Reklama

Szkoła pięknej gry według Lipska

Jan Mazurek

Autor:Jan Mazurek

24 maja 2020, 18:14 • 3 min czytania 2 komentarze

To był spektakl godny teatru broadwayowskiego. Oczywiście, przy pełnych trybunach oglądałoby się to pewnie jeszcze przyjemniej, ale nie będziemy narzekać, bo piłkarze RB Lipsk zagrali tak widowiskowo, tak nowocześnie, tak ofensywnie, że jedyną właściwą reakcją było wygodne rozsądzenie się w fotelu i delektowanie się ich kunsztem. I choć jednostronne mecze, a ten był wyjątkowo jednostronny, bywają nudne i monotonne, to niech nas ręka boska chroni od takich słów. Kawał dobrego futbolu. 

Szkoła pięknej gry według Lipska

Są takie mecze, które sędzia kończy równo w 90. minucie. Wszystko rozgrywa się w regulaminowym czasie gry, jedna drużyna gniecie drugą i po prostu nie ma sensu tego ciągnąć, nawet jeśli dałoby się doliczyć te dwie-trzy dodatkowe minutki. I tak też było ze starciem Mainz z Lipskiem. Piszemy to nieprzypadkowo, bo fakt ten najlepiej definiuje występ gospodarzy. Długimi momentami wyglądali jakby na murawie byli za karę – grymaszący, stosujący niski pressing, grający bez polotu i pomysłu. Odstawili totalną fuszerkę, szkoda strzępić jęzorem po próżnicy, więc już nie będziemy się pastwić.

A Lipsk? Palce lizać. Niby wszyscy wiedzą, jak grają drużyny Juliana Nagelsmanna, a jednak dalej to imponuje. Zaczęło się od krótkiej lekcji tego, jak skutecznie wykorzystywać skrzydła. Najpierw mądre trójkąty na jeden-dwa kontakty w środku pola, potem szybkie zgranie do boku, masowa szarańcza w polu karnym, mądre znalezienie kolegi i finalizacja. Tak było w sytuacji na 1:0 – Sabitzer dograł do Laimera, ten się rozpędził, znalazł Wernera, który wszystko pięknie wykończył. I tak też było w sytuacji na 2:0 – Sabitzer pięknie wrzucił do Poulsena, który właściwie tylko przyłożył głowę do piłki i podwyższył wynik.

Zresztą kolejna bramka, to też pokaz myśli trenerskiej Nagelsmanna. Mainz nieporadnie wyprowadzało piłkę w okolicach środka pola, a piłkarze Lipska nie zamierzali próżnować i rzucili się do mądrego pressingu. Sabitzer – znów od niego się zaczyna! – odebrał futbolówkę, wypuścił Poulsena, ten dograł do nabiegających kolegów z rogu pola karnegom w kotle piłka wróciła do Duńczyka, ten wyłożył patelnię Sabitzerowi i było po zabawie.

W ogóle goli, czy to po dośrodkowaniach czy po pressingu, byłoby więcej jeszcze w pierwszej połowie, ale to całkiem naturalne, że przy wysokim prowadzeniu koncentracja trochę spada, zaczyna się zabawa, większy luz, tym bardziej, kiedy rywal w ogóle nie napiera i nie kwapi się do odrabiania strat.

Reklama

Na podbijaniu wyniku zależało za to przede wszystkim Timo Wernerowi. Niemiec walczy z Robertem Lewandowskim o koronę króla strzelców i choć mogłoby wydawać się, że Polak sukcesywnie, kolejka po kolejce, ucieka największemu strzeleckiemu rywalowi, to w meczu z Mainz, Werner na dobre udowodnił, że nie zamierza składać broni. Do trafienia z pierwszej połowy, w drugiej części spotkania, dołożył jeszcze dwie bramki. Najpierw wykończył genialną indywidualną akcję Kampla, a potem bardzo sprytnie przerzucił bramkarza Mainz po fenomenalnym podaniu Poulsena.

Oznacza to, że po 27. kolejkach Bundesligi czub klasyfikacji strzelców w Niemczech wygląda następująco: Lewandowski – 27, Werner – 24. Walka trwa.

No, co możemy więcej dodać? To, że powinno być 7:0 albo 8:0? To, że spalony Poulsena odebrał piękną bramkę Kamplowi? To, że potencjał Lipska jest przeogromny? Wszystko to szczera prawda. Lipsk dał lekcję pięknej piłki. Właściwie nie będzie to wielkim odkryciem, jeśli stwierdzimy, że przypominał nam Liverpool z tego sezonu w swoim najlepszym wydaniu – bardzo wysoki pressing, dużo przemyślanej gry skrzydłami, miażdżenie rywala w każdej strefie i bezlitosna konsekwencja pod bramką.

Zwycięstwo pozwoliło Lipskowi wskoczyć na podium, teraz zajmują trzecie miejsce, ze stratą trzech punktów do drugiej Borussii Dortmund, która we wtorek podejmuje pierwszy Bayern. Jeśli przegra, a Lipsk wygra z rozpędzoną Herthą, to sezon Bundesligi znów nam się wyrówna i zaostrzy. I dobrze.

Mainz 0:5 RB Lipsk

Werner 11′, 48′, 75′, Poulsen 23′, Sabitzer 36′

Reklama

Fot. Newspix

Urodzony w 2000 roku. Jeśli dożyje 101 lat, będzie żył w trzech wiekach. Od 2019 roku na Weszło. Sensem życia jest rozmawianie z ludźmi i zadawanie pytań. Jego ulubionymi formami dziennikarskimi są wywiad i reportaż, którym lubi nadawać eksperymentalną formę. Czyta około stu książek rocznie. Za niedoścignione wzory uznaje mistrzów i klasyków gatunku - Ryszarda Kapuscińskiego, Krzysztofa Kąkolewskiego, Toma Wolfe czy Huntera S. Thompsona. Piłka nożna bezgranicznie go fascynuje, ale jeszcze ciekawsza jest jej otoczka, przede wszystkim możliwość opowiadania o problemach świata za jej pośrednictwem.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Bartosz Lodko
0
Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Niemcy

Anglia

Brat sławnego brata na radarze Borussii. “Klub utrzymuje kontakt z rodziną”

Antoni Figlewicz
5
Brat sławnego brata na radarze Borussii. “Klub utrzymuje kontakt z rodziną”

Komentarze

2 komentarze

Loading...