Reklama

Tak fatalnie Lech punktował tylko raz w erze Rutkowskich

Damian Smyk

Autor:Damian Smyk

01 lutego 2021, 14:50 • 5 min czytania 41 komentarzy

Mniej zwycięstw od Lecha Poznań ma tylko Stal Mielec, Podbeskidzie Bielsko-Biała i Wisła Kraków. Zaledwie cztery spotkania wygrał Kolejorz w lidze – z tego dwa bardzo szczęśliwie. Mało tego – tak fatalną sytuację w tabeli po piętnastu kolejkach lechici mieli tylko raz za ery Rutkowskich. Oczywiście, wciąż można zamazywać sobie obraz tego sezonu występami w Lidze Europy. Ale szersze spojrzenie na ten sezon w wykonaniu sprawia, że kibice w Poznaniu mogą tylko siąść i zapłakać.

Tak fatalnie Lech punktował tylko raz w erze Rutkowskich

Lech miał otworzyć w Zabrzu nowy etap tego sezonu. Z dwoma nowymi piłkarzami w wyjściowym składzie, z miesiącem na wytrenowanie elementów, na które jesienią nie było czas przy natłoku meczów. Ponadto piłkarze mogli wypocząć – nie tylko fizycznie, ale przede wszystkim psychicznie. Lansowana przez część dziennikarzy teza zakładała, że poznaniacy wpadli w spiralę słabych meczów, że presja ich paraliżowała, a po wyczerpującej jesieni styczniowa przerwa od gry miała przewrócić radość z samego futbolu piłkarzom Lecha.

Remis w Zabrzu wyhamował optymizm

No i przyszedł ten mecz z Górnikiem. Lech już po dwóch minutach mógł grać w dziesiątkę, stracił typową dla siebie bramkę, a w przekroju całego spotkania był zespołem, który w mniejszym stopniu zasłużył na remis. Jeśli czyjaś gra podobała nam się bardziej, to na pewno była to gra ekipy Marcina Brosza. Fani z Wielkopolski – ci, którzy wierzyli w cudowną odmianę Kolejorza – zostali sprowadzeni na ziemię.

Ktoś powie – dobra, to tylko jeden mecz, zaraz wróci Ishak, do formy dojdzie Ramirez, zacznie grać Milić czy zdrowy będzie Sykora. I wtedy Lechowi będzie łatwiej. Sęk w tym, że problemem Lecha nie jest mecz w Górnikiem czy forma jednego lub dwóch zawodników. Lech zalicza właśnie drugi najgorszy półmetek rozgrywek za ery Rutkowskich. Czyli to drugi najgorszy wynik po piętnastu kolejkach w ostatnich piętnastu latach.

Pod uwagę wzięliśmy piętnastą kolejkę jako wyznacznik połowy sezonu, bo w tym okresie od 2006 roku mieliśmy już ESA37 z podziałem punktów, ESA37 bez podziału, ESA30, teraz znów mamy system trzydziestu kolejek bez podziału punktów.

Reklama

Zatem jak wyglądał Lech w ostatnich latach po rozegraniu piętnastu meczów?

  • sezon 20/21 – 18 punktów – 10. miejsce – 13 punktów straty do lidera
  • 19/20 – 20 pkt – 8. – 9 do lidera
  • 18/19 – 21 – 6. – 10
  • 17/18 – 24 – 6. – 5
  • 16/17 – 22 – 5. – 8
  • 15/16 – 13 – 15. – 21 (sezon pucharowy)
  • 14/15 – 23 – 7. – 6
  • 13/14 – 23 – 5. – 8
  • 12/13 – 29 – 2. – 4
  • 11/12 – 22 – 8. – 9
  • 10/11 – 19 – 11. – 11 (sezon pucharowy)
  • 09/10 – 28 – 4. – 6
  • 08/09 – 30 – 2.- 1
  • 07/08 – 29 – 4.- 12
  • 06/07 – 21 – 8. – 9

Dość zatrważające jest to, jak Lech fatalnie gra jesienią (co przekłada się też później na cały sezon) w latach, gdy kwalifikuje się do fazy grupowej europejskich pucharów. Trzy najgorsze rundy pochodzą właśnie z sezonów 10/11, 15/16 i czy 20/21 – czyli dokładnie w tych latach, gdy Lech grał jesienią mecze grupowe w Lidze Europy. Tylko w sezonie 10/11 szturmował ligę już bez Lewandowskiego. Pięć lat później – z Thomallą, Formellą czy Holmanem. A teraz? Wydaje się, że – przynajmniej na papierze – ta kadra powinna wystarczyć choćby do tego, by mieć średnią 1,5 punktu na mecz.

A przecież niewiele brakowało, by Lech był w tym sezonie w tabeli jeszcze niżej.

Spójrzmy na cztery zwycięstwa lechitów w tym sezonie. Tak, serio – Lech wygrał tylko cztery mecze na piętnaście kolejek.

Ale zerknijmy kogo i jak Kolejorz ogrywał.

  • 1:0 – Warta Poznań – bicie głową w mur przez większość spotkania. Warta miała dwie niezłe sytuacje w pierwszej połowie. Lechici przycisnęli dopiero w ostatnich minutach. Wreszcie strzał z dystansu blokował Łukasz Trałka – tak nieszczęśliwie, że został trafiony w rękę. W doliczonym czasie gry wapno wykorzystał Jakub Moder.
  • 4:1 – Piast Gliwice – najefektowniejsze zwycięstwo zespołu Dariusza Żurawia. Ale to był Piast pogrążony w głębokim kryzysie. W pierwszych pięciu meczach zdobył jeden punkt. Czyli zwycięstwo robiące wrażenie. Ale też zwycięstwo z ostatnią drużyną w tabeli.
  • 1:0 – Lechia Gdańsk. Wygrana zawdzięczana Michałowi Nalepie i sędziom. Mecz walki, w którym było mało sytuacji strzeleckich. Ishak obił słupek. Pachniało zerozeryzmem, ale Michał Nalepa zagrał piłkę ręką we własnym polu karnym i lechici jedynego gola strzelili po jedenastce. Lechia zdobyła później gola, ale… nieuznanego niesłusznie. Łukasz Zwoliński strzelał głową po rzucie rożnym, Bednarek interweniował, ale jak wykazał Canal+ – piłka przeszła całym obwodem linię bramkową.
  • 4:0  – pokaz siły na tle Podbeskidzia. Na tle Podbeskidzia z bilansem 2-3-6 na tamten moment. Z Rundiciem grającym dla Lecha.

I to tyle. Na tym kończy się wyliczanka. Zatem Lech swoje cztery zwycięstwa zdobył na pogrążonym w kryzysie Piaście, beznadziejnym Podbeskidziu z kabaretową obroną, a ponadto dzięki pomyłce sędziego w Gdańsku i po rzucie karnym w 90. minucie w derbach.

Oczywiście Lech też tracił bramki w końcówkach meczów i zamiast zwycięstw tylko remisował (ot, chociażby mecz z Rakowem lub porażka z Legią w Warszawie). Natomiast jasnym jest, że od klubu z takimi aspiracjami oczekuje się raczej wbijania gwoździa w ostatnich minutach niż dziadowskiego tracenia bramek, które skutkują też stratą punktów.

Do czego miał prowadzić sezon przejściowy?

Lech jest w tabeli za Wisłą Płock. Za Lechią, która jest w trakcie przebudowy zespołu. Oraz za Jagiellonią, która jesienią też miała moment kiepściutkiej gry. Ledwie dwa punkty do Lecha traci Warta – klub, który pewnie przez cały rok wydaje na pensje tyle, co Kolejorz w miesiąc.

Reklama

W Poznaniu muszą realnie przysiąść nad tym, czy całą winę za tak fatalne wyniki w pierwszej połowie sezonu można zwalić na europejskie puchary. Bo skoro poprzedni sezon miał być sezonem przejściowym, to jaki jest ten obecny? Sezon przejściowy – jak sama nazwa wskazuje – jest przejście między punktem A, a punktem B. Tymczasem poznaniacy są na dobrej drodze do tego, by wynikowo w Ekstraklasie stanąć w miejscu. W sezonie 2018/19 zajęli ósme miejsce w lidze.

Czyli sezon przejściowy był przejściem z przeciętności do przeciętności?

fot. FotoPyk

Pochodzi z Poznania, choć nie z samego. Prowadzący audycję "Stacja Poznań". Lubujący się w tekstach analitycznych, problemowych. Sercem najbliżej mu rodzimej Ekstraklasie. Dwupunktowiec.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

41 komentarzy

Loading...