Reklama

„Bundesliga nie zyska marketingowo na wczesnym starcie”. Ankieta przed restartem futbolu

redakcja

Autor:redakcja

15 maja 2020, 15:01 • 10 min czytania 4 komentarze

Czujecie tę ekscytację? Musicie czuć, nawet jeśli do tej pory patrzyliście na Bundesligę spode łba. Futbol wraca do żywych, a przynajmniej spróbuje to zrobić. W końcu zobaczymy coś innego niż starcia Polaków z mundialu 2002 czy finał Ligi Mistrzów sprzed 10 lat. Zobaczymy coś na żywo. Sprzed telewizora, ale jednak. Dlatego na godziny (tak, tak) przed restartem Bundesligi zapytaliśmy ekspertów o to, jak przewidują rozstrzygnięcia u naszych zachodnich sąsiadów. Zapraszamy.

„Bundesliga nie zyska marketingowo na wczesnym starcie”. Ankieta przed restartem futbolu
Czy Bundesliga dokończy granie?

Artur Wichniarek (były piłkarz Herthy i Arminii): Trudno prorokować. Na pewno startują. Cały świat będzie patrzył na Bundesligę, bo jeśli jej się uda, to prawie wszyscy będą chcieli pójść tym tropem. Ryzyko jest. Jeden, drugi, trzeci piłkarz może zachorować i jednak to nie będzie takie proste. Wtedy będziemy mieli problem nie tylko w Bundeslidze, ale w światowej piłce i – moim zdaniem – światowym sporcie zespołowym. Tutaj nie ma gry o pietruszkę.

Marcin Borzęcki (TVP Sport): Moim zdaniem tak. Są pewne zagrożenia, może się rozprzestrzenić zakażenie wśród piłkarzy, ale są na tyle przypilnowane obostrzenia, że moim zdaniem do tego nie dojdzie. Drużyny są skoszarowane w hotelach, jest plan, ile osób może być na stadionie, ile w danej strefie, więc według mnie nie ma zbyt dużego ryzyka, by koronawirus dojechał większą grupę. A nawet jeśli, to pojedyncze osoby zostaną poddane kwarantannie i gramy dalej.

Sławomir Majak (były piłkarz Hansy Rostock i Hannoveru): Ciężkie pytanie. Wiemy, w jakim okresie żyjemy. Nie można wykluczyć sytuacji, w której wystąpią zachorowania w trakcie ligi. Oby tak się nie stało, wszyscy byśmy chcieli, żeby ta liga dotrwała do końca. Natomiast może się tak stać, że przy natężeniu spotkań ktoś będzie zakażony.

Damian Gąska (Weszło.FM): Tak, spokojnie dokończy sezon. Będziemy mieli mistrza kraju i drużyny, które spadną.

Reklama
Czy Bundesliga zyska marketingowo względem Premier League i La Liga na wcześniejszym starcie?

AW: Nie. Moim zdaniem nikt tego nie rozpatruje w kategoriach marketingowych, tylko ekonomicznych. Ale pod tym względem, żeby kluby przeżyły ten okres bez meczów i kibiców. Chodzi o to, żeby zachować kształt rozgrywek w takiej formule, jaka jest. Ona przynosi ogromne zyski. Na pewno nie będzie jednak tak, że po pandemii Bundesliga będzie mocniejsza, bo zaczęła cztery tygodnie wcześniej niż inne ligi.

MB: Na pewno poniekąd tak. Będzie to centrum piłkarskiego świata w najbliższych tygodniach i nawet jeśli ktoś wcześniej regularnie nie oglądał, to teraz chcąc, nie chcąc, będzie śledził nie tylko hitowe mecze, ale zajrzy na spotkanie Unionu czy Hoffenheim. Bundesliga przyciągnie większą publikę. Liga więc zyska, a zyska tym bardziej, jeśli uda się ją dokończyć. Niemcy są utożsamiani z dobrą organizacją i jest szansa udowodnić, że jest tak też w sytuacji kryzysowej.

SM: Myślę, że bardzo. To czołowa liga, TOP3 europejskiego futbolu, startuje najszybciej, więc już na początku zyskuje i marketingowo dobrze się sprzeda. Ale nawiązując do pierwszego pytania – trzeba mieć zakładkę w głowie, że może być różnie z finiszem.

DG: Myślę, że tak. To będzie start przynajmniej z miesięcznym wyprzedzeniem. Cały piłkarski świat będzie skupiony na Bundeslidze. Ona ma sporo do nadrobienia, właśnie szczególnie względem Anglii i Hiszpanii, ale gdy świat się będzie na niej skupiał od soboty, to jest duży handicap.

Dla nowicjuszy – jakim nieoczywistym zespołem warto się zainteresować, by wsiąknąć w ligę?

AW: Każdy w Bundeslidze kocha zespoły za coś innego. To jest liga bardzo różnorodna, która od czasu do czasu potrafi zaskoczyć, jak zespołem, który awansując z drugiej ligi od razu z marszu został mistrzem Niemiec – mówię tu o Kaiserslautern. Jedna z ciekawszych, mocniejszych lig, każdy znajdzie coś dla siebie.

Reklama

MB: Na pewno warto spojrzeć na najgorszy zespół Bundesligi, czyli Paderborn. W ostatnich latach przewinęło się wiele takich drużyn, które awansowały, ale miały malutki budżet i słabych piłkarzy, przez co po roku czy dwóch się zwijały. Paderborn – wiele wskazuje – też się zwinie, natomiast dawno nie było beniaminka, który tak mocno trzymałby się swojego sznytu, jeśli chodzi o grę. Pomimo słabych wyników, to czy grają u siebie z Mainz, Herthą, czy na wyjeździe z Leverkusen albo Dortmundem, zawsze wychodzą ofensywnie i grają do przodu. Szukają możliwości strzelania goli, a nie murowania. Zresztą nawet mecz z Bayernem tuż przed pandemią przegrany 2:3 na Allianz Arena pokazał, że jest to zespół, który nawet jeśli spadnie, to będzie mile zapamiętany. Działacze zapowiedzieli przed sezonem, że pewnie spadną, ale nie chcą zmieniać piłkarzy i trenera, bo podoba się im odważna gra.

SM: Każdy ma na ustach Bayern z Lewandowski, Borussię z Piszczkiem. Natomiast dla mnie ciekawe jest to, jak czołówkę goni Bayer Leverkusen. Mówię to też przez sentyment, bo Bayer prowadzi mój kolega z Hansy, Peter Bosz. Objął stery i drużyna nadrabia straty, a ma w perspektywie mecz u siebie z Bayernem, więc może być różnie. Z kolei in minus to postawa Werderu i Herthy.

DG: Borussią Moenchengladbach. Ma bardzo fajny sezon, walczy o Ligę Mistrzów i myślę, że za rok cała piłkarska Europa może ich obserwować. Drugą ekipą może być Eintracht, który w tabeli wygląda mizernie, ale te dziewięć kolejek to może być ich czas, bo personalnie wyglądają nieźle i mogą zakręcić się koło Ligi Europy. Warto zwrócić uwagę na te dwie ekipy.

Za jaka drużyną najbardziej się stęskniłeś?

AW: Ja się ogólnie stęskniłem za meczami na żywo. Oglądałem powtórki, one są niekiedy piękne, ale to są jednak tylko powtórki. W sobotę o 13:00 zacznie grać 2. Bundesliga i to będzie rozgrzewka dla naszych serc oraz oczu, a potem już choćby derby Schalke-Borussia i niejednemu łezka się po policzku poleje. W takich momentach jak ten, zdajemy sobie sprawę, że to co mamy, nie jest nam dane na zawsze. Może mieliśmy przesyt piłki, bo jak się włączyło telewizję, to od poniedziałku do niedzieli leciały mecze, obojętnie jaka liga, a kiedyś czekało się na ten weekend z piłką nożną. Teraz będzie podobnie – mecze tylko w weekend. Oglądając ostatni mecz kolejki w Bundeslidze, będziemy sobie zdawać sprawę, że następny dopiero w piątek.

MB: Z oczywistych względów za Schalke. Natomiast muszę przyznać, że przed zawieszeniem miałem duży kryzys i miałem dość jakiegokolwiek grania, oglądania tych samych twarzy. Wydawało mi się, że trudno będzie wzniecić we mnie ekscytacje związaną z kolejnymi meczami, ale okazało się, że wystarczyły dwa miesięcy przerwy i chętnie pooglądałbym koślawe dryblingi Burgstallera.

SM: Za moją Hansą! No, ale wiemy, w jakim miejscu jest Hansa. Nie odkryję czegoś nowego, jeśli powiem, że bardzo podoba mi się gra Lipska. Fajny, ofensywny styl, oparty na pressingu. Szczególnie było to widać w meczu Ligi Mistrzów z Tottenhamem. Robi to wrażenie.

DG: Za najlepszą, czyli Bayernem. Kibicuje im od 1996 roku, to jest dla mnie kwintesencja tej ligi. Jestem ciekaw jak zagrają pod tym względem, że się rozpędzali – zrobili przewagę w lidze, w Pucharze Niemiec są w półfinale, ćwierćfinał Ligi Mistrzów. Zobaczymy, czy też tak z przytupem skończą ten sezon i wszystko wygrają na krajowym podwórku.

A za jakim piłkarzem?

AW: Stęskniłem się za bramkami Lewandowskiego, bo szedł na rekord Guerda Muellera z sezonu 71/72. Na pewno ciekawie rozwija się kariera Sancho z BVB. Młoda ekipa Lipska też jest ciekawa, ona zaskakiwała na podwórku krajowym, ale też w Lidze Mistrzów.

MB: Wydaje mi się, że za Timo Wernerem. Bardzo się go przyjemnie ogląda. Brakuje mu czterech goli do Lewandowskiego, natomiast jest to piłkarz utożsamiający wszystkie trendy w futbolu. Dynamiczna gra, szukanie przestrzeni, zbieganie na lewe, prawe skrzydło. Jest ciut mniej skuteczny od Lewandowskiego, ale jest bardziej spektakularny. Lewandowski jest pragmatyczny, z chirurgiczną precyzją wykorzystuje sytuacje, a Werner gra z dużym rozmachem – na całej połowie, od lewej do prawej. Jeżeli włączałem Lipsk to właśnie po to, by popatrzeć jak rośnie Werner u Nagelsmanna. U tego trenera generalnie napastnicy rosną, ale Werner robi to w sposób spektakularny.

SM: Można powiedzieć, że za Robertem, ale wiemy, co potrafi. Jestem więc ciekawy, czy te pieniądze podawane za Sancho, to są faktyczne pieniądze adekwatne do jego umiejętności, czy to tylko trend w futbolu, by tak wiele płacić.

DG: Za Thomasem Muellerem. Cieszę się, że przedłużył kontrakt, mimo jakichś nieporozumień. Będzie kolejne trzy lata w Bayernie, więc jestem ciekaw, jak z nową umową, pewnością siebie i wsparciem od Hansiego Flicka, bo takie ma, będzie się prezentował w dziewięciu kolejkach. Urzeka mnie to, że jest nieoczywisty. Nie jest super technikiem, wręcz przeciwnie, trochę drewniany, a potrafi strzelać gole i jest najlepszym asystentem. Szara eminencja tej ligi. Fantastycznie współpracuje z Lewandowskim. Gość na wagę złota.

Która drużyna najbardziej straci piłkarsko na grze bez publiczności?

AW: Te mniejsze zespoły, które bazowały na tym, że wiele punktów zdobywały u siebie. Na przykład Union Berlin. To byli kibice, którzy żywo dopingowali swój zespół, rozmawiałem z Rafałem Gikiewiczem i dla nich to jest spory znak zapytania, jak oni sobie poradzą, grając bez swojego dwunastego zawodnika. Myślę, że wiele zespołów będzie się musiało do tego przyzwyczaić. Granie bez kibiców to zupełnie inna sprawa, mówimy o kwestii mentalu, jak sam grałem, to czasami człowiek był zmęczony i roztargniony, ale wchodził przy dopingu własnej publiczności czy gwizdach, a to dodatkowo motywowało do zapieprzania. Tego nie będzie. Pierwsze kolejki będą wygrywać te zespoły, które lepiej to sobie poukładają w głowie.

MB: Można by mówić o oczywistych kandydaturach, jak Schalke i Borussia, ale ja bym spojrzał na Union Berlin. Klimat stadionu jest specyficzny. Trzy z czterech trybun są stojące, jest jedna siedząca i choć Union to jakościowo jedna z najgorszych drużyn w lidze, pod tym kątem powinien być w strefie spadkowej, to kibice robili bardzo dużą robotę, jeśli chodzi o atmosferę na ich stadionie. Union w gościach radził sobie bardzo kiepsko, ale ktokolwiek przyjeżdżał – miał problem. Oni grali bardzo prostą piłkę: długie podanie, zgranie, strzał. Natomiast klimat tego stadionu, jego położenie przy starej leśniczówce, bardzo im pomagał.

SM: Każdy straci. W Bundeslidze na właściwie każdym meczu jest optymalna liczba kibiców. Wspaniała atmosfera jest na Signal Iduna Park, zupełnie inna specyfika niż na Bayernie. Ale jak mówię: każdy straci tego dwunastego zawodnika. Dziwnie się to będzie oglądać.

DG: Jednak Dortmund. Fanatyczni kibice, żółta ściana za jedną z bramek, najbardziej żywy doping, energetyczny. 80 tysięcy ludzi żyje meczem.

Król strzelców – Lewandowski, Werner, a może szalony rajd Haalanda?

AW: Haaland miał wejście smoka, ale ono zostało zatrzymane przez wirusa. Chłopak musiałby zrobić niesamowity wyczyn, żeby w dziewięciu kolejkach wyprzedzić Roberta. Timo Werner też nie będzie w stanie Lewego dogonić. Zaciął się. Chyba że ta przerwa spowodowała u niego jakiś pozytyw. Natomiast raczej każdy po tej przerwie będzie szukał formy czysto piłkarskiej, bo treningi w całych grupach zaczęły się dopiero pod koniec zeszłego tygodnia.

MB: Mimo wszystko Lewandowski. Jest niezagrożony, ma przewagę. Ma też mocne ciśnienie, by przebić barierę 40 goli Gerda Muellera. To się wydaje może nie niewykonalne, ale bardzo ciężkie, natomiast wszyscy będą chcieli mu w tym pomóc. Trzeba też wziąć pod uwagę to, jak gra jego drużyna, a Bayern jest w tej chwili najlepszy w lidze, gra najrówniej, kreuje najwięcej szans, więc Lewandowski będzie miał więcej okazji do strzelania niż Werner.

SM: Przewaga Roberta nie jest jakaś duża, ale doświadczenie za nim przemawia. Timo Werner będzie musiał poczekać, by odebrać mu koronę króla strzelców.

DG: Myślę, że Lewy i zaryzykowałbym, że może nawet z tym kosmicznym rekordem Gerda Muellera. 40 goli. Brakuje mu 15, ma dziewięć kolejek. Nigdy to się nie udało, to znaczy w ostatnich dziewięciu kolejkach piłkarze strzelali maksymalnie po 14 bramek, ale dlaczego by miał tego nie zrobić? Są informacje, że jest w gazie. Może to zrobić.

Kto zostanie mistrzem?

AW: Bayern ma najdłuższą ławkę i najbardziej wyrównaną. To jest duży plus. Nie ma meczów, a już zdarzają się kontuzje, jak Cana i Witsela w BVB. Zespół z szeroką kadrą będzie miał asa w rękawie. Organizmy nie będą aż tak dobrze przygotowane do wysiłku, który na pewno na nie spadnie.

MB: Uważam, że Bayern. Głównym rywalem jest według tabeli Dortmund, natomiast koronawirus poprzewracał sytuację, bo piłkarze nie byli w treningu, nie są w rytmie meczowym, a to odbija się zdrowotnie. W BVB od dłuższego czasu kontuzjowani są Zagadou i Reus, teraz wypadli Witsel i Can, czyli dwaj kluczowy zawodnicy ze środka pola. Favre będzie musiał łatać. Strata czterech punktów jest mimo wszystko spora, odrobić to z Bayernem, który jest w znakomitej formie, to już samo w sobie byłoby ciężkie, a zwłaszcza w takiej sytuacji. Bayern na tej pandemii poniekąd skorzystał, bo Lewandowski się wyleczył i nie stracił wielu meczów.

SM: Można spekulować, bo Bayern ma cztery punkty przewagi i w trzeciej kolejce po wznowieniu zmierzy się Borussią. Wtedy być może dostaniemy odpowiedź, czy BVB będzie w stanie się przeciwstawić na tyle, żeby powalczyć o mistrzostwo. Nie skazywałbym też na pożarcie Lipska. Dziewięć kolejek to nie jest dużo, ale myślę, że to się będzie tasowało. Bayern ma łatwiejszy początek – Union i Eintracht, Borussia gra derby i z Wolfsburgiem. To może zdecydować.

DG: Bayern. Jeśli będzie tak dysponowany jak przed przerwą, to będzie mocniejszy niż Dortmund i Lipsk razem wzięte.

Zebrał PAWEŁ PACZUL

Fot. Newspix

Najnowsze

Niemcy

Niemcy

Karbownik to ma jednak pecha. Zaczął grać na środku pomocy i złapał uraz

Szymon Piórek
2
Karbownik to ma jednak pecha. Zaczął grać na środku pomocy i złapał uraz
Niemcy

Kamil Grabara trafi do giganta? „To nie jest fikcja”

Patryk Stec
14
Kamil Grabara trafi do giganta? „To nie jest fikcja”

Komentarze

4 komentarze

Loading...