Radosław Majecki latem wyfrunie z Legii, a Legia pobije sprzedażowy rekord Ekstraklasy. Taki scenariusz każda strona zakładała od samego początku, chłopak był wręcz skazany na duży transfer, dlatego nie jest to żadne zaskoczenie. Po prostu wszystko poszło zgodnie z planem – Radosław Majecki stał się piłkarzem AS Monaco.
Majecki od razu jednak zostanie wypożyczony do stołecznego klubu na resztę obecnego sezonu, więc tym bardziej z punktu widzenia „Wojskowych” mowa o opłacalnej transakcji. Ostatnio schemat z wypożyczeniem po zaklepaniu transferu staje się u nas standardem. Rok temu na takiej zasadzie Cagliari brało Sebastiana Walukiewicza, Genoa Filipa Jagiełłę, a Fiorentina Szymona Żurkowskiego. Cała trójka formalnie została pozyskana zimą, ale do czerwca grała w dotychczasowych drużynach, zyskując czas na oswojenie się z nowym wyzwaniem i nauczenie języka. W tym przypadku aklimatyzację dodatkowo ułatwi obecność Kamila Glika.
Według informacji Piotra Koźmińskiego z „Super Expressu”, Legia wzbogaci się o 7 mln euro, kolejny milion może otrzymać w bonusach, a ponadto zagwarantowała sobie 10 procent z następnego transferu. Dział księgowości odetchnie. Z punktu widzenia klubu z Łazienkowskiej, transakcja ta nie ma słabych punktów. Rekordowy zarobek, pozostanie bramkarza przez następne pół roku i możliwość partycypowania w przyszłych zyskach. Każdy punkt się zgadza.
Jakie perspektywy rysują się przed młodym Polakiem w Monaco? Prawdopodobnie wyjściowo przyjdzie jako drugi bramkarz, mający naciskać będącego już teraz numerem jeden Benjamina Lecomte. 28-latek w lipcu został sprowadzony z Montpellier za 13,5 mln euro i z miejsca wskoczył do wyjściowego składu. W tym sezonie nie opuścił jeszcze ani minuty w Ligue 1, a w krajowych pucharach też przeważnie on bronił. Wyjątek stanowił przegrany 0:3 z Lille mecz 1/8 finału Pucharu Francji, gdy między słupki wskoczył 35-letni Danijel Subasić. Zasłużony Chorwat oraz jeszcze starszy Szwajcar Diego Benaglio mają odejść w czerwcu po wygaśnięciu kontraktów, zostawiając plac dla Majeckiego. Wcale byśmy nie przesądzali, że nie ma on żadnych szans w rywalizacji z Lecomte. W skali europejskiej to dobry bramkarz, ale nie mówimy o jakimś geniuszu w swoim fachu, który wydaje się nie do ruszenia.
Majecki do udowodnienia będzie miał jednak sporo, również obserwatorom w Polsce. Tak po prawdzie, jak dotąd w Ekstraklasie zachwycić nie zdążył, wyjeżdża z innym statusem niż Artur Boruc czy Łukasz Fabiański. Jesienią nie robił różnicy tak często jak Dante Stipica, Pavels Steinbors czy Matus Putnocky. W zasadzie coś naprawdę ponad program pokazał dopiero we Wrocławiu ze Śląskiem, broniąc na początku spotkania rzut karny wykonywany przez Roberta Picha. O umieszczeniu go w pierwszej trójce bramkarzy ligi nawet byśmy nie pomyśleli, a i z piątką mógłby być problem.
[etoto league=”pol”]
Trudno się jednak dziwić, że Majecki wzbudzał takie zainteresowanie, zaś Legia pokładała w nim tak duże nadzieje sprzedażowe. Z drugiej strony przecież większych wpadek raczej nie notował, a tak młody golkiper mający już blisko 80 występów w seniorskiej piłce zawsze będzie przykuwał uwagę. Zwłaszcza golkiper z Polski. Co jak co, ale bramkarze niezmiennie robią nam świetną reklamę. I mamy nadzieję, że za jakiś czas będzie można powiedzieć, iż Majecki się z tego schematu nie wyłamał.
Fot. FotoPyK