Reklama

Tak słabego Piszczka nie widzieliśmy od Moskwy. Bundes(liga) będzie ciekawsza

redakcja

Autor:redakcja

17 czerwca 2020, 23:07 • 4 min czytania 6 komentarzy

Wczoraj Bayern Monachium zapewnił sobie mistrzostwo Niemiec. Temperatura towarzysząca rozgrywkom siłą rzeczy spadła, ale spokojnie – znaleźli się ludzie, którzy zadbali o jej skok. Wyścig o wicemistrzostwo to oczywiście mniejsze emocje niż zażarta walka o tytuł do ostatniej serii gier, ale zawsze coś. Tymi ludźmi są piłkarze Borussii Dortmund, którzy mieli świetną pozycję wyjściową, by finiszować na drugim miejscu, ale najwidoczniej uznali, że kibicom po takiej przerwie należy się dodatkowy dreszczyk. Fajnie. Ale niefajny jest fakt, że w meczu z Mainz najgorszym piłkarzem spośród nich był Łukasz Piszczek. 

Tak słabego Piszczka nie widzieliśmy od Moskwy. Bundes(liga) będzie ciekawsza

Mówiąc o świetnej pozycji BVB, mieliśmy rzecz jasna na myśli 4-punktową przewagę nad RB Lipsk. W weekend podopieczni Luciena Favre’a pojadą do Saksonii, by zagrać bezpośredni mecz z rywalem do wicemistrzowskiego tytułu. Wspomniany bufor sprawiałby, że nawet w przypadku przegranej w Lipsku wszystko wciąż byłoby w nogach dortmundczyków. Sęk w tym, że po dzisiejszych spotkaniach 4-punktowa przewaga to tylko wspomnienie. A w związku z tym już w sobotę może być nim również drugie miejsce.

A przecież wszystko wskazywało na to, że status quo zostanie utrzymany. Obie ekipy rywalizujące o miejsce na podium mierzyły się u siebie z zespołami, które mają na głowie grę o utrzymanie. I tu trzeba jasno zaznaczyć, że Lipsk też sfrajerzył. Mniej niż Borussia, ale jednak. Do 87. minuty klub Red Bulla wygrywał z Fortuną Dusseldorf 2-0, co oznaczało, że w tabeli miał rywala na wyciągnięcie ręki (i pięć punktów przewagi nad Bayerem). Ale do końca meczu Werner i spółka przewagę jeszcze roztrwonili, więc odrobili tylko jedno oczko. Jednak lepszy jakikolwiek powód radości niż żaden. W tym samym czasie Borussia męczyła bułę z Mainz. Tak długo, że nawet słaby rywal z Moguncji uwierzył, iż może być drugą drużyną w tym sezonie Bundesligi, która wygra na Signal Iduna Park. To duża rzecz, bo przed nimi udało się to tylko Bayernowi Monachium. I ważna, bo prawdopodobnie pozwoli zostać tej ekipie w lidze.

Profesor zapomniał togi

Mieli też piłkarze Achima Beierlorzera to szczęście, że trafili na bardzo słaby dzień kapitana Borussii. W tytule nie przesadziliśmy. Łukasz Piszczek naprawdę wyglądał tak źle, jak przed blisko dwoma laty z Senegalem. Od początku nie było widać w nim pewności ani przy pojedynkach w obronie, ani w rozgrywaniu piłki. Szybko wyłapał żółtą kartkę, gdy nie nadążył za wyprowadzającym kontrę rywalem. W 33. minucie z bardzo bliska patrzy, jak Jonathan Burkardt otwiera wynik spotkania, ładując piłkę do siatki z główki. Pogubiła się tu cała defensywa BVB, ale to jednak Piszczek powinien przykryć młokosa.

Na dokładkę zaraz na początku drugiej części gry Polak sfaulował w polu karnym Latzę. Niby można by mieć pretensje do Burkiego za to, że odbił strzał z dystansu tak, że dobitka mogła zakończyć się golem – spóźniony Piszczek próbował ratować sytuację. Ale równie dobrze można by mieć pretensje do Piszczka. Ten wspomniany strzał wziął sięz jego niecelnego podania przy wyprowadzaniu piłki. Karnego na gola zamienił Mateta.

Reklama

Zresztą Lucien Favre nie pudrował rzeczywistości – kilka minut później zdjął Polaka z boiska.

Zero z przodu

Ale żeby nie było wątpliwości – pozostali podopieczni Szwajcara też zasłużyli na zjebki. Defensywa, również po zdjęciu Piszczka, waliła takie babole, że goście mogli spokojnie wracać z czterema strzelonymi golami. A przód nie był lepszy. Jajo po stronie strzelonych w takim spotkaniu to powód do wstydu – tym bardziej, że Mueller gimnastykować musiał się dopiero w ostatnich dwudziestu minutach. Może gdyby nie wyciągnął w kapitalny sposób wolniaka Hakimiego, gospodarze zdołaliby się obudzić, ale bramkarz Mainz też stanął na wysokości zadania. No nie zdziwimy się, jeśli najniższe noty obok Piszczka wyłapią młodzi i piekielni zdolni – Haaland i Sancho.

Słabość BVB to jedno, ale trzeba też podkreślić, że Mainz odwaliło tu kawał roboty. Dzięki tym trzem punktom, których nikt raczej nie zakładał w bilansie, dzisiejsi goście mają już pięć oczek przewagi nad miejscem barażowym i sześć nad strefą spadkową. W takim położeniu trudno będzie spuścić się z ligi w ciągu dwóch ostatnich kolejek. Emocje w tej grze o utrzymanie też będą. Ale Mainz dotyczyć będą raczej tylko o tyle, że zaraz ma w terminarzu mecz z Werderem, który potrzebuje punktów. Warto poczekać na weekend.

Borussia Dortmund – Mainz 0:2

Burkardt 33′, Mateta 49′

Fot. FotoPyK

Reklama

Najnowsze

Niemcy

Niemcy

W Niemczech chwalą Grabarę. „Ma duży wpływ na kolegów”

Szymon Piórek
2
W Niemczech chwalą Grabarę. „Ma duży wpływ na kolegów”

Komentarze

6 komentarzy

Loading...