Niezwykle gorąco dyskutowane decyzje sędziego Krzysztofa Jakubika czy fatalna interwencja Michała Buchalika – tak, to na pewno miało duży wpływ na to, że Wisła Kraków przegrała z Piastem Gliwice, mimo że prowadziła już 3:0. Możliwe jednak, że trener Peter Hyballa największe pretensje będzie miał do Jeana Carlosa.
Dlaczego?
Gdyby Brazylijczyk z hiszpańskim paszportem wykonał dobrze przynajmniej połowę roboty, przy której nie wypadało nawalić, tak czy siak jego drużyna sięgnęłaby po komplet punktów. Dotyczy to przede wszystkim postawy w ofensywie, ale i w defensywie będzie się do czego przyczepić.
WISŁA WYGRA Z JAGĄ? KURS 2.20 W SUPERBET!
Lista przewin tego zawodnika jest naprawdę długa.
-
na początku meczu strzelił tylko w poprzeczkę dobijając obronione przez Placha uderzenie Savicia, powinien zachować więcej precyzji;
-
w drugiej połowie przy stanie 3:2 miał chyba jeszcze lepszą okazję, znów zamieszanie w polu karnym, znów miał dobrze ustawioną piłkę i ponownie przywalił w górne obramowanie bramki;
-
potem Jean Carlos stanął przed jeszcze jedną bardzo dobrą szansą, tym razem z lewej strony pola karnego, i strzelił obok słupka;
-
po składnej akcji napędzonej przez Błaszczykowskiego nie potrafił dograć do kolegów wzdłuż bramki, a nie było to zadanie wyjątkowo trudne;
-
to Jean Carlos przegrał kluczowy pojedynek w defensywie z Konczkowskim, po którego dośrodkowaniu doszło do kontrowersyjnego starcia młodego Starzyńskiego ze Świerczokiem, co ostatecznie dało gościom karnego na 3:3.
Krótko mówiąc, facet w każdym momencie, w którym mógł zrobić istotną różnicę na plus, robił różnicę na minus. Wisła mogła prowadzić jeszcze szybciej, mogła potem podwyższyć i to nawet na więcej niż 4:2. Można było także wcześniej skasować akcję, która będzie teraz najgoręcej dyskutowana nie tylko przy Reymonta. Czasami wystarczy jeden tego typu sabotażysta w składzie, by pokrzyżować szyki dobrze funkcjonującej drużynie, która na dodatek nie narzeka na nadmiar szczęścia.
A MOŻE JEDNAK JAGA? KURS 3.40 W SUPERBET!
Jean Carlos kolejny raz potwierdził, że jest zawodnikiem-pułapką. Z pozoru wydaje się, że ma spore umiejętności i generalnie umie grać w piłkę, a takich gości trudniej odstrzelić niż ewidentne ciamajdy. Problem w tym, że jak przychodzi co do czego, najczęściej zawodzi. 2-3 razy na rundę wypadnie dobrze i wtedy wydaje się, że już musi odpalić. Potem jednak wraca na swój “normalny” poziom, aż wreszcie coś mu znowu wyjdzie, więc odżywają nadzieje, że w końcu wskoczył na wyższy level i tak w kółko.
Jak dla nas Peter Hyballa wytrzyma takiego kręciołka jeszcze maksymalnie kilka tygodni. A potem wóz albo przewóz dla Brazylijczyka. Odpowiedź, co go czeka, chyba jest łatwa do przewidzenia.
Fot. FotoPyK