Jeszcze nieco ponad dwanaście miesięcy temu życie pewnego nastolatka z okolic Kolonii zbytnio nie różniło się od życia tysiąca innych młodych piłkarzy. Szybkie śniadanie, rano szkoła, po południu trening. W weekend mecz, a potem nauka do klasówki. Do momentu aż wszystko nieoczekiwanie się zmieniło. Momentu, w którym to nieznany junior w wieku 17 lat i 15 dni zadebiutował w Bundeslidze, a kilkanaście dni później stał się najmłodszym w historii strzelcem w tych rozgrywkach. Dla Floriana Wirtza miniony rok był przełomowy, a w obecnym jego kariera może nabrać jeszcze szybszego tempa. Powoli zaczyna on pukać do drzwi pierwszej reprezentacji, a jeśli dalej będzie prezentował taką formę jak jesienią, Leverkusen może okazać się dla niego za ciasne.
Najbardziej ekscytujący talent w niemieckiej piłce, cudowne dziecko, drugi Havertz – to jedne z wielu określeń odnoszących się do Wirtza.
Niemieckie media za bardzo pompują balonik i na siłę chcą wypromować swojego „wonderkida”? Od czasu, gdy światu objawił się Mario Goetze, nasi zachodni sąsiedzi czekali na kolejnego tak zdolnego dzieciaka. A przecież jest jeszcze drugi wielki talent. W ostatnich dniach, mimo kapitalnej dyspozycji, młody pomocnik Bayeru znajdował się trochę w cieniu Youssoufy Moukoko. Napastnik z Dortmundu za sprawą debiutu i bramki w 16 lat i 28 dni pozbawił Wirtza wspomnianego rekordu. Oczekiwania względem tej dwójki są ogromne.
Zwłaszcza wobec piłkarza z Leverkusen można mieć uzasadnione przypuszczenia, że czeka go świetlana przyszłość. Jego koledzy z zespołu oraz trenerzy w kółko powtarzają, że jeszcze nie widzieli tak dojrzałego piłkarsko nastolatka. Przede wszystkim Wirtz potwierdza swój talent na boisku. Po wiosennym lockdownie otrzymał szansę występów, a następnie praktycznie z miejsca stał się pełnoprawnym graczem podstawowej jedenastki „Aptekarzy”. Realnie stanowi on część siły ofensywnej aktualnego wicelidera Bundesligi i jesienną część egzaminu dojrzałości zaliczył na ocenę celującą. W 18 występach – licząc wszystkie rozgrywki – zanotował 5 bramek oraz 5 asyst.
Imponujące, jeśli weźmiemy pod uwagę, że jeszcze w grudniu 2019 roku Wirtz grał w zespole u-17 1.FC Koeln.
BAYER WYGRA DZIŚ Z EINTRACHTEM? KURS: 2,15 W TOTOLOTKU!
Tak, tak. Powyżej nie wkradł się błąd. Od najmłodszych lat reprezentował on barwy „Koziołków”. Zatem, jak to możliwe, że wypuścili oni spod swojej pieczy kurę, która w przyszłości miała znosić złote jajka? Podczas gdy macierzysty klub nawet nie zaproponował mu treningów z pierwszą drużyną, Bayer przedstawił konkrety, a komitet negocjacyjny stworzyły najważniejsze klubowe persony.
Jego kolega z drużyny, Julian Baumgartlinger, stwierdził niedawno: „Tylko Jeff Bezos zwiększył wartość rynkową bardziej niż Florian Wirtz w 2020 roku”. To żartobliwe porównanie założyciela Amazona i piłkarza jest z pewnością przesadzone, chociaż wartość rynkowa Wirtza wynosi obecnie już 24 miliony euro. Leverkusen ubił kapitalny interes. W ten transfer zainwestował zaledwie 200 tysięcy euro. Okej, to i tak nie są małe pieniądze, biorąc pod uwagę, że poszły na zawodnika, który wcześniej ani razu nie kopnął piłki w seniorskich rozgrywkach. Natomiast w perspektywie, iż jego wartość wciąż będzie rosnąć i prędzej, czy później konto klubowe zasili pokaźna suma pieniężna, te 200 tysięcy euro wydaje się śmiesznie niskim nakładem finansowym. Niesamowicie udany deal.
***
No, dla kogo udany, to udany. W gabinetach drużyny z Kolonii mają na ten temat inne zdanie. To wręcz nieprawdopodobne, jakimi abnegatami okazali się tamtejsi włodarze. Jasne, Bayer miał kartę przetargową w postaci – co by nie mówić – silniejszego zespołu oraz występów w europejskich pucharach. Jednak mało poważne podejście do sprawy dziś skutkuje tym, że szansa na ogromne pieniądze ze sprzedaży przepadła bezpowrotnie. Złość i frustracja ludzi odpowiedzialnych za funkcjonowanie klubu jest zrozumiała. Nikt tam nie ukrywa, że kompletnie dali ciała w tej sprawie. „Jedną z największych porażek roku była strata Floriana Wirtza” – członek zarządu Eckhard Sauren.
Kto wie, być może, gdyby nie zgubiła ich nadmierna pewność siebie i arogancja, losy Wirtza potoczyłyby się inaczej. Raz, że rozmowy dotyczące nowych postanowień umowy zaczęły się zbyt późno, to na dodatek klub reprezentowali pracownicy akademii. Co na to Bayer? Aby potwierdzić poważne zamiary, na spotkanie z ojcem Floriana pofatygowali się m.in. Peter Bosz, Rudi Voller oraz Simon Rolfes.
– W rozmowach pokazaliśmy Florianowi sportową perspektywę. Z pewnością skorzystaliśmy z faktu, że w przeszłości dawaliśmy wielu młodym graczom, takim jak Kai Havertz, Julian Brandt czy Benjamin Henrichs, możliwość gry w Lidze Mistrzów – mówi Völler.
Völler pokazał, że Leverkusen dotrzymuje słowa. Wprawdzie nie było jeszcze dane młodemu Niemcowi zagrać w Lidze Mistrzów, ale Wirtz wystąpił w jednym spotkaniu Ligi Europy w zeszłym sezonie. W tym sezonie zdobył dwa gole i zanotował asystę w pięciu meczach tych rozgrywek.
***
„Aptekarze” ściągając do siebie Wirtza, złamali ustne porozumienie między Bayerem 04, Kolonią i Borussią Mönchengladbach, aby nie podbierać sobie talentów. Mimo wszystko, Die Geißböcke nie powinni tak łatwo stracić chłopaka z pochodzącego z Pulheim, który od siódmego roku życia uczęszczał do nich na treningi. Cały czas pewnie plują sobie w brodę. Słusznie. Kasa, kasą, ale stracili także gracza, który tu i teraz byłby w stanie dać im ogromną jakość w środku pola.
Stracili jeden z najwybitniejszych talentów w Niemczech.
Oczywistą sprawą jest to, że od razu po jego dobrych występach pojawiły się porównania do Kaia Havertza. Tylko że Wirtz występuje na innej pozycji i jest graczem o innej charakterystyce boiskowej. W systemie 4-3-3, który to preferuje szkoleniowiec Bayeru, Peter Bosz, występuje on po prawej stronie, jako jeden z trójki środkowych pomocników. Jest to wszechstronny gracz. W zespołach juniorskich występował czasem jako „dziesiątka”. W poprzednim sezonie spełniał rolę prawego skrzydłowego. Obecnie ma za zadanie znajdować się bardziej wewnątrz boiska niż typowo w bocznych sektorach boiska.
Trenerzy oraz eksperci wskazują, że jego największym atutem jest wyszkolenie techniczne oraz inteligencja taktyczna. Zasługuje na podkreślenie to, że Wirtz to piłkarz, który nie odłącza się od gry mentalnie, gdy zespołowi nie idzie, albo jemu coś nie wychodzi. Dużo porusza się bez piłki z myślą o zapewnieniu kolegom najlepszych opcji podania. Jest w stanie wpływać na grę nawet wtedy, gdy nie ma bezpośredniego kontaktu z piłką, a to z powodu tej ciągłej mobilności.
Pod tym względem swoich rówieśników bije na głowę.
REMIS EINTRACHTU Z BAYEREM? KURS: 3,90 W TOTALBET!
Potrafi niesamowicie kontrolować futbolówkę oraz błyskawicznie, kilkoma dotknięciami piłki minąć rywali i stworzyć przewagę w środku pola. Bardzo doceniana jest jego kreatywność oraz przegląd pola. Tworzył on dogodne szanse dla napastników – Amiriego, Baileya czy Diaby’ego. Wady? Mówi się o nim, że czasami jest zbyt uparty i nieskory do przyjmowania cennych wskazówek od sztabu szkoleniowego.
Wracając jeszcze do zestawienia go z Havertzem, to ostatnio „Kicker” dokonał porównania osiągnięcia obu tych graczy. Jeśli chodzi o asysty, gole, liczbę występów – w wieku 17 lat Kai Havertz miał gorsze statystyki od Wirtza. Udane występy zaowocowały zainteresowaniem klubów z całej Europy. Bayer nie pokpił sprawy – tak jak zrobiła to Kolonia – i zaproponował mu przedłużenie kontraktu do 2023 r. W tej kwestii tuż przed świętami klub osiągnął z piłkarzem porozumienie i tym samym może spokojnie zaglądać w przyszłość. Bez obawy, że przelew będzie opiewać tylko na kwotę emocjonalnych 20 milionów euro.
Wspaniała końcówka roku, zwieńczona bramką w spotkaniu z 1.FC Koeln.
***
Niespełna 18-latek z okolic Kolonii długo nie musiał czekać na swoje pierwsze trafienie w Bundeslidze. Już w swoim czwartym występie w niemieckiej klasie rozgrywkowej zdołał wpisać się na listę strzelców. Zresztą pokonał nie byle kogo, bo samego Manuela Neuera. Sama bramka nie była z kategorii – dostawił nogę i wpakował na pustaka. Idealnie przyjął sobie piłkę w polu karnym Bayernu i jak gdyby nigdy nic zatańczył z nią przy nodze, obrońcy położyli się na glebie, a młodzian uderzył tzw. rogala w górną część bramki.
Jeszcze piękniejsze trafienie w grudniowym spotkaniu z Hoffenheim. Ośmieszył kolejną defensywę. Patrik Schick podał mu piętą, a Wirtz wypuścił sobie kierunkowo piłkę, zagraniem podeszwą oszukał obrońców, a na sam koniec okrasił akcję podcinką, kompletnie zaskakując bramkarza. Niesłychanie rzadko spotykana technika oraz pewność siebie. Trochę taka młodzieńcza buta. W połączeniu z fantazją wszystkie te elementy sprawiają, że mamy do czynienia ze zjawiskowym graczem.
Tuż przed świętami, w 13. kolejce przyszło mu zmierzyć się z ekipą z Kolonii. Gdy nadarzyła się okazja do egzekucji, z zimną krwią podpisał protokół zniszczenia. Gol na 4:0. Przyjęcie lewą nogą, po sekundzie uderzenie prawą. Choć całe piłkarskie dzieciństwo był „Koziołkiem”, to jednak celebrował trafienie. Może nie jakoś mocno ostentacyjnie, ale jednak. Z drugiej strony, a czemu miałby tego nie robić? Futbol to zabawa, a strzelanie bramek ma wzmagać radość.
Jego średnia ocen przyznanych przez „Kickera” wynosi 2,77. Wystąpił on w tym sezonie w 12 meczach ligowych. Strzelił 2 bramki oraz zaliczył 4 asysty. Dorzucił także spotkanie pucharowe, które okrasił trafieniem.
***
Zapewne kwestią czasu jest odejście Wirtza do silniejszego klubu. Przedłużenie kontraktu było tylko i wyłącznie polisą ubezpieczeniową. Na papierze młody pomocnik ma wszystko, aby stać się gwiazdą europejskiego lub światowego formatu. Jednak nie zawsze 'wonderkidy’ robią karierę na miarę zapowiedzi. Najlepszym przykładem jest wielokrotnie wspominany przy różnych okazjach Mario Goetze. Dlatego też istotnie ważny będzie odpowiedni wybór nowego kierunku. Jedna zła decyzja może zahamować dobrze zapowiadającą się karierę, a nawet ją zniszczyć.
Kai Havertz teoretycznie też miał wszelkie predyspozycje na to, by z miejsca stać się gwiazdą Premier League. Być może jeszcze nią zostanie, ale na dziś dzień jest cieniem samego siebie. Po boisku człapie, zupełnie nie kreuje sytuacji. W defensywie jest postacią anonimową. To też powinna być przestroga dla młodego Wirtza. Dobre występy na własnym podwórku nie oznaczają, że za granicą będzie tak samo sielankowo.
EINTRACHT WYGRA Z BAYEREM? KURS: 2,94 W EWINNER!
Natomiast ten rok może okazać się dla Wirtza jeszcze bardziej idylliczny niż poprzedni. Bayer znakomicie prezentuje się w Bundeslidze i ma realne szanse na mistrzostwo, a co najmniej powrót do Ligi Mistrzów. Wiosną czekają go występy w fazie pucharowej Ligi Europy. Jeśli forma pomocnika z Leverkusen będzie stale rosnąć, niewykluczone, że znajdzie się on w szerokiej kadrze na Euro. Joachim Loew pokazał już z wyżej wymienionym Goetze, debiutującym pierwszej reprezentacji w wieku 18 lat, że wiek nie ma dla niego znaczenia, gdy zawodnik prezentuje odpowiedni poziom.
PIOTR STOLARCZYK
Źródło: fr.de, www1.wdr.de