Thomas Mueller nie przejdzie do historii niemieckiego futbolu nawet jako najwybitniejszy piłkarz o tym nazwisku. Wiadomo, Gerd poza zasięgiem ze wszystkimi swoimi kosmicznymi rekordami i triumfami. Ale swoim ostatnim popisem przeciwko FC Barcelonie piłkarz Bayernu przypomniał, dlaczego należy go szanować i traktować jako jednego z najlepszych piłkarzy całej generacji. Kiedy za naszą zachodnią granicą powstaje w ostatnich latach bezlitosna machina do demolowania przeciwników, to właśnie Thomas Mueller staje za jej sterem i daje sygnał do ataku.
Bohater kluczowych momentów
Spójrzmy najpierw na taki Bayern Juppa Heynckesa. Tamta niezapomniana ekipa, która w sezonie 2012/13 zdobyła potrójną koronę, miała naturalnie wielu liderów. Manuel Neuer w bramce, Franck Ribery i Arjen Robben na skrzydłach. Philipp Lahm w defensywie i Bastian Schweinsteiger w środkowej strefie. Nie ma chyba sensu wymieniać dalej, bo lada moment wyliczymy tutaj całą jedenastkę Bawarczyków, a przecież nie o to chodzi. Niemniej – na drodze do upragnionego triumfu w Lidze Mistrzów to właśnie Mueller był postacią niewątpliwie kluczową. Zwłaszcza w fazie pucharowej rozgrywek. Właściwie to już rok wcześniej Niemiec niemalże zapewnił swojemu zespołowi wyczekiwany od 2001 roku tytuł, pokonując w finałowym spotkaniu Petra Cecha z Chelsea. The Blues zdołali jednak rzutem na taśmę odrobić straty i doprowadzić do rzutów karnych. Rok później Bayern był już jednak poza zasięgiem konkurencji.
Mueller w pierwszym meczu fazy pucharowej z Arsenalem zdobył gola i zanotował asystę. Potem trafił do siatki w konfrontacji z Juventusem. Następnie powiódł swoich partnerów do zmiażdżenia Barcelony, której na dystansie dwumeczu wpakował aż trzy bramki, znów dorzucając asystę. W sumie w całej edycji Ligi Mistrzów trafił do siatki aż osiem razy.
Nieźle jak na gościa, który nie jest przecież dziewiątką.
FC Bayern 4:0 FC Barcelona (Liga Mistrzów 2012/13)
W sumie Mueller trzykrotnie zawędrował z Bayernem do finału Ligi Mistrzów. Wygrał tylko jeden tytuł, ale jego indywidualne statystyki i tak robią wielkie wrażenie. 113 występów w najbardziej prestiżowych rozgrywkach Starego Kontynentu. 46 goli, 24 asysty. Trochę niepostrzeżenie Niemiec wspiął się już na jedenaste miejsce na liście najlepszych strzelców w dziejach LM (licząc również czasy Pucharu Europy). Ma na koncie tyle samo trafień co Filippo Inzaghi i Eusebio. Nie powinien mieć wielkich kłopotów ze wskoczeniem już w kolejnym sezonie na siódmą lokatę, którą obecnie zajmuje Thierry Henry (50 goli). A potem są już tylko Ruud van Nistelrooy (56), Karim Benzema (65), Robert Lewandowski (67), Raul (71) no i dwójka kosmitów ze swoimi nieziemskimi rezultatami.
23 gole – czyli dokładnie połowę swojego dorobku – Mueller zdobył w fazie pucharowej Champions League. Lepsi pod tym względem są tylko Cristiano Ronaldo (67) i Leo Messi (47). Naprawdę imponujące.
A przecież Thomas to nie tylko Bayern. Kto grał pierwsze skrzypce w reprezentacji Niemiec na mundialu w Republice Południowej Afryki, gdy ta oczarowała wszystkich w playoffach, najpierw gromiąc 4:1 Anglików, a potem w takim samym wymiarze rozbijając Argentyńczyków? Oczywiście 21-letni Mueller, król strzelców tamtego turnieju. Dwukrotnie ukąsił w starciu z Anglią, dorzucił też po jednej bramce w meczach z Argentyną i Urugwajem o trzecie miejsce. Natomiast kiedy cztery lata później Niemcy nie zadowolili się już brązowymi medalami i zgarnęli złote krążki, Mueller dał sygnał do natarcia w legendarnym już triumfie nad Brazylijczykami. W sumie na turnieju w 2014 roku zdobył aż pięć bramek i wielu było takich, którzy to jemu, a nie Messiemu przyznaliby tytuł najlepszego gracza mistrzostw. Tym bardziej że do pięciu goli dorzucił aż trzy asysty.
Brazylia 1:7 Niemcy (mistrzostwa świata 2014)
W 2014 roku wydawało się niemal pewne, że Mueller w przyszłości zamachnie się na rekord swojego kumpla z kadry i spróbuje zostać najlepszym strzelcem w dziejach mundiali. Dzisiaj już wiemy, że to się nie wydarzy. Po fatalnym turnieju w Rosji selekcjoner reprezentacji Niemiec, Joachim Loew, odsunął Muellera od drużyny narodowej. – Jestem wściekły i zaskoczony – komentował Niemiec.
Odbudowany przez Flicka
Jasne – nie jest tak, że za co się Mueller nie chwyci, to obraca w sukces. Wspominaliśmy już o przegranych finałach Ligi Mistrzów i klęsce na mundialu w Rosji. A można też przypomnieć Euro 2016 i konkurs rzutów karnych w ćwierćfinale. Mueller przegrał wówczas konfrontację z Gianluigim Buffonem, na szczęście dla siebie bez większych konsekwencji. No ale nie było w historii futbolu takiego kozaka, któremu nigdy noga nie zadrżała pod presją. Z pewnością w przekroju całej dotychczasowej kariery niespełna 31-letni Mueller w kluczowych momentach częściej napędzał swoje zespoły do ataku, niż je dołował i podcinał kolegom skrzydła kiepską grą.
Nie inaczej jest obecnie, gdy Bayern znów przypomina tę morderczą machinę do wygrywania, jaką był w sezonie 2012/13. Hansi Flick momentalnie znalazł sposób na wyciągnięcie drużyny z kryzysu, a jednym z jego największych sukcesów na pewno jest przebudzenie Muellera. Aż trudno uwierzyć, że na początku sezonu 2019/20 niemiecki zawodnik często zaczynał mecze jako rezerwowy albo był pierwszym piłkarzem ściąganym z boiska przy niekorzystnym wyniku. Jego relacje z Niko Kovacem były – delikatnie rzecz ujmując – napięte. A mniej delikatnie: były po prostu beznadziejnie. Po rozstaniu ze szkoleniowcem Mueller wygłosił zresztą w mediach kilka gorzkich uwag na temat tego nieudanego okresu. Z kolei Flicka znał jeszcze z roli asystenta Loewa i szybko złapał z nim wspólny język.
Thomas Mueller ustawia partnerów
– Wiem, jakim Flick jest trenerem. Ale nie spodziewałem się, że pójdzie mu aż tak dobrze – przyznał Mueller.
Rzeczywiście – wszystko zmieniło się jak za dotknięciem magicznej różdżki. Flick ponownie uczynił Muellera kluczowym elementem bawarskiej układanki. Efekty są niesamowite. Thomas w samej tylko Bundeslidze rozdał 21 asyst. Jego wyczyn przeszedł trochę bez echa w porównaniu do wyników Kevina De Bruyne w Premier League i Leo Messiego w La Lidze, a jest równie imponujący. Bayern swoim stylem gry – mocnym pressingiem, niesamowitą intensywnością w środkowej strefie, wysoko ustawioną linią defensywy, przyspieszeniami na skrzydłach – wygląda trochę jak hybryda stylów Heynckesa i Guardioli. Flick puścił w niepamięć rozczarowujące kadencje Ancelottiego i Kovaca, powracając do dawniejszych rozwiązań, które sprawdzały się znacznie lepiej.
– Obecnie nasza ofensywa musi zakładać wysoki pressing. To wymaga wiele wysiłku, ale nie robimy tego, żeby bić rekordy biegowe. Chcemy wygrywać mecze. Udany pressing nagradzany jest łatwymi okazjami bramkowymi – mówił Mueller. A jego słowa znalazły potwierdzenie w ćwierćfinałowym meczu z Barceloną. Bayern rozszarpał rywali na strzępy właśnie dzięki morderczemu, wysoko ustawionemu pressingowi. Marc-Andre Ter Stegen nie chciał kopać piłki po autach, szukał rozegrania z partnerami. Ale wszyscy partnerzy byli odcięci od łatwego podania. Efekt był taki, że Bawarczycy otrzymywali od obrońców Barcy sytuacje strzeleckie za darmo.
FC Barcelona 2:8 FC Bayern (Liga Mistrzów 2019/20)
Kto zdobył pierwszą bramkę w starciu z Barcą? No pewnie, że Mueller. Tak jak w 2013 roku, gdy otworzył wynik w pierwszej konfrontacji z Katalończykami. Tak jak w 2014 roku, gdy przełamał Brazylijczyków. Za naszą zachodnią granicą nie brakuje już głosów nawołujących Loewa do przywrócenia Muellera do kadry. – Thomas powinien wrócić. Loewowi nic się nie stanie, jeśli wycofa się ze swojej decyzji i znowu go powoła. Kiedy Thomas został przez niego wykluczony, był w kiepskiej formie. Przeżywał trudny czas w Bayernie i wylądował na ławce rezerwowych. Ale sytuacja się zmieniła. Mueller rozwinął się jako piłkarz. Jest niekwestionowanym liderem Bayernu. Reprezentacja potrzebuje nie tylko jego umiejętności, ale i jego osobowości – orzekł Franz Beckenbauer.
– Mueller to wciąż jest zawodnik z najlepszym futbolowym instynktem w kraju – uważa Steffan Effenberg.
Znów zwyciężyć w Europie
Z odbudowanej formy Muellera najbardziej zadowolony może być Robert Lewandowski. Nie jest żadnym odkryciem, że ta dwójka doskonale do siebie pasuje. Zazwyczaj to Mueller kreuje sytuacje bramkowe kapitanowi reprezentacji Polski, ale starcie z Barceloną pokazało dobitnie, że ten układ świetnie działa też w drugą stronę. Zresztą – boiskowa kooperacja Lewandowskiego i Muellera nie sprowadza się tylko do klasyfikacji kanadyjskiej. Oni samym poruszaniem się kreują sobie nawzajem przestrzeń, wyciągają obrońców ze strefy albo wiążą ich w wygodnym dla siebie miejscu. Chyba nie ma obecnie w Europie sprawniej działającego ofensywnego tandemu, nawet Cristiano Ronaldo i Paulo Dybala aż tak dobrze się ze sobą na boisku nie dogadywali w sezonie 2019/20. Konkurencję mogą stanowić jedynie Neymar i Kylian Mbappe, czekający już w finale LM.
Jeszcze nie tak dawno wydawało się dość prawdopodobne, że Mueller opuści Monachium i wyląduje w Premier League. Ponoć zainteresowanie Niemcem wyrażał Manchester United. W futbolu wiele potrafi się zmienić w ciągu kilku miesięcy.
Mueller – w końcu wychowanek Bayernu – już teraz jest niekwestionowaną legendą klubu. Wedle wyliczeń portalu Transfermarkt rozegrał dla bawarskiej ekipy w sumie 533 spotkania, zdobywając 199 goli i notując 193 asysty (351/118/145 w lidze). To oszałamiające wyniki, ale Niemiec ma jeszcze na Allianz Arenie sporo do zrobienia. Na pewno jego podstawową ambicją jest zanotowanie trafienia numer dwieście jeszcze w bieżącej edycji Champions League, a najlepiej, żeby był to gol pieczętujący szósty triumf w Pucharze Mistrzów dla Bayernu. Sam Mueller jak dotąd Ligę Mistrzów wygrał tylko raz, choć w Bundeslidze zatriumfował aż dziewięciokrotnie. Co już teraz jest rekordem, który Niemiec dzieli z Franckiem Riberym oraz Davidem Alabą. Do tego dołożył też sześć Pucharów Niemiec, pięć Superpucharów Niemiec, Superpuchar Europy i Klubowe Mistrzostwo Świata.
Thomas Mueller i Joshua Kimmich
Jednak krajowe sukcesy to dla Bayernu od pewnego czasu niemalże formalność, a z pewnością psi obowiązek. Trenerzy tracą przecież robotę na Allianz Arenie nawet pomimo wywalczenia mistrzostwa kraju. To wyniki na europejskiej arenie stały się podstawowym wyznacznikiem siły klubu. Zatem właśnie w Lidze Mistrzów musi Mueller jeszcze dwukrotnie w tym sezonie udowodnić swoją klasę. Ponownie popisać się kluczowym golem czy asystą w fazie pucharowej tych rozgrywek.
Trudno powiedzieć, jak obejdzie się z nim historia. Otwierający gol w ostatnim starciu z Barceloną dość dobrze podsumowuje całokształt gry Muellera – zawodnika tyleż znakomitego, inteligentnego i skutecznego, co trochę nieporadnego. Żeby nie powiedzieć: pokracznego. Na pewno Niemiec nie pozostawi po sobie tylu kompilacji efektownych zagrań co przykładowy Neymar. Brazylijski wirtuoz tylko w starciach z Atalantą i Lipskiem przeprowadził więcej spektakularnych dryblingów niż Mueller przez całą swoją karierę. Ale niemiecki gwiazdor przyzwyczaił już do tego, że nie przemawia sztuczkami czy widowiskowymi rajdami, lecz konkretami. A jego szeroki uśmiech i wysoko uniesione pięści to być może najbardziej emblematyczny obrazek dla największych sukcesów niemieckiego futbolu w latach 2010-2020.
fot. NewsPix.pl