Reklama

Fabiański: „Będę wspierał akcję Black Lives Matter”

redakcja

Autor:redakcja

16 czerwca 2020, 08:58 • 13 min czytania 32 komentarzy

– Mój spokój wynika z tego, że West Ham jako klub i Premier League jako władze robią wszystko, żeby dać nam pewność i poczucie bezpieczeństwa. Mam na myśli wszystkie rozporządzenia, których przestrzegamy na co dzień i testy, które przechodzimy dwa razy w tygodniu. Może być to lekka przesada, może niektórzy bardziej potrzebują tych testów niż my, ale dwa testy tygodniowo dają naprawdę olbrzymią pewność, że jest się czystym i zdrowym. Wiadomo, że musimy też zachowywać się odpowiedzialnie poza ośrodkiem treningowym, poza klubem, żeby unikać niepotrzebnych sytuacji, które mogłyby narazić człowieka na zachorowanie. Spokój jest. Plus myślę, że patrząc przez pryzmat na ligę polską czy niemiecką, gdzie odpukać, nie ma żadnych negatywnych przypadków, to daje to poczucie, że da się to zrobić – mówi Łukasz Fabiański w rozmowie z Wojciechem Pielą w audycji Football Bloody Hell. Oto zapis tekstowy tej rozmowy. Zapraszamy. 

Fabiański: „Będę wspierał akcję Black Lives Matter”
***

***
Jak wyglądały przygotowania do powrotu Premier League? Pewnie najpierw mieliście indywidualne treningi, potem w grupkach, a na końcu w całym składzie. 

Dokładnie tak, stopniowo możliwości były zwiększane. Początkowo wszystko odbywało się na zasadzie mocno indywidualnej. Mieliśmy ograniczony kontakt z kimkolwiek, nawet z ludźmi z drużyny, z klubu. Dopiero po paru tygodniach udostępniono nam możliwość trenowania w ośrodku treningowym, natomiast odbywało się to tak, że każdy miał godzinę dla siebie. Wyglądało to tak, że miałeś trzy-cztery pełnowymiarowe boiska do dyspozycji, na których byłeś kompletnie sam. Musiałeś sam wykonywać ćwiczenia. Bez niczyjej pomocy. Potem pojawiła się decyzja rządu i władz Premier League, która zezwalała nam na treningi w grupach. W grupie, na daną godzinę, było po pięć-sześć osób. Trwało to dosyć krótko, bo w miarę szybko pojawił się komunikat, że możemy wrócić do zajęć w większych grupach. Praktycznie cała drużyna mogła zacząć korzystać z ośrodka treningowego. Nie wiem, kiedy to było, ale chyba dwa tygodnie temu zezwolono na kontaktową grę na boisku. Wróciliśmy do małych gier.

Przy tym cały czas musimy stosować się do wszelkich zasad i zaleceń poza boiskiem. Zachowanie dystansu. Maski w zamkniętych pomieszczeniach. Specjalistyczne rękawiczki na siłowni. Wszystko to funkcjonuje. Na murawie zaś możemy robić wszystko.

Reklama
Regularnie przechodzicie badania na obecność koronawirusa w organizmie?

Od momentu, kiedy ogłoszono, że wznawiamy rozgrywki, czyli że sezon nie zostanie zakończony przedwcześnie, to Premier League dla każdego klubu Premier League zorganizowało badania dwa razy w tygodniu. Do tej pory wyglądało to tak, że przechodziliśmy badania w poniedziałki i czwartki. Z tego co słyszałem, to być może te badania zostaną zmienione i będą odbywać się raz w tygodniu. Zobaczymy. Na razie mamy dobre wyniki, nie ma pozytywnych, więc może być tak, że w niedługim czasie ta systematyka zostanie zmieniona.

Jak wyglądały pierwsze treningi? Piłka jakoś częściej latała po autach? U ciebie też pojawiły się maślane ręce? Wiadomo, jesteście profesjonalnymi piłkarzami, ale wejście na boisko po takiej długiej przerwie może sprawić, że dzieją się dziwne rzeczy. 

Treningi strzeleckie wyglądały normalnie. Nie było widać różnicy. Ta pojawiła się dopiero, kiedy wróciły gry. Dało się odczuć, że czasami brakuje zdecydowania, czytania gry, umiejętnego ustawienia, szybszego podejmowania decyzji. Zawsze to są najtrudniejsze elementy do wprowadzenia na nowo. Potrzebują czasu. Pamiętajmy, że jak zaczyna się przejście z małej gry do pełnowymiarowej, to trzeba zmienić swoje ustawienie i tego typu sprawy. Mniej rzeczy się dzieje i trzeb zwracać uwagi na szczegóły, które pozwolą wrócić do normalnego funkcjonowania. I w sumie mamy za sobą parę gier wewnętrznych, sparingów, meczów towarzyskich, więc myślę, że przeszliśmy szybki, intensywny, ale skuteczny okres przygotowawczy.

Trener Strejlau, znany autor mądrości boiskowych, stwierdził, że optymalnie piłkarz przygotowuje się do powrotu na boisko tyle, ile trwała przerwa od tego boiska. Trudno w tych warunkach spełnić ten warunek. Odczuwasz, że może zabraknąć tego czasu na powrót do optymalnej dyspozycji? 

Nie, nie, absolutnie nie. Jako grupa bardzo poważnie podeszliśmy do treningu indywidualnego. Widać to było po chłopakach. Mimo że nie wiedzieliśmy, kiedy czeka nas powrót, to nie traciliśmy czasu. Pracowaliśmy. Wykorzystywaliśmy możliwości, bo mieliśmy świadomość, że zaraz może okazać się, iż czasu na przygotowania drużynowe do odmrożenia ligi nie będzie za wiele. I zaraz okazało się, że Premier League zdecydowało, że dostaniemy trzy tygodnie na takie treningi. Może nie jest to idealny okres, ale dzięki naszej solidności jesteśmy na fajnym poziomie przygotowania fizycznego. Plus mając parę tygodni wspólnych treningów da się zauważyć, że z każdym dniem wszystko się coraz bardziej zazębia.

Uważam, że przerwa mi pomogła. Mogłem spokojnie ogarnąć się pod względem fizycznym po wcześniejszym urazie i sezonie, który został przez tę kontuzję troszeczkę zachwiany. Koniec końców uważam, że dla mnie stało się dobrze, iż to wszystko się tak ułożyło. Miałem czas, żeby trochę popracować i trochę odpocząć.

Szczęście w nieszczęściu, które dalej trwa. Życie wraca do normy, ale koronawirus nie odpuszcza. Nikt nie czuje się na tyle mocny, żeby wyjść i powiedzieć, że pandemii nie ma. Jak to wygląda w Anglii?

Z polskich mediów wnioskuję, że w Polsce szybko przeskoczono z jednego etapu w drugi…

Jak to Polacy – ze skrajności w skrajność. Albo jesteś bohaterem, albo jesteś nikim. 

No. A w Anglii zareagowano bardzo późno. Brytyjczycy podeszli do temu lekceważąco i lekkomyślnie. Liczby rosły, parę tygodni temu były naprawdę duże, ale teraz na szczęście sytuacja się unormowała. Życie jeszcze nie jest normalne. Część sklepów dalej jest pozamykana, nie można korzystać z restauracji.

Reklama
W żadnym wymiarze?

Tylko na wynos.

To jest różnica. W Polsce są sanitarne restrykcje i określone zasady funkcjonowania takich miejsc.

W Anglii nie można usiąść ani w środku, ani na zewnątrz. Wszystko na wynos, do domu. Fryzjerzy są pozamykani. Pod tym względem Anglicy są ostrożni. Jesteśmy na innym poziomie niż Polacy.

Obawiasz się powrotu czy uważasz, że jeśli mądrzejsi ludzie są odpowiedzialni za tą decyzję, to na tym stajemy i lepiej grać, żeby chociażby kluby nie upadały. 

Mój spokój wynika z tego, że West Ham jako klub i Premier League jako władze robią wszystko, żeby dać nam pewność i poczucie bezpieczeństwa. Mam na myśli wszystkie rozporządzenia, których przestrzegamy na co dzień i testy, które przechodzimy dwa razy w tygodniu. Może być to lekka przesada, może niektórzy bardziej potrzebują tych testów niż my, nie wiem, co o tym decydowało, ale nam to po prostu sprzyja. Dwa testy tygodniowo dają naprawdę olbrzymią pewność, że jest się czystym i zdrowym. Nie tylko zawodnicy są testowani, ale też ludzie z klubu, razem jakieś 50 osób. Wiadomo, że musimy też zachowywać się odpowiedzialnie poza ośrodkiem treningowym, poza klubem, żeby unikać niepotrzebnych sytuacji, które mogłyby narazić człowieka na zachorowanie. Spokój jest. Plus myślę, że patrząc przez pryzmat na ligę polską czy niemiecką, gdzie odpukać, nie ma żadnych negatywnych przypadków, to daje to poczucie, że da się to zrobić.

W Polsce było głośno, że pewna telewizja wykupiła prawa do Ekstraklasy. Gdzieś lecą te mecze, da się je oglądać, wiesz coś o tym?

Starałem się gdzieś znaleźć tę transmisję, ale nie mogłem. Czytałem artykuł, że któraś z angielskich telewizji wykupiła prawa do pokazywania Ekstraklasy, ale nie dałem rady, nie wiem, gdzie jest to pokazywane.

Ukrywają polską piłkę przed Anglikami!

Tego nie powiedziałem! Może po prostu spodziewałem się, że znajdę tę transmisję na głównych kanałach, a tutaj ktoś inny to transmituje. Ciężko jest mi powiedzieć.

Wspominałeś o sparingach. Wygraliście z Crystal Palace 2:1 i wcześniej z Queens Park Rangers 4:1. Jak to było zorganizowane? W pełnym wymiarze, krótszym?

Organizacja wyglądała tak, że zagraliśmy 45 minut z QPR, po czym była przerwa i dwa razy po 20, tak to było śmiesznie rozbudowane. A z Palace trzy razy po 30. Dużo rotowania i zmian. Część chłopaków fajnie się pokazała. Declan Rice, Tomas Souce, nie wiem, co będzie z Jeremym Ngakią, bo kończy mu się kontrakt 30 czerwca i są prowadzone z nim rozmowy, które nie idą w stronę zbyt dobrego rozwiązania…

Zrobiła się aferka, bo strzelił gola z Crystal Palace. 

Ładnego. Gol golem, ale bardzo fajnie wyglądał. Po prostu. Zobaczymy, jak to się potoczy. Fajnie, że Sebastian Haller strzelił bramę, Jarred Bowen zaprezentował się z dobrej strony. Dużo pozytywów i niezłych występów. Mam nadzieję, że to świetny prognostyk przed ligą. Wracając do sparingów, to były dosyć dziwne, bo były sędziowane przez jednego z naszych trenerów, a na liniach bocznych stali nas fizjoterapeuci.

To pewnie przeciwnicy się nieźle wkurzali.

Było trochę pretensji. Jak graliśmy wczoraj z Crystal Palace, to dało się odczuć delikatną frustrację. Nasz trener, tutaj sędzia, podyktował rzut karny, tamci strzelili focha, pięć minut dyskusji, okazało się, że karnego nie ma. Można sobie wyobrazić, że podejmowanie decyzji sędziowskich było zupełnie inne niż w normalnych warunkach, normalnego meczu. Brakowało atmosfery. Cicho. Pusto.

***

PRZECZYTAJ TEŻ:

Ondrej Duda: „Rasizm to większy problem niż koronawirus”

***

Zwłaszcza na waszym ogromnym stadionie. 

Dokładnie. Zobaczymy, jak to będzie wyglądać, kiedy zaczną się regularne mecze Premier League.

Na pewno sędziować nie będą wasi trenerzy!

To na pewno. Wszystko będzie inne. Ale jakieś przetarcie to jest.

Wasza sytuacja w tabeli nie jest najciekawsza. Macie tyle samo punktów, ile znajdujące się w strefie spadkowej Bournemouth. Czuć nerwowość?

Nie nerwowość, ale świadomość tego, że mamy trudną sytuację. Wszystko jest w naszych rękach. Nie powinniśmy oglądać się na nikogo. Musimy cisnąć z tego, co mamy do zagrania i ugrać jak najwięcej punktów. Nie zapominajmy, że znajdujemy się na pozycji, która daje nam utrzymanie. Trzeba walczyć. Kolejka w kolejkę.

Jakby ktoś miał wskazywać trzy drużyny kadrowo gorsze od West Hamu, to absolutnie nie byłoby z tym większego problemu.

Patrząc przez pryzmat czysto kadrowy, to powinniśmy być w zupełnie innym miejscu. Ale ten sezon potoczył się tak, a nie inaczej, nie poradzimy na to. Teraz trzeba się z tego wykaraskać i zakończyć rozgrywki w dobrym stylu.

W czasie pandemii miałeś trochę czasu, żeby wszystko przemyśleć. Co się stało? Wydawało się, że pierwszy sezon trenera Manuela Pellegriniego będzie dla tego zespołu przełomowy, a złożyło się tak, że jego nie ma w klubie. 

Nie zastanawiałem się nad tym jakoś szczególnie. Bardziej przeżywałem to wszystko, kiedy rozgrywki trwały i wszystko zaczęło się sypać. Wtedy człowiek chodził sfrustrowany, a teraz podchodzę do tego spokojniej i nie odczuwam ciśnienia związanego z tym wszystkim. Koncentruję się na tym, co nas czeka.

Ale frustracja była. Przejście ze Swansea do West Hamu miało być przełomem, a znów kręcisz się w podobnych rejonach tabeli.

Nie czuję się sfrustrowany. W moim pierwszym sezonie tutaj mieliśmy fatalny początek, ale potem mimo wszystko zakończyliśmy go nieźle. Start tego sezonu był bardzo dobry, wydawało się, że możemy bić się o coś więcej, ale później nie poszło. Taka jest piłka. Były duże oczekiwania, nie sprostaliśmy im, zmienił się trener i nic dziwnego. Tak wygląda życie w Premier League. Tu jest bardzo dużo rotacji, bardzo dużo zmian, rywalizacja jest ogromna. Nie zawsze wydane pieniądze są gwarancją sukcesu. Niech ten sezon będzie nauczką na ostatnie dziewięć kolejek.

Pojawiają się jakieś rozmowy o twoim nowym kontrakcie?

To nie jest dobry moment na takie rozmowy. Przede wszystkim trzeba się utrzymać. Potem ewentualnie będziemy mogli pogadać o przyszłości, ale myślę, że są ważniejsze kwestie niż sprawa mojego ewentualnego nowego kontraktu.

Na tyle podoba ci się w West Hamie, że nawet gdyby przydarzył się wam spadek, to zostałbyś tutaj?

Nie chcę się nad tym zastanawiać. To mogłoby być tylko szkodliwe. Chcę dobrze wykonać swoją robotę.

Jakim trenerem jest David Moyes?

Jest bardzo bezpośredni. Ma dobry kontakt z zawodnikami. Od Pellegriniego różni się tym, że jest zwolennikiem unikania ryzyka. Jest nastawiony na bezpośrednią grę. Taką prostą, z wykorzystaniem szybkości naszych zawodników z przodu – czy to Antonio, czy Bowena, czy Andersona. Chłopaków przebojowych i fizycznych. Nie chcę mówić, że to proste, nie o to chodzi, ale jest to inny pomysł niż Pellegriniego, który lubował się w piłce technicznej, swobodnej, inwencyjnej, indywidualnej. Moyes zmienił zasady gry obronnej. Pellegrini miał zasadę, że jak linia obrony znajdowała się w okolicy pola karnego, to miała się zatrzymywać i tam bronić. Moyes nie chce łapać na spalonym. Chce gry do końca. Bez momentu zatrzymania. Nie chce grać wysoko jako defensywa. Dużo uwagi poświęca też stałym fragmentom gry. Wyszczególnia wiele detali. Mają inne podejścia. W paru elementach naprawdę się różnią.

Pellegrini podchodził do tego luźniej. Bardziej ufał zawodnikom. Liczył, że jakość piłkarzy sama wyjdzie. Natomiast Moyes chce zwracać uwagę na każdy szczegół. I myślę, że w sytuacji, w której jesteśmy, może być to korzystne.

Bywa impulsywny? Po porażkach buty latają?

Nie używa przemocy fizycznej, ale jest bezpośredni, nie cacka się. Nie gryzie się w język. Jak chce coś powiedzieć, to to powie. Ma to miejsce i podczas treningów, i podczas odpraw, i podczas meczów. Jak coś mu się nie podoba, to podnosi głos i daje znać, co jest nie tak, co nie gra.

Dostało ci się po meczu z Liverpoolem czy uszło ci płazem?

Zwrócił mi uwagę na inne sytuacje z tego meczu, w których powinienem zachować się lepiej i które nie miały sensu. Pamiętam, że próbowałem wprowadzić piłkę krótko, Liverpool zastosował pressing, nic z tego nie wyszło. Błąd, który przytrafił mi się z Liverpoolem, był oczywisty. Przede wszystkim sam byłem jego świadomy. Nie trzeba było mi tego wytykać. Moyes nie patrzy na wielbłądy, tylko małe rzeczy, które można było zrobić lepiej. Nie pamiętam sytuacji, żeby Moyes kogoś faworyzował, kogoś omijał, nie, wszystkich oceni. Zresztą powiedział nam na początku:

– Jeżeli ja przestanę się do ciebie odzywać, to znaczy, że mi na tobie nie zależy.

Więc jeśli mówi ostro, mocno, bezpośrednio, to trzeba brać to do siebie, ale absolutnie się tym nie załamywać. Zdrowe podejście.

Jak będzie wyglądał wasz powrót? Jakiś reżim sanitarny, wyznaczone strefy w hotelu, specjalne zasady?

Sam nie wiem! Z tego, co słyszałem, to trzeba zwołać pracowników hotelów, żeby wrócili do pracy, ale nie wiem, czy to nastąpi, czy nie.

Pewnie nastąpi. 

No, ale z tego, co wiem, to ostateczna decyzja jeszcze nie została podjęta. Na mecze wyjazdowe mamy podróżować trzema autokarami. Tak to ma wyglądać. Więcej rzeczy nie wiem. Z pierwszym meczem zawsze będzie związana duża niewiadoma. Nawet, jak sparingi rozgrywaliśmy, to dopiero w ostatnim meczu z Crystal Palace mogliśmy skorzystać z szatni. Wcześniej było to na takiej zasadzie, że przyjeżdżaliśmy do szatni gotowi do gry i od razu graliśmy. Miejsca były bardzo porozrzucane. Taki pokój fizjoterapeutów był w zupełnie innym miejscu. Zobaczymy. Z tego, co słyszałem, a rozmawiałem z jednym z fizjo, że tak to będzie wyglądało – zostanie wykorzystana jeszcze większa liczba pokoi, które do tej pory nie były wykorzystywane. Zrobi się to bardziej rozległe. Zachowany zostanie dystans. W momencie, kiedy wejdziemy do szatni, tu już jest pewne, z automatu będziemy musieli założyć maskę. To będzie obowiązywało do końca sezonu.

Liga dała przyzwolenie na napisy z Black Lives Matter. Można przyklęknąć przed meczem, żeby oddać hołd. Problem rasizmu w piłce istnieje?

W Anglii zaczęło się dosyć dużo głosów o tym, że osoby innego pochodzenia, o innym kolorze skóry, mają problem z tym, że są inaczej odbierane. Często podawanym przykładem jest niewielka liczba czarnoskórych trenerów. To głośny temat. Istotna sprawa. Powinna nastąpić w końcu zmiana w myśleniu. Wszyscy powinniśmy być postrzegani jako ludzie. Bez względu na rasę, płeć, pochodzenie, upodobania i tego typu sprawy.

Grałeś w Arsenalu, Swansea, Arsenalu. Spotykałeś się z czarnoskórymi zawodnikami, członkami sztabu. Spotkałeś się kiedyś z przejawami dyskryminacji rasowej?

Nie. Od momentu, jak jestem tutaj w Anglii nie widziałem, żeby ktoś czegoś takiego doświadczał. Szczególnie w Arsenalu, gdzie przecież było mnóstwo czarnoskórych piłkarzy, ludzi związanych z klubem, poruszających się wokół klubie. Ten klub mógłby być wzorem zarządzania, otwartości, liberalności. Żeby nie oceniać nikogo przez wzgląd na odmienność od zewnętrznej odmienności od samego siebie. Ten klub był dla mnie nauką traktowania i odbierania rzeczywistości. Będę wpierał akcję Black Lives Matter. All Lives Matter.

ROZMAWIAŁ: WOJCIECH PIELA

Fot. Newspix

Najnowsze

Ekstraklasa

Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Bartosz Lodko
0
Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Anglia

Anglia

Drakońska kara dla zawodnika Tottenhamu. Klub złożył odwołanie

Bartosz Lodko
8
Drakońska kara dla zawodnika Tottenhamu. Klub złożył odwołanie
Anglia

Brat sławnego brata na radarze Borussii. “Klub utrzymuje kontakt z rodziną”

Antoni Figlewicz
5
Brat sławnego brata na radarze Borussii. “Klub utrzymuje kontakt z rodziną”

Komentarze

32 komentarzy

Loading...