Reklama

Złoty dotyk Kevina De Bruyne

Szymon Podstufka

Autor:Szymon Podstufka

17 czerwca 2020, 23:48 • 3 min czytania 12 komentarzy

W tęsknocie za Premier League najbardziej dojmujący był brak możliwości oglądania jej największych sztukmistrzów. Naczelnych artystów jak Kevin De Bruyne. Niezrównanych partaczy jak David Luiz. Oni chyba też za swoim fachem bardzo tęsknili, bo przynajmniej ci dwaj dali popis wszystkiego tego, z czego są najlepiej znani.

Złoty dotyk Kevina De Bruyne

Krok do rekordu – wykonany (?)

Dali ten popis ramię w ramię, jeden nie zaistniałby w tym starciu w takim wymiarze, jak miało to miejsce na The Etihad.

To David Luiz musiał nawalić raz i drugi, by De Bruyne zaliczył gola i… no właśnie, czy liczyć dogranie przy bramce na 1:0 jako asystę? Na ten moment w Fantasy Premier League tak właśnie ono jest rozpatrywane. Ale gdyby to zagranie miało przesądzić o pobiciu rekordu asyst w jednym sezonie Thierry’ego Henry’ego, można by było mieć pewien niesmak.

Ale po kolei. De Bruyne dziś mógł mecz skończyć z taką liczbą asyst, że Francuza miałby na wyciągnięcie ręki. Pięciu potrzebował przed starciem z Arsenalem, by legendę „Kanonierów” wyprzedzić i widać było, że postawił sobie ten cel jako punkt honoru. Grał masę znakomitych, otwierających piłek. Gdyby Bernd Leno nie był najjaśniejszą postacią w szeregach Arsenalu, skończyłoby się pogromem o rozmiarach w XXI wieku niespotykanych. Ani razu bowiem „The Citizens” nie ograli Arsenalu w obecnym stuleciu więcej niż trzema bramkami.

Setkę po zagraniu Belga zmarnował jednak między innymi Raheem Sterling, za co on akurat był w stanie się odpłacić. W doliczonym czasie pierwszej połowy De Bruyne dośrodkował z prawej strony nieszczególnie dobrze, bo na udo Davida Luiza. Ten jednak tak nieporadnie interweniował, że piłka przeskoczyła w szesnastkę, prosto pod nogi angielskiego skrzydłowego. Rezultat inny niż pierwszy (uznany) gol po wznowieniu Premier League nie wchodził w grę.

Reklama

Chodząca katastrofa

Luiz miał całą przerwę, by ochłonąć, ale – jak widać – nie udało się. Wypuszczony w pole karne Mahrez wślizgnął się przed Brazylijczyka, ten ściągnął go do parteru. Za co nie tylko „Obywatele” dostali karnego, bo Brazylijczyk równocześnie wyleciał z boiska. W pierwszym składzie City nie było Sergio Aguero, do piłki podszedł więc De Bruyne. I zrobił, co miał zrobić, bardzo pewnie.

Dorzucenie po jednym przypadku do każdej z wymienionych niżej kategorii sprawia, że David Luiz w tym sezonie:

– otrzymał najwięcej czerwonych kartek;
– podarował rywalom najwięcej rzutów karnych;
– popełnił najwięcej błędów prowadzących do utraty gola.

I w sumie przez większą część meczu, gdy Brazylijczyka na boisku nie było, osłabiony Arsenal stracił tylko jedną bramkę. W samej końcówce, kiedy mimo kolejnej znakomitej obrony sam na sam w wykonaniu Leno, Arsenal dobił do pustej bramki Phil Foden.

Celne strzały? Po co to komu?

Wypadałoby powiedzieć coś o staraniach „Kanonierów” w tym meczu. Ale najmniej bolesne dla i tak przeoranych przebiegiem spotkania fanów Arsenalu będzie szybkie przytoczenie statystyk:

– 103 minuty gry,
– 4 strzały,
– 0 strzałów celnych.

Jakby tego było mało, jeszcze w pierwszej połowie z boiska z kontuzjami schodzili Granit Xhaka i Pablo Mari. Uraz tego drugiego okazał się tragiczny w skutkach, bo to właśnie jego zmiennikiem był David Luiz.

Niestety, to nie koniec kontuzji w starciu City z Arsenalem. Ta wyglądająca najbardziej koszmarnie zdarzyła się w końcówce, gdy po zderzeniu z Edersonem na noszach musiał zostać zniesiony 19-letni Eric Garcia. Kolega z zespołu znokautował, staranował Hiszpana. Reakcja Benjamina Mendy’ego mówi wiele o tym, jak źle było z jego kolegą.

Reklama

Lekarze musieli obchodzić się z zawodnikiem bardzo delikatnie, jego zniesienie z boiska trwało kilka ładnych minut, gdy został już unieruchomiony i zabezpieczony na noszach.

Wygrana w hicie pierwszego dnia po powrocie Premier League sprawia, że Liverpool stracił szansę na świętowanie mistrzostwa już w ten weekend. Na Goodison Park, po derbach z Evertonem. Manchesterowi City pozwala odskoczyć od trzeciego Leicester na siedem punktów, dziewiąty Arsenal zaś nie poprawił ni o jotę swojej pozycji. Przegrał też po raz pierwszy na wyjeździe, od kiedy jego trenerem jest Mikel Arteta.

Manchester City – Arsenal 3:0

Sterling 45’+2’, De Bruyne 51’ (k.), Foden 90’+1’

fot. NewsPix.pl

Najnowsze

Anglia

Anglia

Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League

Bartosz Lodko
1
Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League

Komentarze

12 komentarzy

Loading...