Reklama

Jakie mają plany, a jakie zmartwienia? Głos trenerów przygotowania fizycznego

Michał Kołkowski

Autor:Michał Kołkowski

29 kwietnia 2020, 13:06 • 12 min czytania 3 komentarze

Zaplanowany na 29 maja powrót Ekstraklasy to wielkie wyzwanie. Nie tylko jeżeli chodzi o organizację meczów, choć to oczywiście najważniejsza w tej chwili kwestia, ale również odpowiednie przygotowanie samych piłkarzy do wznowienia sportowej rywalizacji. Postanowiliśmy zatem porozmawiać z tymi, którzy już teraz starają się odpowiednio rozplanować i poprowadzić przygotowania ligowców do gry. Czyli: z trenerami odpowiedzialnymi za przygotowania fizyczne i motoryczne. Swoimi pomysłami i spostrzeżeniami podzielili się Michał Polczyk (Śląsk Wrocław), Mateusz Oszust (Wisła Płock) oraz Michał Garnys (Raków Częstochowa).

Jakie mają plany, a jakie zmartwienia? Głos trenerów przygotowania fizycznego

Przypomnijmy jeszcze najpierw dla jasności, jak wygląda plan powrotu do treningów:

  • do 2 maja – zawodnicy trenują w odosobnieniu, izolacja sportowa, treningi toczą się wyłącznie przez internet.

  • 3 i 4 maja – wykonanie testów wśród wszystkich osób zamieszanych w uczestnictwo w kończeniu Ekstraklasy.

  • od 4 maja – kolejny etap treningów indywidualnych, możliwość treningów grupowych – maksymalnie sześć osób na boisku.

  • 10 maja – powrót piłkarzy na boiska treningowe w pełnym zakresie, powrót de facto treningów drużynowych.

***

Jak wygląda sytuacja w zespole? Dysponujecie jakimiś analizami, raportami odnośnie aktualnej formy zawodników?

Michał Polczyk (Śląsk Wrocław): – W okresie przejściowym piłkarze korzystali z GPS-ów i sportesterów. Te dane w tej chwili spływają do nas. Nie było możliwości analizowania tego online. To jest podstawowa rzecz, dlatego wyniki będą dokładnie analizowane w kolejnych dniach. Druga sprawa to testy wydolnościowe, do których się obecnie szykujemy. Mamy nadzieję, że one wszystko nam pokażą i wyznaczą kierunek, w którym powinniśmy iść. Przekonamy się, do jakiego stopnia tak naprawdę okres przerwy w grze wpłynął na formę piłkarzy. Na razie wszystko zorganizowaliśmy w ten sposób, aby nadrabiać zaległości treningowe zgodnie z obecnymi obostrzeniami. Chodzi o wykorzystanie dostępnej przestrzeni do treningów biegowych, odbywa się to na przykład w parkach. Mamy do dyspozycji boiska, zawodnicy mogą zatem pobiegać również w zamkniętym miejscu, nie narażając się na kontakt z kimkolwiek z zewnątrz.

Reklama

Mateusz Oszust (Wisła Płock): – Mamy bieżący kontakt z zawodnikami. Do moich obowiązków należy to, żeby codziennie z piłkarzami rozmawiać i przeprowadzać z nimi treningi. Wykorzystujemy technologię, żeby ich monitorować. No i cały czas czekamy na zezwolenie, żeby rozpocząć treningi na boisku zgodnie z zaproponowanym przez ligę harmonogramem.

Michał Garnys (Raków Częstochowa): – Zawodnicy trenują na tyle, na ile jest to możliwe. Korzystają z osobistej, że tak powiem, infrastruktury i działają w ramach, jakie wyznaczyli nam na ten moment rządzący. Same jednostki treningowe, na którym nam zależało z punktu widzenia powrotu do kolejnych etapów treningowych, są jak najbardziej realizowane. Jeżeli chodzi o kontrolę, korzystamy z ogólnodostępnych narzędzi. To żadna nowość  – aplikacje biegowe, sczytywanie wartości tętna. Treningi domowe, które są w miarę możliwości monitorowane poprzez takie aplikacje jak Zoom czy Skype. Plus kontrola zmęczenia, którą robimy zawsze.

Czy najbliższe tygodnie to będzie w pewnym sensie kolejny okres przygotowawczy do sezonu, porównywalny na przykład z tym zimowym?

Polczyk: – Sądzę, że tak. Potoczyło się to w ten sposób, że 13 marca – jeżeli dobrze pamiętam – został odwołany mecz z Rakowem i ogólnie cała liga. Później my jeszcze przez dwa tygodnie trenowaliśmy w warunkach domowych. Następnie zrobiliśmy dwa tygodnie wolnego. Można powiedzieć, że jest to w jakimś sensie czas analogiczny do przerwy urlopowej między rozgrywkami. Zawodnicy w tym momencie nie pracowali, nie mogli wychodzić. Po tych dwóch tygodniach wznowiliśmy indywidualną pracę w domu, ale wiadomo, że taka forma treningów pozostawia wiele do życzenia, bo różnią się one zdecydowanie od zajęć typowo piłkarskich. Staraliśmy się jednak wypełnić ten czas jak najlepiej. W kolejnym tygodniu można już było biegać, więc wykorzystaliśmy tę możliwość. Teraz jesteśmy w takim momencie, że mamy niespełna pięć tygodni do powrotu na boisko. Mniej więcej taki czas jak przy okazji zimowego okresu przygotowawczego.

Wiadomo, nie pojedziemy na żaden obóz, cała praca musi odbywać się tutaj. Kolejnym utrudnieniem jest to, że treningi na razie odbywają się indywidualnie, a następnie w małych grupkach. Nie ma więc mowy o typowym, piłkarskim współdziałaniu. Najpierw przewidujemy zajęcia ukierunkowane na kwestię techniki. Wykorzystamy też ten moment do nadrobienia zaległości fizycznych.

Oszust: – Porównań można oczywiście szukać. Okres będzie jednak podobny do zimowego tylko o tyle, że oparty zostanie wyłącznie na treningach, bez meczów mistrzowskich. To na pewno nie będzie dokładnie to samo co zimą. Przede wszystkim, niemożliwe wydaje mi się rozegranie meczu kontrolnego, żeby sprawdzić, jak idą przygotowania. No i poziom formy zawodników może być bardziej zróżnicowany. Między ostatnim meczem w grudniu a powrotem do treningów w styczniu minęło mniej czasu, więc wszyscy startowali plus-minus z tego samego poziomu. Teraz trzeba będzie dostosowywać obciążenia precyzyjnie według potrzeb konkretnego zawodnika, bo ta przerwa była znacznie dłuższa.

Reklama

Jeżeli chodzi o plany treningowe – one cały czas powstają, pojawiają się kolejne podpunkty. W wielu miejscach czekamy na sygnał ze strony władz. Jeżeli obostrzenia zostaną poluzowane, będziemy mogli dodać do naszego planu kolejne elementy.

Garnys: – Trudno stawiać tego rodzaju porównania. Znajdujemy się obecnie w sytuacji, której nigdy wcześniej na świecie nie było. Przerwa w rozgrywkach i zorganizowanych treningach jest nieoczekiwana i relatywnie długa. Na razie nie jesteśmy w stanie stwierdzić, w jakim stopniu udało nam się zastąpić treningi typowo piłkarskie, odbywane na boisku, tymi treningami, które możemy przeprowadzać w ostatnim okresie. Stąd takie porównanie wprost do zimowego okresu przygotowawczego jest niemożliwe. Dlatego też przygotowania naszego zespołu będą polegały przede wszystkim na tym, żeby jak najszybciej przystosować zawodników do wysiłku stricte meczowego, a zanim on nastąpi – również do treningu zespołowego. Czekający nas okres można nazwać przygotowawczym w tym sensie, że będzie to pięć tygodni bez gry, ale z treningami. W naszym zespole zaczniemy od oceny stanu wytrenowania zawodników. Czy to na poziomie wydolności, czy to parametrów krwi. Zdiagnozowanie i ocena formy fizycznej piłkarza po „wyjściu z domu” to podstawa i unikatowa wiedza wynikająca z zaistniałej sytuacji.

Biorąc pod uwagę powrót na boisko, musimy mięć w pamięci, że zawodnicy od dawna nie mieli do czynienia z taką nawierzchnią. Czyli: murawą. Nie mieli też w ostatnim czasie do czynienia z dużą liczbą zmian kierunku biegu, przyspieszeń i hamowań. Z punktu widzenia obciążenia układu nerwowego, mięśniowego czy też aparatu więzadłowego jest to bardzo istotne. Dlatego zanim zaczniemy grać i trenować w pełnym składzie osobowym, musimy te kwestie brać mocno pod rozwagę.

Kolejna sprawa, o której na razie nikt głośno nie mówi, to proces regeneracji i kwestia doprowadzania zawodników po wysiłku treningowym do podjęcia wysiłku podczas kolejnych zajęć. Należy zwrócić uwagę na jeden fakt – nawet jeżeli zawodnicy trenowali teraz indywidualnie i nawet jeżeli uda się wyegzekwować pracę w wysokiej intensywności, bo to przy złagodzonych obostrzeniach da się zrobić, to mają bardzo ograniczony dostęp do tak zwanej odnowy biologicznej. Przy normalnym funkcjonowaniu klubu fizjoterapeuci są do dyspozycji piłkarzy przez cały dzień, nie tylko przed i po treningu. Można swobodnie, biorę to sformułowanie w cudzysłów, “przywracać się do stanu używalności”. Dziś tego nie ma. Dlatego ten układ kostno-szkieletowy oraz mięśniowy mogą być lekko osłabione i przy planowaniu przygotowań po powrocie na boisko należy w sposób szczególny na to zwrócić uwagę.

Nieodzownym elementem obozów przygotowawczych są nie tylko gierki wewnętrzne, ale i sparingi. Macie pomysł na to, w jaki sposób zastąpić te elementy?

Polczyk: – Na pewno nie mamy zamiaru obchodzić żadnych zaleceń. Bardzo mocno to zaakcentowaliśmy – wszystkie plany ustalamy zgodnie z rządowymi i ligowymi wskazówkami. Do gier wewnętrznych wrócimy dopiero wówczas, gdy będzie to dozwolone, na ten moment taki jest plan. Jeżeli nic się nie zmieni, będą to ostatnie dwa tygodnie okresu przygotowawczego. Nie ma co ukrywać, wielu tych gier wewnętrznych nie uda się w tym czasie zorganizować. Wcześniej będziemy próbować coś robić w mniejszych grupach. Tam już na szczęście jakieś gry będą możliwe, ale na pewno brak dużych gier trzeba będzie uzupełniać w formie wyizolowanej, biegowej. Czy to z piłką, czy bez piłki. Z punktu widzenia fizycznego jest to do nadrobienia. Z punktu widzenia piłkarskiego, powiedzmy sobie szczerze, to nie będzie to samo.

Dwa tygodnie to nie jest czas, w którym można realnie przećwiczyć to, co chcieliby w swoich założeniach wykonać trenerzy. Natomiast nie ma też co narzekać, każda drużyna ma takie same warunki. Plusem jest to, że w tym przypadku nie ma mowy o zbudowaniu nowej drużyny. Zespół jest ten sam co przed zawieszeniem ligi. Dlatego uważamy, że mimo utrudnień zdołamy sobie poradzić.

Oszust: – To trudna kwestia, będziemy nad tym dyskutować, kiedy poznamy już dokładne potrzeby poszczególnych zawodników. Wszystko musi odbywać się w zgodzie z zaleceniami, najważniejsze jest zadbanie o bezpieczeństwo. Na razie nie mamy zgody na treningi zespołowe, czekamy na to. Zauważyłem, że jest w tej chwili tendencja do przykładania do szczególnej wagi do przygotowania motorycznego. To poniekąd słuszne, ponieważ nie da się w czterech ścianach pracować nad kwestiami techniczno-taktycznymi. Ale nie wolno zapominać, że koniec końców najważniejsza jest piłka. Kluczowy będzie czas, jaki zostanie nam dany do przeprowadzenia treningów zespołowych. Przygotowanie motoryczne to tylko jedna czwarta całości. Najważniejsza jest w tym wszystkim piłka nożna. Nadrzędnym celem jest to, żeby jak najszybciej wprowadzić podczas treningów elementy czysto piłkarskie.

Garnys: – Takie formy treningowe, przynajmniej z mojego punktu widzenia, nie mają za zadanie wyłącznie symulowania gry, ale też służą do tego, by zaadaptować piłkarzy do wysiłku meczowego, który rzeczywiście od dawna nie było realizowany. Dlatego żadnych nowatorskich koncepcji tutaj nie będziemy szukać, ponieważ liczba wariantów jest dość ograniczona. Mamy wypracowane formy treningów przez lata. Opieramy je o stosowanie fragmentów gry, czy też grę na większych przestrzeniach. Wydaje mi się, że te środki w zupełności nam wystarczą, bo z przyczyn oczywistych nie mamy w planach rozgrywania meczów sparingowych.

W przestrzeni publicznej pojawiają się obawy, że po powrocie do gry ligowców może dotknąć plaga kontuzji, na przykład urazów mięśniowych. Też uważacie, że to nieuniknione?

Polczyk: – Może tak być, podatność na urazy może być większa. Nie ma sparingów, nie ma wystarczającej liczby gier wewnętrznych. Przygotowanie będzie ograniczone. Dlatego moim zdaniem mogłoby to być na samym początku rozegrane na przykład w ten sposób: najpierw gramy trzy mecze, w kolejnym mikrocyklu dwa mecze, potem znowu trzy. Mówię wyłącznie pod kątem przygotowań, bez wchodzenia w skomplikowane kwestie logistyczne w tym okresie. Chodzi o to, aby dać zawodnikom czas na zaadaptowanie się do nowej częstotliwości rozgrywania spotkań. Nie jesteśmy w naszej lidze przystosowani do grania bez przerwy co trzy dni. Polskie kluby nie występują na tylu frontach, żeby utrzymywać kadrę złożoną z trzydziestu piłkarzy gotowych w każdej chwili do rywalizacji, bo po prostu nie ma takiej potrzeby.

My, jako trenerzy, znamy naszych zawodników. Wiemy, którzy mogą grać częściej, którzy nie. Dlatego naszym zadaniem będzie odpowiednie dostosowanie rotacji, zwłaszcza jeżeli chodzi o piłkarzy bardziej podatnych na urazy.

Oszust: – To nie są obawy, to jest wiedza – badania naukowe i doświadczenie pokazują nam, że przy dużej intensywności mogą wystąpić problemy z urazami. Nasza w tym głowa, żeby zminimalizować to ryzyko. Może z tego względu nie mówiłbym nawet o obawach, ale o wyzwaniu dla trenerów. Jesteśmy profesjonalistami i postaramy się przygotować zespół jak najlepiej potrafimy.

Trzeba mieć z tyłu głowy, że przygotowania do dokończenia Ekstraklasy to jedno, a drugą kwestią jest kolejny sezon, który prawdopodobnie rozpocznie się już wkrótce po zakończeniu obecnego. Być może przed nami ostatni okres spokojnej pracy nad przygotowaniem zawodników, gdzie tego spokoju – jak już ustaliliśmy – i tak właściwie nie będzie. No ale to jest sytuacja zastana. Nie mamy na nią w żadnym razie wpływu, kalendarz nie jest z gumy. Trzeba na bieżąco monitorować zawodników, sterować obciążeniami i jak najlepiej wykorzystać nadchodzące tygodnie, bo rzeczywiście może się okazać, że będzie to nam musiało wystarczyć do grudnia. Choć na pewno jakaś jeszcze przerwa się pojawi. Zresztą, dla nas najważniejsze jest to, co się będzie działo teraz. Liga wciąż jest otwarta. To nie jest tak, że my wracamy na boisko, żeby sobie po prostu pograć. Musimy wygrywać i zdobywać punkty. Na kolejne wyzwania będziemy reagować później.

Garnys: – Nie podzielam tych obaw. Jeżeli chcemy i marzymy – mówię ogólnie, jako liga – o występach w europejskich pucharach, to nie możemy obawiać się zagrożenia wypływającego z gry co trzy dni. Mamy zresztą takie przykłady, gdzie zawodnicy stosunkowo z dobrej strony wypadają na przykład w meczu pucharowym, a potem jak wracają na mecz ligowy, to widać koszt wykonanej kilka dni wcześniej pracy. Funkcjonując dalej w ten sposób trudno będzie polskim klubom punktować na wielu frontach. Jeżeli ktoś z góry obawia się, że gra co trzy dni może nieść za sobą ryzyko kontuzji, to albo nie potrafi przygotować drużyny do rywalizacji, albo nie dysponuje zawodnikami, którzy robią wszystko, by odpowiednio się przygotować do tego typu gry.

Ja chcę zaznaczyć jedną rzecz. My zawodnika mamy w klubie dwie, trzy godziny. Nie mamy wpływu na to, co ten piłkarz robi przez pozostałą część doby. Wtedy liczy się jego edukacja i jego świadomość. W Rakowie staramy się na tę świadomość wpływać w jak największym stopniu. Zawodnikiem jest się przez całą dobę, a nie tylko przez kilka godzin w klubie.

Jaka jest w tej chwili wasza największa wątpliwość, największe zmartwienie?

Polczyk: – Szczerze mówiąc – nie widzę wśród trenerów zmartwienia. Mierzymy się po prostu z czymś nowym. Traktujemy to jako wyzwanie, a nie możliwość do szukania przyczyn gorszej dyspozycji. Tworzymy nowe pomysły, w sztabie cały czas trwa burza mózgów. Robimy wszystko, żeby przygotować się jak najlepiej do wznowienia rozgrywek. Sport jest obarczony różnymi nietypowymi okolicznościami. Jeszcze kilka lat temu przerwa w rozgrywkach trwała trzynaście tygodni, potem dziewięć, teraz siedem. Do każdej z tych zmian trzeba było się jakoś przystosować. Teraz mamy do czynienia z nadzwyczajną sytuacją, ale niezmiennie trzeba bronić się sumienną pracą i szukać nowych rozwiązań.

Oszust: – Takiej sytuacji jak teraz nie było nigdy na świecie. Każdy używa zatem swojej wiedzy, szuka swoich rozwiązań. Czasem bazujemy na doświadczeniu, innym razem próbujemy nowatorskich metod. Mamy do czynienia z sytuacją, o której nie powstała żadna książka. I miejmy nadzieję, że nie powstanie, bo pandemia już nigdy się nie powtórzy. Najważniejszą kwestią na pewno jest dla nas zdrowie zawodników i własne. Chcemy wrócić do treningów bezpiecznie, zrobić wszystko zgodnie z zaleceniami. To jest temat, nad którym dyskutujemy w sztabie zdecydowanie najczęściej.

Garnys: – Myślę, że wciąż największym zmartwieniem jest cała sytuacja z koronawirusem. Każdy ma obawy odnośnie tego, jak będzie wyglądał powrót do treningów, jakie będą procedury. Jak w ogóle będą wyglądały same mecze. Wydaje mi się, że to wszystko może być największym wyzwaniem. Jeżeli chodzi o poziom treningowy, wszystko mamy zaplanowane. Działamy prężnie i cały czas uświadamiamy piłkarzy, żeby nie stwarzali sami dla siebie – a przy okazji dla kolegów z klubu i dla sztabu szkoleniowego – zagrożenia związanego z zakażeniem się wirusem. Bo koniec końców dla całej ligi największym problemem będzie właśnie ta kwestia.

zebrał MICHAŁ KOŁKOWSKI

fot. 400mm.pl

Za cel obrał sobie sportretowanie wszystkich kultowych zawodników przełomu XX i XXI wieku i z każdym tygodniem jest coraz bliżej wykonania tej monumentalnej misji. Jego twórczość przypadnie do gustu szczególnie tym, którzy preferują obszerniejsze, kompleksowe lektury i nie odstraszają ich liczne dygresje. Wiele materiałów poświęconych angielskiemu i włoskiemu futbolowi, kilka gigantycznych rankingów, a okazjonalnie także opowieści ze świata NBA. Najchętniej snuje te opowiastki, w ramach których wątki czysto sportowe nieustannie plączą się z rozważaniami na temat historii czy rozmaitych kwestii społeczno-politycznych.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

3 komentarze

Loading...