Reklama

Białoruska piłka na chwilę zamarła. Środowisko nie chowa głowy w piasek

Przemysław Michalak

Autor:Przemysław Michalak

20 sierpnia 2020, 19:00 • 10 min czytania 43 komentarzy

Na Białorusi trwają największe protesty w historii kraju. Społeczeństwo już od dłuższego czasu było zmęczone rządami Aleksandra Łukaszenki, potrzebna była jednak iskra, która wznieci ogień. Okazały się nią wybory, co do których nie ma wątpliwości, że nie zostały przeprowadzone uczciwie. Zewsząd olbrzymim poparciem cieszyła się Swiatłana Cichanouskaja. Nikt zatem nie wierzy, że koniec końców Łukaszenka otrzymał aż 80-procentowe poparcie (4 661 075 głosów), a kandydatka opozycji zaledwie 10-procentowe (588 622 głosów). Jeśli już, proporcje powinny być raczej odwrotne. Od prawie dwóch tygodni ludzie wychodzą na ulice i dają wyraz swojej nieufności wobec władzy. Urzędujący prezydent rzecz jasna wszelkimi sposobami stara się tłumić protesty, co sprawia, że sytuacja w kraju jest bardzo napięta. Ma to swoje bezpośrednie przełożenie na białoruską piłkę.

Białoruska piłka na chwilę zamarła. Środowisko nie chowa głowy w piasek

Jak donosił w środę belsat.eu, strajkuje już 137 zakładów w całym kraju. Robotnicy masowo biorą urlopy, żeby móc dołączyć do protestujących. Często chodzi o sztandarowe państwowe przedsiębiorstwa. Wszyscy domagają się tego samego: ustąpienia Łukaszenki, nowych wyborów, uszanowania prawa do pokojowych demonstracji i zakończenia milicyjnej przemocy. Jeżeli ktoś zajmuje eksponowane stanowiska zależne od rządu, musi go popierać. Inaczej żegna się z posadą, tak jak na przykład zwolniony dyrektor Teatru Narodowego.

REKORDOWE PROTESTY

W miniony weekend w Mińsku zwolennicy opozycji przeprowadzili największą demonstrację w dziejach Białorusi. Szacuje się, że w kulminacyjnym momencie zgromadziło się nawet 400 tys. ludzi. W tym czasie trwał wiec poparcia dla Łukaszenki. Wzięło w nim udział 50-60 tys. osób, zdaniem wielu zwożonych autokarami skąd tylko się dało.

Władza się miota. Blokowano dostęp do internetu, w mediach zależnych od rządu dochodziło do jawnej cenzury, na granicy wstrzymywani są zagraniczni korespondenci. Chwilami „góra” nie do końca wie, jaką taktykę obrać. W Grodnie na przykład najpierw zezwoliła na wiec protestacyjny, by potem się z tego wycofać i uznać zgromadzenie za nielegalne. Wiele protestów jest brutalnie tłumionych, setki osób aresztowano, są ofiary śmiertelne. Niektórzy z zatrzymanych byli bici podczas przesłuchań, w sieci krąży mnóstwo zdjęć z efektami takich działań. A warto zaznaczyć, że te zgromadzenia są wyjątkowo spokojne. Nie ma żadnego porównania do ostatnich wydarzeń w USA, gdzie pod płaszczykiem haseł typu Black Lives Matter dochodziło do wyraźnie koordynowanych przez przeszkolonych zadymiarzy pobić, kradzieży i dewastacji mienia.

Tak pokrótce wygląda dziś sytuacja na Białorusi. Przyznacie, że nie są to najlepsze okoliczności do grania w piłkę. I faktycznie – futbol u naszych wschodnich sąsiadów na chwilę stanął. Ostatnie ekstraklasowe mecze rozegrano 8 sierpnia, czyli dzień przed wyborami. Spotkania 21. kolejki, które miały odbyć się 12 i 14 sierpnia, zostały przełożone, podobnie jak zaplanowane dzień później dwa mecze 1/16 finału krajowego pucharu. – Doszło do paradoksalnej sytuacji. Nie przekładano meczów z powodu koronawirusa, mimo że w federacji wiedzieli, iż wielu zawodników i pracowników klubów jest zakażonych. Ludzie się śmieją, że COVID nie zawiesił piłki, a wybory zawiesiły – mówi nam jeden z białoruskich dziennikarzy sportowych.

Reklama

PIŁKA ODWIESZONA

Na tym przerwa w graniu ma się zakończyć. Dziś białoruski związek zakomunikował, że wszystkie rozgrywki, łącznie z ligą kobiet, zostają wznowione, ale ze względów bezpieczeństwa mecze będą się odbywały bez kibiców.

Życie piłkarskie ma się toczyć swoim rytmem w tle najważniejszych wydarzeń. Niektórzy zawodnicy również brali udział w protestach. Reprezentacyjny napastnik BATE Borysów, Anton Saroka, w środę 11 sierpnia został zatrzymany przez milicję, podobnie jak Roman Durko z drugoligowego FM Smi Autotrans. Pierwszego pierwotnie skazano na tydzień aresztu, drugiego na 15 dni. – On nie jest przestępcą, tak jak wszyscy inni zatrzymani. On jest jednym z nas! – komentowali klubowi koledzy Saroki (oficjalnie wsparło go jedenastu zawodników). Ostatecznie został on wypuszczony po dwóch dniach, a Durko po trzech.

W takich momentach wyszło też, kto jest od kogo zależny. Dynamo Brześć odmówiło wydania akredytacji na mecz z Astaną (eliminacje Ligi Mistrzów, zwycięstwo 6:3) dziennikarzom niezależnej agencji informacyjnej BelaPAN. Nie jest tajemnicą, że Aleksandr Łukaszenka darzy aktualnego mistrza kraju dużą sympatią, a jego syn ma sporo do powiedzenia w klubie. Wiktar Łukaszenka świętował tytuł z piłkarzami Dynama i częstował ich prezydencką wódką.

Oficjalnego powodu niewpuszczenia dwójki dziennikarzy nie podano. „Myślę, że ta decyzja ma podłoże polityczne. Dlaczego mistrz kraju miałby być tak zhańbiony naszą obecnością? Nie rozumiem, przez te wszystkie sezony nasza obecność nie szkodziła, a teraz staliśmy się niebezpieczni? Jakie możemy stanowić zagrożenie? Z jakiego powodu decyzję ws. akredytacji podejmuje służba bezpieczeństwa zamiast służb prasowych? Dlaczego nie znamy nazwisk konkretnych osób, które ją podjęły? Dlaczego klub korzysta z rzecznika prasowego, który nie rozwiązuje żadnych problemów? Teraz już rozumiem, dlaczego Olga Kiżenkowa i inni ludzie, których szanuję, opuścili ten klub” – napisał na Facebooku dziennikarz BelaPAN, Ales Lewczuk.

Za to zdarzenie przeprosił trener bramkarzy klubu z Brześcia, dodając, że w wolnej Białorusi do czegoś takiego już dochodzić nie będzie.

ŚWIAT PIŁKI NIE CHOWA GŁOWY W PIASEK

Środowisko piłkarskie coraz głośniej wspiera protestujących i wyraża swoje oburzenie.

Reklama

„Uderz w słabych, by wyglądać na silnego. Bez klasy, bez szacunku” – napisał na swoim Instagramie pomocnik Maksim Chizh z rywalizującego na najwyższym szczeblu Ruchu Brześć.

– Bardzo smutno patrzy się, jak brutalna milicja bije zwykłych ludzi, którzy chcą po prostu sprawiedliwych wyborów. Idą na pokojowe wiece, nikogo nie obrażają, nie próbują nikogo okraść. A zdarza się, że ktoś po prostu chodzi po mieście, jest zabierany i wywożony jak przestępca. Najsmutniejsze, że nawet dzieci są zabierane i bite. Ci w mundurach nie są nawet zwierzętami, to pospolici bandyci – mówił, cytowany przez portal football.by, trener bramkarzy FK Smolewicze, Artem Gomelko.

„Dziękuję wszystkim, którzy nie są obojętni, którzy nie mogą stać z boku. Jesteśmy przeciwni przemocy! Jestem dumny z mojego kraju! Jestem dumny, że jestem Białorusinem!” – taki emocjonalny wpis zamieścił Mihałah Sihniewicz, napastnik węgierskiego Ferencvarosu.

Obrońca Torpedo Żodino, Nikita Stiepanow wezwał media państwowe do uczciwego i rzetelnego relacjonowania wydarzeń w kraju. „Gdzie jest stacja Biełaruś-1? Spójrzcie!” – napisał, wrzucając kompilację zdjęć ofiar ostatnich zatrzymań.

Wiele emocji wywołało zdjęcia rannej 5-latki z Grodna. Siedziała ona w samochodzie, w który wjechał milicyjny transporter opancerzony. „Kraj dla życia… Zwierzęta” – oburzał się Gruzin Giorgi Kantaria z Niemana Grodno. „Stop! Jeszcze nie jest za późno” – w podobnym tonie pisał bramkarz BATE, Denis Szczerbicki.

Na Instagramie odezwał się także trener Jacka Góralskiego i Konrada Wrzesińskiego w Kajracie Ałmaty, Aleksiej Szpilewski. „Nie życzę nikomu niczego złego. Chciałbym tylko, aby niektórzy ludzie spotkali się pewnego dnia. Nadal nie mogę uwierzyć, że istnieją wrogowie własnego narodu. Umiłowana Białorusi, trzymaj się i wybacz im” – nie ukrywał swoich emocji.

LUDZIE WYTRZYMALI 26 LAT

Prowadzący CSKA Moskwa Wiktor Gonczarenko również wyraża sprzeciw, zwłaszcza że nie udało mu się poprzeć swojego kandydata. – To, co się dzieje, jest niedopuszczalne. Policja i wojsko powinny ludzi chronić, a nie bić. Popieram żądania uczciwego liczenia głosów w wyborach. Próbowałem zagłosować w lokalu wyborczym ambasady Białorusi w Moskwie. Czekanie w kolejce dłużyło się w nieskończoność. Ludzie stali po pięć, sześć, a nawet siedem godzin i w końcu nie dostali się do środka. Ja też nie wszedłem. Wyglądało to tak, jakby ktoś sztucznie blokował kolejkę, żeby nie każdy zdążył oddać głos. I wielu nie oddało – mówił szkoleniowiec w rozmowie z pressball.by.

Swoje trzy grosze wtrącił Alaksandr Chackiewicz. To 38-krotny reprezentant Białorusi, na przełomie wieków czołowa postać Dynama Kijów, które teraz do niedawna prowadził. Obecnie jest trenerem Rotoru Wołgograd. – Białorusini wytrzymali 26 lat, ale cierpliwość się kończy, o czym głośno mówimy. Wiem, że ci po drugiej stronie wykonują rozkazy, ale każdy ma głowę na karku i musi myśleć o konsekwencjach. Jak pokazały wydarzenia na Ukrainie, osoby nakazujące bicie protestujących poniosły karę i jestem pewien, że teraz również takie działania nie pozostaną bezkarne. Mój przyjaciel zabrał na jeden z wieców 14-letniego wnuka, który podobnie jak wielu innych niewinnych został pobity – komentował.

„Czy to naprawdę możliwe w XXI wieku?” – podsumowała sytuację na Białorusi Swietłana Hleb, żona Alaksandra – byłego piłkarza m.in. Arsenalu i Barcelony. Wiaczesław, brat Alaksandra, wziął udział w weekendowym Marszu O Wolność organizowanym w Mińsku, czym pochwalił się w mediach społecznościowych. Podobnie zrobił obrońca tamtejszego Dynama, Igor Szitow, który niedługo zmierzy się z napastnikami Piasta Gliwice.

Dyrektor generalny BATE, Michaił Zalewski w ramach protestu przeciwko działaniom sił bezpieczeństwa opublikował nagranie, w którym wyrzuca swój policyjny mundur. Swego czasu zajmował on kierownicze stanowiska w jednostkach zajmujących się zwalczaniem przestępstw gospodarczych.

DZIENNIKARZE W OPOZYCJI DO FEDERACJI

Apel do prezesa białoruskiej federacji Władimira Bazanowa wystosowało 134 sędziów piłkarskich i działaczy. (…) Dochodzi do rozlewu krwi, co najmniej dwa przypadki śmiertelne są już potwierdzone. Wieczorami nie można chodzić samotnie ulicami miasta bez strachu, że zostanie się złapanym. Szanujemy ciebie i twoją pracę. Masz bezpośredni kontakt z władzami kraju i organami ścigania. Dotrzyj do nich i wyjaśnij, że wszystkie wiece są wyłącznie pokojowe. Wzywamy całą społeczność Republiki Białorusi, aby nie ustępowała i wzywamy nasze władze do zaprzestania przemocy wobec ludności cywilnej. Nie stawiamy żadnych politycznych żądań, ale jesteśmy przeciwni przemocy” – to fragment tego oświadczenia.

Dlaczego środowisko skierowało się właśnie do Bazanowa? – To nie jest Zbigniew Boniek, który grał w Juventusie i wywalczył trzecie miejsce na mistrzostwach świata. Bazanow jest byłym pułkownikiem wojsk radzieckich i białoruskich. Wiele rzeczy można sobie dopowiedzieć – mówi nam wspomniany dziennikarz. I dodaje: – 6 sierpnia federacja białoruska, który niby ma być neutralna względem jakiejkolwiek polityki, wyraziła oczywiste poparcie dla Łukaszenki. We wtorek natomiast ukazał się drugi komunikat, wzywający wszystkich do bezstronności. Zapomniano, co pisano dwa tygodnie temu. Nas, jako dziennikarzy, bardzo taka postawa dziwi. Cała prasa sportowa jest teraz w opozycji do federacji. 

ODMOWA GRY W REPREZENTACJI

Najdalej w okazywaniu swojego niezadowolenia poszedł 21-letni napastnik CSKA Moskwa, Ilja Szkurin. „Odmawiam przyjmowania powołań do reprezentacji Białorusi, dopóki trwa reżim Łukaszenki. Niech żyje Białoruś!” – oświadczył zawodnik, który znalazł się w szerokiej kadrze na najbliższe mecze. Na Instagrama oprócz komunikatu wrzucił swoje zdjęcie, na którym jest owinięty białoruską flagą. W seniorskiej drużynie narodowej jeszcze nie zadebiutował, dotychczas grał w młodzieżówce. Do CSKA trafił w styczniu po sezonie z dziewiętnastoma ligowymi bramkami w barwach Energetik-BGU Mińsk. Wiosną rozegrał cztery mecze w rosyjskiej ekstraklasie, a w tym na razie dwa. Dzień po opublikowaniu swojej deklaracji… strzelił premierowego gola, zapewniając zwycięstwo nad FK Tambow.

Agent piłkarza publicznie pochwalił jego decyzję. „Jestem z niego dumny! Postawa tego faceta od dawna daje mi dodatkową motywację” – napisał na Facebooku Walerij Isajew.

Ale nie wszyscy podzielają jego entuzjazm. Anatolij Bajdaczny, były trener Dynama Mińsk, uważa, że nie jest to wielka strata. – To nie taka wielka gwiazda, żeby reprezentacja nagle nie mogła się bez niego obejść. Czy on gra w piłkę dla Łukaszenki? Kibice go nie obchodzą? Nie wiadomo, kto komu bardziej szkodzi takim posunięciem. Nie rozumiem go – stwierdził, dodając,  że nie spodziewa się naśladowców Szkurina.

W podobnym tonie wypowiedział się Stanisław Dragun z BATE, który protesty popiera, ale w taki sposób niczego demonstrować nie zamierza. – Im bliżej terminów reprezentacyjnych, tym częściej ludzie proszą mnie o zrobienie tego samego, co Ilja. To niewątpliwie utalentowany piłkarz, który ma prawo do własnego wyboru. Mój wybór jest jednak inny. Nie gram w reprezentacji dla konkretnej osoby czy organizacji. Gram dla moich rodziców, bliskich, przyjaciół, dla miejsc, w których się wychowałem, dla wszystkich wspaniałych Białorusinów. Nadal zamierzam grać w kadrze, bo czuję dumę, że jestem Białorusinem – podkreślił na swoim Instagramie.

KORONAWIRUS NIE ZNIKNĄŁ

Dragun i reszta będą mogli znów choć trochę skupić się na piłce. Liga białoruska w pewnym momencie była jedyną w Europie, która nie przerwała rozgrywek ze względu na koronawirusa. Dość długo wydawało się, że sytuacja jest opanowana, lecz po pewnym czasie nie dało się dłużej ukrywać przypadków zakażeń. Niektórym klubom przekładano nawet kilka meczów, ale liga jako całość nie miała przerwy aż do wyborów. Za nami prawie 21 kolejek (brakuje dwóch meczów przełożonych przez protesty), a trzy kluby mają tylko po 19 meczów. FK Mińsk pauzowało najczęściej i ma raptem 18 spotkań.

W Dynamie Brześć wypadali nawet najlepsi piłkarze, ale nikt nie mówił, że to COVID. Po prostu „chorowali”, jakieś zapalenie płuc czy grypa. W środku lata, normalka (śmiech) – podsumowuje nasz rozmówca.

A już 27 sierpnia mecz Dynama Mińsk z Piastem Gliwice…

Fot. Newspix

Jeżeli uznać, że prowadzenie stronki o Realu Valladolid też się liczy, o piłce w świecie internetu pisze już od dwudziestu lat. Kiedyś bardziej interesował się ligami zagranicznymi, dziś futbol bez polskich akcentów ekscytuje go rzadko. Miał szczęście współpracować z Romanem Hurkowskim pod koniec jego życia, to był dla niego dziennikarski uniwersytet. W 2010 roku - po przygodach na kilku stronach - założył portal 2x45. Stamtąd pod koniec 2017 roku do Weszło wyciągnął go Krzysztof Stanowski. I oto jest. Najczęściej możecie czytać jego teksty dotyczące Ekstraklasy – od pomeczówek po duże wywiady czy reportaże - a od 2021 roku raz na kilka tygodni oglądać w Lidze Minus i Weszłopolskich. Kibicowsko nigdy nie był mocno zaangażowany, ale ostatnio chodzenie z synem na stadion sprawiło, że trochę odżyła jego sympatia do GKS-u Tychy. Dodając kontekst zawodowy, tym chętniej przyjąłby długo wyczekiwany awans tego klubu do Ekstraklasy.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

43 komentarzy

Loading...