Reklama

Arsenal znów ma kłopoty. “Kanonierzy” pokonani przez Aston Villę

redakcja

Autor:redakcja

06 lutego 2021, 15:39 • 3 min czytania 2 komentarze

Arsenal w dzisiejszym starciu z Aston Villą przeważał, przeważał, aż w końcu… przegrał. “Kanonierzy” bardzo szybko dostali w łeb od swoich oponentów i niby zrobili wiele, by odrobić jednobramkową stratę, ale tak naprawdę to The Villans wykreowali sobie więcej konkretnych sytuacji do podwyższenia przewagi. 

Arsenal znów ma kłopoty. “Kanonierzy” pokonani przez Aston Villę

Szybki cios

Pierwsza połowa spotkania, delikatnie rzecz ujmując, nie porwała. Choć zaczęła się od bardzo mocnego uderzenia, bo już w drugiej minucie gry gospodarze objęli prowadzenie. Piłkarze Arsenalu ewidentnie nie byli przygotowani na tak intensywny początek ze strony Aston Villi. Stracili piłkę pod własnym polem karnym i zostali za swoją niefrasobliwość boleśnie skarceni. Bertrand Traore odebrał futbolówkę, wparował w szesnastkę na pełnej szybkości i dostrzegł podaniem Olliego Watkinsa, który bez najmniejszych problemów skierował piłkę do siatki.

To już jego 10 gol w Premier League.

Pewnie gdyby Mikel Arteta mógł, to w reakcji na tę akcję wyrzuciłby z boiska wszystkich piłkarzy swojego zespołu i skomponował wyjściową jedenastkę od nowa. Skandalicznie zachowali się gracze “Kanonierów”, ze szczególnych uwzględnieniem defensorów.

Po tym błyskawicznym golu gospodarze skoncentrowali się na pilnowaniu korzystnego rezultatu, a Arsenal – z reguły nieudolnie – próbował przełamać ich defensywne szyki. Wprawdzie w kilku sytuacjach londyńczycy byli całkiem blisko gola, lecz gdy przychodziło co do czego, to na wyżyny możliwości wznosił się Emiliano Martinez. Były golkiper Arsenalu, obecnie strzegący dostępu do bramki w ekipie z Birmingham. W paru sytuacjach Argentyńczyk popisał się niezwykłym refleksem, co jeszcze bardziej napełniało gospodarzy pewnością swoich umiejętności w defensywie. Przyjezdni niby cisnęli, ale nie było przed przerwą takiego momentu, w którym można było pomyśleć, że wyrównanie wisi w powietrzu.

Reklama

Nic nie chciało wpaść

Po przerwie Arsenal miał już naprawdę zdecydowaną przewagę w posiadaniu piłki. Podopieczni Deana Smitha postawili wyłącznie na grę z kontrataku. I, co ciekawe, naprawdę niewiele brakowało, a to oni podwyższyliby prowadzenie. Swoje szanse marnowali jednak Jack Grealish, Ollie Watkins, Ross Barkley czy też Jacob Ramsey. Tutaj wypada pochwalić również drugiego z golkiperów, bo Mathew Ryan nie ustępował klasą wspomnianemu Martinezowi. Defensorzy Arsenalu z kontrami Aston Villi radzili sobie kiepsko, lecz Ryan stawał na wysokości zadania.

Tylko w drugiej połowie sześć skutecznych interwencji. Ostoja.

“Kanonierzy” w paru momentach także byli blisko gola. Najlepszą okazję zmarnował chyba Martin Odegaard, który miał wymarzoną piłkę do strzału z okolic szesnastego metra, ale przymierzył niechlujnie i w efekcie fatalnie przestrzelił. Generalnie jednak z naporu londyńczyków wynikało niewiele. W sumie podobnie jak w pierwszej połowie. Z defensorów Aston Villi biła pewność, że jednobramkową przewagę uda się utrzymać do końca. Znakomicie grali zwłaszcza boczni obrońcy – Matty Cash oraz Matt Targett. Wygrywali prawie wszystkie pojedynki ze skrzydłowymi gości.

Różnicę na plus w zespole Arsenalu robił tak naprawdę tylko 19-letni Bukayo Saka. Rozczarowali napastnicy – najpierw Alexandre Lacazette, potem wpuszczony z ławki Pierre-Emerick Aubameyang. Niewiele pokazał Nicolas Pepe, nie zaistniał Emile Smith Rowe. Za dużo było w londyńskim zespole słabych punktów, by przełamać świetnie zorganizowaną drużynę gospodarzy. Smith wygrał taktyczną potyczką z Artetą.

***

Aston Villa wskakuje zatem na ósmą pozycję w tabeli Premier League. Traci tylko pięć punktów do czwartego Liverpoolu, a ma rozegrany jeden mecz mniej niż The Reds. Na ten moment The Villans plasują się między innymi przed Tottenhamem czy też Arsenalem. I trzeba powiedzieć, że nie ma w tym przypadku – jakkolwiek to zabrzmi, ta drużyna w tej chwili wygląda po prostu na lepszą od obu londyńskich potęg.

Reklama

ASTON VILLA 1:0 ARSENAL FC
(O. Watkins 2′)

fot. NewsPix.pl

Najnowsze

Francja

Prezes amatorskiego klubu we Francji wściekły na Waldemara Kitę. “To małostkowe”

Aleksander Rachwał
2
Prezes amatorskiego klubu we Francji wściekły na Waldemara Kitę. “To małostkowe”

Anglia

Anglia

Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League

Bartosz Lodko
1
Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League

Komentarze

2 komentarze

Loading...