Reklama

Jeśli transfery powinno się oceniać teraz, to Legia jest królem polowania

redakcja

Autor:redakcja

26 sierpnia 2020, 17:22 • 9 min czytania 39 komentarzy

Każdy menedżer piłkarski powie ci, czasami nawet niepytany, że transfery powinno się oceniać w momencie przeprowadzenia transakcji. I z jednej strony takie słowa to dla pośrednika idealny dupochron, bo pozwala uciec od konsekwencji niewypału, wszak na papierze większość ruchów, nawet w Ekstraklasie, wygląda logicznie. Z drugiej jednak – coś w tym ewidentnie jest, gdyż trzeba mieć świadomość tego, jak wiele rzeczy już po złożeniu podpisów na kontrakcie może pójść nie tak. I przeszkodzić nawet dobremu piłkarzowi w pokazaniu możliwości. Ot, wystarczy, że zmieni się trener, który ma inną koncepcję i już bywa po ptokach, a o taką roszadę przecież nietrudno. I nie zrozumcie nas źle – nie chodzi o szukanie wymówek na siłę, bo takie zawsze się znajdą. Chodzi o zdrowy rozsądek. 

Jeśli transfery powinno się oceniać teraz, to Legia jest królem polowania

Dlatego dziś postanowiliśmy pójść za głosem pośredników i oceniamy transfery na starcie nowego sezonu. Nie jesteśmy z Dunder Mifflin, ale idziemy w papier. Oczywiście po czasie zajmiemy się też tym, kogo i jak liga zweryfikowała, ale dziś patrzymy na sytuację wyjściową. Zobaczyliśmy tylko jedną kolejkę, rundę Pucharu Polski i pojedynczy mecz Legii w Europie – w porząsiu, ale nie zwracamy na to większej uwagi.

Uznaliśmy przy tym, że nie warto wrzucać wszystkich do jednego worka, dlatego nie zapraszamy was na wielki ranking, a na cztery mniejsze zestawienia. Wszystkie ruchy do klubów podzieliśmy na cztery kategorie: powroty do kraju, transfery z niższych lig, nowe twarze z zagranicy oraz ekstraklasowy rynek wewnętrzny. W każdej wyróżniliśmy po sześciu ludzi.

Powrót, oby króla

Zaczniemy od zawodników, którzy zmęczyli się zagraniczną tułaczką. Albo – w gorszym układzie – to zagranica zmęczyła się nimi, więc wręczyła bilet powrotny i złożyła życzenia odnalezienia zgubionej gdzieś formy. Tak się złożyło, że chyba to właśnie takie ruchy budziły w ostatnich tygodniach najwięcej emocji. No i w sumie nie ma co robić zdziwionej miny.

  1. Artur Boruc (Bournemouth -> Legia Warszawa)
  2. Jakub Świerczok (Łudogorec Razgrad -> Piast Gliwice)
  3. Bartosz Kapustka (Leicester City -> Legia Warszawa)
  4. Waldemar Sobota (FC Sankt Pauli -> Śląsk Wrocław)
  5. Michał Kucharczyk (Urał Jekaterynburg -> Pogoń Szczecin)
  6. Maciej Wilusz (Urał Jekaterynburg -> Raków Częstochowa)
Reklama

Gdybyśmy mieli ocenić sprawę na podstawie dotychczasowych meczów, to pierwszy byłby Waldemar Sobota, który co prawda nie uchronił Śląska przed odpadnięciem z Pucharu Polski, ale przeciwko Piastowi Gliwice wypadł już bardzo udanie. Reszcie takiego występu brakuje, choć Boruca za czujność w starciu z Irlandczykami z Północy oczywiście wypada pochwalić.

I to właśnie powrót w skali naszego kraju bramkarskiej legendy jest najciekawszym transferem w okienka. Z jednej strony to już 40 lat na karku, z drugiej – niedawno do ligowej czołówki naszych golkiperów należał 39-letni Marian Kelemen, w zeszłym sezonie radził sobie 38-letni Michal Pesković, a w tym samym wieku Arkadiusz Malarz zdobywał Legii mistrzostwo. Obok Boruca oczywiście nawet nie stali, a przecież były bramkarz Bournemouth znany jest z oszukiwania metryki. O kwestiach marketingowych nawet nie ma co gadać. Paradoksalnie większe wątpliwości mamy w stosunku do 16 lat młodszego Bartosza Kapustki. Cztery lata spisane na straty, również przez zdrowie, ale nie co robić z kontuzji tarczy, bo kluczowe były złe wybory i to szeroko rozumiane. Przy czym potencjalny zysk też może być największy, bo Kapustkę to odróżnia od reszty, że jeszcze może do poważnych lig wrócić.

Okej, Świerczok też, bo w wieku 27 lat do lig z topowej piątki już raczej nie trafi, ale jakaś Turcja ciągle ewentualnie przed nim. Łączymy to z faktem, że choć Łudogorca nie pozamiatał, to przez ostatnie 2,5 roku pozostawał w grze (82 mecze, 36 goli i 10 asyst) i wychodzi nam drugie miejsce. Do ławki w 2. Bundeslidze przyspawany oczywiście nie był też Waldemar Sobota, ale tu szczyt kariery jest już za nim. Podobnie jak u Macieja Wilusza (za chwilę 32 lata). No i zostaje Michał Kucharczyk. Ciągle przed trzydziestką i ciągle z dużym znakiem zapytania przy nazwisku – czy jest w stanie zafunkcjonować poza Łazienkowską?

Z zaplecza do elity

Przypomniał się nam przypadek Damiana Kądziora. Gdy w Wigrach Suwałki przerastał I ligę, chciało go ze 13 klubów Ekstraklasy (co ciekawe, nie było w tym gronie Legii Warszawa i Lecha Poznań, bo z reguły uznają, że to za duży przeskok). Po roku w Górniku skrzydłowy reprezentacji był już poza zasięgiem wspomnianych drużyn, choć przez chwilę wydawało się, że temat Kolejorza był realny. Czy przed tym sezonem ktoś taki zameldował się w Ekstraklasie?

  1. Bartosz Nowak (Stal Mielec -> Górnik Zabrze)
  2. Rafał Makowski (Radomiak Radom -> Śląsk Wrocław)
  3. Fabian Piasecki (Zagłębie Sosnowiec -> Śląsk Wrocław)
  4. Vladislavs Gutkovskis (Bruk-Bet Termalica Nieciecza -> Raków Częstochowa)
  5. Karol Niemczycki (Puszcza Niepołomice -> Cracovia)
  6. Dawid Abramowicz (Radomiak Radom -> Wisła Kraków)
Reklama

No raczej nie. Co prawda Bartosz Nowak nie musiałby mieć wielkich kompleksów w stosunku do Damiana Kądziora, patrząc na liczby. Pierwszy w dwóch ostatnich sezonach miał udział przy 48 bramkach Stali Mielec, a drugi w analogicznym czasie odpowiadał za 49 trafień Wigier Suwałki. Trzeba jednak pamiętać, że między nimi jest tylko rok różnicy, czyli Nowak już jest starszy niż Kądzior w momencie wyjazdu z ligi, a i to trochę inny typ gracza, chyba mniej pożądany w mocniejszych ligach. Ale z perspektywy Górnika ruch wydaje się świetny.

Ciekawi jesteśmy, jak w Śląsku pójdzie graczom wyjętym z I ligi. Makowski walczył o miano ofensywnego pomocnika numer dwa pierwszej ligi (miejsce zaraz za plecami Nowaka), a Piasecki zgarnął koronę króla strzelców, strzelając 17 goli w sezonie. Początek pokazuje, że napastnik może być największym wygranym głupoty Erika Exposito (asysta w PP, gol w lidze), a pomocnika czekają problemy (tym bardziej, że dobrze w środku wypadli Sobota i młodzieżowiec Praszelik), ale jak już wspomnieliśmy, nie sugerujemy się zbyt mocno samym startem, który za nami.

Gutkovskisa Raków zaklepał sobie już w styczniu, wykazując się refleksem, bo na rynku napastników Łotysz jednak był łakomym kąskiem. Sezonu w I lidze nie dokończył, stanęło na 12 golach w 25 meczach. Bardzo pasuje do charakterystyki napastników, których ceni Marek Papszun i nawet wygrał rywalizację z Felicio Brownem Forbesem oraz Sebastianem Musiolikiem. Ma 25 lat, najwyższa pora odpalić na dobre. Podoba nam się też ruch Cracovii z Karolem Niemczyckim, bo chłopak pokazał się w Puszczy z obiecującej strony (10 czystych kont w 29 meczach) i może rozwiązać problem Pasów z tym, że młodzieżowcy z pola nie przekonują. Abramowicz to z kolei czołówka bocznych obrońców I ligi poprzedniego sezonu, dość efektowny piłkarz jak na defensora. Szkoda tylko, że ma już 29 lat, ale z drugiej strony – to ciągle kilka lat kopania na niezłym poziomie.

No i tak, mieliśmy tutaj pewne dylematy. Wyróżnilibyśmy też przechwycenie Michała Żyry przez Piast Gliwice, ściągnięcie Mateusza Kuzimskiego do Warty (wicekról strzelców, choć spadł z ligi z Chojniczanką), zakontraktowanie przez wspomnianego beniaminka Konrada Handzlika i Mateusza Czyżyckiego. Nie można zapominać też o Podbeskidziu, które wzięło dwóch ciekawych młodzieżowców z zaplecza – Maksymiliana Sitka i Dominika Frelka.

Rozruszanie rynku wewnętrznego

To zawsze fajne ruchy, nieustannie nas cieszą. Żałujemy, że ciągle jest ich tak mało. Jeśli gość ci nawet nie wypali, to przynajmniej osłabiłeś przeciwnika, więc pewną korzyść osiągnąłeś już niezależnie od dalszego rozwoju wypadków. Tu najaktywniejsza zazwyczaj jest Legia Warszawa, nie po raz pierwszy zapuszczając żurawia do obozu ligowych rywali w poszukiwaniu gości do wyjęcia.

  1. Filip Mladenović (Lechia Gdańsk -> Legia Warszawa)
  2. Alan Czerwiński (Zagłębie Lubin -> Lech Poznań)
  3. Rafael Lopes (Cracovia -> Legia Warszawa)
  4. Pavels Steinbors (Arka Gdynia -> Jagiellonia Białystok)
  5. Petteri Forsell (Korona Kielce -> Stal Mielec)
  6. Bartosz Kopacz (Zagłębie Lubin -> Lechia Gdańsk)

I dwa ruchy mistrza Polski mogą się podobać. Szczerze mówiąc, ze stratą Filipa Mladenovicia dla Ekstraklasy już się pogodziliśmy, bo na przestrzeni ostatnich sezonów to chyba najlepszy piłkarz na tej pozycji w lidze i 10-krotny reprezentant Serbii, który ciągle powoływany jest do drużyny narodowej (obok obrońców z Fiorentiny, Napoli, Monaco, Romy i Strasbourga). No nie jest wielką sztuką wytransferować takiego zawodnika do lepszej, bogatszej ligi, nawet mimo 29 lat na karku, ale Legia okazała się bardziej przekonująca. Cwanie Radosław Kucharski zachował się również w przypadku Rafaela Lopesa, który wcześniej tak rozegrał sprawę z Pasami, że miał otwartą furtkę. Przejście przez nią można było zakładać, ale nikt nie spodziewał się, że Portugalczyk w ten sposób trafi do ligowego rywala, bo grane były tematy zagraniczne. Nieco wyżej niż to posunięcie oceniamy tylko zaklepanie Alana Czerwińskiego przez Lecha, który jest bocznym obrońcą zbliżonym swoją klasą do Mladenovicia.

Dalej mamy wybór całkiem smacznych kąsków, oczywiście jak na spadkowiczów. I Pavels Steinbors, i Petteri Forsell (on tylko wiosną) wyróżniali się na swoich pozycjach i zrobili wiele, by ich drużyny w lidze zostały. Nowemu bramkarzowi Jagi po prostu nie udało się uratować Arki po raz kolejny. Na dokładkę Bartosz Kopacz, solidny stoper, którego Lechia wyciągnęła z Lubina za darmo, podpisując umowę pół roku przed końcem jego kontraktu. Wydaje się, że to trochę lepszy biznes niż chociażby te zrobione przez Miedziowych ze ściągnięciem Wójcickiego i Żubrowskiego czy zakontraktowanie Augustyna przez Jagę. Jasne, Cebula może wypalić w Rakowie, Marquez czy Gardawski dobrze uzupełnić skład Cracovii, nawet Lipski w Piaście może przypomnieć sobie, jak się kopie, ale szczerze mówiąc – bardziej do myślenia dał nam przypadek Mateusza Praszelika. Po czasie może się okazać, iż spokojnie wskoczy do takiego zestawienia.

To raczej nie szrot

Od naszej ligi odbijali się już zawodnicy z naprawdę przyzwoitym CV, a radzili sobie w niej ci, po których nigdy byśmy się tego nie spodziewali. Życie. Dlatego w tej kategorii najmocniej wgapiamy się w fusy i próbujemy coś wywróżyć.

  1. Marcos Alvarez (VfL Osnabruck -> Cracovia)
  2. Josip Juranović (Hajduk Split -> Legia Warszawa)
  3. Mikael Ishak (1.FC Nurnberg -> Lech Poznań)
  4. Jan Sykora (FK Jablonec -> Lech Poznań)
  5. Alexander Gorgon (HNR Rijeka -> Pogoń Szczecin)
  6. Stefan Savić (Olimpija Lublana -> Wisła Kraków)

Alvarez walnął 13 goli i zaliczył 3 asysty na poziomie drugiej ligi niemieckiej w ostatnim sezonie. A to jest bilans, który pozwala myśleć o awansie poziom wyżej (niełatwe, ale do zrobienia), a nie o przyjeździe do Polski. Jasne, wcześniej podobne rzeczy były reprezentant Niemiec do lat 20 robił tylko w 3. Bundeslidze, ale tak z ręką na sercu – dacie sobie coś uciąć i powiecie, że czołowe drużyny tamtejszej ligi nie walczyłyby u nas o puchary? No, my nie damy. Trochę bardziej perspektywiczny wydaje się 25-letni Juranović, który nosił opaskę w Hajduku, chciały go silniejsze zespoły i jeszcze jesienią poprzedniego roku dogrywał Persiciowi w meczu chorwackiej kadry, ale na teraz większym wzmocnieniem wydaje się nowy nabytek Pasów. Ogromny potencjał zresztą zdradził już w meczu z Pogonią.

Dalej mamy kolejnego napastnika z 2. Bundesligi. Z lepszą przeszłością niż Alvarez, bo Ishak grał i strzelał choćby w Bundeslidze, ale ze zdecydowanie gorszym ostatnim czasem. Z kolei Sykora przychodzi ze Slavii Praga, ale po sezonie, w którym wypracował 15 goli dla FK Jablonec. Jeśli przypomni sobie o potencjale, który dostrzegli w stolicy Czech, powinien być godnym wzmocnieniem. Z Gorgoniem mamy tylko jeden kłopot – jego 32 lata, do których dobije w październiku. Jeśli chodzi o liczby, jest jednak bardzo regularny, bo fajnie punktował i w Austrii Wiedeń, i w Rijece. Najtwardszym orzechem do zgryzienia było miejsce szóste. Rozważaliśmy głównie trójkę Savić-Rivaldinho-Mraz. Uznaliśmy jednak, że ostatniego trzeba odbudować, a to może potrwać, a drugiego traktujemy trochę inaczej – przychylniej – ze względu na znanego ojca. Tak więc Savić, który nie przebił się w RB Salzburg i Rodzie Kerkrade, ale ostatnio mocno wyróżniał się w lidze słoweńskiej.

***

Wniosek? Najciekawsze transfery zrobiła Legia, obok pięciu nowych graczy trudno przejść obojętnie. Oczywiście zdajemy sobie sprawę z tego, że już za kilka godzin ten tekst może do nas wrócić pod postacią szyderki, ale umówmy się – dyrektor sportowy swoje zrobił, czas na trenera.

Fot. FotoPyK/newspix.pl

Najnowsze

Ekstraklasa

Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Bartosz Lodko
0
Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Ekstraklasa

Ekstraklasa

Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Bartosz Lodko
0
Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry
Ekstraklasa

Media: Magiera zrzekł się części pensji, ale i tak otrzyma ponad 500 tys. złotych

Bartosz Lodko
8
Media: Magiera zrzekł się części pensji, ale i tak otrzyma ponad 500 tys. złotych

Komentarze

39 komentarzy

Loading...