Reklama

Smutna puenta pucharów. Lech znów za słaby na nawiązanie walki

Damian Smyk

Autor:Damian Smyk

10 grudnia 2020, 21:01 • 3 min czytania 113 komentarzy

Gdy w grze Monopoly stanęło się na polu “ryzyko”, można było wyciągnąć kartę-pułapkę. Coś tam przeskrobałeś, a później była klasyczna formułką “idziesz do więzienia, nie przechodzisz przez start, nie dostajesz premii za przejście planszy”. I w przypadku Lecha tak też można spuentować ten ostatni mecz w fazie grupowej Ligi Europy. Nie zdobywasz punktów do tabeli, nie dostajesz premii pieniężnej, nie punktujesz dla siebie w rankingu UEFA. Kolejorz znów przegrał ze Szkotami – tym razem 0:2.

Smutna puenta pucharów. Lech znów za słaby na nawiązanie walki

Tym razem nie zobaczyliśmy takiego przeglądu kadry Kolejorza, jak w Lizbonie. Właściwie tylko środek pola przeszedł ewolucję względem wyjściowej jedenastki, bo w centrum gry znaleźli się nie Ramirez z Moderem, a Muhar z Marchwińskim. Dariusz Żuraw wystawił zatem skład, który miał się godnie pożegnać z Europą.

Czy to było godne pożegnanie? Cóż, jeśli ktoś zadowala się tym, że nie skończyło się znów czwórką w plecy – to tak, można odetchnąć z ulgą. Ale po prawdzie, to ten dzisiejszy występ pożegnalny był trafną puentą tego, na ile było stać poznaniaków w tej grupie. Widać było gołym okiem różnicę w zaawansowaniu taktyczno-technicznych właściwie w każdym elemencie gry. Właściwie na każdej pozycji Rangersi mieli zawodnika o klasę lepszego od swojego vis-a-vis z Lecha.

Oczywiście była to grupa trudna. I oczywiście, że Lech nie był przygotowany na ten awans, o czym świadczą problemy z łączeniem Ekstraklasy z pucharami. Pewnie dlatego w Europie trzeba było grać Dejewskim, trzeba było grać Muharem, trzeba było wystawiać Marchwińskiego od dłuższego czasu szukającego formy. I trzeba też było stawiać na zajechanych piłkarzy wyjściowego składu.

Oglądając ten mecz z Rangersami trudno było uciec od myśli, że to tak naprawdę sparing. Stawką dla Lecha była walka o współczynnik, o pieniądze, ale gdy przy wyniku 0:2 patrzyliśmy na ruchy lechitów… Przed oczami mieliśmy obrazki z styczniowych wyjazdów do Belek. Brakowało tylko widoku na morze gdzieś nad siatkę ogradzającą boisko. I słów komentatora o “ciężkich przygotowaniach, które mają zaprocentować na resztę sezonu”.

Reklama

Lech tak po prawdzie znów strzelił sobie gole sam. Rangersi te błędy sprokurowali, bo atakowali gospodarzy wysokim pressingiem, nie dawali poznaniakom swobody w rozegraniu. Stad wziął się błąd Kamińskiego przy golu na 0:1. Problem w tym, że tę stratę na własnej połowie można było jeszcze uratować. Ale najpierw w jakiś przedziwny sposób względem rywala ustawił się Crnomarković, dał się minąć na prosty zwód, a później Bednarek za szybko zszedł na nogach i dostał gola nad rękoma.

Właściwie ten duet był też współwinny utraty drugiej bramki. Crnomarković przegrał pojedynek główkowy, piłka odbiła się od poprzeczki, a Bednarek… No, nie wiem co chciał zrobić. Ani nie wyskoczył do piłki lecącej na poprzeczkę, jakby zlekceważył tę sytuację. A później przy dobitce Hagiego stał i patrzył.

Trudno cokolwiek nawet o tym meczu napisać. Że Satka miał swoją sytuację przy stanie 0:0? Albo że Lech nie mógł dłużej utrzymać się przy piłce na połowie Szkotów? Że straty na własnej połowie napędzały ataki gości? Właściwie oglądaliśmy powtórkę z rozrywki. Wymowne było to, że komentatorzy w TVP w doliczonym czasie gry rozprawiali o smaku rogali świętomarcińskich, a nie o samym spotkaniu.

Im dalej w las w tych pucharach, tym gorzej wyglądało to dla Lecha. Liga Europy została przegrana w Liege, od tego czasu Kolejorzowi pozostało już tylko odbębnić obowiązek wystąpienia przez kolejne 2×90 minut w pucharach. Dzisiaj wyglądało to tak, jak w klasycznym korpo w piątek o 13:30. Czyli “jeszcze 90 minut i będzie z głowy”.

No i jest z głowy – kasa z UEFA za punktowanie w grupie, punkty do rankingu UEFA i rozstawienie w przyszłorocznych pucharach europejskich.

Lech Poznań – Rangers FC 0:2 (0:1)

Reklama

Itten (31.), Hagi (72.)

fot. NewsPix

Pochodzi z Poznania, choć nie z samego. Prowadzący audycję "Stacja Poznań". Lubujący się w tekstach analitycznych, problemowych. Sercem najbliżej mu rodzimej Ekstraklasie. Dwupunktowiec.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Bartosz Lodko
0
Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Liga Europy

Liga Europy

Liga Europy: Mecz z udziałem drużyny z Izraela odbędzie się bez kibiców

Bartosz Lodko
11
Liga Europy: Mecz z udziałem drużyny z Izraela odbędzie się bez kibiców
Liga Europy

Wspaniały Stambuł i wielkie lanie w Amsterdamie. Emocje w Lidze Europy [PODSUMOWANIE DNIA]

Antoni Figlewicz
1
Wspaniały Stambuł i wielkie lanie w Amsterdamie. Emocje w Lidze Europy [PODSUMOWANIE DNIA]

Komentarze

113 komentarzy

Loading...