Reklama

Izolacja Ekstraklasy była tylko teoretyczna

redakcja

Autor:redakcja

07 maja 2020, 15:27 • 4 min czytania 35 komentarzy

Arka Gdynia trenująca grupowo. Igor Angulo bujający się po mieście z opuszczoną maską. Jakub Błaszczykowski z wizytą u prezydenta Krakowa. Michał Nalepa przyznający wprost, że nie stosował się do zasad izolacji. Dziś – już po wynikach testów na obecność koronawirusa – możemy odetchnąć. Środowisko ignorowało izolację, a mimo tego udało się uniknąć przypadków zarażenia w Ekstraklasie.

Izolacja Ekstraklasy była tylko teoretyczna

Chyba tylko ludzie do bólu naiwni zakładali, że piłkarze nie będą chodzić sobie do sklepów. Że zespoły nie będą trenować gdzieś po kryjomu. Równie dobrze Ekstraklasa mogła zakazać piłkarzom korzystania z telefonów, spania na lewym boku czy obgryzania paznokci. Prośba o izolowanie się była jak najbardziej słuszna, bo minimalizowała ryzyko wysypania się projektu “powrót do grania” zanim tak na dobre on się zaczął. Natomiast byliśmy przekonani, że zaraz ktoś nam podeśle z nielegalnych treningów i że zaraz któryś nieroztropny zawodnik da się złapać na mieście.

Długo nie musieliśmy czekać. Najpierw wyłamał się Igor Angulo, który z maseczką opuszczoną na brodę chronił cebulki swojego zarostu przed wystawieniem ich na światło dzienne. Później Arka Gdynia dała się złapać na treningu w kilkunastoosobowej grupie. Dziś portal lovekrakow.pl pisał, że Jakub Błaszczykowski w zeszły czwartek wyszedł sobie na spotkanie z prezydentem Krakowa. Michał Nalepa mówił wprost: – Niektórzy może siedzieli cały czas w domu, ale ja – tak jak wspomniałeś – mam żonę i dziecko, więc wychodziłem z dzieckiem na dwór, bo nie będę siedział nie wiadomo ile czasu w domu.

My dołączamy do chóru tych, którzy to wyłamywanie się z izolacji ganią. Natomiast doskonale zdajemy sobie sprawę, że tych przypadków było zdecydowanie więcej. A głupotą wyżej wymienionych było to, że dali się złapać. Chyba najbardziej bezczelna była Arka, która trenowała tak ostentacyjnie, że chyba następnym krokiem w byciu bardziej ostentacyjnym byłaby gra w dziadka na molo w Sopocie.

Izolacja była jedną wielką fikcją. „Izolowani” robili sobie jaja z zalecenia. Igrali z losem w kwestii powrotu ligi. Ryzykowali, że cały projekt się wysypie na starcie, a co za tym idzie – pozbawią się roboty i normalnych zarobków w następnych tygodniach czy miesiącach. To było klasyczne odmrażanie sobie uszu – i nawet nie na złość, a po prostu przez to, że ktoś nie mógł wysiedzieć na dupie trochę dłużej niż przez weekend. Albo przez to, że niektórzy chcieli oszukać innych i potrenować kilka dni przed resztą.

Reklama

Na szczęście Ekstraklasa ma farta, szczęście, fuksa. Wyniki badań we wszystkich klubach ligi są na tyle dobre, że w środę do treningów wróciło czternaście drużyn, w czwartek zielone światło dostały dwie kolejne. Możemy otrzeć pot z czoła, bo zaraz na początku restartu ligi całe środowisko nie musi siadać do odpowiedzi na pytanie „no dobra, ale co jeśli w zespole znajdzie się jakiś zarażony?”.

Oczywiście jest też druga strona tego łamania zasad izolacji. Zgadzamy się chociażby z Dominikiem Nowakiem, trenerem Miedzi, który przyznawał wprost – ustalanie absolutnej izolacji to sztuka dla sztuki i mrzonka, która nie jest realna do wykonania: – Jak chcemy odizolować piłkarzy, mają być przez te dwa tygodnie sami w pomieszczeniu? To jest pytanie. Każdy z nas ma kontakty z rodzinami. Jeżeli więc chcemy działać profesjonalnie, to mówimy chyba o kwarantannie rodzin? Troszeczkę tego nie rozumiem. Być może będzie mi łatwiej, jeżeli ktoś mi to wytłumaczy.

Bo nawet jeśli zawodnik nie wyszedłby na miasto, to wyszłaby jego żona. Albo koleżanka żony, z którą żona by się widziała. Albo mama, która wpadłaby do piłkarza z odwiedzinami. Biorąc pod uwagę, że izolacja zbiegła się z kolejnym etapem odmrażania życia społecznego, to też w jakiś pokrętny sposób rozumiemy zawodników, którzy też chcieli funkcjonować choćby ciut normalniej.

Zatem gdybyśmy mieli spiąć to wszystko jakąś klamrą: tak, środowisko oblało test z solidarności trzymania się zasad. Tak, postąpili głupio w świetle zasad, które pośrednio sami ustalili. Tak, wprowadzanie bezwzględnej izolacji było fikcją, w którą uwierzyłby tylko totalny naiwniak. Tak, prędzej uwierzymy, że Magda Gessler zrobi triathlon ironmana z marszu niż w to, że tylko Arka, Angulo czy Błaszczykowski wyłamali się z izolacji.

Najnowsze

Koszykówka

Fenomen socjologiczny czy beneficjentka “białego przywileju”? Kłótnia o Caitlin Clark

Michał Kołkowski
1
Fenomen socjologiczny czy beneficjentka “białego przywileju”? Kłótnia o Caitlin Clark
Anglia

Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś

Radosław Laudański
1
Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś

Ekstraklasa

Ekstraklasa

Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?

Michał Trela
19
Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?

Komentarze

35 komentarzy

Loading...