W tej kolejce rozegrano tylko pięć spotkań, ale wybrać kozaków i badziewiaków wypadało. Od razu uspokajamy, że każdy ma równe szanse, bo do naszych jedenastek wrócimy po rozegraniu zaległych spotkań, co tyczy się zarówno szóstej, jak i piątej kolejki. Ale nawet pomimo tego, że w weekend nie mieliśmy okazji zobaczyć w akcji aż sześciu drużyn, na brak wyboru nie narzekaliśmy.
Cieszy pozytywny ból głowy przy okazji drużyny kozaków. Gdybyśmy mieli uczcić tę okazję arboledową koszulką, to podziękowaliśmy Rakowowi, Śląskowi, Zagłębiu i rzecz jasna Lechowi – piłkarze tych drużyn błyszczeli tak tłumnie, że aż miło. Zamieszek w redakcji może i nie było, ale kompromis wypracowywano długo.
Kogo warto wyróżnić w specjalny sposób? Uwagę chcielibyśmy zwrócić przede wszystkim na Tomasa Petraska. Może i nie jest to piłkarz kolejki, w samym Rakowie wyżej po meczu z Wisłą Płock oceniliśmy Davida Tijanicia i Marcina Cebulę, ale imponuje nam regularność, z którą Czech (pięknie uczczone powołanie do kadry) demoluje rywali i pod swoją bramką, i w szesnastce rywali. Podczas spotkania z Nafciarzami mieliśmy szczerą ochotę poklepać po ramionach Michalskiego, Lagatora i Tuszyńskiego – nie ze względu na dobrą robotę, a przez to, iż zrobiło nam się ich szkoda.
Przy ocenianiu obrońców warto oczywiście zachować odpowiednie proporcje. Najważniejsze zawsze powinno być to, jak gość ogarnia defensywę, czyli w bardzo dużym skrócie: jak się ustawia i jaką ma skuteczność w pojedynkach w swojej szesnastce i jej okolicach. Przypominamy to, bo nierzadko dawaliśmy się zwieść nienagannemu wyprowadzeniu piłki i umiejętnościom strzeleckim. Ot, choćby różne plebiscyty wygrywali najlepsi napastnicy wśród obrońców, a nie najlepsi defensorzy.
Gdy przez ten pryzmat patrzymy na czeskiego wieżowca, nie sposób zapomnieć, że w rudzie wiosennej poprzedniego sezonu maczał on palce przy kilku straconych przez Raków golach. Czasami zawalał wyraźnie, czasami był tylko współwinny, ale to trzeba odnotować. Tak samo jak to, że pozą tą zniżką formy Petrasek jest kozakiem. Jak mawiał klasyk – zarówno w ofensywie, jak i defensywie.
I choć to pierwsze – jeszcze raz podkreślmy – jest ważniejsze, to chcielibyśmy po kolejnym golu wyraźnie podkreślić skuteczność Czecha. To jego piąty sezon w Rakowie Częstochowa. Od edycji 2016/17 rozegrał w klubie spod Jasnej Góry 121 spotkań (sporo czasu stracił przez groźną kontuzję, po której groziła mu nawet amputacja). Strzelił w nich, wliczając drugą ligę, pierwszą ligę, Ekstraklasę i Puchar Polski, aż 31 goli. Słownie: trzydzieści jeden.
I nie jest to wynik, który rzuca na kolana, gdy zestawiamy go z dobrymi graczy ofensywnymi. Ale znajdziemy też takich napastników, którzy jakoś ciągle w tej lidze znajdują (bądź do niedawna znajdowali, bo jeden odszedł na wypożyczenie) zatrudnienie, ale Petraskowi – przypomnijmy, środkowemu obrońcy – mogą skuteczności zazdrościć. Może kilka wybranych przykładów, niektórym się upiecze (patrzymy na 5 ostatnich sezonów).
- Łukasz Wolsztyński – 17 goli (108 meczów; strzelał w I lidze, Ekstraklasie, Pucharze Polski)
- Jakub Wróbel – 19 goli (86 meczów; II liga, I liga)
- Filip Piszczek – 22 gole (121 meczów; I liga, Puchar Polski, Ekstraklasa, Serie B, kwalifikacje Ligi Europy)
- Patryk Tuszyński – 23 gole (131 meczów; Puchar Turcji, Puchar Polski, Ekstraklasa)
- Sebastian Musiolik – 23 gole (119 meczów; II liga, I liga, Ekstraklasa)
- Szymon Sobczak – 26 goli (108 meczów; I liga, Puchar Polski)
Oczywiście bierzemy poprawkę na to, że taki Tuszyński mógłby w II lidze powalczyć o snajperską koronę, a część czasu spędził w Turcji. Ale jeszcze mocniej trzeba brać poprawkę na to, że Petraskowi płaci się hajs głównie za co innego. Zgodzimy się chyba, że wyżej wymienieni mieli trochę łatwiejsze warunki, by strzelać gole, gdyż – cóż za odkrycie – na co dzień znajdują się bliżej bramki przeciwnika. No ale nie pomogło.
Petrasek, jak już wspomnieliśmy, ląduje w naszej jedenastce kolejki. Kto prócz niego? Ano taki zestaw wybraliśmy.
Do badziewiaków też było kogo wstawić. Tym razem obrońcy Podbeskidzia zrobili miejsce innym, z czego chętnie skorzystali defensorzy Wisły Płock, Piasta Gliwice i Cracovii. Nafciarze równie beznadziejni byli z przodu, co też ma swoje odzwierciedlenie. Formę z Lechii Gdańsk podtrzymuje Patryk Lipski, choć puchary zasugerowały, że pod okiem Waldemara Fornalika może się się znów pokazać.
Cóż, jeszcze nie przekreślamy, ale na razie liga weryfikuje ten transfer dość mocno.
Fot. newspix.pl
A jeśli przegapiliście, to warto nadrobić Ligę Minus.