Nie był to ani najlepszy, ani najbardziej pasjonujący mecz w tym sezonie Premier League, no i w sumie wcale się na taki nie zapowiadał. Gdyby nie Łukasz Fabiański i Kamil Grosicki w wyjściowych składach West Hamu United i West Bromwich Albion, pewnie byśmy tego starcia w ogóle nie zaszczycili uwagą, a tym bardziej nie zawracalibyśmy wam głowy pomeczową relacją. No ale na reprezentantów Polski zawsze warto rzucić okiem. Zwłaszcza na „Grosika”, który dość niespodziewanie – przynajmniej na jakiś czas – awansował w hierarchii Sama Allardyce’a do roli gracza podstawowej jedenastki.
Niebezpieczni goście
Na przerwę West Ham United schodził z jednobramkowym prowadzeniem. „Młoty” na tego gola w gruncie rzeczy zasługiwały, ale też nie można powiedzieć, by podopieczni Davida Moyesa mieli zdecydowaną przewagę nad niżej notowanymi rywalami. Ekipa West Bromwich też miała swoje obiecujące akcje i broniła się bardzo roztropnie i solidnie. Nie ma przypadku w tym, że gospodarze drogę do siatki znaleźli dopiero w doliczonym czasie pierwszej połowy. Z najbliższej odległości gola zdobył Jarrod Bowen, niejako nabity świetnym dośrodkowaniem przez Vladimira Coufala. Czech miał zresztą sporo czasu, by odpowiednio przymierzyć i podkręcić futbolówkę. Niestety, ale Kamil Grosicki kompletnie odpuścił w tej sytuacji krycie i zapewnił swojemu przeciwnikowi olbrzymi komfort przy wrzutce. Coufal tego nie zmarnował.
Jednak już na początku drugiej części spotkania goście potwierdzili, że są dzisiaj całkiem nieźle dysponowani i mogą się pokusić o wywiezienie z Londynu co najmniej jednego punktu. Aktywny od pierwszych minut Matheus Pereira kapitalnie przymierzył z dalszej odległości w 51 minucie gry, czym zaskoczył Łukasza Fabiańskiego. Przez moment wydawało się jeszcze, że Polak mógł być zasłonięty przez jednego z rywali, znajdującego się na pozycji spalonej, ale VAR nie zdecydował się na interwencję.
Asystę przy tym trafieniu zanotował „Grosik”, jednak ale nie ma co szaleć z euforii. 90% roboty wykonał tutaj strzelec.
Podrażniony West Ham
Wyrównujący gol zadziałał na londyńczyków jak kubeł lodowatej wody. Gospodarze chyba dopiero wtedy zrozumieli, że ekipa WBA jest dzisiaj groźna i atakowanie na pół gwizdka nie zagwarantuje kompletu punktów. Wówczas gracze „Młotów” podkręcili tempo. Raz za razem zaczęli zagrażać bramce strzeżonej przez Sama Johnstone’a. I już po kwadransie dopięli swego. Wprowadzony na murawę kilka chwil wcześniej Andrij Jarmołenko dograł futbolówkę, a do bramki wpakował ją niezawodny, niemożliwy do przepchnięcia Michail Antonio.
Na kolejną ripostę już się ekipa przyjezdnych nie zebrała.
Podopieczni Sama Allardyce’a nie odważyli się, by przejść do frontalnej ofensywy w obawie przed kontratakami West Hamu. No i w efekcie zwyczajnie brakowało im armat z przodu, by postraszyć broniących wyniku gospodarzy. „Młoty” w końcowej fazie spotkania bardzo mądrze się ustawiły i bez najmniejszych problemów dowiozły korzystny wynik. Może i rezultat 2:1 z przedostatnim zespołem w stawce nieszczególnie imponuje, ale West Bromwich pod wodzą nowego trenera już kilka razy udowodniło, że potrafi być zespołem bardzo upierdliwym, więc nie ma co narzekać, tylko cieszyć się z trzech punktów. Tym bardziej że, jako się rzekło, goście dzisiaj zaprezentowali się solidnie. Nie byli łatwym kąskiem do schrupania.
Polacy? Bez szału
Wypadałoby jeszcze na koniec podsumować występ polskich zawodników.
Łukasz Fabiański? Mecz bez historii. Czystego konta nie zachował, ale co było do obronienia, to obronił. Nieco rozczarował natomiast wspomniany już parokrotnie Grosiki. Punkt w klasyfikacji kanadyjskiej ma swoją wartość, jasne, ale to chyba jedyny jasny fragment dzisiejszego występu „Grosika”. Polak był bardzo kiepski w defensywie, o czym już pisaliśmy. Nie nadążał z asekuracją, dawał się ogrywać w prostych sytuacjach. Z przodu też zawodził. Rzucała się w oczy jego niechęć do gry słabszą nogą, nie wychodziły mu dryblingi. Na początku szukał małej gry z partnerami, ale im dalej w las, tym mniej było takich prób z jego strony. Ostatecznie został zdjęty w 70 minucie, jako pierwszy w swoim zespole. Przeciwko Wolverhampton reprezentant naszego kraju zaprezentował się zdecydowanie lepiej.
WEST HAM UNITED 2:1 WEST BROMWICH ALBION
(J. Bowen 45+1, M. Anotnio 66′ – M. Pereira 51′)
fot. NewsPix.pl