Gościem dzisiejszej Misji Futbol był Bartosz Kapustka. W programie Kanału Sportowego opowiedział o pomyśle Czesława Michniewicza, dotyczącym ustawienia z trójką obrońców i wahadłowymi. Czy według niego jest już w optymalnej dyspozycji? Jak ocenia obecny stan kadrowy swojego zespołu? Czy uważa, że jego drużyna w letnim okienku transferowym będzie potrzebowała wzmocnień? Zapraszamy na rozmówkę z czternastokrotnym reprezentantem Polski!
Bartek, zaraz pojawią się głosy, że cię pompujemy, ale zagrałeś szefa w meczu przeciwko Rakowowi Częstochowa. Czy to jest już Bartosz Kapustka – wersja z 2016 roku ?
Wiesz co? Ja nie chcę już do tego wracać. Wiele jest już porównań do tamtego okresu. Ludzie cały czas pytają się mnie: czy jestem już gotowy? W jakim stopniu wróciłem do swojej dawnej dyspozycji? Ja sam siebie odkrywam na nowo. Znowu wracam do regularnej gry i cieszę się z każdego spotkania. Mam nadzieję, że w następnych meczach będę w coraz lepszej formie. Muszę przyznać, że już czuję się dobrze.
LEGIA WYGRA Z JAGIELLONIĄ? KURS 1.80 W TOTOLOTKU!
Zapytam się ciebie o zmianę ustawienia – bo faktycznie w sobotę wyszliście zupełnie inaczej niż przedtem. Trener Michniewicz zamknął treningi na tydzień. Naprawdę przez ten czas da się nauczyć grać w systemie na dwóch wahadłowych i trzech środkowych obrońców?
My już na zgrupowaniu w Dubaju trenowaliśmy takie ustawienie – z trzema środkowymi obrońcami i wahadłowymi. Na pewno nie było tyle treningów i spotkań, ile trener, by sobie życzył. Głównie z powodu urazów i zawirowań. Ale to prawda – mieliśmy cztery/pięć dni na to, aby przygotować się w tym systemie pod Raków. Od początku tygodnia trenowaliśmy właśnie w takim ustawieniu. Cieszę się, że zagraliśmy mądrze, a przede wszystkim, że zrealizowaliśmy założenia. Natomiast trudno powiedzieć, że w tym ustawieniu czujemy się bardzo dobrze. Potrzeba czasu, aby funkcjonować w nim jeszcze lepiej.
Powiedziałeś takie słowa: „ustawienie pod Raków”. W związku z tym mamy dwa pytania. Pierwsze – czy tobie wydaje się, że było to ustawienie pod konkretnego rywala? Czy jednak będziecie kontynuować je w następnych spotkaniach? Druga kwestia – można przypuszczać, że doszedłeś do optymalnej dyspozycji biegowej. Byłeś zawodnikiem, który przebiegł w sobotniej rywalizacji największy dystans. Nie widziałem jeszcze statystyki sprintów, ale to było znowu około trzynastu kilometrów w twoim wykonaniu.
To ustawienie na pewno realizowaliśmy pod względem meczu z Rakowem. Oni wyszli praktycznie tym samym ustawieniem co zawsze, a my chcieliśmy złapać ich w grze jeden na jeden, przeprowadzać akcję bokami i zneutralizować ich mocne atuty. Zdecydowanie mieliśmy na uwadze to, w jaki sposób grają częstochowianie. Z kolei, tak jak powiedziałem wcześniej, na zgrupowaniu w Dubaju mieliśmy rozmowy na temat tego, że czasami będziemy chcieli grać trójką w obronie. Zobaczymy, jak często ten plan będzie wprowadzany w życie. To już pytanie do trenera. Od jego decyzji będzie to zależeć. Zapewne nasza sytuacja kadrowa będzie miała w tej kwestii duże znaczenie, bo różnie ostatnio u nas to wygląda.
A MOŻE JEDNAK REMIS? KURS 3.70 W TOTOLOTKU!
A co do drugiej kwestii – tak, nigdy nie miałem problemu z bieganiem, gdy byłem w regularnym rytmie meczowym. Wówczas zawsze moje statystki dotyczące tego wyglądały dobrze. Teraz rzeczywiście wyglądam optymalnie. W meczu z Rakowem tak naprawdę w 90. minucie dalej mogłem pressować. Czułem się naprawdę świetnie.
Gdy patrzysz na ławkę rezerwowych Legii, to co widzisz?
(śmiech) Widzę zawodników, którzy czekają na swoje szanse. Nie ma co ukrywać – rzeczywiście dużo ludzi od nas odeszło w ostatnich miesiącach. Na szczęście trzon drużyny został utrzymany. Myślimy o mistrzostwie Polski, ale przede wszystkim o tym, by jesienią zrobić coś fajnego. Jeżeli nie bierzemy pod uwagę polskiego podwórka, tylko patrzymy pod kątem europejskich pucharów, to potrzebujemy wzmocnień.
Mamy jeszcze jedno pytanie na koniec: czy uważasz, że Paulo Sousa był świetnym środkowym pomocnikiem (śmiech)? Możesz nie odpowiadać.
Hahaha! Trener Sousa już nie gra w piłkę od dłuższego czasu. Nie widziałem żadnego jego spotkania.
ROZMAWIALI TOMASZ SMOKOWSKI I MATEUSZ BOREK
Fot. FotoPyk