Reklama

Nowy dom Gumnego i Gikiewicza. 30 faktów o FC Augsburg

Jakub Białek

Autor:Jakub Białek

02 września 2020, 20:50 • 6 min czytania 12 komentarzy

Robert Gumny i Rafał Gikiewicz zagrają w przyszłym sezonie w Augsburgu, czyli klubie, o którym zbyt wiele w Polsce się nie pisze. Co to za ekipa? Jak wygląda jego historia? Zapraszamy na 30 szalenie istotnych faktów o Augsburgu.

Nowy dom Gumnego i Gikiewicza. 30 faktów o FC Augsburg

1. FC Augsburg nie ma wielkiego doświadczenia w elicie. Swój pierwszy awans do 1. Bundesligi wywalczył w 2011 roku.

2. Awans do Bundesligi był dziełem trenera Josa Luhukaya. Tego samego, który przestawił Waldemara Sobotę na środek pola w St. Pauli.

3. Luhukay powiedział wówczas podczas fety na stadionie, przy komplecie widzów, wspominane do dziś słowa „nigdy więcej drugiej ligi”. Na twarzach niektórych mogły pojawić się wówczas uśmieszki, wszak Augsburg to w bundesligowych realiach mały klub, a może nawet wręcz kopciuszek. Ale przepowiednia póki co się spełnia, bo Augsburg od tamtej pory nie spadł i lada moment zacznie swój dziesiąty sezon z rzędu w elicie.

4. Andreas Rettig, ówczesny manager klubu, w tych samych okolicznościach, jeszcze na murawie, ostudzał zapędy słowami „właśnie dziś zaczęliśmy walkę o utrzymanie”. I faktycznie, Augsburg praktycznie co sezon walczy utrzymanie. Poprzednie rozgrywki zakończył na ostatnim bezpiecznym miejscu – piętnastym. Jeszcze poprzednie – także na piętnastym.

5. I w tym także prawdopodobnie nie powalczy o nic więcej. Tak przynajmniej przewidują niemieckie media, które widzą w Augsburgu jednego z kandydatów do spadku. Chociaż transfery poczynione przez „czerwono-zielono-białych” oceniane są bardzo pozytywnie. Ale do tego jeszcze dojdziemy.

Reklama

6. Wielkiego doświadczenia w elicie Augsburg nie ma, ale nie jest gnębiony jak RB Lipsk za brak tradycji. Korzenie klubu sięgają 1907 roku.

7. Awans Augsburg mógł wywalczyć już w sezonie 04/05. Przed ostatnią kolejką zajmował drugie miejsce w 2. Bundeslidze i przyjmował u siebie Jahn Regensburg. Wystarczyło dopełnić formalności. Wypełnił się cały stadion, zaplanowano fetę, kibice nastawili się na świętowanie, ale… piłkarze ze Szwabii dali się wyprzedzić na ostatniej prostej.

8. Ale Augsburg miał też dwa sezony, w których walczył o coś więcej. Stał się rewelacją rozgrywek 14/15 zajmując piąte miejsce premiowane awansem do Ligi Europy, rok wcześniej był ósmy. I to z budżetem ledwie 20 milionów euro.

9. Jak wyszło poza niemieckimi granicami? Całkiem OK. Augsburg wyszedł z grupy, w której był Athletic Bilbao, AZ Alkmaar i Partizan. Żeby przejść do 1/16, Augsburg potrzebował wygranej dwoma bramkami w Belgradzie. Gola na 3:1 strzelił w doliczonym czasie gry, co niemieckie media ochrzciły „cudem w Belgradzie”.

10. Ligę Europy skończył na 1/16 właśnie, ale odpaść z Liverpoolem po wyrównanym boju (0:1 w dwumeczu) to przecież nie wstyd.

11. Po awansie do pucharów, Augsburg podarował swoim kibicom trzy tysiące litrów piwa. Piłkarze z kolei świętowali w koszulkach z napisem „w Europie nikt nas nie zna”. A później przenieśli się na… balkon miejskiego urzędu. Władze Augsburga zadeklarowały, że w przypadku awansu do pucharów zawodnicy będą mogli celebrować sukces właśnie tam.

12. Na przełomie wieków grał jeszcze w lidze regionalnej. Generalnie lata 1983 – 2006, gdy Augsburg tułał się po niższych ligach, nazywa się mrocznymi czasami klubu. Sportowe zawirowania to jedno, do tego trzeba dopisać też te organizacyjne. Na przełomie wieków klub ze Szwabii zbankrutował, a na mecze chodziło po 300 osób.

13. Wyciągnął go z kryzysu niejaki Walther Seinsch, przedsiębiorca z branży odzieżowej. Nazywał siebie fanatykiem futbolu, od razu wskazał kierunek klubu – awans do Bundesligi i nowy stadion.

Reklama

14. Stadion otwarto dwa lata przed awansem do elity. WWK Arena może pomieści 30 660 tysięcy widzów, ale w planach jest rozbudowa jej do pojemności 49 tysięcy. Kosztowała 45 milionów euro. 25 milionów wyjął ze swojego portfela kasy Seinsch.

15. Osoba, która najbardziej zasłużyła się dla Augsburga? Helmut Haller, były gracz Juventusu, trzykrotny mistrz Włoch, srebrny i brązowy medalista mistrzostw świata. Karierę zaczynał i kończył w Augsburgu, mimo że przecież drużyna nie grała wówczas w niemieckiej elicie. Dziś pod stadionem można zobaczyć jego pomnik. Ufundowali go kibice, którzy zebrali 25 tysięcy euro.

16. Klub jest dobrze zorganizowany, a podwaliny pod awans do Bundesligi kładł sam Gino Lettieri! Tak przynajmniej twierdził Krzysztof Zając, który próbował w ten sposób zachwalać swojego szkoleniowca. Inna sprawa, że Lettieri pracował w Augsburgu w czwartej lidze, dekadę przed awansem. 

17. Jeśli chodzi o inne duże nazwiska, Polacy będą grać z Khedirą, ale nie Samim, a Ranim, czyli bratem piłkarza Juventusu. I z Götze, ale nie Mario, a Felixem, bratem piłkarza BVB.

18. Z nazwisk nieco mniejszych, Gumny będzie rywalizował o skład z Raphaelem Frambergerem. 24-letnim wychowankiem, raczej przeciętnym, z „ciekawą” historią urazów. Polak ma wszystko, by tę rywalizację wygrać.

19. Gdyby trafił do Augsburga wcześniej, mierzyłby się z samym Stephanem Lichtsteinerem, który w niemieckim klubie skończył tego lata karierę. Ale nie był to spektakularny koniec, dość powiedzieć, że ze składu wygryzał go Framberger.

20. Niemieckie media są pozytywnie zaskoczone transferami. Oceniają je rozsądnie nie tylko ze względu na sportową jakość, ale też finanse. Gikiewicz, Strobl i Caliguri przyszli za darmo. Cała trójka jest po trzydziestce. Augsburg jasno komunikuje swoją wizję – chce oprzeć skład na doświadczonych zawodnikach, wokół których uczyć będą się młodzi.

21. Ze średnią wieku 26,3 lat FC Augsburg ma drugą najstarszą drużynę w Bundeslidze.

22. Gumny nie będzie najgrubszym transferem tego lata. Augsburg wyłożył już siedem baniek na Felixa Uduokhaia. Najpierw wypożyczył go z Wolfsburga za 1,5 miliona, a teraz związał się z nim na stałe. To trzeci najgrubszy deal w historii Augsburga.

23. A pierwszy? Martin Hinteregger ściągnięty z Salzburga za 10,5 miliona euro.

24. Jeśli Gumny bądź Giki będą chcieli odejść z klubu, będą musieli wznieść się na wyżyny kreatywności. Tak jak wspomniany Hinteregger właśnie, który rozkręcił całą akcję mającą zniechęcić do niego władze Augsburga. Najpierw ostentacyjnie nawalił się w centrum Augsburga, dając się fotografować i kręcić wideo. Następnie oczywiście olał poranny trening. Potem przyszedł „omyłkowo” na trening w dresie Eintrachtu, do którego chciał odejść na stałe. Do tego doszło zrobienie sobie tatuażu wbrew klubowemu zakazowi, szpilki w mediach, sabotowanie gry w sparingach. W końcu się udało!

25. Kreatywnością wykazał się też Heiko Herrlich, trener Augsburga, który tuż przed wznowieniem Bundesligi po lockdownie złamał kwarantannę by kupić sobie pastę do zębów i krem. Później nie mógł prowadzić swojego zespołu w meczach.

26. Inne dziwactwa trenerów? Dirk Schuster przyszedł kiedyś na trening z… podbitym okiem. Tłumaczył się, że poślizgnął się na ulicy.

27. Kto wie, czy transfer Gumnego doszedłby do skutku, gdyby nie sprzedaż Philippa Maxa do PSV za osiem milionów. Najdrożej sprzedanym przez Augsburg piłkarzem jest Abdul Rahman Baba, który trafił do Chelsea za 20 baniek. Delikatnie sprawy ujmując – londyńczycy mają na swojej koncie kilka bardziej udanych transferów.

28. Przez Augsburg przewinęło się kilku Polaków. Janusz Góra, Jan Jałocha, Patryk Królczyk, Łukasz Mozler, Michał Wróbel.

29. Wychowywał się tam też Gergo Kocsis z Podbeskidzia!

30. Ale w Augsburgu grał przede wszystkim Arkadiusz Milik, który został tam wypożyczony z Bayeru. Nie była to spektakularna przygoda – w 18 meczach zdobył dwie bramki, im bliżej końca wypożyczenia, tym mniej grał. Całe szczęście to ostatni moment ciemnych czasów Arka, bo chwilę później trafił do Ajaksu. Istnieje duża szansa, że obaj Polacy przebiją jego osiągnięcia w Augsburgu.

Fot. FotoPyK

Ogląda Ekstraklasę jak serial. Zajmuje się polskim piłkarstwem. Wychodzi z założenia, że luźna forma nie musi gryźć się z fachowością. Robi przekrojowe i ponadczasowe wywiady. Lubi jechać w teren, by napisać reportaż. Występuje w Lidze Minus. Jego największym życiowym osiągnięciem jest bycie kumplem Wojtka Kowalczyka. Wciąż uczy się literować wyrazy w Quizach i nie przeszkadza mu, że prowadzący nie zna zasad. Wyraża opinie, czasem durne.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Bartosz Lodko
0
Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Niemcy

Anglia

Brat sławnego brata na radarze Borussii. “Klub utrzymuje kontakt z rodziną”

Antoni Figlewicz
5
Brat sławnego brata na radarze Borussii. “Klub utrzymuje kontakt z rodziną”

Komentarze

12 komentarzy

Loading...