Kiedy na początku bieżącego sezonu ligowego Bayern Monachium powiózł Schalke 04 aż 8:0, pewne wydawały się dwie rzeczy. Po pierwsze, że ekipa z Gelsenkirchen będzie miała duże problemy z utrzymaniem się w Bundeslidze. Po drugie, że monachijczycy nie będą mieli żadnych problemów z obroną mistrzowskiego tytułu. No i jak na razie wszystko przebiega zgodnie z pierwotnymi założeniami, choć dzisiejszy Bayern z całą pewnością nie jest aż tak mocny jak ten z początków rundy jesiennej, a obecne Schalke też nie jest aż tak beznadziejne jak wtedy. Czy to zatem oznacza, że dzisiaj czeka nas bardziej wyrównane starcie między tym ekipami? Tego byśmy sobie i wam życzyli, aczkolwiek nie obrazimy się na kolejny mecz z gatunku szalonych. Historia konfrontacji Schalke z Bayernem obfituje zresztą w kosmiczne rezultaty.
Wybraliśmy zatem dziesięć potyczek Bayernu z Schalke, które zapisały się na kartach historii niemieckiej piłki za sprawą wyjątkowo spektakularnego przebiegu i okazałego rezultatu. Oczywiście w większości przypadków w rolę pogromców wcielali się tutaj Bawarczycy, ale i ekipa z Gelsenkirchen ma na koncie naprawdę niezapomniane triumfy nad monachijczykami, choć dziś może trudno w to uwierzyć. Doszło też do paru odjechanych remisów.
Zapraszamy do szybkiej podróży w czasie.
(25.02.1970) BAYERN MONACHIUM 6:0 FC SCHALKE 04
17. kolejka Bundesligi 1969/1970
Bayern Monachium pierwsze mistrzostwo Niemiec zdobył w 1932 roku, ale na kolejny tytuł przyszło mu zaczekać grubo ponad trzy dekady. To był długi okres posuchy i zawirowań. W sezonie 1968/69 bawarska ekipa wreszcie zwyciężyła jednak w rozgrywkach Bundesligi i tak naprawdę to tamta kampania ligowa rozpoczęła nowy, ten najpiękniejszy rozdział w dziejach klubu. Bayern wcześniej wygrywał już wprawdzie krajowe puchary, a nawet zdobył Puchar Zdobywców Pucharów w 1967 roku, teraz stał się niniejszym potęgą niemieckiego futbolu. I zaczął swoim dorobkiem ścigać między innymi takie kluby jak Schalke, wówczas wciąż jeszcze znacznie bardziej utytułowane od monachijczyków.
LEWY ZDOBĘDZIE DZIŚ CO NAJMNIEJ DWA GOLE? KURS: 1,62 W TOTOLOTKU!
Na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych Bayern w Bundeslidze wiele razy demonstrował swą niezwykłą siłę. Zwycięska 6:0 konfrontacja z drużyną Die Konigsblauen to jeden z najbardziej wymownych przykładów klasy Bawarczyków.
Co ciekawe – Gerd Mueller, trochę chyba niesprawiedliwie przedstawiany niekiedy jako prosty dostawiacz szufli, w tamtym spotkaniu zdobył jednego gola, natomiast dwa trafienia wypracował partnerom. Na listę strzelców wpisali się także Franz Beckenbauer, Dieter Brenninger i Franz Roth, a zatem cała plejada legend niemieckiego futbolu. Aczkolwiek akurat w sezonie 1969/70 monachijczycy mistrzostwa Niemiec nie zdobyli. Musieli uznać wyższość Borussii Moenchengladbach, choć zdobyli od niej prawie o dwadzieścia goli więcej w lidze.
(28.06.1972) BAYERN MONACHIUM 5:1 FC SCHALKE 04
34. kolejka Bundesligi 1971/72
W sezonie 1971/72 bawarska ekipa po krajowy tytuł już zdołała sięgnąć. Jej głównym konkurentem w tym wyścigu było właśnie Schalke, które ostatecznie uplasowało się o trzy punkty za plecami Bayernu. Co naprawdę dobrze o zespole z Gelsenkirchen świadczy, ostatecznie monachijczycy tylko w rozgrywkach ligowych zdobyli 101 bramek. Wspomniany już Gerd Mueller władował rywalom 40 bramek w Bundeslidze. Teraz z tym kosmicznym rekordem próbuje się uporać Robert Lewandowski.
Triumf 5:1 nad głównymi konkurentami do trofeum w ostatniej kolejce ligowych zmagań był zatem swoistą demonstracją siły Bayernu. Choć akurat w tym starciu “Bomber der Nation” do siatki nie trafił. Znów zadowolił się dwiema asystami.
W ogóle w tamtym sezonie Muellerowi zdarzało się relatywnie dużo przestojów strzeleckich, biorąc pod uwagę, jaki wynik ostatecznie wykręcił. Sekret jego rekordowych osiągnięć tkwił w tym, że jak już się Niemiec w niektórych spotkaniach rozkręcał, to nie było zmiłuj. W sześciu meczach ligowych w sezonie 1971/72 (Eintracht, Werder, Bochum, Oberhausen, BVB, HSV) zdobył łącznie 21 goli. Czyli ponad połowę całego dorobku.
Jak tak się patrzy na obrazki z tamtego spotkania – zwłaszcza na postawę defensywy i bramkarza Schalke przy bramce na 0:1 – to dziwnym trafem od razu przypomina się człowiekowi, że na początku lat siedemdziesiątych w Bundeslidze wybuchł gigantyczny skandal korupcyjny, a kilkudziesięciu zawodników, trenerów i działaczy zostało skazanych za maczanie palców w tym procederze. Z piłkarzami Die Konigsblauen na czele.
(08.09.1973) FC SCHALKE 04 5:5 BAYERN MONACHIUM
6. kolejka Bundesligi 1973/74
Pozostajemy jednak w latach siedemdziesiątych. Jesienią 1973 roku doszło bowiem do kolejnej wyjątkowo spektakularnej potyczki Schalke z Bayernem. Tym razem nie zakończyła się ona znaczącym triumfem Bawarczyków, choć podopieczni Ivicy Horvata i tak opuszczali murawę gorzko rozczarowani, prawie jak po dotkliwej klęsce. Prowadzili z monachijczykami 3:0 już po dwudziestu minutach gry, a jednak spotkanie ostatecznie zakończyło się szalonym rezultatem 5:5. Gerd Mueller tym razem nie ograniczył się do wypracowywania goli partnerom.
Wpakował piłkę do siatki czterokrotnie.
To był czarny okres w karierze Seppa Maiera, legendarnego bramkarza Bayernu. Zaczęło się od remisu 2:2 z Herthą w sierpniu 1973 roku, a potem seria niefortunnych zdarzeń niebywale się rozkręciła. 5:5 z Schalke, 2:2 z Werderem, 1:3 z Hannoverem, 2:2 z Eintrachtem, 3:4 z Koeln, 4:2 z Duisburgiem i wreszcie upokorzenie ostateczne – klęska 4:7 z Kaiserslautern. “Kot z Anzing” był wręcz demolowany przez niemiecką prasę, która domagała się, by w najbliższym czasie nie powoływać go do drużyny narodowej, bo z pewnością również i w kadrze Maier będzie się kompromitował.
Maier ostatecznie pozostał golkiperem numer jeden w reprezentacji Niemiec. I na mundialu w 1974 roku sięgnął z nią po mistrzostwo świata, wcześniej triumfując też z Bayernem w Pucharze Europy. Pogłoski o jego śmierci okazały się przesadzone.
(09.10.1976) BAYERN MONACHIUM 0:7 FC SCHALKE 04
9. kolejka Bundesligi 1976/77
Największego upokorzenia z rąk Schalke bawarska drużyna doznała niewątpliwie w październiku 1976 roku. Bayern przystępował wówczas do meczu jako trzykrotny triumfator Pucharu Europy z rzędu, tymczasem na Stadionie Olimpijskim w Monachium goście nie pozostawili na monachijczykach suchej nitki, wygrywając aż 7:0. Fenomenalnie spisał się zwłaszcza Klaus Fischer, który tamtego dnia zdobył aż cztery ze swoich 226 goli dla Schalke.
Maier przez większą część tego spotkania bronił z kontuzją, co poniekąd może tłumaczyć jego nędzną postawę, no ale defensywy Bayernu nie usprawiedliwia nic. Hegemoni europejskich rozgrywek zostali po prostu zdemolowani. Nie popisał się nawet na ogół skuteczny Mueller, który przy stanie 0:1 zmarnował doskonałą okazję do wyrównania. No a po przerwie goście dopełnili dzieła zniszczenia.
– Ten mecz ułożył się dla nas fantastycznie od samego początku – przyznał Fisher w rozmowie z portalem 11freunde.de. – W pewnym momencie Bayern się już po prostu poddał, ale my nie mieliśmy zamiaru zwalniać. Wydawać się mogło, że tak efektowny triumf sprawi, iż rozpędzone Schalke wreszcie powróci na mistrzowski tron. Ale mistrzostwo Niemiec w sezonie 1976/77 wywalczyła Borussia Moenchengladbach.
Die Konigsblauen do lidera stracili zaledwie punkt.
(24.09.1977) BAYERN MONACHIUM 7:1 FC SCHALKE 04
9. kolejka Bundesligi 1977/78
Zemsta Bawarczyków była słodka. Skonsumowana na zimno. Prawie rok po rekordowej klęsce piłkarze Bayernu sami powieźli Schalke siódemką. – Kiedy przegrywaliśmy z Schalke 0:7, nie byliśmy w stanie nic zrobić. Ja szczerze mówiąc myślałem tylko o tym, żeby ten mecz się wreszcie zakończył. Dlatego musieliśmy się potem zrewanżować za tę klęskę – opowiadał niemieckiej prasie Gerd Mueller.
Wynik tego spotkania jest o tyle trudny do wytłumaczenia, że Bayern od trzydziestej minuty grał w dziesiątkę, ponieważ czerwony kartonik za uderzenie rywala obejrzał obrońca Josef Weiss. Cóż – często przy okazji meczów Ekstraklasy pojawia się retoryka, że rywalizacja z osłabionym przeciwnikiem może paradoksalnie utrudniać sytuację, bo rywal lepiej się wówczas organizuje w tyłach. Schalke czegoś podobnego doświadczyło.
(02.05.1984) FC SCHALKE 04 6:6 BAYERN MONACHIUM
półfinał Pucharu Niemiec 1983/84
Przeskakujemy do lat osiemdziesiątych. Tym razem jednak nie do Bundesligi, ale Pucharu Niemiec. Los skojarzył Schalke i Bayern na etapie półfinału tych rozgrywek. I bardzo dobrze, gdyż obie ekipy w pierwszym starciu półfinałowym rozegrały jedną z najbardziej spektakularnych dogrywek, jakie pamięta niemiecki futbol. Podstawowa część spotkania zakończyła się remisem 4:4, wiec publiczność zgromadzona tłumnie na trybunach Parkstadionu już wówczas nie miała na co narzekać, ale dodatkowe pół godziny gry to był już istne szaleństwo.
Spójrzcie zresztą sami:
Wejście smoka do pierwszego zespołu Schalke zanotował Olaf Thon, który zaaplikował Bayernowi hat-tricka, włącznie z golem w trzeciej minucie doliczonego czasu dogrywki. Dzień przed meczem wychowanek Schalke obchodził osiemnaste urodziny. Udo Lattek, szkoleniowiec Bayernu, podczas pomeczowego wywiadu złożył gospodarzom… propozycję transferową. Stwierdził, że Bayern może od ręki zapłacić za Thona dziesięć milionów marek.
– To najbardziej niewiarygodne spotkanie, jakie kiedykolwiek skomentowałem. Przynajmniej pod względem sekwencji wydarzeń – powiedział Eberhard Figgemeier z telewizji ZDF. – Szkoda, że nie udało się wyłonić zwycięzcy tego nieprawdopodobnego widowiska.
POWYŻEJ 6,5 GOLA W MECZU SCHALKE – BAYERN? KURS: 6.30 W TOTOLOTKU!
Rzeczywiście – rywalizacja o awans do finału Pucharu Niemiec została rozstrzygnięta dopiero w starciu rewanżowym, gdzie Bayern wygrał 3:2. W decydującej konfrontacji Bawarczycy po rzutach karnych pokonali zaś ekipę Borussii Moenchengladbach, która – co też warto nadmienić – do finału awansowała po zwycięstwie 5:4 z Werderem. No trzeba przyznać, że była to całkiem ciekawa edycja DFB-Pokal.
(09.04.1988) BAYERN MONACHIUM 8:1 FC SCHALKE 04
27. kolejka Bundesligi 1987/88
W kwietniu 1988 roku Schalke okazało się dla Bayernu znacznie bardziej łakomym i łatwiejszym do skonsumowania kąskiem. Podopieczni Juppa Heynckesa nie zdołali wówczas sięgnąć po mistrzostwo kraju, ustępując w wyścigu po tytuł Werderowi Brema, ale co sobie w starciu z Schalke postrzelali, to ich. 8:1. Jednego z nielicznych hat-tricków na swoim koncie zapisał tamtego dnia Lothar Matthaus.
Schalke w tamtym sezonie spadło z ligi. Tracąc aż 84 gole, a więc aż o 34 bramki więcej niż ekipa Waldhof Mannheim, która uplasowała się w Bundeslidze na pozycji trzeciej od końca. Powrót do elity trochę zawodnikom Die Konigsblauen zajął. Awans do niemieckiej ekstraklasy udało im się wywalczyć dopiero w 1991 roku. Byłoby pewnie łatwiej, gdyby drużyny nie opuścił wspomniany już Olaf Thon, no ale reprezentant Niemiec nie mógł sobie pozwolić na występy na zapleczu Bundesligi. Dlatego w 1988 roku zaakceptował w końcu propozycję Bayernu Monachium, z którym potem trzy razy sięgnął po mistrzostwo Niemiec. Aczkolwiek karierę mistrz świata z 1990 roku zakończył jednak w barwach Schalke.
(26.01.2002) FC SCHALKE 04 5:1 BAYERN MONACHIUM
19. kolejka Bundesligi 2001/02
Jeśli spojrzeć na bilans ligowych starć Schalke z Bayernem w XXI wieku, jest on po prostu katastrofalny. Zespół z Gelsenkirchen ostatnie zwycięstwo nad Bawarczykami w Bundeslidze zanotował w grudniu 2010 roku. W sumie w bieżącym stuleciu tych triumfów uzbierało się jak do tej pory zaledwie osiem. Dorobek wyjątkowo marny, no bo przecież – jakkolwiek spojrzeć – mówimy o dwóch czołowych zespołach niemieckiej ekstraklasy. Jasne, Bayern znajduje się dwie półki wyżej, jest znacznie bardziej regularny, ale i Schalke mnóstwo sezonów kończyło wszak w topie tabeli, do końca bijąc się jeśli nawet nie o mistrzostwo kraju, to przynajmniej o miejsce premiowane udziałem w Lidze Mistrzów.
Tym bardziej warto docenić starcie ze stycznia 2002 roku, gdy Schalke zdemolowało Bayern aż 5:1. Podopieczni Huuba Stevensa – z Tomaszem Wałdochem w podstawowym składzie – pokazali wtedy naprawdę kawał dobrego futbolu.
Spotkanie miało wyjątkowe znaczenie dla graczy Schalke. Bayern w sezonie 2000/01 wydarł im tytuł mistrzowski z rąk dosłownie w ostatnich sekundach sezonu, choć kibice Die Konigsblauen zdążyli już rozpocząć świętowanie. – Ten mecz to piekło – stwierdził Ebbe Sand w rozmowie z klubową telewizją, gdy pytano go o finisz rozgrywek 2000/01. Marco van Hoogdalem opowiadał natomiast: – Ławki, szafki, drzwi, ekrany. W naszej szatni nic nie zostało w jednym kawałku. Dobrze, że klub nie wystawił nam za to rachunku.
– Odebranie Schalke mistrzostwa w sezonie 2000/01 to najlepsze wspomnienie, jakie wiąże się z tym klubem – przyznał legendarny Oliver Kahn. – A najgorsze? Zdecydowanie porażka 1:5 w naszym kolejnym starciu. Widać było, że oni są cały czas skrzywdzeni tym, co się wydarzyło w poprzednich rozgrywkach. Pierwszy raz podejmowali nas na swoim nowym obiekcie. Chcieli się pokazać z jak najlepszej strony. Kibice ponieśli ich wtedy do triumfu, a nas ta atmosfera chyba trochę przytłoczyła. Nie znaliśmy jeszcze tego stadionu, nie spodziewaliśmy się tego.
(01.03.2014) BAYERN MONACHIUM 5:1 FC SCHALKE 04
23. kolejka Bundesligi 2013/14
Jako się jednak rzekło, ostatnie lata to już całkowita dominacja Bayernu w konfrontacjach z Schalke. Wystarczy spojrzeć choćby na kadencję Pepa Guardioli w klubie z Allianz Areny. Hiszpański szkoleniowiec sześciokrotnie zmierzył się z Schalke, wygrał cztery razy, nie poniósł ani jednej porażki. Zdarzało mu się rozbijać drużynę z Gelsenkirchen 3:0, 4:0, no i 5:1. Właśnie ten ostatni mecz postanowiliśmy przypomnieć.
Z kapitalne strony pokazał się tamtego dnia Arjen Robben, który zdobył hat-tricka. A trzeba pamiętać, że Schalke było trzecią siłą tamtego sezonu Bundesligi. Z Bayernem równać się jednak w żadnym razie nie mogło.
(18.09.2020) BAYERN MONACHIUM 8:0 FC SCHALKE 04
1. kolejka Bundesligi 2020/21
Trzy ostatnie starcia ligowe Bayernu z Schalke kończyły się wynikami 0:3, 0:5, 0:8. To w sumie dość dobrze obrazuje kierunek, w jakim zmierza ostatnimi czasy ekipa z Gelsenkirchen. Mówiąc wprost, tym kierunkiem jest 2. Bundesliga. Spotkanie rozegrane w pierwszej kolejce bieżącego sezonu było wręcz symboliczne. Z jednej strony Bayern. Grający z rozmachem, wyluzowany, cieszący się futbolem. A z drugiej strony Schalke, będące w dołku, choć sezon się jeszcze nie zdążył rozpocząć. Zdezorganizowane w tyłach, beznadziejne w ofensywie. Drużyna bez perspektyw.
Czy coś się od tamtego czasu zmieniło?
Cóż, tak jak zaznaczyliśmy na wstępie, Bawarczycy wyraźnie spuścili z tonu. Coraz częściej notują potknięcia, coraz więcej zwycięstw przepychają, zamiast osiągnąć je z przytupem. To już nie jest zespół, któremu wychodzi na boisku wszystko. We wrześniu Schalke miało nieprzyjemność skonfrontowania się z Bayernem będącym niemalże u szczytu swych piłkarskich mocy.
Z drugiej jednak strony, trudno sobie wyobrazić bardziej wdzięcznego rywala dla podopiecznych Hansiego Flicka, by ponownie nabrać wiatru w żagle, niż obecne Schalke. Niezmiennie plasujące się na ostatniej pozycji w ligowej tabeli. Na dziesięć ostatnich meczów ligowych, Schalke nie przegrało zaledwie dwóch. Triumf 4:0 nad Hoffenheim wygląda fajnie, pozwolił uniknąć najbardziej kompromitującego rekordu w dziejach Bundesligi. Ale to wciąż tylko jeden mecz, za którym nie poszła wcale passa kolejnych udanych spotkań.
SCHALKE WYGRA DZIŚ Z BAYERNEM? KURS: 15,34 W TOTOLOTKU!
Co tu dużo mówić. Jeżeli Bayern się dzisiaj na Schalke wyłoży, jeżeli najgorszego obecnie zespołu w lidze nie pokona, będzie to z pewnością jedna z największych niespodzianek w dziejach tej pasjonującej od dekad rywalizacji.
fot. 11fruend.de