Reklama

Pogoń chciała, Lechii się udało. Bez plażingu w Szczecinie

redakcja

Autor:redakcja

21 czerwca 2020, 15:16 • 3 min czytania 14 komentarzy

Trochę obawialiśmy się, że dziś w Szczecinie obejrzymy kolejny odcinek serialu “Statyści”. Nie kojarzycie tej produkcji? Tak nazywamy sobie mecze drużyn, które szczyt swojej ambicji osiągają wtedy, gdy po trzydziestu kolejkach są nad kreską. Runda finałowa to dla nich już bardziej rekreacja niż kluczowy moment sezonu. Ostatecznie jednak nie mamy zbyt wielu dowodów na to, by podeprzeć podejrzenia o plażing – Pogoń i Lechia stworzyły całkiem niezłe widowisko. Na pewno lepsze niż tydzień temu w trakcie Multiligi

Pogoń chciała, Lechii się udało. Bez plażingu w Szczecinie

Wiemy, że Pogoń przegrywająca mecze w rundzie finałowej budzi dość jednoznaczne skojarzenia, kartoteka w tym wypadku jest gruba, ale dzisiaj naprawdę nie potrafimy dopatrzeć się braku ambicji u Portowców.  Stworzyli sobie wiele sytuacji, moglibyśmy nawet zaryzykować stwierdzenie, że patrząc na samą grę, byli lepsi od gości, ale nic nie chciało wpaść. Życie.

Nie ten Żurawski

Nie będziemy tu mówić o jakimś wielkim pechu, bo dołożenie nogi czy głowy to nie jest sztuka tajemna, którą nabywa się na drodze medytacji w Tybecie, ale niefortunny z perspektywy gospodarzy był fakt, że w najlepszych sytuacjach znajdowali się Maciej Żurawski i Kostas Triantafyllopoulos. Pierwszemu brakowało doświadczenia, bo panikował w polu karnym, a drugiemu – chyba refleksu i  koordynacji. Młokos, który grał naprawdę nieźle, przy świetnych wiatrach już przed trzydziestą minutą mógł mieć na koncie hat-tricka, ale najpierw nie mógł trafić w piłkę (akcję dobrze zamknął Stec, ale Kuciak obronił), później w bramkę (patelnia z główki), a następnie do siatki tak, by zaskoczyć bramkarza. Z kolei Grek nie umiał skorzystać z jedynego błędu świetnego dzisiaj golkipera gości i jego niepewnego piąstkowania, a gdy w jednej z ostatni akcji wystarczyło dołożyć nogę, by wyrównać, fatalnie skiksował.

Swoje okazje mieli też choćby Listkowski, Hostikka, Cibicki czy Drygas, ale były one trochę mniej klarowne. Łącznie naliczyliśmy prawie trzydzieści prób gości, w tym dziewięć celnych, więc chyba nie ma co ciągnąć tematu jakiegoś odpuszczania. Przynajmniej na razie Pogoń jest czysta.

Zwoliński w Szczecinie po staremu

Jak na tle rywala wypadła Lechia? Dość mądrze i szczęśliwie. Przede wszystkim miała wspomnianego Kuciaka, któremu można zarzucać, że puścił sporo bramek i zachował mało czystych kont (dzisiaj dopiero czwarte), ale trzeba mieć bardzo krótką pamięć, by nie pamiętać, ile razy ratował kolegom skórę. Dziś zrobił to po raz kolejny. Po drugie – goście z Trójmiasta potrafili się groźnie odgryzać. Po jednej z takich akcji, w zasadzie z niczego, bo Conrado wrzucił w pole karne na pałę, swojego pierwszego gola z pomocą rykoszetu strzelił Saief. A wydarzyło się to dokładnie wtedy, gdy Pogoń przyciskała tak mocno, że lada moment spodziewaliśmy się jej pierwszej bramki.

Reklama

Osobną historią jest tu Łukasz Zwoliński. Chłop za wszelką cenę chciał pokazać w swoim domu, że na wszystkie kłopoty, przez które został w nim skreślony, zerka już tylko w lusterkach. Delikatnie rzecz ujmując – nie udało się. Tydzień temu w świetnej sytuacji obił słupek bramki Stipicy. Dzisiaj powtórzył ten manewr, gdy miał okazję tylko trochę trudniejszą. A na dokładkę chwycił piłkę, gdy sędzia podyktował karnego za faul Kostasa na Makowskim (jeden z głupszych karnych w tym sezonie), ale strzelił źle – słabo i blisko środka – więc Stipica poradził sobie z jego kolejną próbą.

Na jego szczęście gol Saiefa okazał się wystarczający. Lechia zbliżyła się do podium na odległość sześciu punktów. W środku tygodnia podejmie Piasta. A Pogoń pojedzie do Poznania – z takim nastawieniem jest szansa, że nie dojdzie tam do powtórki z rozrywki.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Anglia

Guardiola po laniu od Tottenhamu: Przez osiem lat nie przeżyliśmy czegoś podobnego

Paweł Marszałkowski
2
Guardiola po laniu od Tottenhamu: Przez osiem lat nie przeżyliśmy czegoś podobnego
Hiszpania

Co za partidazo na Balaidos! Barcelona posypała się w końcówce

Patryk Stec
12
Co za partidazo na Balaidos! Barcelona posypała się w końcówce

Ekstraklasa

Ekstraklasa

Czy Wszołek musi zacząć kozłować w polu karnym, żeby sędzia zobaczył rękę?

Paweł Paczul
70
Czy Wszołek musi zacząć kozłować w polu karnym, żeby sędzia zobaczył rękę?
Ekstraklasa

Dramatyczna w obronie Cracovia gorsza od Legii. Gościom należał się karny…

Kamil Gapiński
91
Dramatyczna w obronie Cracovia gorsza od Legii. Gościom należał się karny…

Komentarze

14 komentarzy

Loading...