Reklama

Kulejący Abraham pomógł, kulejący Abraham przeszkodził

redakcja

Autor:redakcja

21 stycznia 2020, 23:57 • 3 min czytania 0 komentarzy

Ech, gdyby ten mecz był o coś więcej, niż trzy ligowe punkty, moglibyśmy już powoli zastanawiać się: kto odegra rolę Tammy’ego Abrahama w hollywoodzkiej adaptacji tej 90-minutowej jatki. Coś niebywałego, trudnego do uwierzenia, zwłaszcza, że przecież część sympatyków Arsenalu po 25. minucie miała ochotę wyłączyć odbiorniki. 65 minut gry w osłabieniu na Stamford Bridge przy wyniku 1:0 dla gospodarzy. Brzmi jak średniowieczna tortura? Arsenal zrobił z tego taniec pogo na koncercie rockowym.

Kulejący Abraham pomógł, kulejący Abraham przeszkodził

Zresztą, jak to przy pogo – w głównej roli wystąpił chłopak, który wpadł na bandę. To będzie na pewno jedna z wielu scen, odtwarzanych przy reklamowaniu Premier League jako ligi naładowanej emocjami. Tammy Abraham przy wyniku 1:1, na parę minut przed końcem, nie zdołał wyhamować na końcu boiska. Bardzo boleśnie zderza się z bandami i zaczyna kuleć. Wchodzi bardzo powolnym krokiem na murawę akurat w momencie, gdy z boku boiska idzie centra. Przeskakuje w pośpiechu przez pole bramkowe na kilka sekund przed piłką, a ta trafia do Azpilicuety. W momencie, gdy obrońca Chelsea zdobywa bramkę, Abraham leży już na glebie. Sędziowie sprawdzają jeszcze, czy ten kontuzjowany piłkarz Chelsea nie był czasem na pozycji spalonej i nie utrudniał interwencji rywalom, ale VAR nie ma wątpliwości.

Wydaje się, że to będzie obrazek na czołówkach wszystkich portali kibiców Chelsea. Kuśtykający Abraham, który stanowi tło dla cieszącej się drużyny.

Ale Arsenal miał na te czołówki inny pomysł. Abraham mimo urazu nie schodzi z boiska po wznowieniu gry od środka, nie woła też o pomoc medyków. Dochodzi do dość kuriozalnej sytuacji – kibice i piłkarze Chelsea domagają się, by Arsenal wybił piłkę, ale młody napastnik Chelsea co chwila wykonuje kilka szybszych ruchów. Potem futbolówka trafia do gospodarzy, którzy… też nie wybijają! Emerson, mimo że cała drużyna i 3/4 trybun pokazuje, by wybić piłkę, zagrywa bezsensownie do przodu. Abraham nadal kuśtyka pomiędzy piłkarzami. Wszystko trwa przez jakieś dwie, może trzy minuty, po czym nadchodzi ta akcja. Bellerin prostym zwodem nabiera… właśnie Emersona. Do asekuracji, jak się domyślacie – zupełnie nieudolnej, wyskakuje… Tammy Abraham.

Co za obrazek. Bellerin nabiera obu i uderza po długim rogu, Arsenal ustala wynik meczu na 2:2 w 87. minucie gry.

Reklama

Przy dwóch ostatnich golach to kulejący Abraham był cichym bohaterem, ale trzeba przyznać, że rytm spotkaniu nadał przede wszystkim idiotyczny faul Davida Luiza w 25. minucie gry. Kopnięcie od tyłu w sytuacji, gdy Chelsea miała właściwie pustą bramkę – to był bezsens, totalny. Rzut karny to i tak bardzo duża szansa utraty gola, a przecież ponadto drużyna traci piłkarza. Oczywiście Luiz ratował tutaj Mustafiego, który zagrał jak typowy stoper Arsenalu z sezonu 2019/20, ale to go wcale nie rozgrzesza. To przez niego Kanonierzy musieli spróbować kuriozalnego ustawienia z duetem Xhaka-Mustafi w roli najważniejszych obrońców.

Na korzyść Luiza przemawia fakt, że dzisiaj na Stamford Bridge działy się naprawdę irracjonalne rzeczy. Na przykład błąd N’Golo Kante, który potknął się w roli ostatniego obrońcy po rzucie rożnym Chelsea. Ile razy mu się to zdarzyło w karierze? Ile razy Martinelli byłby w stanie przebiec 70 metrów praktycznie bez asysty, bo jedyny rywal na drodze się przewrócił? Swoją drogą, to była jedna z dwóch, może trzech akcji zaczepnych gości w tym meczu. Wystarczyło na remis. Nie tylko dlatego, że Bellerin miał dużo szczęścia w końcówce, ale też przez brak skuteczności Chelsea. Hudson-Odoi obił poprzeczkę jeszcze przed pierwszym golem, potem miał też dwa groźne uderzenia. Barkley był bliski bramki po strzale potylicą, a nawet przy stanie 2:2 swoją szansę dostał Batshuyai.

The Blues nie potrafili jednak postawić kropki nad i – ani przy stanie 1:0 i przewadze jednego gracza, ani po zdobyciu bramki na 2:1, gdy wydawało się, że mecz został definitywnie zamknięty. Na pewno po tym meczu lepsze humory będą mieć fani Arsenalu, choć tak naprawdę naszym zdaniem prawdziwymi zwycięzcami są wszyscy ci, którzy po prostu odpalili sobie ten mecz bez większych oczekiwań. Dostali Widowisko przez wielkie W.

Chelsea 2:2 Arsenal

Jorginho 28′ z karnego, Azpilicueta 84′ – Martinelli 63′, Bellerin 87′

Najnowsze

Koszykówka

Fenomen socjologiczny czy beneficjentka “białego przywileju”? Kłótnia o Caitlin Clark

Michał Kołkowski
2
Fenomen socjologiczny czy beneficjentka “białego przywileju”? Kłótnia o Caitlin Clark
Anglia

Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś

Radosław Laudański
1
Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś

Anglia

Anglia

Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś

Radosław Laudański
1
Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś

Komentarze

0 komentarzy

Loading...