Reklama

Marco Rose opuszcza strefę komfortu

Piotr Stolarczyk

Autor:Piotr Stolarczyk

15 lutego 2021, 18:42 • 5 min czytania 4 komentarze

Pod koniec ubiegłego roku Max Eberl, dyrektor sportowy Borussii Moenchengldbach, starał się przekonać wszystkich, że szansa na to, by Marco Rose pożegnał się z klubem, wynosi zaledwie procent. Oczywiście była to tylko dobra mina do złej gry i nikt nie brał na poważnie jego słów. Dziś brzmią one jeszcze bardziej groteskowo. Szkoleniowiec Źrebaków zagrał bowiem w otwarte karty i poinformował, że wraz z końcem sezonu kończy swoją misję. Zostaje nowym trenerem BVB. 

Marco Rose opuszcza strefę komfortu

Nasi sąsiedzi trąbili już o tym od momentu, gdy Lucien Favre został zwolniony z funkcji trenera ekipy z Dortmundu. Wówczas Marco Rose był typowany jako główny kandydat do objęcia sterów w BVB. Z tym że dopiero od lipca. Niektórzy jeszcze wierzyli, że Edin Terzić sprawdzi się w roli pierwszego szkoleniowca. Dźwignie dortmundczyków z kryzysu i tym samym zapracuje na przedłużenie umowy. Że niby okaże się kimś na wzór Hansiego Flicka, oczywiście w odpowiedniej skali. Tak się jednak nie stało. Borussia dalej jest pogrążona w marazmie, a jej włodarze postanowili już teraz zabezpieczyć się na przyszły sezon – dogadali się z trenerem Źrebaków. Wprawdzie nie jest to jeszcze potwierdzony ruch, ale nic nie wskazuje na to, by w tej sprawie wydarzyło się coś nieoczekiwanego.

Zatem, dlaczego w Dortmundzie mieli na niego aż tak dużą chrapkę? Co może czekać go w nowym miejscu pracy?

Potrafił Źrebakom błyskawicznie narzucić swoją filozofię gry

Aktualnie Marco Rose jest jednym z najgorętszych nazwisk na niemieckiej giełdzie trenerskiej. Uważany jest za świetnego fachowca. Człowieka, który praktycznie z miejsca sprawił, że Źrebaki stały się niezwykle efektownie grającą drużyną. Pod jego wodzą wielu piłkarzy osiągnęło szczyt formy. Zrobił z nimi wynik ponad możliwości. Obecnie Borussia wyróżnia się wręcz niezwykłą elastycznością taktyczna. W zależności od przeciwnika i sytuacji Rose preferuje różne systemy gry: 4-2-3-1, diamentowe 4-4-2, 4-3-3, 3-5-2, 3-4-3.

Przed objęciem przez niego sterów, ekipa z Moenchengladbach zajęła piąte miejsce w lidze w sezonie (2018/19), a rok wcześniej dziewiąte. Premierowy sezon pod wodzą Rose okazał się bardzo udany. Jego nowy zespół przez długi czas dotrzymywał kroku wielkiemu Bayernowi. Ostatecznie z dorobkiem 65 punktów wywalczył czwarte miejsce w rozgrywkach o mistrzostwo Niemiec, dzięki czemu uzyskał przepustkę do Ligi Mistrzów. Mogłoby się wydawać, że w grupie z Interem Mediolan, Realem Madryt i Szachtarem Donieck jest skazany na pożarcie. Jednak sprawił dość dużą sensację i w najbliższym czasie czeka go w 1/8 finału dwumecz z Manchesterem City.

Reklama

Człowiek namaszczony przez Jurgena Kloppa

To, że dziś znajduje się w tym miejscu, zawdzięcza dwóm osobom – Ralfowi Rangnickowi oraz Max Eberlowi. Gdy był opiekunem czwartoligowego Lokomitiv Lipsk otrzymał od Rangnicka ciekawą, aczkolwiek nieoczywistą propozycję – przejęcie zespołu U-16 Red Bulla Salzburg.

Co ciekawe, to Jurgen Klopp jako pierwszy dostrzegł jego potencjał na dobrego szkoleniowca.

Marco Rose pierwszy raz usłyszał, że w przyszłości będzie topowym trenerem od Jurgena Kloppa, który prowadził go w Mainz. Takim namaszczeniem przez genialnego i niezwykle charyzmatycznego szkoleniowca można byłoby machać na prawo i lewo jako najlepszą referencją świata, gdyby nie fakt, że i Rose, i Klopp pewnie za bardzo tej rozmowy nawet nie pamiętają. Obaj byli kompletnie nawaleni. Właśnie świętowali awans Mainz do Bundesligi, pili piwo za piwem, podlewając wszystko szampanem, a im późniejsza była godzina, tym naturalnie wzrastał klimat do czułych wyzwań. Takie samo proroctwo, podczas tego samego wieczoru, usłyszał zresztą Sandro Schwarz, który po zakończeniu kariery z przeciętnym skutkiem prowadził właśnie moguncką ekipę, a teraz próbuje swoich sił, na razie całkiem udanie, w Dynamie Moskwa – fragment bardzo obszernej sylwetki Marco Rose autorstwa Jana Mazurka.

*

Finalnie zgodził się trenować tamtejszą młodzież. Ryzyko się opłaciło. Wprawdzie musiał trochę poczekać na objęcie posady pierwszego szkoleniowca austriackiego hegemona, ale po czterech latach los wynagrodził mu cierpliwość. Najpierw w duecie z szesnaście lat młodszym Rene Mariciem zdobyli młodzieżową Ligę Mistrzów w sezonie 2016/17. Potem przejęli pierwszy zespół i usłyszał o nich cały piłkarski świat. Marco Rose punktował lepiej niż jakikolwiek trener w historii klubu. Zdobywał średnio 2.35 punktu na mecz i prowadził zespół w największej liczbie spotkań spośród wszystkich szkoleniowców Salzburga w XXI wieku. Dwa mistrzostwa Austrii były formalnością. Dorzucił do tego 1/2 finału Ligi Europy w sezonie 2017/18.

Nie umknęło to Maxowi Eberlowi, który celowo tylko o rok przedłużył kontrakt dotychczasowemu trenerowi – Dieterowi Hecknigowi. Wszystko po to, by Marco Rose mógł szybciutko wskoczyć na jego miejsce. Jednak, gdy nadarzyła się dla Rose wielka szansa, by zrobić krok naprzód, bez żadnych sentymentów uruchomił klauzulę odejścia w kontakcie obowiązującym go do 2022 r.

Trudne zadanie przed Rose

W BVB będzie czekało go wiele wyzwań. Aktualnie ekipa z Dortmundu znajduje się poza strefą premiowaną awansem do Ligi Mistrzów. Szósta lokata w tabeli i sześć punktów straty do czwartego miejsca stanowią ogromny powód do zmartwienia dla tamtejszych działaczy. A w dodatku nic na razie nie zapowiada tego, by jego potencjalny nowy zespół miał nagle rozpocząć marsz w górę tabeli. Ewentualny brak promocji do rozgrywek Champions League oznaczałby wielomilionowe straty finansowe, które musiałby zostać pokryte sprzedażą kluczowych graczy.

Reklama

W przyszłym sezonie, tak czy siak, bez względu na ostateczne ligowe rozstrzygnięcia, będzie zmuszony przeprowadzić rewolucję. Wręcz pewne jest to, że Jadon Sancho pożegna się z BVB. Niepewna jest przyszłość Erlinga Haalanda.  Klub także będzie chciał pożegnać się z zawodnikami, dla których dotychczasowy pobyt w Dortmundzie okazał się pasmem rozczarowań. Na przykład: Nico Schulzem czy Julian Brandtem.

Czeka go praca u podstaw ze zdolną młodzieżą oraz konieczność szybkiego wkomponowania w zespół nowych nabytków. Przede wszystkim priorytetem będzie dla niego nowa obsada na pozycji bramkarza. Z Romanem Burkim i Marvinem Hitzem nie będzie w stanie nawiązać walki z Bayernem.

Z kolei musimy pamiętać, że szybko odcisnął piętno na imienniczce z Moenchengladbach. Na podobny efekt w przyszłym sezonie liczą wszystkie osoby związane z BVB.

Fot. Newspix

Najnowsze

Polecane

Wszyscy następcy oraz kompani Stocha, Kubackiego i Żyły. Kiedy ktoś odpali na dobre?

Kacper Marciniak
0
Wszyscy następcy oraz kompani Stocha, Kubackiego i Żyły. Kiedy ktoś odpali na dobre?

Niemcy

Niemcy

Wstrząsające wyznanie bramkarki Bayernu. „Zdiagnozowano u mnie nowotwór złośliwy”

Aleksander Rachwał
6
Wstrząsające wyznanie bramkarki Bayernu. „Zdiagnozowano u mnie nowotwór złośliwy”

Komentarze

4 komentarze

Loading...