Kiedy jesteś małym dzieckiem, chorujesz na rzadko spotykaną przypadłość, która sprawia, że nie możesz chodzić i jesteś przez pewien czas przykuty do wózka inwalidzkiego, raczej nie myślisz o tym, by profesjonalnie kopać piłkę. No chyba, że nazywasz się Declan Thompson i zrobisz wszystko, by walczyć o swoje marzenia.
Ta edycja Pucharu Anglii dla wielu kibiców była wyjątkowym wydarzeniem. Chorley odesłało do domu Derby County, Marine AFC zobaczyło na swoim boisku Garetha Bale’a, Crawley Town skompromitowało Leeds United. Nikt jednak nie cieszył się tak bardzo, jak Lee Thompson i jego rodzina, która oglądała mecz Sheffield Wednesday z Exeter City.
W końcówce spotkania na placu gry zameldował się Declan Thompson, 18-letni piłkarz, syn byłego zawodnika takich drużyn jak Sheffield United i Kidderminster Harriers. Nie towarzyszyła im zwykła radość z powodu debiutu syna w najstarszych rozgrywkach na świecie. Oni po prostu zalali się łzami. Mieli ku temu powód.
Omg can’t believe how proud I am @Decthompson09 I love you son can’t stop crying ❤️❤️❤️❤️⚽️ pic.twitter.com/nc2Se19HV8
— Lee Thompson (@LeeThom25796166) January 9, 2021
Ich synek, kilkanaście lat po tym, jak lekarze mieli wielkie wątpliwości, czy będzie mógł chodzić, wyszedł na boisko w meczu, który przed telewizorem śledziły tysiące osób. Wszedł na boisko po raz pierwszy w barwach The Owls i napisał najpiękniejszą historię, jaką może sobie wyobrazić rodzic.
Wyrok
Chociaż ojciec Declana nie zrobił wielkiej kariery, grając głównie w niższych ligach angielskiego futbolu, to zdołał zaszczepić miłość do futbolu u swojego najstarszego dziecka. Kilkuletni Thompson zaczął więc uczęszczać na treningi w Sheffiled United. To właśnie tam zauważono pierwsze objawy problemu. Przyszły gracz Sheffield Wedensday zaczął wyraźnie utykać. Z dnia na dzień sytuacja stawała się coraz gorsza.
Diagnoza lekarzy była bezlitosna. Mały chłopak chorował na zespół Perthesa, dotykający przede wszystkim dzieci w wieku wczesnoszkolnym. To stosunkowo rzadko spotykane schorzenie obejmujące głowicę kości udowej (jałowa martwica kości). Dotyka jednego dziecka na dziewięć tysięcy, a okres skutecznej rehabilitacji może potrwać nawet pięć lat. W wypadku niepowodzenia czas się wydłuża i konieczna może być poważna operacja. Jeśli i ona zawiedzie, delikatne oznaki niepełnosprawności mogą pozostać z chorym do końca życia.
Jasne, do legendy przeszedł już Garrincha, który miał jedną nogę wyraźnie krótszą od drugiej, lecz wówczas w głowie rodziny Thompsonów nie było miejsca na takie obrazy. Brazylijczyk to przypadek jeden na milion, w dodatku pochodzący z futbolowej prehistorii. Zamiast tego w świadomości kołatała im się myśl, że ich synek już zawsze może mieć problemy z chodzeniem.
Tym bardziej, że lekarze nie mieli dobrych wiadomości. Choroba Perthesa może mieć kilka odmian, niektóre są stosunkowo łagodne. Declan tyle szczęścia nie miał. Ortopedzi podjęli natychmiastową decyzję, że chłopaka trzeba operować. Poszedł pod nóż po raz pierwszy. Drugi. Trzeci. I kolejny. I kolejny. W jego biodro zostały wmontowane śruby, a koniec końców i tak trafił na wózek.
Biodro spenetrowane przez chorobę nie było wystarczająco silne. Kilkuletni chłopak, który chciał grać w piłkę został brutalnie zatrzymany. Miał już nigdy nie myśleć o tym, co było jego największą pasją. Okazało się jednak – jakkolwiek patetycznie by to nie zabrzmiało, że w jego słowniku nie ma wyrazu: nigdy.
Wejście w wiraż
Wbrew zaleceniom i zdrowemu rozsądkowi, Declan Thompson zaczął bardzo szybko grać w piłkę. Jeszcze w szkolnych czasach lawirował wózkiem między swoimi kolegami, którzy starali się go traktować na równi z nimi. Rzecz jasna zdarzały się niechlubne wyjątki, pozostawiające sporą zadrę w sercu dzieciaka. Jak sam wspomina, nieco starsi od niego śmiali się i wytykali palcami, gdy przejeżdżał obok nich. Nie życzymy takiej lekcji nikomu, lecz z pewnością w ten sposób hartował się charakter przyszłego piłkarza. Thompson okazał się być niezłomnym.
Gdy biodro ustabilizowało się na tyle, że można było odstawić wózek, nie było siły, aby zatrzymać chłopaka goniącego za swoimi marzeniami. Declan grał w piłkę wszędzie tam, gdzie to było możliwe. Oczywiście po kryjomu, bo taka sytuacja groziła pogorszeniem się stanu jego zdrowia. Nie było to rozsądne, nie było to uczciwe wobec starań, jakie podjęła rodzina i lekarze, ale było najbardziej filmową historią w ostatnich latach. Tym bardziej, że ten niepoprawny marzyciel w końcu dopiął swego.
Jak możemy przeczytać na The Athletic, Thompson wrócił do pełnej sprawności wchodząc w nastoletni wiek. Jednakże gdy na jego torcie pojawiła się czternasta świeczka, chłopak podjął decyzję, której mało kto się po nim spodziewał. Otóż postanowił, że rezygnuje z futbolu i skupia się na nauce. Rzucił akademię Sheffield Wednesday, do której niedawno wrócił i poświęcił się szkole.
Oczywiście dalej pozostawał związany z futbolem, ale w znacznie mniej profesjonalnym stopniu. Kopał z kolegami ze szkolnej ławki, trenował w siódmoligowym Stocksbridge Park Steels, prowadzonym przez jego ojca i odrzucił kilka stypendiów sportowych z USA. Wydaje się, że starał się nadrobić stracony przez chorobę czas, gdy był przykuty do wózka i kul ortopedycznych.
W końcu jednak nadszedł moment, w którym Declan zdecydował się powrócić.
Filmowa historia
Po krótkim pobycie na peryferiach angielskiego futbolu, gdzie spotkał się między innymi z Rhysem Williamsem, środkowym obrońcą Liverpoolu, Thompson chciał wejść na zdecydowanie wyższy poziom. Wybór mógł być tylko jeden – Sheffield Wednesday. Klub ani razu nie zrezygnował z chłopaka, ani razu nie postawił na nim krzyżyka. Nikt nie robił mu problemów, gdy stwierdził, że chce jeszcze raz zagrać z Sową na piersi.
Dołączył do drużyny młodzieżowej i szybko odniósł z nią sukces, wygrywając młodzieżowe rozgrywki. Było to dla niego przedziwne uczucie, bowiem w finale baraży The Owls pokonali Sheffield United – derbowego rywala, w którym karierę zaczynał nie tylko on, ale przede wszystkim jego ojciec. Niedługo później Declan został przeniesiony do drużyny U-23, a na początku tego roku, los nakręcił kolejną filmową historię z futbolem w tle. Tych kilka minut spędzonych przeciwko Exeter City w ramach Pucharu Anglii, było nobilitacją nie tylko dla Thompsona, ale przełomowym momentem dla wszystkich dzieciaków, które cierpią na chorobę Perthesa.
“Rozmawiałem z młodym chłopakiem z okolic Wigan, który ma to samo co ja. Mam wrażenie, że bardzo im pomogłem, gdy zobaczyli, że słowa: to nie koniec świata, możesz wciąż być tym, kim chcesz, nie są wyssane z palca. (…) Moja mama otrzymała niezliczone wiadomości od innych rodziców zrzeszonych w Perthes Association. Wszyscy byli niezwykle poruszeni, tym co stało się 9 stycznia. Powtarzali, że to dla nich wielki dzień“. – mówił 18-latek w rozmowie dla The Athletic.
Obecnie młody zawodnik, poza aktywnym trenowaniem z Sheffield Wednesday, jest też ambasadorem angielskiej organizacji Steps, która współpracuje z dziećmi dotkniętymi chorobą kończyn dolnych. Zważywszy na to, że przed Declanem jeszcze całe życie, liczba marzeń, które przypuszczalnie uratuje ten chłopak, może iść w tysiące. Oby tak się stało.
Fot.Newspix