Okno transferowe tuż tuż, pierwsze ruchy polskich klubów zostały już dokonane, jak zwykle w takich sytuacjach musi dojść do szeregu plotek i spekulacji. A że my plotkować i spekulować lubimy – zaprosimy was do wspólnej zabawy. Pokusiliśmy się o krótką ściągawkę dla prezesów poszczególnych klubów Ekstraklasy, w której znajdujemy odpowiedź na pytanie: jakie ruchy transferowe należy wykonać w pierwszej kolejności?
Zanim przejdziemy do głównej części ceremonii – sami jesteśmy ciekawi, jak będzie wyglądało najbliższe okno transferowe. Przypomnijmy, że po raz pierwszy gramy w nowym systemie rozgrywek, w którym z ligi spadają trzy zespoły. I wydaje się, że w każdym z pięciu zainteresowanych degradacją klubów może dojść do sporej mobilizacji. Ciekawe także, jak zachowa się Jagiellonia, która po pierwsze – nie jest zadowolona z jesiennej pozycji, po drugie – ściągając trenera z dużym nazwiskiem być może będzie chciała dać mu możliwość ściągnięcia kilku klocków do nowej układanki. Jak zwykle jacyś piłkarze mogą podążyć śladem Adama Buksy, a więc dyrektorzy sportowi będą musieli połatać powstałe dziury.
Dobra, jedziemy. Zasady są proste: my piszemy, która pozycja w danym klubie najbardziej wymaga wzmocnienia, wy dyskutujecie z naszym wyborem w komentarzach. Zaczynamy od ostatniego miejsca w tabeli – w teorii to właśnie na dole stawki powinno dojść do największej liczby ruchów.
ŁKS: napastnik
Jeszcze chwilę temu bez wahania stwierdzilibyśmy, że stoper, ale ŁKS-owi trzeba oddać to, że zareagował bardzo szybko. I z należytym rozmachem – do Łodzi trafił nie tylko Maciej Dąbrowski, ale i Carlos Moros Gracia. Skoro jedna z najbardziej newralgicznych pozycji została obsadzona, czas na… drugą.
Czyli pozycję napastnika. Uprzedzając nieco fakty – zdecydowanie najpopularniejszą w naszej zabawie. Łukasz Sekulski oferuje solidność, ale nie wzbije się ponad nią. Rafał Kujawa? Można ocenić go w zasadzie tak samo. Nie ma przypadku w tym, że pod koniec rundy na szpicy zaczął grać nominalny skrzydłowy – Pirulo.
Wisła Kraków: środkowy obrońca.
Wisła ma szereg problemów, ale wybierając tylko spośród tych boiskowych, bez wahania wskażemy na…
a) zdrowie,
b) duet stoperów.
Zdrowia – jak wiadomo – się nie kupi, a więc poszukiwania powinny podążyć właśnie w stronę środkowych obrońców. Wymowną sprawą jest to, że spośród wiślackich stoperów najmniej winić można Lukasa Klemenza. Do Rafała Janickiego nie mamy już nadziei. Poważni ludzie posądzali go nie tak dawno temu o potencjał na coś więcej, ale boiskowo przerasta go nawet poziom Ekstraklasy. I najgorsze, że dzieje się tak od lat. Marcin Wasilewski? No cóż, widzieliśmy piłkarzy, którzy starzeją się ładniej niż “Wasyl”. Wisła ma jeszcze w odwodzie młodych zdolnych – Serafina Szotę, Daniela Hoyo-Kowalskiego i Dawida Szota. Ciekawi nas zwłaszcza sytuacja tego pierwszego – wydawało się, że przy tej sytuacji kadrowej szansa dla niego jest oczywistą sprawą. W lidze nie wystąpił jednak ani przez minutę.
Korona Kielce: napastnik
Właściwie moglibyśmy wymienić każdą pozycję i znaleźć argumenty przemawiające za wzmocnieniem właśnie jej – nie świadczy to najlepiej o sytuacji kadrowej kieleckiego klubu. I chodzą głosy, że Korona może zimą dokonać kilku wzmocnień, a przy tym wydatnie spolszczyć swoją kadrę. I jeśli takie założenie będzie przyświecać przy rozmowach transferowych – my takiej filozofii przyklaskujemy.
W pierwszej kolejności kielecki klub powinien poświęcić uwagę napastnikom. Dość powiedzieć, że więcej goli niż trójka “snajperów” Korony strzelił… Adnan Kovacević. Na przebicie ich wyczynu wystarczyły trzy bramki, a przecież Bośniak to – przypomnijmy – stoper, a przy okazji etatowy wykonawca karnych. Stoper ma więcej bramek niż napastnicy… W zasadzie w tym momencie powinniśmy zakończyć te rozważania.
Arka Gdynia: lewy obrońca
Sytuacja jest trudna, bo z jednej strony mamy doświadczonego piłkarza, kapitana, dobrego ducha szatni. Z drugiej – gołym okiem widać, że Adam Marciniak zaliczył w ostatnich miesiącach spory zjazd. Choć oddajmy uczciwie – im dalej w sezon, tym wyglądał rzetelniej. No i musiał mierzyć się z nową dla siebie rolą stopera, gdy pierwszym wyborem na pozycji młodzieżowca był Jakub Wawszczyk, co też należy uznać za jakąś okoliczność łagodzącą dla oceny jego formy.
Tak czy siak kadra Arki jest taka, że Marciniak musi grać zawsze. I wydaje nam się, że większa rywalizacja mogłaby mieć korzystny wpływ na tego piłkarza. Ale to oczywiście też nie tak, że Marciniak jest zdecydowanie największym, wybijającym się ponad wszystkie inne problemem Arki. Tych jest zwyczajnie bardzo dużo.
Górnik Zabrze: skrzydłowy
Na wycieczkę do Zabrza nie zabierajcie ze sobą szrotometru, bo tylko za sprawą skrzydłowych przegrzeje mu się procesor. Kamil Zapolnik. Juan Bauza. Ismael Baidoo. zdarzało się też, że grał tam David Kopacz. Druga linia Górnika to aktualnie chyba najgorsza formacja w całej lidze. Dość powiedzieć, że w dwudziestu kolejkach pomocnicy zanotowali tylko… jedną asystę.
Honor skrzydłowym ratuje tylko Jesus Jimenez – piłkarz może i chimeryczny, ale i gwarantujący stały poziom liczb. Jego vis a vis to jednak towarzystwo z gatunku “śmiech na sali”. Dlatego, Górniku, poszukaj wzmocnień. Tylko takich jak rok temu, a nie jak latem.
Raków Częstochowa: dziesiątka
Oglądając popisy takiego ananasa jak Emir Azemović, pewnie powinniśmy wskazać środek obrony. Ale jednak formacja ta znacząco się poprawi, gdy do zdrowia wrócą Andrzej Niewulis i Arkadiusz Kasperkiewicz. A więc wskazujemy inną, na której także trzeba stawiać na niekoniecznie ekskluzywne działa – dziesiątkę.
A to pozycja o tyle newralgiczna, że przecież system Rakowa przewiduje miejsce dla dwóch ofensywnie usposobionych rozgrywających. Szczepański oferuje określony poziom, no i jest młodzieżowcem, co będzie miało znaczenie jeszcze przez pół roku. Obok niego pojawia się jednak wyrwa. Obok niego, a czasem i w jego miejsce trzeba było kogoś wystawić, bo żadną tajemnicą jest, że Szczepański – użyjmy eufemizmu – nie jest postrzegany za synka trenera Papszuna.
Kto musi więc grać? Maciej Domański trochę nie dojeżdża i pełni w Rakowie znacznie mniejszą rolę niż w pierwszej lidze. Brian Nouvier to póki co niewypał. Petr Schwarz? Jeden z najlepszych piłkarzy Rakowa, ale tyle samo, albo może nawet i jeszcze więcej, może dać grając trochę bliżej swojej bramki. I to tyle. Dość powiedzieć, że na dziesiątce zdarzało się grywać… Sebastianowi Musiolikowi.
Zagłębie Lubin: napastnik
Jedni powiedzą, że to fart, drudzy, że znajomość swoich rezerw. Tak czy inaczej trochę komicznie wyglądało letnie okno transferowe, w którym lubinianie zakupili tylko jednego napastnika (Rok Sirk) i tak bardzo mu zaufali, że oddali Piastowi Patryka Tuszyńskiego i wypożyczyli Olafa Nowaka. Jasne, i tak nie są to zbyt dobrze naoliwione strzelby, ale jednak znamy takich, którzy woleliby się bardziej zabezpieczyć.
Szczęście Zagłębia polega na tym, że nieoczekiwanie odpaliło dwóch młodzieżowców – Patryk Szysz i Bartosz Białek. I tak jak lubimy oglądać ich w akcji, tak dla Zagłębia lepiej będzie, by słabiutkiego Sirka zastąpić kimś konkretnym. Niewykluczone, że trzeba będzie rozejrzeć się także za skrzydłowym (możliwe odejście Bohara) i dziesiątką (wiele wskazuje na to, że Filip Starzyński nie podpisze nowego kontraktu z “Miedziowymi”).
Jagiellonia Białystok: środkowy obrońca
Choć sprawa nie jest jeszcze przesądzona, wydaje się, że sen Cezarego Kuleszy o mistrzostwie Polski na stulecie klubu nie zostanie spełniony. I tak jak uważamy Jagę za rozczarowanie, tak trzeba sobie uczciwie odpowiedzieć na pytanie: czy można liczyć na to, że wygra się ligę grając na stoperze Bartoszem Kwietniem?
Jest to pytanie retoryczne. I oczywiście, wiemy, że Kwiecień generalnie nie jest pierwszym wyborem, ale prawie sześćset minut w lidze nazbierał, co nie wystawia Arseniciowi najlepszej laurki. To jasny sygnał, że luka po odejściu Mitrovicia nie została należycie zagospodarowana. A przypomnijmy, że jeszcze chwilę temu postrzegaliśmy Jagiellonię jako klub mający najlepszy duet stoperów w lidze.
Wisła Płock: skrzydłowy
Moglibyśmy wskazać napastnika, ale to wybór, którego można dokonać przy większości klubów. Dziesiątka? Szwoch może nie przekonuje, ale sporo kreacji bierze na siebie Dominik Furman. Dlatego jeśli mielibyśmy wzmocnić w Płocku jedną pozycję – padłoby na skrzydło. Z trzech powodów:
a) Giorgi Merebaszwili młodszy nie będzie, a więc prędzej czy później (raczej prędzej) i tak należy znaleźć mu zastępstwo,
b) z konieczności na skrzydle musiał grać Piotr Tomasik, co swoje mówi,
c) Suad Sahiti nie może pochwalić się żadną bramką i asystą, co jednak nie jest specjalnym zaskoczeniem – już przed przyjściem do Wisły miał żenujące liczby.
Być może sytuację podreperuje powrót do zdrowia Huberta Adamczyka, ale i tak – jest gorzej niż źle. Trzeba działać.
Lechia Gdańsk: napastnik
Artur Sobiech furory w Gdańsku nie robi, a i sam nie miałby nic przeciwko ponownej przeprowadzce do Niemiec. Flavio Paixao swoje lata ma i pewnych ograniczeń już nie przeskoczy. Jakub Arak to raczej nie ten poziom.
A więc tak jak połowa ligi, także i Lechia musi rozglądać się za napadziorem. Pytanie, czy w ogóle będzie miała za co go kupić. Wolny transfer wolnym transferem – często dochodzi do niego kwota za podpis, a i żadnego piłkarza nie skusi wizja dołączania do klubu, który ma problem z wypłacalnością.
Piast Gliwice: młodzieżowiec
Być może jesteśmy zacofani taktycznie, ale wydaje nam się, że granie defensywnym pomocnikiem (Sebastian Milewski) na skrzydle to nie do końca trafiony pomysł. Piast należał do grona klubów, którym nie podobał się przepis o młodzieżowcu i dziś, już po wprowadzeniu go, zabrał się do niego trochę jak pies do jeża. Gdzie można spaprać najmniej? Na skrzydle? No to rzucimy tam naszego młokosa!
Wydaje nam się, że ten układ na dłuższą metę nie może zadziałać. Zwłaszcza, że w blokach przez Milewskiego musi pozostawać Martin Konczkowski, czyli piłkarz, który minionej wiosny pokazywał się z bardzo dobrej strony na skrzydle. A Milewski grać musi, bo drugi w hierarchii młodzieżowiec, Dominik Steczyk, póki co zawodzi na całej linii. Reszta? Remigiusz Borkała dostał w lidze dwanaście minut. I tyle.
Lech Poznań: środkowy pomocnik
Wydaje się, że to letnie okienko transferowe zadecyduje, w którą stronę podąży Lech w najbliższych sezonach. Zastąpić będzie trzeba co najmniej dwa filary “Kolejorza” – Cristiana Gytkjaera i Darko Jevticia. A gdy dodamy do tego wyjazd Jóźwiaka, możliwe oferty choćby dla Tymoteusza Puchacza…
Przed działem sportowym Lecha pracowity okres. Ale to nie znaczy, że ze wzmocnieniami w Poznaniu powinni czekać do czerwca. Wręcz przeciwnie. Skupilibyśmy się przede wszystkim na naprawianiu letnich wpadek. Czy van der Hart to bramkarz na lata? Raczej nie. Czy na Crnomarkoviciu da się zbudować solidną obronę? Nie żartujmy. Ale w pierwszej kolejności Lechowi przydałby się solidny defensywny pomocnik, który zluzowałby Karlo Muhara. To niesamowite, że ten gość musi grać tydzień w tydzień w tak dużym klubie jak Lech. Co więcej – nie ma on rywalizacji do tego stopnia, że… obok bramkarza jest drugim najczęściej występującym piłkarzem w swoim klubie. Lechu Poznań, śmiech na sali.
Śląsk Wrocław: napastnik
Kolejny klub, który musi naprawić letnią wtopę transferową. Można liczyć na to, że przesunięty na dziewiątkę Cholewiak zawsze będzie trzymał poziom, ale bezpieczniej byłoby jednak ściągnąć kolejną postać do konkurencji. Bo na Exposito można zajechać tak daleko, jak podczas tych zawodów “zjazd na byle czym”.
Pogoń Szczecin: napastnik
Pogoń bardzo dobrymi strzałami w ostatnich okienkach narzuciła na siebie dużą presję. Ktoś w miejsce Buksy musi przyjść, bo liczenie na Maniasa czy Benyaminę to chyba nie jest najlepszy pomysł. Kibiców ze Szczecina uspokoić może fakt, że na możliwe odejście Buksy dział sportowy “Portowców” przygotowywał się ponad rok. Wydaje się, że to dobre warunki do tego, by być gotowym na kilka scenariuszy.
Cracovia: skrzydłowy
To aż nie do wiary, że w drugi klub w tabeli, opierający swoją grę na dośrodkowaniach (!) leciał jesienią na jednym skrzydle. Sergiu Hanca trzymał wysoki poziom, ale jego koledzy z drugiej części boiska… Słabiutko, po prostu.
Dramat był tak wielki, że Michał Probierz kombinował aż z przestawieniem na skrzydło Rafy Lopesa lub Bojana Cecaricia – i zwłaszcza ten drugi pomysł wyglądał mocno rozpaczliwie. Ale największe pretensje należy mieć do Wdowiaka. Rocznik 1996, doświadczenie ma, w dorosłej piłce rozegrał już 144 meczów, a za nim chyba najgorsza runda w karierze. I jeśli się nie ogarnie, przestanie dostawać kolejne szanse.
Legia Warszawa: prawy obrońca
Legia ma zajebiście napakowaną kadrę, ale reguły to reguły – kogoś wskazać trzeba. I wydaje się, że największe rezerwy drzemią w prawych obrońcach. Pamiętajmy jednak, by przykładać dobrą miarę do naszego werdyktu – założymy się, że większość ligowych trenerów z pocałowaniem ręki wzięłaby takich piłkarzy jak Vesović czy Stolarski.
Kto wie, być może będzie to w Warszawie spokojne okienko, bo wzmacniać się na siłę nie ma sensu, choć równie dobrze po któregoś z piłkarzy na sprzedaż już teraz zgłosi się klub będący w stanie wyłożyć spore pieniądze. A jeśli tak – trzeba będzie łatać dziury.
fot. FotoPyK