Reklama

Mecz drobnych przyjemności

redakcja

Autor:redakcja

21 listopada 2020, 18:49 • 3 min czytania 1 komentarz

Wyobraźcie sobie, że piszecie całoroczny sprawdzian z matematyki. Całość idzie wam przyciężkawo, ale raz na kilka zadań trafia się coś przyjemnego i w miarę łatwego. Takie drobne przyjemnostki. Luzujecie. Rozwiązujecie. Nabijacie łatwe punkty. No, to taki był właśnie mecz Realu z Villarreal. Nie było szalonych pogoni, nie było wielkiej dynamiki, długimi momentami akcja toczyła się spokojnym tempem w środku pola, ale raz na jakiś działo się coś, co pobudzało uśpione receptory. A to gol, a to karny, a to sztuczka techniczna, a to zaskakujące sam na sam, a to… tak można tę wyliczankę ciągnąć. 

Mecz drobnych przyjemności

Nigdy nie powiedzielibyśmy, że to będzie taki mecz po tym, jak Mariano Diaz walnął pierwszą brameczkę, zanim w ogóle obrońcy gospodarzy zdążyli się kapnąć, że spotkanie na dobre się zaczęło i gramy w piłkę. Real wyglądał składnie. Cross Kroosa (sic!) do Carvajala, ten zaczyna się przebijać na skrzydle, centruje w pole karne, a tam już doskonale odnajduje się Diaz, który wygrywa walkę o pozycję z obrońcą i głową z bliskiej odległości pakuje piłkę do bramki.

Fajna akcja, fajny początek.

W myśl pewnej kultowej filmowej zasady dalej powinno być jeszcze lepiej.

Nie było.

Real gasł z minuty na minutę. Niby szarpał Diaz, ale niewiele z tego wynikało. Kilka razy dał się złapać na pozycji spalonej. Raz, będąc na ofsajdzie, trafił w słupek, więc generalnie powstało wrażenie, że robi szum, ale im dalej w las, tym bardziej widać było, jak daleko mu do Karima Benzemy. Hiszpańskiemu piłkarzowi pochodzenia dominikańskiego bardzo, ale to bardzo, daleko było do czucia gry francuskiej gwiazdy Realu. Dlatego też gra kleiła się mocno średnio.

Reklama

Choć może jesteśmy ciut niesprawiedliwi, porównując go do Benzemy. On i tak swoje zrobił. Problem w tym, że przeciętnie wyglądał cały zespół Realu. Może oprócz Ferlanda Mendy’ego, który co raz sadził wielkie susy i tworzył przestrzeń na skrzydle, kilka razy siateczkami upokarzając defensorów Villarreal. Ale był osamotniony. Ze starań Edena Hazarda ognia nie było. Tak samo z poczynań Odegaarda i Vasqueza. Kroos znikał z plecami Modricia, który kilka świetnych zagrań – takich z kategorii drobnych przyjemności – pokazał dopiero w drugiej połowie.

W międzyczasie do głosu doszli gospodarze. Właściwie wszystko, co najlepsze wykreowali sobie po wejściu na boisko przebojowej dwójki Pervis Estupinan-Samuel Chukwueze. Ależ sobie chłopaki pograli. Chukwueze wypracował strzelecką szansę dla Iborry. Estupinan dograł na setkę do Parejo, ale ten fatalnie przestrzelił. Chukwueze ładnym zwodem zrobił przewagę przed szesnastką, odegrał prostopadle do Moreno, ale ten zastanawiał się sto lat i nic z tego nie wyszło.

No właśnie, skoro nic z tego nie wychodziło, to panowie – autorzy akcji z kategorii drobnych przyjemności w przeciętnej klasy meczu – postanowili wziąć sprawy w swoje ręce. Estupinan zagrał prostopadle do Chukwueze. Ten wpadł w pole karne, dzióbnął sobie piłkę obok interweniującego rozpaczliwie Courtoisa i tylko czekał, aż Belg go podetnie. Jak się spodziewał, tak się stało. Karnego na gola zamienił Moreno.

Robota wykonana.

Na tym etapie remis wydawał się zasłużonym rezultatem. Ale potem zobaczyliśmy końcówkę. Końcówkę, w której Real nie miał żadnego pomysłu na zaskoczenie słabszego rywala. Żadnego. Jedyną sensowniejszą okazję, kontratak w przewadze, koncertowo spartaczył Vinicius, po raz setny pokazując, że do światowego poziomu brakuje mu bardzo dużo. Przede wszystkim powtarzalności i zimnej krwi. Zimnej krwi, której zabrakło też Japończykowi Kubo, którego płaski strzał w sytuacji sam na sam, w doliczonym czasie gry, na wagę trzech punktów, obronił Courtois.

Cóż, to tyle. Niby się działo, a jednak długimi momentami piłkarze obu drużyn klepali bezcelowo wszerz boiska. Właściwie nikogo ten punkt nie urządza. Piłkarzy Zidane’a, bo nie wypada. Piłkarzy Emery’ego, bo mieli więcej stuprocentowych sytuacji.

VILLARREAL CF 1:1 REAL MADRYT

Reklama

Moreno 76′ z karnego – Mariano 2′

Fot. Newspix

Najnowsze

Niemcy

Kontuzja reprezentanta Polski. Złamał palec, przeszedł operację

Antoni Figlewicz
0
Kontuzja reprezentanta Polski. Złamał palec, przeszedł operację

Hiszpania

Hiszpania

Lewandowski gotowy zostać w Barcelonie – nawet z niższą pensją

Szymon Piórek
5
Lewandowski gotowy zostać w Barcelonie – nawet z niższą pensją
Hiszpania

Dlatego Hazard nie trafił do Barcelony. Skaut: Miał umiejętności, ale fatalne nastawienie

Paweł Wojciechowski
5
Dlatego Hazard nie trafił do Barcelony. Skaut: Miał umiejętności, ale fatalne nastawienie

Komentarze

1 komentarz

Loading...