Reklama

Wyrzucił Legię z pucharów, a potem już poszło… Danel Sinani w Norwich!

Wojciech Piela

Autor:Wojciech Piela

16 kwietnia 2020, 13:02 • 9 min czytania 3 komentarze

“Amatorzy! Parodyści! Hobbyści!” – przypominacie sobie krajobraz po odpadnięciu Legii Warszawa z Dudelange? Arkadiusza Malarza na Twitterze skrytykował wtedy nawet Janusz Korwin-Mikke pisząc, że mimo podeszłego wieku mógłby zapobiec utracie drugiego gola. Ekipa z Luksemburga również traktowana była jak zlepek przypadkowych zawodników, w rywalizacji z którymi mistrzowie Polski powinni liczenie wyniku zaczynać od 5:0. Owszem, trudno było ich gloryfikować, gdyż w szerokiej kadrze znajdowali się ochroniarz, handlarz i restaurator. Zdecydowaną większość stanowili jednak w pełni profesjonalni piłkarze. Wśród nich był jeden gracz, dla którego wygranie z Legią przy Łazienkowskiej miało się okazać dopiero przystankiem w drodze do większych salonów. Poznajcie Danela Sinaniego – pierwszego Luksemburczyka w historii, który trafił do klubu Premier League.

Wyrzucił Legię z pucharów, a potem już poszło… Danel Sinani w Norwich!

Choć liga w Luksemburgu wciąż ma status półamatorski, to ponad 50 procent zawodników ma za sobą grę na profesjonalnym poziomie. Absurd? Wiele klubów próbuje ominąć obowiązujące przepisy, więc żony zawodników zatrudniane są na dobrze opłacanych stanowiskach w sektorze bankowym. Dla niej to jak dla jej ukochanego oferta gry w Ligue 1 – coś, co się nigdy nie wydarzy. Dzięki sprytnemu omijaniu przepisów, pensja w wysokości 500 euro na miesiąc nie wygląda już jednak dla piłkarza na głodową stawkę. Średnia widzów na stadionach nie przekracza liczby 1000, a w zimowym oknie transferowym można zarejestrować jedynie dwóch nowych zawodników. Dość powiedzieć, że wznowienie rozgrywek ligowych uzależnione jest teraz od… decyzji prezydenta innego kraju. Większość graczy mieszka bowiem we Francji, z której na razie można co prawda wyjechać, ale z powrotem byłby już problem. Emmanuel Macron wydłużył ogólnonarodową kwarantannę do 11 maja, a ze względu na drogie koszty życia w niewielkim państwie, zawodnikom raczej nie śpieszy się zamieszkać w nim na kilka tygodni. Jak to więc mawiał Wiesław Gołas w serialu “Alternatywy 4”: a rozkaz był czekać!

To właśnie w tej krainie pieniądza, ale także winorośli wychowywał się Danel Sinani. Urodził się jednak w stolicy Serbii – Belgradzie, a jego rodzice pochodzą z Dragasu, miasta w południowym Kosowie. Jest członkiem grupy etnicznej Gorani zamieszkującej górzyste tereny w tym państwie. Jak sam przyznaje, wielkiego sentymentu do tamtego miejsca jednak nie czuje, gdyż do Luksemburga wraz z rodzicami przeprowadził się już w wieku 5 lat. – Niektórzy łączyli mnie również z Albanią. Nie mam żadnego związku z tym krajem, nie znam nawet języka. W Luksemburgu jestem już od 16 lat, więc będę grał w reprezentacji tego kraju – podkreślał kilka lat temu w wywiadzie dla albańskiego Telesportu. Do ojczyzny swoich przodków powrócił w 2018 roku tuż przed wyeliminowaniem Legii Warszawa. W drugiej rundzie kwalifikacji Ligi Europy zaliczył wówczas pełne 180 minut w dwumeczu z mistrzem Kosowa – Dritą.

W rywalizacji z Legią Sinani nie dał się we znaki naszym obrońcom tak mocno, jak choćby strzelcy goli Patrick Stumpf czy David Turpel, ale przy Łazienkowskiej był na boisku od początku do końca. Sezon 2018/19 był dla niego przełomowy, podobnie jak dla całego klubu. Wtedy zaprezentował się szerszej publiczności w Europie. – Gdyby nie jego trzy gole, Dudelange nie wyeliminowałoby w następnej rundzie mistrza Rumunii Cluj, co było chyba nawet jeszcze większą sensacją niż pokonanie Legii – zauważa ekspert futbolu z Luksemburga Łukasz Karpiak. – W fazie grupowej w meczach z Milanem czy Betisem też zaprezentował się dobrze. Jedyną bramkę zdobył jednak przeciwko Olympiakosowi i już wtedy doradca zarządu Christian Karembeu przekonywał go, aby zimą trafił do Grecji. Dwa razy było również zainteresowanie ze strony Legii – raz, gdy trenerem był Ricardo Sa Pinto, a drugi przed obecnym sezonem. Szkoda, że nie udało się go ściągnąć, bo na pewno z miejsca stałby się gwiazdą naszej ligi – dodaje Karpiak. Można żałować tym bardziej, że Sinani kosztowałby około 150 tysięcy euro, więc dużo mniej niż choćby roczna pensja Ivana Obradovicia. 

Reklama

23-latek początkowo nie uległ jednak zachwytowi nad swoją osobą i nawet namowy francuskiego mistrza świata nie wpłynęły na sposób jego myślenia. Sinani uznał, że nie jest jeszcze gotowy na przeskok z półamatorskiej ligi Luksemburga do wielkiego piłkarskiego świata. Postanowił więc zatrudnić trenera przygotowania fizycznego oraz psychologa, aby lepiej przygotować się do wyjazdu. – Pod względem mentalnym to taki luksemburski Lewandowski, a piłkarsko można go porównać do Arjena Robbena – mówi Karpiak. Lewa noga to zdecydowanie jego największy atut, który doskonalił również zostając po treningach. Dziś nie tylko strzela nią większość goli, ale potrafi też dobrze dograć ze stałego fragmentu gry. – Ten transfer to pewne ryzyko, ale w Norwich nie spoglądają na niego jak na gościa z ligi półamatorskiej. Dublet przeciwko Sevilli i dobra gra w Lidze Europy robią wrażenie. Dla kibiców to podobna historia jak z Teemu Pukkim. Oczywiście, jego pozycja w futbolu europejskim była nieco inna niż teraz Sinaniego, ale również przychodził z innej piłkarskiej rzeczywistości. Wszyscy chcieliby, aby przygoda Danela potoczyła się w podobnym kierunku – zauważa Connor Southwell, dziennikarz Norwich Evening News.

Kariera Sinaniego jak dotąd rozwija się bardzo harmonijnie i może być przykładem dla wielu młodych zawodników. Właściwie nie ma dla niego różnicy, czy zagra na skrzydle, czy jako wysunięty napastnik. Jest bardzo wszechstronny, a w ciągu ostatniego sezonu pokazał również, że potrafi radzić sobie w trudnych sytuacjach. Kontrowersyjny właściciel Dudelange Flavio Becca przed rozgrywkami postanowił bowiem niemal wszystkich zawodników przenieść do innego swojego klubu – drugoligowego belgijskiego Royal Virton. Sinani poczuł jednak, że być może nie będzie to dla niego idealne miejsce na kolejny krok do przodu i postawił się. Wraz z nim w Dudelange pozostało zaledwie… czterech graczy. Absolutnie nikt nie wierzył w to, że sklecona w dwa tygodnia kadra ma jakiekolwiek szanse na grę w fazie grupowej Ligi Europy. Wtedy z wielką formą wystrzelił jednak luksemburski Robben, który w 6 meczach kwalifikacji strzelił 5 goli.  – Teraz odchodzi za darmo na zasadzie wolnego transferu. Flavio Becca nie powinien jednak rozdzierać szat z tego powodu, bo gdyby nie on, Dudelange nie zarobiłoby wielkiej kasy za grę w Lidze Europy. Sam na swoich barkach pociągnął zespół do fazy grupowej. W lidze w 16 meczach strzelił 14 goli i zdecydowanie przerósł te rozgrywki. W mediach nie było w ostatnim czasie tygodnia bez artykułów o możliwym transferze Sinaniego. Temat Norwich był grany już od stycznia. Mimo tego, że piłka nożna nie jest najpopularniejsza w Luksemburgu, w tamtejszym plebiscycie na sportowca roku zajął wysokie, 4. miejsce. To też świadczy o jego ogromnej popularności – opowiada Łukasz Karpiak. Teraz oczy lokalnej społeczności będą jednak na niego zwrócone jeszcze bardziej, bo staje się dopiero drugim piłkarzem podchodzącym z Luksemburga na Wyspach. Enes Mahmutovic w Middlesbrough nie zagrał jednak choćby przez minutę, więc istnieje spora szansa, że Sinani będzie w stanie przebić jego wyczyn.

Z punktu widzenia 23-latka ważne jest również to, że w nowym sezonie menedżerem Norwich dalej ma być Daniel Farke. Mimo dużych szans na spadek, Niemiec jest ulubieńcem kibiców, a w zeszłym sezonie przedłużył kontrakt do czerwca 2022 roku. Sinani idealnie wpisuje się również w politykę transferową Kanarków. – Norwich nie jest finansowym krezusem, więc musi szukać piłkarzy, którzy są na dorobku. W poprzednich latach ściągało przecież zawodników z drugiej czy trzeciej ligi niemieckiej – mówi Southwell. Na Carrow Road pozyskiwanie nowych piłkarzy odbywa się na zasadzie współpracy pomiędzy Farkem a dyrektorem sportowym Stuartem Webberem. To on wynajduje piłkarzy, którzy pasują niemieckiemu menedżerowi do systemu. Norwich pod wodzą Farkego w Premier League zatraciło umiejętność długiego rozgrywania piłki, natomiast wciąż widoczna jest swoboda, jaką niemiecki menedżer pozostawia swoim graczom w ofensywie. Dziś sporo mówi się o wielomilionowych ofertach dla takich graczy jak Todd Cantwell, Emiliano Buendia czy Teemu Pukki. Zwłaszcza dwaj pierwsi charakteryzują się tym, że lubią schodzić ze skrzydeł do środka i tam pokazywać się do gry. – Trudno uwierzyć w to, że tacy gracze pozostaną na poziomie Championship. W klubie będą musieli ich sprzedać, tak jak w przeszłości zrobili to z Jamesem Maddiosnem do Leicester. To wówczas pozwoliło ustabilizować finanse, a teraz mówi się o stratach rzędu nawet 50 milionów funtów. Jeśli Sinani w okresie przygotowawczym udowodni, że nie potrzebuje długiej aklimatyzacji, wskoczy do składu. Na pewno otworzą się przed nim nowe możliwości – dodaje dziennikarz z hrabstwa Norfolk.

Nie wszystkim wokół klubu spodobało się jednak zatrudnienie nowego zawodnika w czasach, gdy trzeba kilkukrotnie spoglądać na każdego pensa. W ostatnim czasie Norwich wysłało na urlopy wielu pracowników, a ich pensje będą opłacane w większości z państwowych pieniędzy. Takie postępowanie nie spodobało się choćby byłemu piłkarzowi Gary’emu O’Neilowi, który stwierdził, że należało wstrzymać się z ogłaszaniem choćby do momentu, gdy piłkarze zdecydują się na obniżkę pensji. – Rozumiem kontrowersje, ale przecież najwcześniej do lata klub nie będzie płacił Sinaniemu – zauważa Southwell. – Mimo tego, że Norwich jest najbiedniejsze w Premier League, to kibice zdają sobie sprawę, że gdyby nie było to konieczne, nikt nie wysyłałby ludzi na urlopy. Dzięki temu klub łatwiej poradzi sobie z koronawirusem. Piłkarze przeznaczyli już około 200 000 funtów dla lokalnej społeczności na walkę z pandemią i są gotowi do cięć. Na pewno więc Sinani nie powinien być powodem do narzekań – relacjonuje dziennikarz. Fani są zgromadzeni wokół postaci Delii Smith, która od kilkudziesięciu lat wraz z mężem jest współwłaścicielem Norwich. 78-latka zrewolucjonizowała brytyjski rynek gastronomiczny sprzedając miliony książek kucharskich i namawiając w swoich programach do używania jajek niemal we wszystkich potrawach. Dziś sprawiła, że w Luksemburgu ludzie zakładają fan-kluby Norwich, wzorem Finlandii, która oszalała na punkcie Kanarków po wyczynach Pukkiego.

Jeszcze kilka lat temu, aby ktoś mógł wymyśleć historię o transferze luksemburskiego zawodnika na Wyspy, musiałby przyjąć sporą dawkę niedozwolonych substancji. Dzisiaj mówimy o zawodniku, który nie zawsze jest nawet podstawowym graczem swojej reprezentacji. W kadrze najlepszy miał chyba początek, gdyż w wieku 20 lat debiutował w Tuluzie w meczu z Francją, który zakończył się bezbramkowym remisem. Dla późniejszych mistrzów świata to była jedyna strata punktów w eliminacjach mundialu u siebie. – Między nim, a selekcjonerem reprezentacji Luciem Holtzem jest delikatny konflikt. Często sadzał go na ławce, albo wystawiał w środku pola, co nie jest jego pozycją. Gdy jednak już dostawał szanse, też nie dawał kadrze właściwej jakości. Teraz jego sytuacja powinna się poprawić, gdyż trener często woli stawiać na graczy z zagranicy, nawet jeśli są z trzeciej czy czwartej ligi niemieckiej – opisuje Karpiak.

Reklama

Wbrew pozorom, Sinani ma też w reprezentacji z kim rywalizować. Wśród ofensywnych graczy kadry Luksemburga można wymienić choćby Gersona Rodriguesa, za którego Dynamo Kijów zapłaciło 2,5 miliona euro (dziś na wypożyczeniu w Ankaragucu) czy 20-letniego Leandro Barreiro, regularnie występującego w Bundeslidze w barwach Mainz. – Do tej pory kluby typu Standard Liege czy Zulte-Waregem interesowały się Sinanim, ale bały się, jak to będzie, skoro mówimy tylko o graczu z ligi Luksemburga. Ostatnie miesiące zmieniają jednak postrzeganie zawodników z tego kraju – dodaje ekspert. Coraz lepiej wygląda szkolenie, a młodych graczy możemy dostrzec w akademiach Bayernu, Sevilli czy Metz. Bardzo pomaga też Miralem Pjanić, który ma za sobą grę w młodzieżowych reprezentacjach Luksemburga. Co roku odwiedza szkółkę w miejscowości Schifflange, gdzie rozpoczynał swoją przygodę z futbolem i organizuje dla dzieciaków zajęcia z trenerami Juventusu. Wyniki dorosłej reprezentacji jeszcze na to nie wskazują, ale trzeba mieć w sobie mnóstwo złej woli, aby nie zauważyć, że na niedocenianym piłkarskim krzewie w Beneluksie wyrasta coraz więcej smacznych truskawek.

Choć dla wielu może się wydawać, że pojawienie się Sinaniego w Norwich stanowi szczyt możliwości, to sam zawodnik na pewno zrobi wiele, aby po latach jego przybycie na Wyspy nie było tylko wspominane jako geograficzna ciekawostka. Wiemy, że po koronawirusie piłkarski ekosystem będzie w dużym stopniu zaburzony, ale okazuje się, że zamieszać w nim ma zamiar również przybysz z końcówki pierwszej setki rankingu FIFA. Teraz przed Sinanim największe wyzwanie karierze, podczas którego musi pamiętać o jednym. Kontakt o nazwie “Daniel Farke” na pewno znajduje się przecież w telefonach wielu trenerów Bundesligi, a dobre relacje łączą go choćby z Jurgenem Kloppem. Powiecie, że przesadzam? Może, ale Sinani pokazał już, że sufit może co najwyżej przebijać.

WOJCIECH PIELA

fot. FotoPyK

Najnowsze

Anglia

Anglia

City zdemolowane przez Tottenham. Guardiola wyrównał niechlubny rekord z 2006 roku

Paweł Marszałkowski
3
City zdemolowane przez Tottenham. Guardiola wyrównał niechlubny rekord z 2006 roku
Anglia

Manchester City docenił Rodriego. Piękna ceremonia dla zdobywcy Złotej Piłki [WIDEO]

Arek Dobruchowski
0
Manchester City docenił Rodriego. Piękna ceremonia dla zdobywcy Złotej Piłki [WIDEO]
Anglia

Kontuzja za kontuzją. Kolejny zawodnik Manchesteru City z urazem

Bartosz Lodko
1
Kontuzja za kontuzją. Kolejny zawodnik Manchesteru City z urazem

Komentarze

3 komentarze

Loading...