– Kiedy spotykamy z braćmi się teraz, żeby pograć w karty czy planszówki, zawsze chcę wygrać. Jeśli przegram, bardzo się wściekam. Taki mam charakter – mówi Thorgan Hazard, nawiązując do braterskiej rywalizacji. Głównie z Edenem, który osiągnął najwięcej spośród futbolowego rodzeństwa. Nie jest łatwo mieć brata, który jest światową gwiazdą futbolu. Zwłaszcza, jeśli też radzisz sobie całkiem nieźle, ale jednak zawsze patrzy się na ciebie przez pryzmat tego, co zrobił Eden. Ale satysfakcja, gdy uda się go pokonać, jest znacznie większa. A Thorgan właśnie się nią cieszy.
Marzec 2020 roku. Thorgan Hazard jest gwiazdą Borussii Dortmund, która walczy o pokrzyżowanie szyków Bayernowi. Jest jednym z tych, którzy napędzają ofensywę BVB. Ma na koncie już 11 asyst w Bundeslidze, co jest jego życiowym rekordem. 27-latek przed sezonem dołączył do klubu, a już zdołał rozkochać w sobie kibiców. Marzec 2020 roku. Eden Hazard jest uważany za wielki niewypał transferowy Realu Madryt. Zaliczył nieco ponad 700 minut w lidze i cztery asysty. Błyszczał raczej w meczach z przeciętniakami, których Galacticos równie dobrze ogoliliby bez niego. Złapał trzy różne kontuzje, a kibice żartowali z jego brzuszka, wytykając mu nadwagę. 29-latek latem dołączył do Realu, a już zdołał wkurzyć wszystkich dookoła. Nie tego oczekiwano po kimś, za kogo płaci się 100 milionów euro.
Obaj marzyli pewnie o innej końcówce sezonu. W ostatnich dniach maja myślami powinni być już na Euro 2020. Thorgan zapewne liczył, że tym razem to on pociągnie Belgów do sukcesu. W kadrze – ok, nie tylko w kadrze, wszędzie – zawsze ważniejszy był Eden. To on ma ponad 100 występów w reprezentacji na koncie, jest jej kapitanem i strzelił gola w meczu o trzecie miejsce na ostatnim mundialu. Thorgan oglądał to z ławki rezerwowych. Z Anglią zagrał, ale w fazie grupowej, gdy wszystko było już jasne. Dla młodszego z braci była to osobista porażka, bo na boisku też zawsze chciał być lepszy od rodzeństwa. – Jesteśmy braćmi, ale w drużynie narodowej jesteśmy rywalami – mówił przed laty Thorgan, pytany o to, jak wyglądają ich relacje podczas zgrupowań reprezentacji Belgii.
Opiekuńczy starszy brat
O ile Thorgan od rywalizacji nie ucieka i określa samego siebie, jako tego z braci, który najbardziej lubi konkurować zresztą, tak Eden trochę się w tym temacie hamuje. Dość powiedzieć, że Rob Green w rozmowie z „The Athletic” wyznał, że 29-latek wybrał Real kosztem Bayernu właśnie dlatego, żeby niemieckie media nie skorzystały z szansy do zrobienia z Bundesligi braterskiego pojedynku. – Nie wiem, czy tak było, ale to do niego pasuje. Taką ma mentalność, być może dlatego, że jako starszy brat zawsze chroni się młodszych. Pamiętam, jak kiedyś w wywiadzie powiedział, że jestem od niego lepszy. Tylko po to, żeby każdy myślał, że to ja jestem gwiazdą! – przyznał brat Edena na łamach tego samego portalu.
Thorgan> Eden 😂😂😂😂
— Eden Hazard (@hazardeden10) August 24, 2016
Bracia uniknęli też rywalizacji, gdy Eden trafiał do Lille. Wówczas tą samą drogą miał podążyć Thorgan, jednak rodzice rodzeństwa – notabene także byli piłkarze – postanowili otoczyć go większym parasolem ochronnym. Tak, żeby ani jeden, ani drugi, nie musieli słuchać o tym, co robią lepiej, a co gorzej od brata. Dlatego też młodszy z braci przeniósł się do Lens. Później ich drogi skrzyżowały się w Chelsea, jednak tylko na papierze. Nie widywali się nawet w… klubowym ośrodku. – Nie mam stamtąd żadnych wspomnieć. Trenowałem z pierwszym zespołem zaledwie kilka razy. W dodatku Eden był wtedy kontuzjowany – mówi „The Athletic” piłkarz Borussii.
Jego celem szybko stała się Bundesliga, w czym wzorował się na Kevinie de Bruyne. Rodak świetnie spisał się na wypożyczeniu w Niemczech, więc Thorgan postanowił spróbować swoich szans. Zwłaszcza że „The Blues” nie widzieli go w składzie. Rzekomo podczas wypożyczenia do Zulte Waregem mieli oglądać go w akcji tylko raz. Co prawda po tym, jak młodszy z Hazardów trafił na stałe do Gladbach, Chelsea zapewniła sobie opcję pierwokupu, ale nawet kiedy mogła z niej skorzystać, nie zrobiła tego. Wygląda na to, że Anglia to dla 27-latka kierunek zamknięty.
Przyszywany ojciec Favre
Tylko czy młodszy z braci w ogóle po tym rozpacza? Cóż, niekoniecznie. Podobnie jak de Bruyne, Thorgan Hazard pokazał w Niemczech swój potencjał. Przez lata był filarem Borussii Moenchengladbach, a teraz jest liderem jej imienniczki z Dortmundu. Po przejściach i rozczarowaniach, które spotkały Edena w Madrycie, lina w odwiecznej rywalizacji braci zaczęła być przeciągana w drugą stronę. Rok temu to Thorgan mógł być „zawiedziony”. Rozegrał sezon życia, zaliczając upragniony przez piłkarzy dublet – minimum 10 goli oraz 10 asyst w lidze. W chwili, gdy pierwszy raz w karierze osiągał szczyt, Eden miał już na koncie dwa takie dublety. Jeden we Francji, gdzie zbliżył się do kosmicznego wyniku 20 goli i 20 asyst w sezonie, drugi w Premier League – to już wyższy stopień trudności. Co więc zrobił starszy brat? Zaliczył trzeci dublet, deklasując wynik brata.
Zawsze lepszy.
Eden zrobił zresztą nawet więcej. Udany sezon zakończył wygraną w Lidze Europy, dorzucając kolejny medal do swojej półki. Jeśli bracia nagrody trzymają w swoim rodzinnym domu, gablota starszego z nich z pewnością musi mocno wkurzać Thorgana. Tak to już jest, gdy grasz w Borussii Moenchengladbach. Sukcesem staje się dla ciebie gol strzelony w Lidze Mistrzów. A że Thorgan ma ich tyle samo, co Michał Kucharczyk… Cóż, to wymowne. Starszy brat nigdy jednak się nie wywyższał. Wręcz przeciwnie.
Ten sezon zmienił jednak wszystko. W Dortmundzie zadomowił się już Lucien Favre, który poznał się na talencie młodszego z Hazardów w Moenchengladbach. – Nazywałem go moim drugim ojcem. U niego zacząłem grać regularnie. Wiem, jaką ma wizję i czego wymaga od zawodnika. Rozwija piłkarzy, szczególnie tych młodych. Kiedy grałem w Gladbach, zostawałem z nim po treningach, żeby ćwiczyć szczegóły. To były krótkie sesje, 10-15 minut pracy nad wybranym elementem gry. Teraz robimy to samo – opowiada Thorgan w rozmowie z „The Athletic”.
Najlepszy sezon w karierze?
Być może właśnie ta praca nad szczegółami pozwoliła mu osiągnąć jeszcze wyższy poziom? Faktem jest, że 27-latek mocno podciągnął część kluczowych dla jego pozycji statystyk. Najważniejsza z nich? Kreowanie akcji bramkowych. Thorgan w tym sezonie zalicza średnio 0.93 wykreowanych sytuacji bramkowych na 90 minut. To blisko dwukrotnie lepszy wynik niż rok temu i ponad dwukrotnie lepszy niż przed dwoma laty. To też wynik zbliżony do poziomu, który jego brat prezentował w ubiegłym roku w Chelsea (1.03 sytuacji na 90 minut). Podobnie jest, gdy spojrzymy na statystyki sytuacji prowadzących do oddania strzału. Tu wielkich postępów spodziewać się nie należy, jednak wynik 4.43 wykreowanych okazji do strzału na 90 minut – a takim legitymuje się Thorgan – wygląda całkiem nieźle. Lepiej niż wyniki z dwóch poprzednich sezonów (odpowiednio 3.67 oraz 4.00).
A jak wspomniane liczby wyglądają na tle ligi? Jeśli chodzi o sytuacje prowadzące do strzału, Belg jest na szóstym miejscu. Ustępuje m.in. swojemu kumplowi z zespołu, Jadonowi Sancho. Wyprzedza natomiast Kaia Havertza czy Serge Gnabry’ego. Natomiast w przypadku wykreowania sytuacji prowadzących do zdobycia bramki na 90 minut, Thorgan jest czwarty, tuż za Thomasem Mullerem. To ogromny awans względem poprzedniego sezonu. Wówczas Hazard był odpowiednio 13. oraz 21. w ligowej stawce.
Uwagę zwraca też fakt, że Thorgan podciągnął się w precyzyjności. Spójrzmy na procentową celność strzałów: obecnie skrzydłowy notuje 44.7% celnych prób, podczas gdy w dwóch poprzednich sezonach nie osiągał nawet 33% celności strzałów. Natomiast w przypadku podań, belgijski zawodnik osiągnął 75% celność zagrań do kolegów z zespołu. W dwóch poprzednich sezonach notował on wyniki kolejno o 5 punktów procentowych oraz o ponad 2 punkty procentowe słabsze. Ciekawostką jest też fakt, że Borussia jest jednym z najlepszym zespołów w Niemczech, jeśli chodzi o odbiór piłki po wysokim pressingu na rywalu. Kto w tym przoduje? Thorgan Hazard.
Dortmund – Eden dla Thorgana
Wygląda na to, że młodszy z braci odnalazł w końcu swoje miejsce na ziemi. Przed laty powtarzał, że być może nie podąży dokładnie tą samą ścieżką, co jego brat, jednak zamierza przeskakiwać kolejne stopnie w drodze na szczyt. Można już chyba stwierdzić, że ten osiągnął właśnie w Dortmundzie, gdzie czuje się jak ryba w wodzie. – Gramy tu bardziej ofensywnie, w porównaniu do Gladbach. Tuż przed przerwą zimową grałem nawet bardziej jako napastnik. Łatwiej jest strzelić czy asystować, jeśli jesteś bliżej bramki. Ale wciąż wiem, że mogę być lepszy, poprawić swoje wyniki w trzeciej strefie – przyznaje Belg.
Zagłębie Ruhry odpowiada mu również dlatego, że czuje większą presje. Mogłoby się wydawać, że w Niemczech nie ma różnicy między poszczególnymi stadionami. Przynajmniej w Gladbach i Dortmundzie, gdzie i tak gromadzą się dziesiątki tysięcy ludzi. A jednak. – Chciałem tego, chciałem większej presji. Kiedy grasz przed 55 tysiącami ludzi, czujesz, że ona jest duża. Ale teraz, gdy przede mną jest 80 tysięcy osób, jest jeszcze większa.
Presja, rywalizacja, praca. Coś, w czym Thorgan zawsze przodował. Być może dlatego, to z jego bratu wytykano nadwagę. O Thorganie nigdy nie można było czegoś takiego powiedzieć. – Technicznie Eden jest lepszy, ale jeśli chodzi o zaangażowanie, przoduje w tym Thorgan – mówił ojciec Hazardów przed pięcioma laty w rozmowie z „Der Spiegel”.
Zresztą nie krył tego nawet Eden, który przyznawał, że wiele rzeczy przychodzi mu łatwiej niż bratu. Dlatego też podziwia go za to, że ciężko pracuje i nie poddaje się, słysząc wszystkie te porównania. Thorgan to zniósł i dziś odbiera za to nagrodę. Pewnie nigdy nie życzyłby bratu tego, jak duży zjazd zanotował w Madrycie, musi odczuwać choć trochę satysfakcji, że dziś, gdy ktoś mówi o Hazardzie, gwieździe ligi, są to słowa adresowane właśnie do niego.
SZYMON JANCZYK