Reklama

Ekstraklasa po pandemii: “Będziemy jak Nowy Jork, zasada zero tolerancji”

Szymon Janczyk

Autor:Szymon Janczyk

28 maja 2020, 09:05 • 9 min czytania 8 komentarzy

To dzięki nim kibice w Polsce tydzień w tydzień mogą oglądać mecze swoich ulubionych zespołów. Tak będzie również teraz, zwłaszcza że większość fanów ze stadionów przeniesie się przed telewizory. Z Marcinem Serafinem, dyrektorem operacyjnym Ekstraklasa Live Park, rozmawiamy o tym, jak wyglądała będzie realizacja spotkań po pandemii. Czy widzowie odczują i zobaczą jakiekolwiek zmiany? W jaki sposób przeprowadzane będą wywiady z zawodnikami? Jakie zasady bezpieczeństwa będą obowiązywały na stadionach? Zapraszamy.

Ekstraklasa po pandemii: “Będziemy jak Nowy Jork, zasada zero tolerancji”
Pracownicy Ekstraklasa Live Parku mają za sobą dwa tygodnie izolacji, podobnie jak zawodnicy. Nie było z tym żadnych problemów?

Wydaje mi się, że nie było to problematyczne. Każdy wiedział, do czego służy ta izolacja. Po dwóch czy trzech miesiącach każdy jest świadomy zagrożeń i tego, że żeby zacząć pracować, trzeba przejść izolację. Nie słyszałem narzekania wśród pracowników, każdy podszedł do tego sumiennie, codziennie wypełniał i nadal wypełnia ankiety medyczne. Muszę przyznać, że cała ekipa była podporządkowana regułom.

Czy był jakiś sposób, żeby sprawdzić, czy wszyscy przestrzegają zasad?

Nawet z punktu widzenia prawa nie mamy takiej możliwości. To nie była izolacja i kwarantanna stricte taka, jaką nakłada sanepid. Zresztą nawet sobie nie wyobrażam, jak moglibyśmy sprawdzać codziennie, czy wyrywkowo 260 osób. Większość naszych pracowników to freelancerzy, więc każdy z nich miał możliwość pójścia do pracy, wykonywania dodatkowych zajęć w rygorze sanitarnym narzuconym przez Komisję Medyczną PZPN. Nie możemy ludziom zabronić pracować w sytuacji, w której produkcja telewizyjna stanęła i każda złotówka się liczy. Natomiast z tego, co wiem, wiele osób brało sobie do serca wytyczne przekazane nam przez profesora Krzysztofa Pawlaczyka, zamknęło się w domach i wychodziło tylko wtedy, kiedy musiało. Patrząc na to, jak ludzie byli spragnieni powrotu do pracy, jestem przekonany, że to bardzo zdyscyplinowana grupa.

Zresztą nie mogliście narzekać na brak pracy. Trzeba było opracować plan powrotu na stadiony.

Tak, ale trzeba pamiętać, że to była wspólna praca nasza – Live Parku i Leszka Miklasa, zespołu Ekstraklasy pod nadzorem Marcina Animuckiego oraz Zbigniewa Bońka i PZPN. Każdy dołożył swoją cegiełkę, przemyślenia z zakresu własnych kompetencji. Pamiętajmy też o Komisji Medycznej i Komisji PZPN. To Komisja Medyczna była na górze i akceptowała wszystkie zasady, które zostały spisane w kilka czy kilkanaście dokumentów. Złożenie razem wszystkich tych części dało nam bardzo dobry efekt. Pozostaje nam się tego trzymać.

Może zdradźmy naszym czytelnikom: co się zmieni, a co zostanie po staremu?

Z punktu widzenia widza nie zmienia się nic, oprócz tego, że nie ma kibiców na trybunach. Zachowujemy tę samą liczbę kamer co do tej pory, nie zmieniamy też sposobu realizacji. Moim zdaniem, gdyby kibice byli na trybunach, to absolutnie nie dałoby się zauważyć zmian. To też było naszym celem — jak najmniej mieszać, przeszkadzać w dotychczasowych procesach. Oczywiście, są jakieś zmiany stricte wewnętrzne, musieliśmy zrezygnować z kilku stanowisk. To kwestie sanitarne. W kilku przypadkach dodamy kilka kamer, ale zasada numer jeden była taka, że nie pogarszamy w żaden sposób realizacji meczów, nie zmniejszamy środków technicznych zaangażowanych w produkcję sygnału telewizyjnego. Nawet nie było takiego pomysłu.

Reklama
Czy było coś, co trzeba było wprowadzić od podstaw? Coś dla was nowego?

Nie, jedyna rzecz, która się zmienia, to w związku z zaleceniami Komisji Medycznej na większości stadionów kamera, która stała między ławkami, będzie nad tunelem. W żaden sposób obecna sytuacja nie wpływa też na nasze przygotowania do meczów. Produkujemy rocznie prawie 300 meczów Ekstraklasy, istniejemy od 2011 roku. Jesteśmy spółką dedykowaną do produkcji sygnału telewizyjnego tej ligi, więc absolutnie nie widzimy powodów, dlaczego miałoby się coś zmienić. Trzeba będzie tylko uważać, mieć maseczki, rękawiczki, środki do dezynfekcji.

Po sieci krążą już filmiki pokazujące, jak wywiady z zawodnikami wyglądają teraz w Bundeslidze. Jak pod tym względem będzie w Polsce?

Rozmowy będą wyglądały identycznie jak w Bundeslidze. Reporter w maseczce i swoim mikrofonem będzie stał w bezpiecznej odległości od piłkarza, którego mikrofon będzie na długiej, ponad dwumetrowej tyczce. Zostaną zachowane wszystkie zalecenia higieniczne. Jedyna różnica z wywiadami do tej pory będzie taka, że kiedyś stali obok siebie, a teraz będą naprzeciw.

Stadion i jego otoczenie zostały podzielone na strefy. Jak to wygląda w praktyce?

Strefa 0 to strefa szatni, tunel i strefa techniczna, czyli ławki oraz brzeg boiska. O ile do strefy ławek i tuneli mają dostęp tylko piłkarze, tak do strefy brzegu boiska mają dostęp pracownicy Live Parku. Będą tam dźwiękowcy i technicy. Każdy z naszych pracowników na meczu będzie miał jednak maskę chirurgiczną. Zwracam uwagę — nie mówimy o bawełnianym zasłonięciu ust i nosa, tylko co najmniej o maskach chirurgicznych. To kwestia zabezpieczenia i piłkarzy i nas. Strefa 1 jest dedykowana Live Parkowi i naszym partnerom telewizyjnym. To strefa wozów oraz trybuna TV, na której umieszczone są kamery główne i systemy statystyczne. Strefa 2 to strefa pozostałych trybun, a Strefa 3 czyli to wszystko, co dzieje się między murami stadionu a płotem.

Jak rozumiem, nie będzie można się między nimi przemieszczać?

Nie, istnieje absolutny zakaz poruszania się między strefami. Jedynymi strefami, między którymi można się poruszać — i to w bardzo ograniczonym zakresie — są strefy 0 i 1. Siłą rzeczy nasi technicy muszą przejść ze strefy 1 do strefy 0. To wyjątek, natomiast jest on mocno ograniczony. Jest też duży nacisk na to, żeby nie kontaktować się z piłkarzami i sztabami szkoleniowymi.

Istotne obostrzenia dotyczą nawet samego podróżowania na mecze.

Tak, bo wiemy, co się dzieje za oknem. Dzisiaj można sobie z tego drwić, bo widzimy, że rząd luzuje rygor sanitarny. My jesteśmy w trochę innym rygorze. Jesteśmy w takiej sytuacji jak piłkarze. Nie stać nas na to — nie mówię finansowo, bardziej, jakby to ująć, metafizycznie — żeby ktokolwiek z naszej ekipy był zakażony. Każda zakażona osoba może oznaczać, że 40-50 osób będzie w izolacji, bo tylu ludzi pracuje przy meczu. A jeśli tak się stanie, nie będziemy mogli wyprodukować meczu. Dlatego jesteśmy w izolacji, po badaniach i na dziś nie słyszałem, żeby ktoś był zakażony. Wyniki są negatywne, czyli pozytywne dla nas.

W transportach zmieni się dużo, bo będziemy chcieli zapewnić większą przestrzeń dla naszych pracowników. Będą większe busy, autobusy. Nie chcemy, żeby ktokolwiek przemieszczał się transportem publicznym. W transporcie będzie bezwzględny nakaz noszenia maseczek. Będziemy mieli bardzo dużo środków ochronnych typu płyny czy chusteczki do dezynfekcji powierzchni. Stworzyliśmy z profesorem Pawlaczykiem niemal 20-stronicowy regulamin, którego będziemy się bezwzględnie trzymać.

Reklama
Będziecie starali się dobrać zespoły tak, żeby pracownicy byli możliwie jak najbliżej domu, czy to niemożliwe?

Zasada jest inna — ekipa realizacyjna jest przypisana do wozu i ekipy technicznej. Jest absolutny zakaz przemieszczania się ekip niezależnie od wozu. Dam przykład: czasami wóz może mieć trasę Kraków-Gliwice-Kielce. Czasem do tych meczów wysyłaliśmy trzy inne ekipy realizacyjne. Teraz taka rzecz nie będzie miała miejsca. Jeśli dany wóz robi trzy mecze, to wszystkie będą realizowane przez tych samych operatorów, realizatorów itd. Dzięki temu, w przypadku kiedy, nie daj Boże, jakaś osoba będzie zakażona, nie będziemy roznosili wirusa między ekipami.

Przed pracownikami Live Parku ciężkie miesiące. Lista ograniczeń jest długa, nawet na fajkę w przerwie się nie wyjdzie, ani nie pogada się z kumplem w przerwie obiadowej…

Przede wszystkim palenie papierosów na obiektach sportowych jest zabronione! (śmiech) To bardziej przypomnienie zakazów prawa powszechnego niż nasze reguły. Poza tym palenie, to wydychanie powietrza w trochę innym natężeniu. Nie wyobrażam sobie, żeby dzisiaj taka osoba była wśród innych i była potencjalnym roznosicielem wirusa.

Jasne, chodziło mi bardziej o to, że kontakty nawet między pracownikami będą mocno ograniczone.

Oczywiście, ale są to zasady, które obowiązują na całym stadionie. Robimy wszystko, żeby nie tworzyć skupisk czy miniskupisk ludzi. Nie chcemy, żeby stali dwójkami czy trójkami, bo każda taka sytuacja to okazja dla wirusa. Dystans społeczny musi być zachowany i to też nie jest nasz wymysł, my tylko kładziemy na to wyjątkowy nacisk. Mówimy: halo, to nie przejdzie, albo się dostosujecie, albo dziękujemy. To będzie tak, jak w Nowym Jorku za czasów burmistrza Rudy’ego Giulianiego — zasada zero tolerancji.

Czy będziecie mieli okazję zrobić próbę generalną, zobaczyć jak wszystkie te ograniczenia wyglądają w praktyce?

Nie, nie ma takiej potrzeby. Zakładam, że każdy pracownik Live Parku ma świadomość, z czym wiąże się choćby noszenie maseczek, bo one funkcjonują w przestrzeni od dłuższego czasu. Natomiast temat uciążliwości jest kwestią poboczną. Mieliśmy konferencję na ponad 200 osób z profesorem Pawlaczykiem przed sezonem. Padło zapytanie, czy maseczki wpływają na układ oddechowy, są niewygodne itp. odpowiedź była prosta. Profesor powiedział, że zna ludzi, którzy w tych maseczkach operują 12 godzin i nie słyszał, żeby ktoś na to narzekał.

Podpatrzył pan trochę, jak to robią w Bundeslidze? Live Park będzie się w czymś wzorował na sąsiadach z zachodu?

Mamy dostęp do dokumentów Bundesligi, które są zresztą publiczne i przyglądając się, co tam się dzieje mamy takie same przemyślenia. Oczywiście oni są dwie czy trzy kolejki przed nami, więc u nas jest to tylko teoretyczne, ale nawet gdybyśmy nie mieli możliwości podejrzenia tego, co dzieje się w Bundeslidze, to gwarantuję, że nasza obecność na stadionach jest w 99% podobna do tego, co widzę tam. To oznacza bardzo dużą świadomość powagi sytuacji każdej firmy producenckiej. Każdy wie, czym to grozi i jak się zabezpieczyć.

Na Twitterze robił pan sondy o tym, co kibice myślą o dźwiękach z trybun w formie podkładu. Wyniki są ciekawe, bo choć początkowo większość była przeciwna temu rozwiązaniu, po zastosowaniu tego w praktyce przez Eleven Sports, większość opowiedziała się za tym pomysłem.

Ta sonda miała trzy etapy. Pierwsza była, zanim ruszyła Bundesliga, wówczas 70% ankietowanych odpowiedziało, że nie chcą dodatkowego dźwięku. W trakcie weekendu, gdy można było obejrzeć kilka meczów z pustymi trybunami, zadałem to samo pytanie i proporcje były zupełnie inne, 50/50. Po pierwszym weekendzie z dołożonym dźwiękiem zadałem jeszcze raz dokładnie to samo pytanie i o ile pamiętam, to teraz proporcje są zupełnie odwrotne niż w przypadku pierwszej sondy. Niemal 70% osób jest za tym, żeby dokładać dźwięk. To tylko pokazuje, że ludziom trzeba dawać przykłady. Zrozumiano, że kibice muszą być na stadionie, a skoro nie, to można dać im namiastkę kibicowania w ten sposób. Nie uważam, żeby to było oszukane, przecież każdy ma świadomość, w jakich warunkach rozgrywane są mecze. To tylko polepszanie odbioru. Widz ma zresztą wybór ścieżki dźwiękowej.

Canal+ ogłosił, że w Ekstraklasie też będzie taka opcja.

Dużo rozmawialiśmy dużo ten temat, odbiór jest bardzo pozytywny, więc tak samo będzie w Ekstraklasie.

Z Bundesligą związana jest jeszcze jedna kwestia. Spory wzrost oglądalności. Spodziewa się pan, że i na Ekstraklasę rzuci się więcej osób niż dotychczas?

Koszula bliższa ciału, osobiście uważam, że jest spora grupa ludzi stęsknionych za polską piłką. Ile można oglądać Netfliksa czy HBO GO? Wszystkie filmy i seriale są obejrzane, więc pora na sport. Umówmy się — tylko sport na żywo daje prawdziwe emocje. Wszystko inne to mniejszy lub większy odgrzewany kotlet. Wystarczy spojrzeć na oglądalność Bundesligi, żeby zobaczyć, że ludzie za tym tęsknią. Żyjemy trzy miesiące bez jakiegokolwiek sportu. Powrót do piłki to powrót do normalności.

Czujecie dodatkową presję czy odpowiedzialność, skoro liczba widzów w Polsce i Europie wzrośnie?

Jesteśmy grupą profesjonalistów, odpowiedzialnych ludzi. Nie ma dla nas znaczenia, czy mecz jest transmitowany w Polsce, czy też w innych krajach. Bierzemy pieniądze za dobrze wykonaną robotę, więc nie napinamy się specjalnie, tylko robimy to, co robiliśmy do tej pory.

Przed powrotem do gry ma pan więcej obaw czy nadziei?

Nie mam żadnych obaw. My w Live Parku jesteśmy zadaniowcami i teraz też mamy zadanie do wykonania. Mamy przeprowadzić 88 transmisji do końca sezonu i zrobimy wszystko, żeby je spełnić.

ROZMAWIAŁ SZYMON JANCZYK

Fot. FotoPyK

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Bartosz Lodko
0
Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Ekstraklasa

Ekstraklasa

Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Bartosz Lodko
0
Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry
Ekstraklasa

Media: Magiera zrzekł się części pensji, ale i tak otrzyma ponad 500 tys. złotych

Bartosz Lodko
8
Media: Magiera zrzekł się części pensji, ale i tak otrzyma ponad 500 tys. złotych

Komentarze

8 komentarzy

Loading...