Reklama

Perełka przedwcześnie oddana. Ferran Torres w Manchesterze City

Michał Kołkowski

Autor:Michał Kołkowski

05 sierpnia 2020, 17:35 • 7 min czytania 4 komentarze

Manchester City szybko zabrał się za zbrojenia przed kolejnym sezonem. Wicemistrzowie Anglii wciąż pozostają jeszcze w grze o triumf w Lidze Mistrzów, ale działacze i sztab szkoleniowy The Citizens naturalnie planują kilka ruchów do przodu. Dlatego na Etihad Stadium wylądował Ferran Torres. Dwudziestoletnia perełka z Valencii przeniosła się do Anglii za około 20 milionów funtów (plus kilkanaście milionów zawartych w bonusach). Trzeba to uznać za majstersztyk transferowy w wykonaniu „Obywateli”. Pandemia naturalnie mocno wstrząsnęła rynkiem, ale dwadzieścia baniek za tak gorący talent? Potencjalny następca Davida Silvy minie się ze swoim zacnym poprzednikiem w drzwiach.

Perełka przedwcześnie oddana. Ferran Torres w Manchesterze City

Fatalna polityka Valencii

Nawet jeżeli wszystkie dodatkowe warunki, jakimi obwarowany jest transfer Torresa, zostaną spełnione i Manchester finalnie zapłaci Hiszpanom całą kwotę – niech to będzie choćby i 35 milionów funtów – to nie ma wątpliwości, kto na tym transferze zrobił lepszy interes. Podsumujmy bowiem krótko dotychczasowe dokonania Ferrana Torresa:

  • 97 występów w seniorskiej drużynie Valencii (9 goli, 12 asyst)
  • 13 występów w europejskich pucharach, w tym 9 w Lidze Mistrzów
  • zwycięstwo na mistrzostwach Europy U17
  • zwycięstwo na mistrzostwach Europy U19

To wszystko w wieku 20 lat. Mówimy o talencie czystej wody. W przygotowanym przez nas rankingu najzdolniejszych europejskich piłkarzy urodzonych w 2000 roku i później Torres uplasował się na piątej pozycji. Tylko za plecami Jadona Sancho, Erlinga Haalanda, Alphonso Daviesa i Viniciusa Juniora. Na piłkarzu tak młodym, a jednocześnie tak doświadczonym i cenionym naprawdę można by było zarobić nawet o kilkadziesiąt milionów więcej. Oczywiście przy założeniu, że Valencia byłaby klubem rozsądnie zarządzanym i Torres chciałby na Estadio Mestalla kontynuować karierę jeszcze przez jakiś czas. Jednak działaczom „Nietoperzy” najwyraźniej udało się skutecznie odstraszyć własnego wychowanka. Jego kontrakt z klubem wygasał w 2021 roku. Agenci Torresa dobitnie zasugerowali, że ich klient nie będzie zainteresowany przedłużeniem umowy. W pewnym momencie po prostu przestali kontaktować się z ludźmi z klubu. Valencia znalazła się zatem pod ścianą.

Ferran Torres
Reklama

Przespano czas, gdy należało zadbać o nowy kontrakt dla najcenniejszego wychowanka. Kompromitacja gigantycznego kalibru. Absurd tej sytuacji będzie zresztą jeszcze bardziej ewidentny, gdy trochę cofniemy się w czasie.

We wrześniu 2019 roku Valencia rozstała się z Marcelino – szkoleniowcem, który w sezonie 2018/19 nie tylko uplasował się z „Nietoperzami” w ligowym TOP4, ale zatriumfował również w Pucharze Króla. Nieoficjalnie mówiło się, że Marcelino miał mocno na pieńku z Peterem Limem, singapurskim miliarderem i przedsiębiorcą, który w 2014 roku stał się właścicielem klubu z Mestalla. Ponoć szkoleniowiec nie chciał realizować wizji Lima, między innymi zbyt rzadko stawiając w wyjściowej jedenastce na… Ferrana Torresa. Zdaniem trenera chłopakowi lepiej zrobiłoby przemyślane wypożyczenie, gdyż nie był wówczas gotowy na pełnienie wiodącej roli w Valencii. Lim nie przychylił się do tych argumentów.  No i powiedzmy, że miałoby to wszystko ręce i nogi, gdyby Torres po rozstaniu z Marcelino podpisał z Valencią długi kontrakt, stając się liderem zespołu wraz z upływem kolejnych miesięcy.

A tak? Mamy lato 2020 roku. W klubie nie ma Marcelino. Nie ma Ferrana Torresa. I – przede wszystkim – nie ma wyników. Nie ma europejskich pucharów. Jest natomiast Peter Lim, coraz bardziej nielubiany przez kibiców. Zwłaszcza po tym, jak jego córka palnęła w mediach społecznościowych: – Jacyś ludzie [w domyśle: kibice Valencii] ciągle atakują moją rodzinę. Zrozumcie – to nasz klub i możemy sobie z nim robić co nam się tylko podoba. Nikt inny nie ma tu nic do gadania.

Teraz Lim zapowiada wielką czystkę w Valencii. Drużynę mają opuścić nawet jej liderzy, w tym Dani Parejo. Czy wyjdzie z tego coś dobrego? Niezbyt prawdopodobne, znając dotychczasowe dokonania właściciela czy też prezesa Anila Murthy’ego.

Torres licytował wysoko

Inna sprawa, że przedstawiciele Ferrana Torresa naprawdę nie dali klubowi wielkiej swobody w negocjacjach. Piłkarz zapewnia, że pragnął kontynuować karierę w Valencii, lecz w końcu zniecierpliwił się do tego stopnia, że postawił działaczom zaporowe warunki, jeżeli chodzi o przedłużenie umowy. – Chciałem, żeby Peter Lim osobiście zaangażował się w rozmowy z moimi agentami. To pokazałoby mi, że jestem ważną postacią w klubie. Drugą poruszoną przeze mnie kwestią była rola kapitana w zespole. To było zawsze moim marzeniem. W innych klubach często wynagradzano w ten sposób najbardziej utalentowanego zawodnika. Fernando Torres był kapitanem Atletico Madryt. Po trzecie – chciałem być jednym z najlepiej opłacanych zawodników w klubie. Gdyby spełniono dwa z trzech warunków, zostałbym w Valencii. Ale nie spełniono żadnego – przyznał Torres.

Dwudziestolatek dodał również w rozmowie z MARCĄ, że z zamiarem odejścia z Mestalla nosił się już od dawna, ale długo powstrzymywała go miłość do klubu, który go wychował.

Reklama

Oberwało się od Torresa działaczom, trenerom, kibicom, dziennikarzom. Hiszpan nie oszczędził nawet wspomnianego już Daniego Parejo. – Teraz jestem mocny mentalnie, lecz w wieku siedemnastu lat, gdy wchodziłem do pierwszej drużyny, jeszcze taki nie byłem. Parejo to wspaniały gracz, ale nie nawiązał ze mną żadnej osobistej relacji. Na początku w ogóle nie zwracał na mnie uwagi, nawet się ze mną nie witał. Nie był dla mnie dobrym kapitanem. A nasze relacje uległy jeszcze większemu pogorszeniu po odejściu Marcelino. Szatnia uznała mnie za jednego z winowajców rozstania z trenerem. Koledzy przestali się do mnie odzywać.

Ferran Torres

Drugim z piłkarzy wytypowanych na winowajców rozstania z lubianym przez szatnie Marcelino był Kangin Lee, talenciak jeszcze młodszy od Torresa. Wicemistrz świata U20 z 2019 roku. Koreańczyk został zresztą wybrany najlepszym piłkarzem rozegranego w Polsce turnieju. Jest wielce prawdopodobne, że Kangin Lee również w najbliższym czasie rozstanie się z „Nietoperzami”. Już miesiąc temu hiszpańskie media donosiły, że agenci zawodnika zaapelowali do władz klubu o przeanalizowanie ofert dla dziewiętnastolatka, którego kontrakt z Valencią wygasa w 2022 roku. Byłaby to całkowita klęska polityki Petera Lima i jego zauszników, gdyby Koreańczyk również zawinął się z Mestalla i poszukał lepszego miejsca do rozwinięcia skrzydeł. Valencia chciała się lansować na klub przyjazny nieopierzonym graczom, tymczasem wygląda na to, że największe talenty nie robią nic innego, tylko szukają sposobu, jak czym prędzej prysnąć z tego zespołu.

Dobry refleks City

W wyścigu o podpis Ferrana Torresa wystartowało oczywiście wiele klubów. The Athletic informowało w maju: – Borussia Dortmund już złożyła ofertę, lecz została ona odrzucona. Manchester City, Real Madryt, Manchester United, Liverpool, Barcelona i Juventus również zwróciły oczy w stronę młodego piłkarza Valencii.

Wydawało się, że najpoważniejszymi kandydatami w walce o transfer Torresa będą Real i Barca, ale decydująca okazała się w tym przypadku osoba Pepa Guardioli, który namówił piłkarza „Nietoperzy” na przeprowadzkę do Anglii. Choć przecież wcale nie jest powiedziane, że Torres w Manchesterze City momentalnie wskoczy do wyjściowej jedenastki. Hiszpan to skrzydłowy trochę w starym stylu – piekielnie dynamiczny, obdarzony świetnym dryblingiem, ale też dość mocno skoncentrowany na akcjach zakończonych podaniem, a nie uderzeniem. W Valencii grywał przede wszystkim na prawym skrzydle, a przecież jego wiodącą nogą jest prawa. W tym sensie można powiedzieć, że Torres będzie w City – przynajmniej w wymiarze czysto boiskowym – następcą raczej Leroya Sane niż Davida Silvy.

Jaki pomysł ma Guardiola na Ferrana? Może go po prostu obsadzać w roli skrzydłowego. Uczyć go gry na lewej flance. Albo spróbować wycofać go do defensywy i przerobić na prawego obrońcę. Nie jest wszak tajemnicą, że szkoleniowiec „Obywateli” nie jest do końca usatysfakcjonowany ani postawą Kyle’a Walkera, ani tym bardziej Joao Cancelo, który nie odnalazł się w Manchesterze.

Pep Guardiola

Niewątpliwie działacze City wykazali się doskonałym refleksem, skoro udało im się sprzątnąć taki talent sprzed nosa konkurencji. – Manchester City to klub, który chce wygrywać na każdym froncie. Pracuje tam najlepszy trener na świecie. Osobista rozmowa z Guardiolą bardzo mnie uspokoiła. Przekonała do tego, że na pewno chcę trafić do Manchesteru – powiedział Torres.

Na Etihad Stadium trafia zatem zawodnik bardzo młody, piekielnie utalentowany, ale i niewiarygodnie ambitny. Wymagający oszlifowania, lecz piekielnie pewny siebie i żądny wyzwań. Torres na pewno nie zadowoli się rolą rezerwowego, wystawianego do gry tylko w meczach pomniejszego kalibru. Sam piłkarz przyznaje zresztą często w wywiadach, że jak na swój wiek czuje się bardzo dojrzałym zawodnikiem, a przy okazji dojrzałym człowiekiem. Czy rzeczywiście tak jest? Wyjdzie w praniu, ale pod skrzydłami Guardioli krzywda się chłopakowi raczej nie stanie. A ludziom związanym z Valencią pozostaje pluć sobie w brodę.

fot. NewsPix.pl

Za cel obrał sobie sportretowanie wszystkich kultowych zawodników przełomu XX i XXI wieku i z każdym tygodniem jest coraz bliżej wykonania tej monumentalnej misji. Jego twórczość przypadnie do gustu szczególnie tym, którzy preferują obszerniejsze, kompleksowe lektury i nie odstraszają ich liczne dygresje. Wiele materiałów poświęconych angielskiemu i włoskiemu futbolowi, kilka gigantycznych rankingów, a okazjonalnie także opowieści ze świata NBA. Najchętniej snuje te opowiastki, w ramach których wątki czysto sportowe nieustannie plączą się z rozważaniami na temat historii czy rozmaitych kwestii społeczno-politycznych.

Rozwiń

Najnowsze

Polecane

Sędziowie powinni mieć obowiązek tłumaczenia swoich decyzji!

Paweł Paczul
1
Sędziowie powinni mieć obowiązek tłumaczenia swoich decyzji!

Anglia

Hiszpania

Ancelotti: Naszą Złotą Piłką jest Liga Mistrzów, którą wygraliśmy

Patryk Stec
4
Ancelotti: Naszą Złotą Piłką jest Liga Mistrzów, którą wygraliśmy
Hiszpania

Nowe fakty o Marcelo. „Miał problemy praktycznie z każdym”

Patryk Stec
4
Nowe fakty o Marcelo. „Miał problemy praktycznie z każdym”

Komentarze

4 komentarze

Loading...