Demolka Manchesteru United na Realu Sociedad. Sześć goli w meczu Olympiakosu z PSV. Gol w ostatniej minucie grającej w dziesiątkę Crvenej Zvezdy w starciu z Milanem. Bayer odrabiający wynik 0:3 i tracący gola na 3:4. Najlepszy (?) mecz Bale’a po powrocie do Tottenhamu. Oj, sporo działo się w pierwszej turze meczów czwartkowej Ligi Europy.
Dziwny był pomysł Realu Sociedad na ten mecz. Wszyscy wiedzą, że najgroźniejszą bronią Manchesteru United przy ustawieniu z Rashfordem na szpicy są prostopadłe podania grane za linię obrony. I co zrobili Hiszpanie? Wyszli obroną ustawioną na wysokości koła środkowego. Co miała w tej sytuacji robić ekipa Solskjaera? Grała do znudzenia prostopadłe podania za obrońców.
Rashford mógł mieć w tym spotkaniu hat-tricka, ale w pierwszej połowie chciał koniecznie zrobić z Alejandro Remiro gracza meczu. Setka z drugiej minuty – prosto w bramkarza. Zaraz po tym jeszcze lepsza sytuacja po wyłożeniu mu piłki przez Fernandesa – znów w bramkarza. Wreszcie Remiro uznał, że trzeba się jakoś zrewanżować. W niegroźnej sytuacji wpadł w jednego z obrońców, zostawił pustą bramkę i Fernandes wbił piłkę do pustaka.
Manchester doskonale czuł się w tych szybkich atakach rozpoczynanych na lewym skrzydle. Tak też padł drugi gol – przyszywające podanie Rashforda, zgrabna klepka Jamesa i portugalski pomocnik miał już drugiego gola.
Wreszcie Rashford doczekał się swojego trafienia, gdy spokojnie wykorzystał znakomite dogranie Freda. Czwarte trafienie? A jakże, po podaniu za plecy. Tym razem do asysty gola dorzucił James, który jak już włączył tryb sprintu, to tak brutalnie odjechał obrońcom rywali, że ci mogli dobrze zapamiętać numer na jego plecach.
Hiszpanie nie mieli w tym meczu pół argumentu. Właściwie najgroźniejszą akcję przeprowadzili w pierwszej minucie tego starcia, gdy Januzaj uderzał niecelnie z dystansu. A “Czerwone Diabły”? Gdyby goście byli skuteczniejsi, to cyknęliby dziś formalnych gospodarzy szóstką, siódemką. Tak czy siak – jest już pewne, że losy tej rywalizacji są rozstrzygnięte.
Najlepsza wersja Bale’a
Siedem lat musieli czekać kibice Tottenhamu na mecz, w którym Gareth Bale w barwach Spurs strzeli gola i zaliczy asystę. Dzisiaj Walijczyk wydatnie pomógł w rozbiciu Wolfsbergeru – najpierw nastrzelił Sona. No, dobra, Koreańczyk nadstawił w głowę przy golu otwierającym wynik tego starcia, ale asysta Bale’a była kluczowa.
A później oglądaliśmy firmóweczkę Walijczyka. Akcja jak z podręcznika “strzelaj jak Bale”. Wbicie się w linię spalonego, przełożenie rywala jadącego na wślizgu, poprawka na lewą nogę i bomba nad rękami bramkarza.
Gol bardzo zgrabny, ale bodaj najładniejszą bramkę z serii meczów o 19:00 w Lidze Europy zaprezentował nam Lucas Moura.
Na emocje zapraszamy do Grecji, Rosji i Szwajcarii
Nigdy nie ukrywaliśmy, że faza grupowa bez polskich drużyn i wczesne fazy pucharowe w Lidze Europy lekko nas ziębią. Ale trudno było nie emocjonować się tym, co działo się w meczach Olympiakosu Pireus z PSV Eindhoven, Krasnodaru z Dinamem Zagrzeb oraz Young Boys Berno z Bayerem Leverkusen.
W Grecji było tak:
- 1:0
- 1:1
- 2:1
- 2:2
- 3:2
- 4:2
Dinamo też dwa razy dało się doganiać, ale ostatecznie ograło na wyjeździe Krasnodar. Tu wynik zmieniał się następująco:
- 0:1
- 1:1
- 1:2
- 2:2
- 2:3
Z kolei o comeback wieczoru mogli pokusić się piłkarze z Leverkusen. Szwajcarzy do przerwy prowadzili już 3:0 – dwa rzuty rożne, jedna kontra po kuriozalnej stracie Dragovicia i Bayer grający w niemal w pełni podstawowym składzie dostawał bęcki. Ale później do głosu doszedł Patrick Schick – dwa strzały głową w odstępie kilku minut, zrobiło się już 3:2. Peter Bosz wpuścił na boisko Diaby’ego, a ten potrzebował trzech minut, by wykorzystać cudowne dogranie młodziutkiego Wirtza.
Czym byłby jednak ten mecz, gdyby Young Boys nie strzelili gola na 4:3? No byłby niedokończoną opowieścią. Na minutę przed końcem meczu gospodarze zdołali zdobyć zwycięską bramkę za sprawą Theosona Siebatcheu.
Rehabilitacja jak się patrzy
Sporo działo się też w starciu Crvenej Zvezdy z Milanem. Tam mieliśmy anulowanego gola po VAR-ze dla Milanu, ale jeszcze przed przerwą ekipa Piolego wyszła na prowadzenie za sprawą samobója Radovana Pankova. Gospodarze odpowiedzieli po karnym, goście również po karnym strzelili gola na 2:1. Gdy z boiska za uderzenie rywala łokciem wyleciał Rodić, wydawało się, że Serbowie już w tym meczu nic nie ugrają.
I wtedy przyszedł doliczony czas gry.
Rzut rożny, piłka leci w okolice pierwszego słupka, a tam jest Milan Pavkov. Facet, który jesienią strzelił dwa gole w tym sensacyjnym zwycięstwie Serbów nad Liverpoolem. Strzał głową (a może zgranie na dalszy słupek?), piłka przelatuje nad Donnarummą i wpada do siatki.
I trudno powiedzieć, by ten gol był dla Crvenej Zvezdy niezasłużony. Miała swoje sytuacje w przekroju całego meczu, Milan nie porywał. Remis z przebiegu tego starcia jest wynikiem sprawiedliwym. Tym samym ekipa z Mediolanu skomplikowała sobie sprawę na trzecim froncie. W Serie A wyprzedził ją Inter, Inter też wygrał pierwszy mecz derbowy w Pucharze Włoch, a teraz doszedł do tego remis w Lidze Europy.
Komplet wyników:
Braga – AS Roma 0:2
Crvena Zvezda – AC Milan 2:2
Krasnodar – Dinamo Zagrzeb 2:3
Olympiakos Pireus – PSV Eindhoven 4:2
Real Sociedad – Manchester United 0:4
Slavia Praga – Leicester 0:0
Wolfsberger – Tottenham 1:4
Young Boys – Bayer Leverkusen 4:3
fot. NewsPix