Thomas Dahne, jak być może wiecie, to dla nas swego rodzaju fenomen. Niby wszyscy – włącznie ze stewardami stojącymi tyłem do murawy, paniami sprzedającymi kiełbaski na stadionie Wisły i przypadkowymi przechodniami – wiedzą, że niemiecki bramkarz prędzej czy później odwali coś, przez co jego drużyna straci punkty, a mimo to chłop natrzaskał już 64 występy w naszej w lidze. Do pewnego momentu braliśmy pod uwagę, że 26-latek jest w posiadaniu jakichś kompromitujących materiałów, które zapewniają mu miejsce między słupkami, ale przecież zmieniają się dyrektorzy sportowi, trenerzy i ich sztaby, pojawiają się też inni rywale do składu, a on ciągle gra, więc wariant z szantażem musieliśmy odrzucić. Nie wiemy więc, o co chodzi, ale mamy nadzieję, że po kolejnym zawalonym meczu tajemnica golkipera Wisły stanie się tematem dla historyków.
Innymi słowy, że w meczu z Pogonią po raz ostatni widzieliśmy tego parodystę. Jedyny pozytyw jest taki, że Niemiec pomógł się przełamać Marcinowi Listkowskiemu, który na gola w Ekstraklasie czekał aż do swojego 83. występu. Sęk w tym, że odblokowywanie polskich młodzieżowców może i jest miłe, ale jednak znajduje się poza zakresem obowiązków golkipera Wisły Płock. On ma pomagać Nafciarzom wygrywać mecze, a robi to rzadko, znacznie częściej wkładając kij w szprychy swojej ekipy.
Spójrzmy na niego przez pryzmat jedenastki badziewiaków. 18 występów w tym sezonie, po których pięć razy wylądował w najgorszej drużynie kolejki. Prawie co trzeci występ do dupy. Kuriozum. Ten sezon to już apogeum, jeśli chodzi o jego beznadziejną postawę.
Nie ukrywajmy, że pewnym problemem do tej pory było to, że Dahne nie rywalizował z orłami.
Sezon 2017/18: Kiełpin, Kryczka, Gradecki, Lemanowicz
Sezon 2018/19: Żynel, Gradecki, Zapytowski, Kryczka, Tokarski
Sezon 2019/20: Wrąbel, Żynel, Zapytowski
Wśród wszystkich zgłaszanych przez Wisłę Płock do rozgrywek bramkarzy, trudno było znaleźć takiego, który posadziłby Niemca na dupie. Choćby w tym sezonie Żynel, który bronił wtedy, gdy ważyły się losy utrzymania, zrobił dwa karne w dwóch pierwszych meczach, a Wrąbel skompromitował się kompletnie, gdy dostał szansę w spotkaniu ze Śląskiem. Dlatego wiadomością okienka dla wszystkich związanych z Wisłą Płock powinno być podpisanie kontraktu z Krzysztofem Kamińskim. Zdaje nam się, że bramkarz, który ostatnie pięć lat spędził w Japonii, byłby lepszy od niemieckiego kolegi po fachu nawet prosto z lotniska, dlatego chyba nie ma co zbyt długo czekać ze zmianą między słupkami.
W ramach marnego pocieszenia możemy dodać tylko, że Dahne nie był jedynym, który coś w tej serii gier odstawił. O jedenastkę badziewiaków otarli się też Dejan Iliev z Jagiellonii Białystok i Jakub Szumski z Rakowa Częstochowa.
To w ogóle nie była kolejka bramkarzy, bo niełatwo było znaleźć takiego, który ewidentnie pozamiatał. Do pewnego momentu faworytem był Arkadiusz Malarz, ale ostatecznie puścił trzy gole i chyba możemy mu przy ich okazji coś zarzucić. Postanowiliśmy więc postawić na Marka Kozioła, który nie dał się pokonać piłkarzowi Górnika Zabrze, efektownie broniąc między innymi strzały Wolsztyńskiego i Kopacza.
Ale „wyżej” było już tylko lepiej. Wśród pominiętych na pewno warto wyróżnić Mateusza Spychałę, który przegrał rywalizację o miejsce na prawej obronie tylko z Łukaszem Burligą. Do tego z bardzo dobrej pokazali się też m.in. Milan Radin, Jakub Błaszczykowski, Giorgi Merebaszwili, Jakub Moder, Jose Kante, Srdjan Spiridonović, Sergiu Hanca, Christian Gytkjaer czy Alon Turgeman. Ich jedyny problem jest taki, że jedenastka nie jest z gumy.
Fot. FotoPyK
Więcej o występie Thomasa Dahne i reszty orłów w Lidze Minus.