Ponad 14 lat czekali kibice “Kolejorza” na to, żeby Bartosz Salamon miał szansę na debiut w zespole, w którym się wychował. I w końcu się doczekali, bo niedawno defensor wrócił do Poznania. Chciałoby się rzec – jak Odyseusz do swojej Itaki. Przez wspomniane 14 lat Salamon rozbijał się po Półwyspie Apenińskim. Zwiedzał kluby Serie A i Serie B, choć zwiedzał to złe słowo, bo przecież ponad 200 występów na dwóch najwyższych poziomach we Włoszech to nie byle co.
Jak wyglądała podróż Salamona przez Italię? W ciągu 14 lat zwiedził osiem miast. Cztery na północy kraju: Brescię i Mediolan w Lombardii, Ferrarę w regionie Emilia-Romania oraz liguryjską Genuę. Najdalej na południe zapuścił się do Apulii (Foggia), gościł po przeciwległej stronie mapy w Lacjum (Frosinone), załapał się także na epizod w Abruzji (Pescara). Salamon opuścił też lądową część Włoch i przez pewien czas mieszkał na Sardynii, grając dla tamtejszego Cagliari. Jeśli chodzi o liczbę “odhaczonych” miast, dorównać może mu tylko Tomasz Kupisz, który grał w 10 różnych włoskich metropoliach.
Ciekawostką jest jednak to, że pod względem pokonanych kilometrów to Salamon dzierży palmę pierwszeństwa.
- Salamon – 4404 km (wg Google Maps)
- Kupisz – 3689 km
14 – tyle lat we Włoszech spędził Bartosz Salamon. W Serie A i Serie B rozegrał łącznie 210 spotkań.
W każdym razie obydwu chętnie wzięlibyśmy za przewodników po Italii. A przecież gdy Salamon 14 lat temu wyjeżdżał do Włoch, ciężko było przypuszczać, że zabawi tam tak długo. – Jak przechodziłem do Brescii, to nie patrzyłem na to, że wcześniej Polakom we Włoszech się nie udawało. Uwierzyłem w ten scenariusz rozwoju, który mi przedstawili. Brescia zaprosiła nas wszystkich na kilka dni, pokazała, gdzie będę spał, uczył się czy trenował – wspominał w książce “W krainie piłkarskich bogów” sam zainteresowany.
I tak to się zaczęło, a z czasem było tylko lepiej. Być może dziś mało kto o tym pamięta, ale interesy Salamona reprezentował przecież sam Mino Raiola. To on przeprowadził jego transfer do Milanu. – On ma wszystko, aby zostać jednym z najlepszych środkowych obrońców na świecie. Na pewno potrzebuje trochę czasu, ale nie sądzę, aby to był długi okres. Widzę go jako filar nowego Milanu – mówił słynny agent w rozmowie z “Super Expressem” po dopięciu wspomnianego dealu.
Dziś wszyscy wiemy, że Salamonowi z Milanu zostało co najwyżej kilka miłych wspomnień. Jak to, że kiedyś dostał w Rzymie luksusowy pokój w hotelu, mimo że wcale o niego nie prosił, bo w końcu był zawodnikiem Rossonerich. A zawodnicy Rossonerich nie mogą spać byle gdzie. Natomiast koniec końców obrońca i tak ma za sobą ciekawą karierę. Z Cagliari wywalczył awans do Serie A jako podstawowy piłkarz. Z Brescią jako wchodzący do zespołu junior. Spadki się zdarzały, ale ze SPAL udało się także w lidze utrzymać. W pewnym momencie Polak był nawet w… TOP 10 obrońców ligi włoskiej. Nie żartujemy. W sezonie 2017/2018 jego skuteczność w grze w powietrzu stawiała go tuż za Stefanem de Vrijem czy Kostasem Manolasem.
Krótko mówiąc – Salamon swoje we Włoszech zrobił. Teraz musi się przestawić na to, że Poznań to nie Italia i tu kibice pizzy w knajpach nie stawiają.
3 – dublety z rzędu zaliczył Jadon Sancho w tym sezonie
Tylko dwóch gości potrafiło utrzymać swoją formę tak w strzałach, jak i podaniach, na tyle długo, żeby zaliczyć trzy spotkania z rzędu z golem i asystą na koncie. Harry Kane, jeden z liderów Tottenhamu oraz Jadon Sancho, który w pewnym momencie miał olbrzymie kłopoty w Borussii Dortmund. Wszystko przez niewypał, jakim okazał się jego transfer do Manchesteru United. Mimo że sam zainteresowany uzgodnił już szczegóły kontraktu z angielskim klubem. – Być może Jadon podświadomie przygotował się już na odejście. Może myślał o tym tak dużo, że przez to jego “flow” zostało zaburzone – mówił o słabszej formie Anglika Hans-Joachim Watkze w rozmowie z “Kickerem”.
Podobno koledzy mocno kibicowali 20-latkowi i pomogli mu wrócić na właściwe tory. Jeśli tak było, to Sancho powinien im postawić dobre piwo, bo misja ewidentnie się udała. Ostatnie trzy spotkania Anglika w barwach BVB?
- Eintracht Brunszwik – gol i asysta
- VfL Wolfsburg – gol i asysta
- RB Lipsk – gol i asysta
Szczególnie cenny jest rzecz jasna skalp, jaki udało się zdobyć na ekipie z Lipska. Ale całokształt zasługuje na uznanie, bo Sancho nie miał udziału przy zaledwie jednej bramce Borussii we wspomnianych meczach. Co więcej, w starciu z RB Lipsk zanotował on aż siedem kluczowych podań. Absolutnie kapitalny występ przeciwko klasowemu rywalowi. A jeśli policzymy wymienione wyżej spotkania razem, to liczby Jadona prezentują się tak:
- 3 celne strzały
- 17 kluczowych podań
- 13 udanych dryblingów
- 18 wygranych pojedynków
Na taką formę można powiedzieć tylko jedno: emotki “bicek”, “ogień” i “piłka” są tu jak najbardziej wskazane.
10 – tylu Polaków zobaczymy wiosną na tureckich boiskach.
Nasza kolonia nad Bosforem osiągnęła już dwucyfrową liczbę zawodników. Transfer Jakuba Szumskiego do Erzumsporu zwieńczył dzieło i pozwolił “prześcignąć” Turkom Anglię w rankingu krajów, do których nasi stranieri wyjeżdżają najchętniej. 28-latek sporo czekał na to, żeby na poważnie zaistnieć w Ekstraklasie. – Mam wrażenie, że całkiem niedawno miałem 20 lat i przechodziłem do Piasta Gliwice. Nie wiem, kiedy to minęło. W tym czasie zaliczyłem tylko trzynaście występów w Ekstraklasie. No śmieszny bilans – wspominał w rozmowie z nami swoje wcześniejsze przygody na najwyższym szczeblu rozgrywek w kraju.
Natomiast dwa ostatnie sezony w wykonaniu Szumskiego były całkiem solidne. Spójrzmy na jego liczby (za EkstraStats):
- 19/20 – 75 obronionych strzałów; 72% skutecznych interwencji; 7 czystych kont; 359 minut bez straconego gola
- 20/21 – 42 obronione strzały; 69% skutecznych interwencji; 3 czyste konta; 199 minut bez gola
W dodatku bramkarz Rakowa zdołał nawet zaliczyć… kluczowe podanie. Średnia not za dwa ostatnie sezony też znośna. W tym sezonie ocenialiśmy go tak, że wykręcił z tego średnią 5,80. Przed rokiem zasłużył na średnią 5,25; raz trafił nawet do jedenastki kozaków. Co czeka Szumskiego w Erzumsporze? Przede wszystkim walka o to, żeby za rok nie być tam, gdzie dziś jest Michał Nalepa. Były piłkarz Arki i Szumski mogą się minąć – pierwszy walczy o awans do ekstraklasy, drugi chce się w niej utrzymać.
Ale atrakcji brakować nie będzie, czego dowodziliśmy w TYM TEKŚCIE. Natomiast dobre występy mogą sprawić, że Szumski zabawi poza Polską na dłużej i w nieco lepszych klubach. W końcu nie od dziś wiadomo, że nad Wisłą dobrego bramkarza można znaleźć bez problemu.