– Bardzo się cieszę, że Jakub Wróbel do nas dołączył, poprawia zdecydowanie jakość i konkurencję w treningu na co dzień. Mamy też większe pole manewru, jeśli chodzi o wystawianie zawodników pod przeciwnika. Natomiast szukamy nadal zawodników ofensywnych, przede wszystkim na pozycję numer 9, zwłaszcza takich, którzy odbiegają warunkami od tych, których już mamy w kadrze. Mamy Pawła Tomczyka, Kubę Wróbla, zawodnicy raczej szybkościowi. Potrzebujemy też piłkarza minimum 185-190 cm, który będzie mógł powalczyć o górne piłki – mówił jeszcze w trakcie okna transferowego Dariusz Skrzypczak, ówczesny trener Stali Mielec. Od tego momentu minęło 3,5 miesiąca, a Stal Mielec jak miała problem z przodu na początku ligi, tak ma ten problem nadal.
Mecz z Lechem Poznań na szpicy zaczął 19-letni Łukasz Zjawiński. Cały czas bardzo blisko niego operował Andreja Prokić, którym Stal z konieczności wychodziła w ataku jeszcze w I lidze. Na chwilę pojawił się na murawie Paweł Tomczyk, na chwilę 17-letni Przemysław Maj, gdzieś z przodu pobiegał też Petteri Forsell. Brakowało tylko wpuszczenia Jakuba Wróbla, z tym samym zadaniem co zawsze: “idź tam, pobiegaj, powalcz trochę”.
Jasne, my doskonale zdajemy sobie sprawę: w Ekstraklasie właściwie żaden klub nie komfortu na pozycji numer 9. Nawet Lech Poznań po zejściu Mikaela Ishaka musi korzystać z zawodników o klasę słabszych, nawet Legia momentami musi uciekać się do korzystania z młodziutkich zawodników bez większego doświadczenia.
Ale to, co dzieje się w Stali Mielec, to jest jakiś inny poziom.
Czterech napastników Stali (wliczamy Prokicia, niech będzie) zdobyło w tym sezonie łącznie cztery bramki. Paweł Tomczyk trafił raz. Łukasz Zjawiński trafił raz. Dwa gole dorzucił wspominany Prokić, bez sztuki jest nadal Jakub Wróbel – co jest o tyle ciekawe, że ma już na koncie ponad 30 występów w Ekstraklasie w barwach trzech różnych klubów.
To jest dorobek po prostu tragiczny, zwłaszcza, że i tak najlepiej wypada Prokić, czyli przesunięty na szpicę skrzydłowy. I to nie jest tak, że napastnicy są odcięci od podań. Tylko w ostatnich meczach mieliśmy choćby Jakuba Wróbla biegnącego sam na sam od połowy boiska, mieliśmy dwie setki z Lechem po podaniach Krystiana Getingera. I zero z przodu. Gole robią albo Maciej Domański i Mateusz Mak, czyli duet skrzydłowych, albo stałe fragmenty gry.
Sześć z 14 bramek to efekt właśnie kopnięć (i jednego rzutu) ze stojącej piłki – a to kopyto Forsella, a to dobre centry z rzutów rożnych, czy wreszcie klasyczek u Ojrzyńskiego – daleki wyrzut z autu.
Zerkamy na Ekstrastats, które wylicza sporo rzeczy według modelu xG.
Jak wypada atak Stali Mielec? Najlepiej oczywiście wygląda Prokić: współczynnik xG ma 1,55, natomiast na koncie dwa gole. Potem jednak mamy już rozczarowania. Zjawiński oddał trzy strzały, z których wpadł jeden gol. Można pochwalić, że to niezła skuteczność, ale doskonale obrazuje, jak często mielczanie tworzą sobie sytuacje strzeleckie. Tomczyk? xG na poziomie 1,87 i tylko jeden gol. Wróbel? 0,68 xG, 0 bramek.
Łącznie napad Stali oddał 30 strzałów, z których padły cztery gole. A pamiętajmy – 25% tego dorobku to sytuacja Prokicia z pierwszej kolejki.
Ale żeby napastnicy coś zmontowali “po napastnikowemu”? No niespecjalnie.
Jest pewne, że Stal Mielec, podobnie jak cała reszta ligi, ruszy na polowanie zimą. Ale tutaj też mamy pewne obawy. Pamiętajmy – mielczanie wzmacniając napad ostatnio wykupili ze spadającego ŁKS-u Jakuba Wróbla. Podkreślmy: wykupili. Stal uznała, że warto zapłacić pieniądze za zawodnika, któremu zdarzało się przegrywać rywalizację z takimi tuzami futbolu jak Samuel Corral i Łukasz Sekulski. Stal uznała, że 0 goli w Ekstraklasie w dorobku Wróbla, to nie jest wystarczająca skaza na życiorysie, by nie dać mu szansy. Wreszcie Stal uznała, że choć Wróbel pasuje opisem do Tomczyka (‘waleczny, w miarę szybki, umie powalczyć i jeszcze jest waleczny”), to i tak warto mieć dwóch zawodników tego typu w kadrze.
Co z tym zrobi Leszek Ojrzyński? Coś nam podpowiada, że dla świętego spokoju na szpicy może zagościć na dłużej Zjawiński. Po pierwsze – gorzej niż Tomczyk i Wróbel nie wygląda. Po drugie – obstawia pozycję młodzieżowca, bez większej straty dla siły defensywnej drużyny, która u Ojrzyńskiego jest zawsze kluczem. No i po trzecie – i tak Stal pewnie będzie bazować na stałych fragmentach, a najpopularniejszym schematem może być centra Domańskiego na głowę dosłownie kogokolwiek.
Okej. To jeszcze na koniec nasze noty. Nie chcieliśmy z tego robić punktu wyjścia, bo jednak trochę nam żal tych napastników z Mielca.
- Paweł Tomczyk – 3,00
- Jakub Wróbel – 2,50
- Łukasz Zjawiński – 2,83
- Andreja Prokić – 3,75
Kiedyś Szamo rzucił: bramkarz z dyskoteki, obrona Częstochowy, pomoc drogowa, atak serca. To ostatnie się zgadza.
Fot.FotoPyK