonga, Pedriego, Puiga, Fatiego. Czyli w gruncie rzeczy – właściwie samych młodych. Do nich trzeba by dokooptowywać gości już na fali, z osiągnięciami, jak Haalanda czy Mbappe, ale skąd wziąć na to pieniądze? Przecież nawet jeśli przyjdzie Laporta, to ich nie wyczaruje z kapelusza. Poprzednie lata kreatywnej księgowości mogą być historią, ale tylko w ujęciu kalendarza. We wszystkich bilansach finansowych będą widziane jeszcze długo i będą się odbijać Barcelonie czkawką.
No i oczywiście zostawiłbym Messiego, ale tak po ludzku życzę mu zmiany otoczenia. Jego kariera nie będzie trwać wiecznie, zostały mu ostatnie lata i byłoby miło, żeby coś wygrał. Na co ma szansę z Barceloną? Nawet Puchar Króla wydaje się dla tej bandy tematem nie do ogarnięcia. O Lidze Mistrzów należy zapomnieć – teraz na pewno, ale jak mówiłem w kolejnych latach również. Mistrzostwo Hiszpanii? Trzeba być równym i dobrym cały sezon, Barcelona nie będzie równa i dobra. Trudno, naprawdę trudno będzie tutaj coś wygrywać, chyba prędzej Argentyna zostanie mistrzem świata. A to już duży zarzut.
Smutne to wszystko, ale nie ma takiego klubu, którego nie da się położyć beznadziejnym zarządzaniem. W końcu można powiedzieć, że polskie kluby mają coś z Barcelony.
WOJCIECH KOWALCZYK