Reklama

“Byk” na salonach. Jak Lautaro Martinez zachwycił Europę?

Michał Kołkowski

Autor:Michał Kołkowski

03 stycznia 2020, 10:15 • 15 min czytania 0 komentarzy

Druga minuta meczu Barcelona – Inter Mediolan na Camp Nou. Lautaro Martinez dostaje podanie na wolne pole, wyprzedza Clementa Lenglet, nie daje mu się przepchnąć i niemal leżąc kieruje piłkę do siatki. Szok. Nie minęło 120 sekund gry, a Blaugrana już przegrywa w domowym spotkaniu. Dla ponad 85 tysięcy widzów na stadionie to widok niecodzienny. Ostatni raz taki blitzkrieg widziano tu, kiedy do Katalonii przyjechał… AC Milan. Sąsiedzi Nerazzurrich mieli wówczas w składzie 22-letniego Alexandre Pato, który w mniej niż minutę uciszył widownię Camp Nou. Nic więc dziwnego, że kiedy wyczyn ten powtórzył 22-letni Argentyńczyk, w Barcelonie zapragnięto ściągnąć go do siebie.

“Byk” na salonach. Jak Lautaro Martinez zachwycił Europę?

Mistrzowie Hiszpanii nie zrealizują jednak swoich celów transferowych bez pokaźnego uszczuplenia klubowej kasy.

Kim jest Lautaro Martinez, napastnik Interu Mediolan?

Dziś za Lautaro Martineza trzeba zapłacić Interowi ponad 110 milionów euro. Napastnik okazał się złotym strzałem, choć początkowo jego transfer do włoskiej stolicy mody wzbudzał powątpiewanie. Problemem był nie tyle El Toro, co… Gabigol.

Nie tak dawno Nerazzurri wydali na cudowne dziecko brazylijskiego futbolu 30 milionów euro. Gabriel Barbosa, bo o nim mowa, zawiódł na całej linii, więc nic dziwnego, że gdy fani włoskiego klubu usłyszeli o kolejnej sporej inwestycji (25 mln euro) w przyszłą gwiazdę rodem z Ameryki Południowej, mieli mieszane uczucia. Ich nastroje mógł nieco poprawiać fakt, że Lautaro pochodzi z Bahia Blanca. Co w tym pokrzepiającego? Rodrigo Palacio, który jeszcze kilka lat temu biegał po włoskich boiskach w czarno-niebieskiej koszulce, również urodził się w tym mieście. A sympatyczny napastnik z charakterystycznym warkoczykiem z tyłu głowy w Mediolanie radził sobie nieźle. Jakby tego było mało, El Toro do seniorskiej piłki wprowadził inny zasłużony dla Interu snajper z Argentyny. W swoim debiucie w barwach Racing Club, Martinez zastąpił na boisku zbliżającego się do końca kariery Diego Milito.

Reklama

Wspomniana zmiana była nie tylko symbolicznym przekazaniem pałeczki młodszemu pokoleniu, bo po latach to właśnie Milito obok Javiera Zanettiego prowadził transferowe rozmowy z młodym napastnikiem. Takie towarzystwo przekonało Lautaro do przeprowadzki do Mediolanu. Ale żeby Inter w ogóle zwrócił uwagę na 22-letniego dziś napastnika, ten musiał najpierw podbić swoją ojczyznę. Start do wielkiej kariery zaliczył na prowincji, ale miał po swojej stronie spory atut – rodzinę.

Masz być dobrym człowiekiem, to po tobie zostanie. Jeśli nie jesteś dobrym człowiekiem, nikt nie będzie pamiętał o twoich golach.

Mario Martinez, ojciec Lautaro

Skazany na grę w piłkę

Często nieco na wyrost mówi się, że ktoś jest „skazany na futbol”, ale w przypadku El Toro żadnej przesady w tym nie ma. Piłkarzem był jego tata, futbolówkę kopał także jego dziadek, a nawet… babcia. W takiej rodzinie nie było wyboru – sportowa ścieżka była wpisana w DNA Lautaro i jego dwóch braci. On i rok starszy Alan kontynuowali piłkarskie tradycje, a najmłodszy Jano wybrał koszówkę i uchodzi za jeden z największych talentów w kraju.

Dlaczego akurat kosz? Jano też miał wielkie wzory do naśladowania. Bahia Blanca to nie tylko rodzinne miasto Rodrigo Palacio, ale przede wszystkim dom Manu Ginobiliego, czterokrotnego mistrza NBA i mistrza olimpijskiego z Argentyną.

Reklama

O rodzeństwie Martineza wspominamy nieprzypadkowo, bo trójka braci jest ze sobą mocno związana. Jak wspominają, w domu dzielili ze sobą pokój i zżyli się na tyle, że do dziś na WhatsAppie wysyłają sobie wiadomości po przebudzeniu. We wspólnej grupie Martinezów są też Mario Pelusa ojciec, oraz Carina – matka piłkarza. Zresztą wystarczy rzucić okiem na Instagram gwiazdy Interu, żeby wiedzieć, jak dużą rolę odgrywa w jego życiu rodzina. Wakacje spędza w domu z rodzicami, którzy chętnie chwalą się na swoich profilach osiągnięciami synów. – Cała trójka to moi idole. Jestem dumny z osiągnięć każdego, to bez znaczenia, że jeden z nich robi większą karierę niż pozostali – przyznał w jednej z rozmów Mario Martinez.

Dziś synowie są idolami Pelusa, a kiedyś to oni czerpali od ojca.

To on zaraził ich miłością do futbolu, choć nie wymagał od nich kontynuowana rodzinnych tradycji. Chłopcy bardzo chętnie jednak towarzyszyli tacie w treningach i wręcz zamieszkali w szatni. Obecność dwóch urwisów nikomu zbytnio nie przeszkadzała – młodzi po prostu podziwiali Mario i jego kolegów, podsłuchiwali też cennych porad od doświadczonych ligowców. Co prawda zarówno ojciec, jak i dziadek grali na poziomie amatorskim, ale swoje na boisku zrobili. Pelusa to jedna z legend niewielkiego klubu Atletico Liniers, w którym karierę zaczynali obaj jego synowie. Kiedy tylko Alan i Lautaro złapali piłkarskiego bakcyla, zaczęli trenować w Liniers i szybko piąć się w górę. Wyróżniali się sumienną pracą: przychodzili na zajęcia wcześniej, zostawali dłużej, byle tylko nauczyć się czegoś nowego. Szybko okazało się, że młodszy z braci jest obdarzony większym talentem.

“Caniggia” z Liniers

El Toro dołączył do drużyny ze starszego rocznika, w której występował jego brat i robił tam furorę. Alan pozostał nieco w cieniu i mimo że nigdy nie zmienił podejścia do piłki, nie zdołał postawić kolejnego kroku w karierze. Futbolu jednak nie porzucił – dziś jest podstawowym obrońcą Atletico i podąża śladami ojca.

Lautaro przykładał się do piłki do tego stopnia, że po każdym meczu skrupulatnie czyścił buty. Musiały błyszczeć.

Mario Martinez

Lautaro natomiast stał się postrachem wszystkich rywali Liniers. Bramki zdobywał seriami, potrafił wygrać mecz w pojedynkę. Wszystkiemu przyglądał się Pelusa, który w rozmowie z lokalną prasą podkreślał, że spotkania synów oglądał w absolutnej ciszy. – Nigdy im nie podpowiadałem i nie przeżywałem meczu na trybunach. Nie byłem jednym z tych rodziców, którzy wygłaszają przemowy przed wyjściem na boisko, potem poprawiają synów z trybun, a na koniec każą ćwiczyć w domu, żeby poprawiać błędy. Na boisku mieli być po prostu sobą.

Młody El Toro szybko dorobił się przydomka Caniggia, który zawdzięczał bujnej blond czuprynie, wzorowanej na fryzurze gwiazdy Serie A. Ale umiejętności także wróżyły mu sporą karierę. – Był inny niż reszta. W poniedziałki zwykle pracowaliśmy nad techniką. Moją uwagę zwróciło to, że piłka nigdy mu nie przeszkadzała, zawsze nad nią panował. Nieważna była pogoda, zawsze spisywał się dobrze. Jeśli trenujesz w taki sposób, osiągniesz wiele. On był urodzonym zwycięzcą – ocenia byłego podopiecznego Nestor Comino, jeden z jego pierwszych trenerów. Martinez przykuwał zresztą uwagę nie tylko trenera, ale i przeciwników.

Przepytywany przez argentyńską prasę Comino wspominał, że zdarzały się sytuacje, kiedy rywale „prosili” o pohamowanie zapędów jego zawodnika, żeby nie przegrać zbyt wysoko. Syn wyciągnął też wnioski z tego, co podsłuchał w szatni ojca. – Jako trener często myślałem nad tym, co zmienić w trakcie gry. Lautaro zawsze wyprzedzał moje wskazówki. Kiedy patrzyłem, jak gra i w myślach przewidywałem, który wybór w danej sytuacji będzie lepszy, on już to robił. To niesamowite, jak ten chłopak rozumiał grę. Nie wszyscy mają taki dar w profesjonalnej piłce, a on jako dzieciak robił to z łatwością – opowiadał Comino.

Kiedy ktoś powtarza te same rzeczy jako dziecko, potem jako junior, a potem w lokalnej drużynie seniorów, to znaczy, że zrobi to samo na jeszcze wyższym poziomie. To już jest ukształtowany piłkarz.

Alberto Desideri, pierwszy trener Lautaro

December 10, 2019, Milano, Milano, Italia: Foto LaPresse/Massimo Paolone.10 dicembre 2019 Milano, Italia.Sport.Calcio.Inter vs Barcellona - Uefa Champions League 2019 2020 - Fase a gironi - Gruppo F.Nella foto: Lautaro Martinez (FC Internazionale Milano) si dispera..Photo LaPresse/Massimo Paolone.December 10, 2019 Milan, Italy.sport.soccer.Internazionale vs Barcelona - Uefa Champions - Group stage - Group F .In the pic: Lautaro Martinez (FC Internazionale Milano) is desperates (Credit Image: © Massimo Paolone/Lapresse via ZUMA Press) FOT.ZUMA/NEWSPIX.PL POLAND ONLY!!! --- Newspix.pl *** Local Caption *** www.newspix.pl mail us: info@newspix.pl call us: 0048 022 23 22 222 --- Polish Picture Agency by Ringier Axel Springer Poland

W końcu El Toro „przegiął”. Trener stwierdził, że nie można dłużej czekać i trzeba dać mu szansę w pierwszym zespole. 15-letni Lautaro wszedł na boisko pod koniec spotkania. Pamiętacie historię o dwóch minutach, w których uciszył Camp Nou? Dla Martineza było to deja vu. W swoim seniorskim debiucie w ciągu dwóch minut wpisał się na listę strzelców. 15-latek przejął piłkę wybitą głową przez obrońcę i huknął z powietrza nie do obrony dla bramkarza.

Nie wiadomo, czy większy szok wywołało trafienie młokosa, czy jego fryzura – z nieznanych powodów Lautaro środek głowy ogolił na zero, zostawiając po bokach kępy czarnych włosów.

Co ciekawe tuż przed wejściem na boisko Martinez usłyszał znajomo brzmiące wskazówki. „Graj tak jak zawsze i bądź blisko pola karnego” – miał mu powiedzieć Jerzy Brzęczek trener Atletico. Zadziałało. – To była trochę dziwna sytuacja, bo jednego dnia ćwiczyłem z rówieśnikami, a chwilę później miałem zadebiutować w pierwszym zespole, z ludźmi, z którymi jeszcze niedawno grał mój tata – wspominał po latach sam zainteresowany.

Odrzucony przez Boca Juniors

Choć historia Lautaro Martineza wygląda wręcz bajkowo, nie jest tak, że jego kariera to kraina mlekiem i miodem płynąca. El Toro przeżył ogromny zawód, kiedy został odrzucony przez Boca Juniors. Największy klub w kraju zaprosił zdolnego zawodnika na testy, których werdykt był brutalny. Martinez miał zostać skreślony po kwadransie, a w wywiadzie z ESPN zdradził, że usłyszał wówczas: “Nie jesteś dość silny i szybki, żeby się tu dostać. Wróć za kilka lat, jak nad sobą popracujesz”.

Nie wrócił.

Tak, jak do San Lorenzo, które również miało być nim zainteresowane. Zamiast transferu do topowej akademii, wciąż błyszczał w Atletico Liniers. Był kapitanem i najlepszym strzelcem drużyny do lat 17. Jego trener, Hugo Renones, nie zwykł nawet ściągać go z boiska. Lautaro odwdzięczał się, wygrywając mecze w pojedynkę. – Zawsze mogliśmy na niego liczyć. Kiedy pierwszy raz wpuściłem go na boisko, wiedziałem, że nigdy więcej go z niego nie zdejmę. Nie zagrał tylko raz: akurat wtedy, kiedy na obserwację miał przyjechać skaut z River Plate. Widocznie się o tym dowiedział i nie chciał tam trafić, dlatego nie naciskałem – opowiadał Renones.

Lautaro prowadził drużynę Atletico do lokalnych tytułów i pucharów, ale w kategorii do lat 17, już na krajowym szczeblu, Liniers przegrali finałowe starcie z Rosario. Dla nastolatka okazał się to ostatni rozdział przygody z klubem ojca. Wypatrzył go Fabio Radaelli, który na prowincji szukał talentów pod kątem wzmocnienia Racingu. Jeśli wierzyć jego wersji wydarzeń, Martinez przekonał go w 10 minut. Fabio od razu sięgnął po telefon i powiedział, że wróci do klubu z kimś absolutnie wyjątkowym. Pozostało tylko przekonać do tego Pelusa. Kiedy go zobaczyłem, wiedziałem, że musimy go mieć. W wieku 17 lat był liderem na boisku i poza nim, prezentował cechy profesjonalnego piłkarza. Obie nogi, świetna gra w powietrzu, gra przodem i tyłem do bramki… W klubie powiedziałem, że czekam na odpowiedź: tak albo tak. Wiedziałem jednak, że nie będzie łatwo przekonać jego ojca. Powiedziałem mu tylko, że Lautaro nie może zmarnować talentu i musi nad nim pracować, a my damy mu najlepsze warunki – opisuje sytuację skaut Racingu.

Zwykle zapraszamy chłopców z prowincji na testy, żeby porównać ich z tymi, których mamy w klubie. W przypadku Lautaro decyzja była natychmiastowa, żadne testy nie były potrzebne.

Fabio Radaelli, skaut Racingu de Avellaneda

Misja się powiodła i młody snajper dołączył do Racing Club de Avellaneda. Atletico nie oddało go jednak za bezcen. W kontrakcie zastrzeżono, że 20% od kolejnego transferu El Toro trafi na konto klubu z Bahia Blanca. Być może w La Academia, jak nazywany jest ten klub, nie zdawano sobie początkowo sprawy ze skali talentu Martineza. Jeśli tak, to szybko ich do siebie przekonał. Debiut w pierwszym zespole zaliczył jako 18-latek, a w młodzieżowych rozgrywkach był nie do zatrzymania: w 64 występach zdobył 53 bramki. Nic dziwnego, że w Racingu pochylili się nad kontraktem chłopaka z prowincji. Efekt tego był taki, że Liniers trzykrotnie otrzymali oferty wykupu wspomnianej klauzuli. Kiedy stało się jasne, że Lautaro wkrótce opuści Argentynę, Racing rzucił na stół milion dolarów.

Atletico odrzuciło ofertę. Wiedziało co robi, bo niedługo potem zarobiło cztery razy tyle. W maleńkim klubie już od dawna planowano, co stanie się z pieniędzmi zainkasowanymi za Martineza. Nowe boiska, internat, sala do koszykówki, ogółem inwestycja w infrastrukturę, żeby wkrótce doczekać się kolejnych talentów pokroju El Toro.

Inter wygrał z Realem

Lautaro na miliony dla Liniers i Racingu zapracował konsekwentnie pnąc się w hierarchii: od młodzieżowych rozgrywek przez grę w rezerwach, aż do pierwszego składu. Jego symboliczny debiut i zmiana Diego Milito nie dała mu z marszu miejsca w wyjściowym składzie. Dopiero rok później zaczął regularnie pojawiać się na boisku, aż w końcu wykorzystał kontuzję innego znanego w Europie bombera: Lisandro Lopeza, w czasie której na dobre wskoczył do jedenastki i strzelał gola za golem. El Toro był wówczas świeżo upieczonym królem strzelców Mistrzostw Ameryki Południowej U-20, na których zdobył pięć bramek.

Na kolejne szczebelki wykonywał już nie kroki, a skoki. W następnym sezonie w 21 występach w argentyńskiej ekstraklasie wypracował 18 goli dla Racingu. Do tego dołożył hattricka w Copa Libertadores. Podobno jego marzeniem był triumf w tych rozgrywkach z La Academią, ale tego już nie doczekał. Choć klub zabiegał o to, by Inter wypożyczył go na pół roku z myślą o CL, Włosi nie chcieli o tym słyszeć. Wyłożyli na stół wspomniane 20 milionów i chcieli Lautaro w Mediolanie od zaraz. Wielki ruch stał się faktem.

Jestem fanem River Plate, ale kiedy widziałem Lautaro w składzie Racingu, wolałem obejrzeć ich mecz.

Hugo Renones, trener Lautaro z drużyny U-17

Nerazzurri zgarnęli diament z Racingu, ale nie było to łatwe zadanie. Zawodnikiem już od kilku lat interesowały się hiszpańskie kluby. Pojawiały się słuchy o obserwacji ze strony Realu Madryt, jednak Martinezowi najbliżej było do innej stołecznej drużyny – Atletico. O rodaka miał mocno zabiegać Diego Simeone, ale starania Rojiblancos wysypały się na ostatniej prostej w najgłupszy z możliwych sposobów. Obydwie strony nie dogadały się jeszcze co do ceny i szczegółów transferu, tymczasem Atleti skierowało już zawodnika na testy medyczne. Argentyńczycy trzasnęli pięścią w stół i zamiast komunikatu o zmianie klubu, opublikowali informację o przedłużeniu umowy z El Toro.

Ironią losu było to, co stało się później. Inter w ramach International Champions Cup mierzył się z Atletico Madryt. Po nieco ponad pół godzinie gry Kwadwo Asamoah dośrodkował piłkę w pole karne, a Martinez kapitalnymi nożycami umieścił ją obok bezradnego bramkarza.

W taki sposób Lautaro przywitał się z nowym klubem, od razu dając znać, że nie przychodzi tylko jako talent, ale już jako ukształtowany piłkarz. Napastnik miał już zresztą za sobą debiut w reprezentacji Argentyny, choć o nim akurat wolałby zapomnieć. W jego pierwszym meczu w drużynie narodowej Albicelestes przegrali z Hiszpanią aż 1:6.

Idealny duet z Lukaku

Po obiecujących występach w ICC, Luciano Spaletti już w pierwszej kolejce uczynił z niego zawodnika podstawowego składu. Debiut w Serie A nie był jednak przesadnie udany. Inter przegrał, a El Toro usiadł na ławce. Dopiero w siódmej kolejce minionego sezonu znów pojawił się w wyjściowej jedenastce i tym razem nie zawiódł. 12. minuta, centra Dalberta i gol. Nerazzurri prowadzą 1:0 z Cagliari, piłkę do siatki skierował głową Lautaro Martinez. Dla Argentyńczyka był to pierwszy strzał na włoskich boiskach. Szybko poszło.

Do końca sezonu 2018/2019 napastnik trafi do siatki 9 razy we wszystkich rozgrywkach. Zdecydowanie zbyt mało, żeby na czołówkach gazet zastąpić Krzysztofa Piątka, ale wystarczająco dużo, żeby rozbudzić nadzieje. Tym bardziej że aż 8 z nich zdobył na Stadio Giuseppe Meazza. Na wyjazdach trafiał co prawda dwa razy, ale oprócz Rapidu Wiedeń ustrzelił AC Milan, więc, tak czy siak, był to gol zdobyty „w domu”. Lautaro potwierdził też wszechstronność: trafiał do siatki głową i obiema nogami, a to musiało imponować. Co więcej, ponad połowa jego trafień zapewniała Interowi prowadzenie lub remis, więc kibice nie mogli narzekać.

Latem, po niezbyt udanym dla Argentyny Copa America, napastnik wrócił do Mediolanu, by poznać nowego szeryfa. Antonio Conte na dzień dobry wykopał z klubu rodaka El Toro, Mauro Icardiego, więc Martinez mógł się cieszyć – jednego konkurenta do gry mniej. Z drugiej strony w jego miejsce przyszedł Romelu Lukaku i o grę wcale nie było łatwiej. Zwłaszcza że do października Lautaro nie zachwycał liczbami, to raczej Belg wciągnął niebieską część włoskiej stolicy mody na fotel lidera rozgrywek. Wtedy jednak wydarzył się wspomniany na wstępie mecz w Barcelonie, który na dobre obudził snajpera z Ameryki Południowej. 22-latek ładował gola za golem, włoskie media wychwalały duet „LaLu”, a kolejne bariery rozsypywały się niczym domki z kart. Jednym z najbardziej imponujących osiągnięć stały się cztery mecze Ligi Mistrzów z rzędu, które Lautaro kończył z golem na koncie. Oprócz niego zdołali to zrobić jedynie Samuel Eto’o, Christian Vieri oraz Hernan Crespo. Towarzystwo, trzeba przyznać, nie byle jakie.

OptaPaolo nie nadążał z kolejnymi wpisami. A to duet „LaLu” pobił 20-letni rekord, a to Martinez został najlepszym snajperem młodego pokolenia na Starym Kontynencie w obecnym sezonie. Nie uważamy oczywiście, że Transfermarkt to wyrocznia dotycząca wartości piłkarzy, ale już sam fakt, że Lautaro zdaniem tego portalu ją podwoił, jest pewnym certyfikatem jakości. Poza tym chłopak z Bahia Blanca znów udowodnił, że do kaczek to on nie strzela. Z 13 bramek dziewięć dało Interowi prowadzenie, a jedna remis. Pozostałe trzy to natomiast mecze, w których notował dublety. Mało? Dołożył do nich trzy asysty, z których dwie także były kluczowe dla końcowego sukcesu.

Ciężko znaleźć w Europie drugiego zawodnika, którego trafienia mają aż tak duże znaczenie dla zespołu.

Wszyscy chcą Martineza

Nie będzie przesadą powiedzieć, że zapanował szał na Martineza. Włoskie media strzelają nazwami: już nie tylko Barcelona chce Lautaro, teraz to także PSG, Manchester United a skoro brat Argentyńczyka do zdjęcia założył koszulkę Manchesteru City, to pewnie już deal done i snajpera przechwyci Guardiola. Pojawiają się też głosy, że napastnik mógłby liczyć na podwyżkę, jeśli zgodziłby się na podwyższenie klauzuli odstępnego ze 111 do 200 milionów euro. Wychodzi na to, że w Mediolanie – podobnie jak niegdyś w Racingu – niedoszacowano skali talentu, choć Javier Zanetti twierdzi oczywiście inaczej. – Nie jesteśmy zaskoczeni tym, jak spisuje się w tym sezonie Lautaro. Sprowadzając go, wiedzieliśmy, że stać go na to co teraz pokazuje – mówił prasie prezydent klubu.

To nie jedyne głosy chwalące Martineza. Rodaka doceniła legenda Interu, Juan Sebastian Veron. – Widzę w nim kogoś, kto porusza się jak Sergio Aguero, ma w sobie siłę Gabriela Batistuty i spryt Hernana Crespo: zawsze jest tam, gdzie trzeba w polu karnym.

Dla wychowanka Atletico Liniers najlepsze byłoby równanie do osiągnięć Batigola, który na Półwysep Apeniński trafił o rok starszy. Batistuta opuścił Serie A ze 184 golami na koncie. W Lautaro Argentyńczycy widzą kolejną nadzieję na snajpera, który pozwoli drużynie narodowej odzyskać przynajmniej dominację na kontynencie. To właśnie Batigol poprowadził Albicelestes do dwóch ostatnich triumfów w Copa America. Kiedy Martinez wbił trzy bramki Meksykowi, na chwilę zbliżył się do średniej strzeleckiej Batistuty na międzynarodowej arenie: 0,7.

Obecnie piłkarz Interu ma na koncie 9 goli w 17 spotkaniach i wynik legendy calcio trochę mu odjechał, ale najlepsze dopiero przed nim.

Lautaro Martinez of FC Internazionale discusses with Kevin-Prince Boateng of ACF Fiorentina during the Serie A match between Fiorentina and Inter Milan at Stadio Artemio Franchi, Florence, Italy on 15 December 2019. Photo by Giuseppe Maffia. PILKA NOZNA SEZON 2019/2020 LIGA WLOSKA FOT. SPORTPHOTO24/NEWSPIX.PL ENGLAND OUT! --- Newspix.pl *** Local Caption *** www.newspix.pl mail us: info@newspix.pl call us: 0048 022 23 22 222 --- Polish Picture Agency by Ringier Axel Springer Poland

Pytanie tylko: w jakim klubie Lautaro Martinez będzie walczył z rekordem Batistuty?

Dla kibiców Interu marzeniem byłoby, gdyby napastnik nawiązał do wyczynów Mauro Icardiego, który przed odejściem – jakie ono nie było – trafił do czołowej 10 najlepszych strzelców w historii zespołu. A jeśli nie, to dobrze byłoby chociaż powtórzyć wynik innego piłkarza Racingu, który reprezentował barwy Nerazzurrich – Antonio Angelillo, który został królem strzelców Serie A z 33 golami na koncie. A jeśli El Toro opuści Mediolan? Wtedy może zapisać się w historii futbolu, choćby w barwach Barcelony.

Na razie młody snajper wpisał się do ksiąg w inny sposób. W meczu młodzieżowej kadry Argentyny z Anglią został pierwszym piłkarzem, który wyleciał z boiska w wyniku interwencji VAR. Czego nie wychwycił sędzia? Nokautującego ciosu łokciem. Cóż, tak to już z byczkami bywa, że czasem pokazują rogi.

CZYTAJ TAKŻE:

SZYMON JANCZYK

fot. Newspix

Najnowsze

Piłka nożna

„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Jakub Radomski
2
„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”
Ekstraklasa

Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?

Michał Trela
3
Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?

Weszło

Hiszpania

Ciekawe wieści z Włoch. Syn Ancelottiego trenerem Romy?

Patryk Stec
0
Ciekawe wieści z Włoch. Syn Ancelottiego trenerem Romy?
Piłka nożna

Media: Zadebiutował w Ekstraklasie w wieku 15 lat. Teraz może trafić do Włoch

Bartosz Lodko
1
Media: Zadebiutował w Ekstraklasie w wieku 15 lat. Teraz może trafić do Włoch

Komentarze

0 komentarzy

Loading...