Reklama

Tak wygląda wyrzut sumienia

Leszek Milewski

Autor:Leszek Milewski

13 września 2020, 13:20 • 6 min czytania 34 komentarzy

Można już powoli układać powiedzenie: aby kiedyś ktoś cię pokochał tak, jak Marcelo Bielsa pokochał piłkarski warsztat Mateusza Klicha. Ale przecież ta miłość nie jest ślepa. Przyszywany synek boiskowo Bielsie się spłaca. Kunszt trenerski Argentyńczyka polega na tym, że spojrzał nie na CV Klicha, nie nawet na to, co Polak wcześniej prezentował – Bielsa spojrzał na to, kim Klich może się stać. A potem wyznaczył precyzyjnie rolę, dzięki której Klich stał się lepszym piłkarzem, niż zapewne kiedykolwiek sam spodziewał się, że będzie.

Tak wygląda wyrzut sumienia

Taki powinien być trener – widzieć więcej. Widzieć pełne spektrum możliwości zawodnika. A potem umieć je wykorzystać. Niestety, gdy porównać Klicha reprezentacyjnego do Klicha w kadrze, to są to dwaj różni piłkarze, których jakościowo dzieli przepaść. I trudno mieć za to pretensje do zawodnika, skoro parę dni po bryndzy Klich wyróżnia się na tle Liverpoolu.

Cała ta historia współpracy Klicha z Bielsą jest niezwykła. Mateusz Klich ma swoje atuty, ale to na pewno nie jest taki zawodnik, który swoim talentem olśnił, rzucając trenerów na kolana. W Wolfsburgu zdegradowali go do Regionalligi, a potem wypchnęli. Gdy po dobrej grze w Zwolle szedł do Kaiserslautern, tu także – w 2. Bundeslidze – ani chemii, ani sukcesu nie było. Żarło mu Eredivisie, to prawda, ale próbował wyżej i dostawał konsekwentnie dzwona.

Klich w Leeds, zanim przyszedł Bielsa, rozegrał 135 minut w Championship na 2520 możliwych pod Thomasem Christiansenem (ten facet swoją drogą teraz powinien w zasadzie zdać papiery trenerskie). Po Christiansenie wiosną Klich został wypożyczony do Utrechtu, a gdy wrócił latem, wątpliwe by ktokolwiek w klubie na niego stawiał.

I wtedy zobaczył go Bielsa.

Reklama

Zaiskrzyło.

I to w sposób spektakularny.

Bielsa od tamtej pory wystawił Klicha w KAŻDYM LIGOWYM MECZU w pierwszym składzie, poza jednym, tuż po awansie, kiedy – nie ma co ukrywać – niektórych piłkarzy poniósł melanż.

Bielsa był w stanie sobie wyobrazić Leeds bez każdego, ale nie bez Polaka. To jest nieprawdopodobnie mocny dowód zaufania ze strony jednego z najbardziej wpływowych szkoleniowców naszych czasów. Bo dokonania Bielsy sobie, znajdziemy bardziej imponujące karty trenerskie, ale jego warsztat kreował wielu innych wybitnych – czerpali z jego myśli choćby Pep i Klopp. Guardiola swego czasu specjalnie pojechał nawet do Rosario odwiedzić Bielsę w jego domu, przegadali wiele godzin.

Klich jest co jakiś czas kwestionowany – choćby jesienią zeszłego sezonu przez fanów Leeds, gdy nie wykręcał takich liczb jak wcześniej. Teraz, po awansie, pytano tu i ówdzie, czy może jednak jest piłkarzem dobrym na Championship, a za słabym na Premier League. Nie, żeby wyciągać wnioski z jednego meczu, ale po wczorajszym meczu takie pytania z tydzień się nie pojawią.

Bielsa, rzadko wystawiający swoim piłkarzom laurki, o wczorajszym występie Klicha przeciw Liverpoolowi powiedział:

Reklama

– To bardzo ważny zawodnik dla naszej drużyny. Broni jak Phillips, atakuje jak Pablo. Bardzo niewielu graczy potrafi pokazać taką charakterystykę, szczególnie przeciwko Keicie i Wijnaldumowi, albo gdy atakujesz przeciw Van Dijkowi, Hendersonowi i Fabinho.

Trzeba podkreślić: gol Polaka był tylko wisienką na torcie. Efektownym fajerwerkiem, czy raczej: podkreśleniem. Podkreśleniem występu w zasadzie kompletnego, po którym Anglicy wystawiali mu noty na poziomie 7, 8, jedne z najwyższych na boisku. A przecież Leeds grało na Anfield z Liverpoolem, czyli przeciw jednej z najlepszych drużyn świata na jej boisku. Wiem, że to zabrzmi aż zbyt cukierkowo, ale prawda jest taka, że Klich wczoraj prezentował światowy poziom.

Jego staty za Liverpool: 87% celnych podań, 50 kontaktów z piłką, cztery odbiory, 5 udanych pojedynków, 2 zablokowane strzały, dwa wybicia, jeden przechwyt, jeden celny strzał na bramkę i rzecz jasna jeden gol.

Kluczowe jest to, że Klich u Bielsy od zawsze pracuje na praktycznie całym boisku. Jest w środku, jest po lewej stronie, jest po prawej. Jak trzeba, to z interwencją w polu karnym, jak trzeba, to ze stworzeniem zagrożenia. Jest do odbioru, jest do kreacji. Wymarzona ósemka. Jego heatmapa za wczoraj:

Jak nie widzieliście wczorajszego meczu, zobaczcie akcje Klicha. Warto.

Oczywiście wracamy tutaj do tematu Klicha w reprezentacji, gdzie jest cieniem kogoś takiego. Oddajmy Brzęczkowi jedno:

Postawił na Klicha od pierwszego zgrupowania. Na Włochy w debiucie Klich wyszedł w pierwszym składzie, wracając do kadry po czterech latach. Na Klicha wielokrotnie narzekano, ale Klich grał. U Brzęczka nie zagrał tylko w trzech meczach. Brzęczek tym, że Klich może być przydatny, zaskoczony nie jest.

Rzecz jednak w tym, że zaufanie swoją drogą, ale umiejętność wydobycia pełni tego, za co się zaufaniem obdarzyło, swoją. A przecież trudno sądzić, żeby Leeds w tym momencie miało czysto piłkarsko większy potencjał niż Polska, szczególnie z Lewandowskim w składzie, bo w takich meczach Klich też wielokrotnie grywał.

Może trzeba się, panie selekcjonerze, wybrać przy okazji do tego Rosario. Zagadać. Posłuchać.

W praktyce swoim występem Klich wrzucił selekcjonerowi kolejne kamyczki do ogródka. Nie da się, po prostu nie da się kupić narracji, że mamy słabe pokolenie. Widzimy jak na dłoni dysproporcję między reprezentacyjnym Klichem i Klichem klubowym, a potem zastanawiamy się: ilu to jeszcze dotyczy? Co z opiniami znawców calcio, jakoby u Zielińskiego ten kontrast był jeszcze większy? Jaki Zieliński faktycznie jest marnowany?

Jak to się dzieje, że przed chwilą obrońcy nadsiły Holendrów mówili o nieuchwytnej klasie Van Dijka i Wijndaluma, a parę dni później Klich pokazuje, że da się ich sprowadzić na ziemię?

Kilka lat temu Premier League była praktycznie zabetonowana na Polaków z pola – teraz wjeżdża tam Klich na białym koniu i z miejsca gra super mecz z mistrzem. Każdy weekend pokazuje coś podobnego w różnych miejscach Europy, a o wadze tego najlepiej wiedzą ci, które pamiętają przełom wieków czy pierwsze lata XXI wieku w polskiej piłce.

Najgorsze, że to właśnie Jerzy Brzęczek – co słusznie zauważył Michał Kołkowski – wręcz wykorzystywał Klicha do argumentów za minimalizmem.

Przypomnijmy:

Dzisiaj kończyliśmy mecz z trzema zawodnikami z Championship, czyli drugiej ligi angielskiej. Austria ma osiemnastu zawodników z Bundesligi. Apeluję o rozsądne ocenianie naszego potencjału”.

No więc rozsądne ocenianie jest takie, że, po pierwsze, Championship to mocna liga, gdzie najlepsi spokojnie są na poziomie słabszych ekip Bundesligi, jeśli tylko. Ale co istotniejsze, tam gdzie pan zasłaniał się drugą ligą angielską, wyciągając to jako dowód słabości, Marcelo Bielsa widział gościa, który jest w stanie wyjść na Liverpool i pozamiatać.

A zostawiając już reprezentację Polski, jest tu nauka ogółem. Jak różny może być piłkarz zależnie od koncepcji gry. Jak trudno jest ocenić, czy nie pokazuje się z dobrej strony ze względu na siebie, czy na to, że ktoś nie potrafi go wykorzystać w odpowiedni sposób. Piłkarz, który nie grał ostatnie pół roku, wciąż w innej koncepcji może być znakomity. Lista odcieni szarości, która istnieje zamiast “DOBRY/SŁABY” jest druzgocąca i komu uda się ją w największym stopniu zniwelować, rozjaśnić, wygra w futbol.

Leszek Milewski

Fot. FotoPyK

Ekstraklasa. Historia polskiej piłki. Lubię pójść na mecz B-klasy.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Bartosz Lodko
0
Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Anglia

Anglia

Drakońska kara dla zawodnika Tottenhamu. Klub złożył odwołanie

Bartosz Lodko
7
Drakońska kara dla zawodnika Tottenhamu. Klub złożył odwołanie
Anglia

Brat sławnego brata na radarze Borussii. “Klub utrzymuje kontakt z rodziną”

Antoni Figlewicz
5
Brat sławnego brata na radarze Borussii. “Klub utrzymuje kontakt z rodziną”

Komentarze

34 komentarzy

Loading...