– Naszym priorytetem jest w tej chwili utrzymanie, choć w Pucharze Anglii też nie odpuścimy. Trener powiedział, że stać nas na to, by wystąpić w finale na Wembley. Na pewno nie jesteśmy najgorszym zespołem w Premier League. Gramy lepszy futbol od wielu zespołów, które są w tabeli wyżej niż my – mówi Ondrej Duda, były piłkarz Legii Warszawa, a obecnie zawodnik Norwich City wypożyczony z Herthy Berlin. Z Ondrejem w audycji “Football Bloody Hell” na antenie Weszło FM porozmawiał Wojciech Piela. Jeśli wolicie czytać niż słuchać, to mamy dla was tekstowy zapis tej rozmowy, zapraszamy.
***
Ostatnio niepokojące nowiny wypłynęły z waszego klubu. Były testy na koronawirusa, okazało się, że jeden z waszych piłkarzy jest zakażony. Mam nadzieję, że to nie o ciebie chodzi?
Dzięki Bogu to nie ja. Nie jestem zakażony, ale sytuacja i tak jest niekomfortowa i nieszczęśliwa. To mój kolega z szatni. Jesteśmy badani dwa razy w tygodniu i taka sytuacja się zdarzyła. Ale w całej Premier League, pomimo dużej liczby testów, przypadków zakażenia koronawirusem jest na szczęście mało. Niestety – ten jeden trafił się również w Norwich. Mam nadzieję, że przy kolejnym badaniu będziemy mieli wszyscy wynik negatywny i będziemy mogli kontynuować treningi. Zakażony zawodnik w treningach nie weźmie na razie udziału, czeka go tydzień kwarantanny.
Jak zareagowaliście na to, że jeden z was jest zakażony? Przed piątkowym meczem z Southampton pracujecie normalnie?
Wszystko zależy od popołudniowych testów, ale jest małe prawdopodobieństwo, by przypadków zakażenia było w zespole więcej. Te zasady higieny, jakie teraz stosujemy w klubie są na najwyższym poziomie. Problem tkwi w tym, że wirusa można złapać gdziekolwiek. Podczas wizyty w sklepie, na stacji benzynowej. Ale wierzę, że wszyscy pozostali zawodnicy Norwich będą mieli wynik negatywny i w piątek rozegramy mecz ligowy z Southampton.
Jak czujesz swoją formę po tej przerwie i przygotowaniach?
Fizycznie czuję się na pewno świetnie, trenowałem naprawdę bardzo ciężkie. Teraz zobaczymy, jak to będzie wyglądało piłkarsko. Oczywiście pauza między meczami była długa, ale mam nadzieję, że wystartujemy odpowiednio i już od pierwszego spotkania zaczniemy regularnie zbierać punkty.
Jak przebiegały przygotowania?
Nie było widać, że jesteśmy totalnie bez formy. Krok po kroku robiliśmy kolejne postępy. Przez dziesięć tygodni trenowaliśmy indywidualnie, potem w grupach, wreszcie całym zespołem. I sam byłem zdziwiony, że po takim długim czasie piłkarsko naprawdę wszyscy spisują się dobrze. No ale przecież jesteśmy profesjonalistami. Tak to właśnie powinno wyglądać. Te ostatnie dwa tygodnie to były już luźniejsze treningi. Więcej pracy nad taktyką, a mniej biegania, którego wcześniej było naprawdę bardzo dużo.
Ten sparing z Tottenhamem wygrany 2:1 to wasz jedyny mecz testowy?
Mieliśmy rozegrać jeszcze jeden mecz towarzyski, ale ostatecznie rozegraliśmy sparing wewnętrzny na naszym stadionie. Wiadomo, bez kibiców, ale mogliśmy właśnie poczuć tę atmosferę, jak nas czeka. Czy raczej brak atmosfery na meczach domowych. Taki wewnętrzny mecz to dobry test, choć oczywiście lepiej się gra, gdy przeciwnikiem jest inny zespół. Tak jak Tottenham.
Na ile atmosfera podczas spotkania z Tottenhamem była zbliżona do meczowej?
Ten sparing wyglądał tak, że trenerzy pomiędzy sobą dogadali się na spotkanie w systemie cztery razy trzydzieści minut. Czyli w sumie 120 minut gry. Trochę dziwne to było, drużyny były naprawdę wymieszane. Wszyscy z naszego zespołu nagrali. Można z tego zwycięstwa wyciągnąć coś pozytywnego, ale trzeba pamiętać, że to był tylko sparing. W piątek zaczynamy spotkania, które będą się liczyć. Mamy dużo meczów, na pewno każdy zawodnik nam się przyda i będzie ważnym członkiem tej drużyny. Wiadomo, że po tak długiej przerwie łatwo się też nabawić kontuzji.
Masz w ogóle jeszcze jakieś obawy odnośnie powrotu do gry?
Ja chcę grać. Naturalnie wolałbym z kibicami, ale takiej możliwości nie ma. Jesteśmy testowanie dwa razy w tygodniu, więc dopóki jestem testowany negatywnie, to nie mam problemu z grą. Warunki higieniczne są utrzymywane na bardzo wysokim poziomie. Ja też staram się nie poruszać po mieście. Spędzam czas przede wszystkim w domu albo w ośrodku treningowym, minimalizując ryzyko.
Z kim po paru miesiącach pobytu w Norwich dogadujesz się najlepiej, z którym piłkarzem się trzymasz?
Z młodymi chłopakami. Może też Josip Drmić i Mario Vrancić, ale przede wszystkim młodzi angielscy piłkarze – Todd Cantwell, Max Aarons. Jest w zespole wielu super chłopaków i świetnych piłkarzy.
Mówi się, że Todd Cantwell może odejść z klubu za duże pieniądze.
Myślę, że on jeszcze nie doszedł do swojego najwyższego poziomu. Oczywiście nie ma już siedemnastu lat, tylko dwadzieścia dwa, ale wciąż pracuje nad wszystkimi elementami swojej gry. Nie zadowala go to, że jest utalentowany. Widać, że stara się eliminować swoje słabości jeżeli chodzi o grę defensywną, elementy siłowe czy taktyczne. To mi się bardzo podoba. Jak będzie dalej się tak rozwijał i dalej będzie tak świadomym zawodnikiem, to stanie się w przyszłości wielkim piłkarzem. Jego naturalny talent robi wrażenie.
Jak ci się współpracuje z Teemu Pukkim?
Gry na siebie nie bierze, jest typowym egzekutorem. Szuka sobie miejsca pomiędzy obrońcami. Jest szybszy niż na to wygląda – nie spodziewałem się po nim, że ma taka dynamikę. Ma dobre wykończenie, jest bardzo niebezpieczny. Dobry zawodnik do współpracy dla mnie.
Jak się zaaklimatyzowałeś w Anglii?
Było mi łatwiej niż w Niemczech, bo już wcześniej znałem angielski. Nie jest łatwo. Trafiłem tu na półroczne wypożyczenie i musiałem szybko zaaklimatyzować się w nowym mieście, nowym klubie. Po prostu w nowym otoczeniu. To nie jest długi czas, niektórym zawodnikom aklimatyzacja przychodzi szybko, ale inni potrzebują więcej czasu. U mnie potrwało to szybko. Koledzy z szatni bardzo mi pomogli, podobnie jak trener i przedstawiciele klubu. Jestem szczęśliwy w Norwich.
Daniel Farke, twój manager. Jaki to człowiek, można go z kimś porównać?
Trochę mi przypomina Henninga Berga jeżeli chodzi o zachowanie. Lubi komunikować się z zawodnikami, jest szczery, czasami żartuje. Jeżeli coś jest nie tak, zawsze informuje. Mówi zawodnikowi prawdę prosto w twarz. To mi się bardzo podoba. Jego podejście do wszystkich zawodników jest identyczne. Kto odpowiednio trenuje, ten wie, że będzie grał.
Zdarzają mu się impulsywne zachowania po porażkach?
Raczej stara się reagować na spokojnie, choć wiadomo jak to jest. Kiedy drużyna gra kiepsko, to każdy trener jest wkurzony. Ale on stara się podchodzić do wszystkich sytuacji spokojnie, jeszcze ani razu nie widziałem go agresywnego.
Po meczu z Liverpoolem, który przegraliście 0:1, byliście bardziej wkurzeni czy zadowoleni, ze postawiliście się takiemu rywalowi?
Trener cały tydzień nam powtarzał, że faworytem tego spotkania będzie Liverpool, a zatem my nie mamy niczego do stracenia, możemy tylko zyskać. Mówił, że gdyby miał wskazać drużynę zdolną, by powstrzymać serię meczów bez porażki Liverpoolu, to na pewno wskazałby właśnie nas. Nie dlatego, że jest naszym trenerem, ale dlatego, że jesteśmy do tego zdolni. Byliśmy świetnie przygotowani do spotkania. Ostatecznie nie udało nam się zdobyć nawet punktu, straciliśmy bramkę w samej końcówce. Jednak trener nie był wkurzony. Stwierdził, że świetnie się zaprezentowaliśmy. Choć potem oczywiście analizowaliśmy to spotkanie i wyciągnęliśmy wnioski.
Dużo na razie w Premier League nie pograłeś, który mecz zapadł ci najmocniej w pamięci?
Pierwszy z Bournemouth. Rozegraliśmy dobre spotkanie. No i spotkanie z Newcastle United, gdzie niestety tylko zremisowaliśmy 0:0, a naprawdę byliśmy od nich lepsi, mieliśmy dużo więcej stuprocentowych sytuacji.
Jak kibice Norwich?
Fanatyczni. Znają wszystkich piłkarzy. Bardzo mi się podoba to podejście, bo piłkarze są w mieście bardzo doceniani, choć przecież jako drużyna zajmujemy ostatnie miejsce w Premier League. Nie ma takiego czegoś, że już w nas zwątpili. Wciąż wierzą, że może nam się uda utrzymać w lidze. Naprawdę nas dopingują.
Wciąż pozostajecie w grze o Puchar Anglii. Przed wami ćwierćfinałowe starcie z Manchesterem United. Co z twojej perspektywy jest bardziej prawdopodobne – utrzymanie w lidze czy zwycięstwo w Pucharze?
Bardziej możliwe jest utrzymanie. Przed nami jeszcze wiele meczów. W Pucharze Anglii każda porażka skutkuje odpadnięciem z rozgrywek, tam te szanse są mniejsze. Oczywiście na utrzymanie również nie mamy wielkich szans, ale zawsze gdy jest więcej tych spotkań, to można coś na tym dłuższym dystansie zbudować. Naszym priorytetem jest w tej chwili utrzymanie, choć w FA Cup też nie odpuścimy. Trener powiedział, że stać nas na to, by wystąpić w finale na Wembley. Na pewno nie jesteśmy najgorszym zespołem w Premier League. Gramy lepszy futbol od wielu zespołów, które są w tabeli wyżej niż my.
Jesteś wypożyczony do 30 czerwca. To się przedłuży do końca rozgrywek?
Tak, przedłużyłem wypożyczenie. Hertha chciała, żebym wrócił wcześniej, jak tylko Norwich straci szanse na utrzymanie. Miałbym odpocząć i w nowy okres przygotowawczy wejść w Berlinie. Ale ja, skoro już trafiłem na wypożyczenie, chcę dograć sezon tutaj. Żeby pomóc zespołowi jak tylko mogę. Nawet jak Norwich straci szanse na utrzymanie, chcę dokończyć rozgrywki z drużyną.
Krzysztof Piątek ostatnio zaczął strzelać gole, ale może brakuje mu dobrych podań od pewnego pomocnika ze Słowacji?
(śmiech) Ciężko powiedzieć. Na pewno w klubie jest wielu jakościowych piłkarzy. Hertha miała bardzo dobry start po przerwie, teraz idzie im trochę gorzej, no ale nie mieli łatwych przeciwników. Mam nadzieję, że będą zbierać punkty i powalczą o Ligę Europy. Ja jestem cały czas zawodnikiem Herthy, więc wciąż jest szansa, że stworzę w przyszłym sezonie duet z Piątkiem.
A nie chciałbyś zostać w Norwich albo innym klubie angielskim?
Ciężko odpowiedzieć. Premier League to liga, w której prawie wszyscy chcą występować. Ja jestem jednym z tych zawodników, którzy chcieliby grać w Anglii. Ale zobaczymy, jak to się potoczy. Na razie chcę się odciąć od myślenia o przyszłości. Muszę na razie zrobić swoją robotę w Norwich, potem będę kombinował.
Chcę też zapytać o problem rasizmu w piłce. W pierwszej kolejce wystąpicie w koszulkach z napisem “Black Lives Matter”. Z twojej perspektywy ten problem rasizmu w futbolu istnieje, czy to trochę przesada?
To większy problem niż koronawirus. Ludzie o pandemii mówili bez przerwy. Zostań w domu, załóż maskę i tak dalej. To oczywiście ważne, ale nie tak ważne jak walka z rasizmem. Rasizm to wielki problem, z którym społeczeństwo zmaga się od wielu lat. Naprawdę to musi zniknąć z tego świata. Jak się rodzimy, to nie ma między nami różnić. Niezależnie od koloru skóry. Jesteśmy wolni od różnic, które zaczynają się pojawiać dopiero potem. Kiedy się rodzimy, nie ma różnic. Mam nadzieję, że rasizm zniknie. Ale nie wiem, kiedy to się wydarzy.
Byłeś świadkiem jakichś przejawów rasizmu, czy znasz ten temat bardziej z mediów?
Bardziej z mediów, choć oczywiście koledzy opowiadali mi o różnych sytuacjach. Żyjemy w 2020 roku. Nie ma miejsca na rasizm. Zresztą wcześniej też nie było. Ja dzielę ludzi tylko na dobrych i złych, to się dla mnie liczy.
rozmawiał WOJCIECH PIELA
***
Po 99 dniach przerwy Premier League wróci do rywalizacji już w najbliższą środę! Z tej okazji w wyjątkowej audycji “Football, bloody hell!” gośćmi Wojciecha Pieli byli piłkarze grający w angielskiej ekstraklasie – Łukasz Fabiański (West Ham United) i Ondrej Duda (Norwich City). Było sporo o kulisach treningów, rozegranych ostatnio sparingach czy akcji #BlackLivesMatter. Zapraszamy do odsłuchu!
fot. NewsPix.pl