Reklama

Przed państwem Robert Lewandowski, żywa legenda Bundesligi

Michał Kołkowski

Autor:Michał Kołkowski

14 grudnia 2019, 19:33 • 4 min czytania 0 komentarzy

Robert Lewandowski ostatnio wpadł w szalenie poważny kryzys formy – nie strzelił gola przez trzy ligowe kolejki z rzędu. Oczywiście piszemy to z przekąsem, ale w sumie “Lewy” to taki przypadek, że zapewne doskwierała mu nawet tak krótka passa spotkań bez zdobytej bramki. Tym bardziej, że wiązało się to z porażkami Bayernu. A ten facet naprawdę jest uzależniony od wygrywania i łupania brameczek. Na szczęście zatem w ciągu tygodnia polski napastnik, który chyba był ostatnio nieco wypompowany, porządnie sobie wypoczął i dzisiaj wrócił już na właściwe tory, pełen wigoru i skuteczny jak dawniej. Maszynka do strzelania goli pracowała na pełnych obrotach. Bayern zdemolował Werder Brema aż 6:1, a Lewandowski dwukrotnie odnalazł drogę do siatki rywala. To oznacza, że jest już trzeci na liście najlepszych strzelców w dziejach Bundesligi.

Przed państwem Robert Lewandowski, żywa legenda Bundesligi

Trzeci strzelec w historii Bundesligi. Cholera, to brzmi dumnie.

Snajper Bawarczyków ustrzelił przeciwko Werderowi gole numer 219 i 220 w niemieckiej ekstraklasie. Tym samym wyrównał osiągnięcie swojego byłego trenera, Juppa Heynckesa. Licznik charyzmatycznego Niemca także zatrzymał się na liczbie 220 trafień. Pewnie już niebawem Lewandowski usadowi się zatem samodzielnie na trzecim miejscu w rankingu wszech czasów, spychając legendę Hannoveru i przede wszystkim Borussii Moenchengladbach poza podium. Heynckes na skompletowanie swojego imponującego dorobku bramkowego potrzebował 369 występów Bundeslidze. 0,6 gola na mecz, niezłe tempo. Ale Lewandowski jest jeszcze lepszy. Jemu do zdobycia 220 bramek wystarczyło 305 spotkań w barwach Borussii Dortmund i Bayernu Monachium.

Oczywiście nie ma sensu spekulować co by było, gdyby Lewandowski wcześniej trafił do Niemiec. To próżne gdybanie. Tym bardziej, że kapitan reprezentacji Polski nie powiedział jeszcze przecież ostatniego słowa, jeżeli chodzi o tę brawurową wspinaczkę w klasyfikacji wszech czasów.

Screenshot_2019-12-14 Bundesliga - All-time Topscorers

Reklama

Gerd Muller – nie oszukujmy się – jest raczej poza zasięgiem. 365 ligowych goli to kosmiczny rezultat, a średnia bramek na meczu u legendy Bayernu jest wprost niewiarygodna. Lewandowski traci obecnie do lidera historycznego rankingu aż 145 goli. Musiałby rozegrać jeszcze jakieś dwieście spotkań w Bundeslidze i zachować przy tym swoją obecną skuteczność, żeby doścignąć mistrza świata z 1974 roku. To scenariusz z gatunku science-fiction, choć oczywiście trzymamy kciuki. Bardziej realnym wydaje się jednak wskoczenie na drugi stopień podium w tej klasyfikacji. 268 bramek Klausa Fishera to dorobek kapitalny, ale rozpędzony Lewandowski – jeśli zdrówko dopisze – powinien się z tym wynikiem uporać.

Jeżeli Polak zostanie w Bayernie jeszcze przez kilka lat, to wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że skończy na drugiej pozycji wśród najlepszych strzelców w dziejach Bundesligi. Coś niesłychanego.

W dzisiejszym starciu z Werderem popis strzelecki Lewandowskiego nie był rzecz jasna w centrum uwagi – show skradł Philippe Coutinho, autor trzech goli i dwóch asyst. Ale trafienia “Lewego” były naprawdę niczego sobie – dwie sytuacje sam na sam z bramkarzem, obie wykorzystane ze stoickim spokojem. Przy pierwszym golu wydawało się nawet, że tego spokoju Polak zachował aż zbyt wiele, bo prawie wjechał z piłką w golkipera gości. Ale ostatecznie futbolówka wpadła do siatki i tylko to się liczy. W sumie napastnik Bayernu władował już Werderowi 18 goli w całej swojej karierze.

Jego ulubionym rywalem pozostaje jednak oczywiście Wolfsburg.

Screenshot_2019-12-14 Robert Lewandowski raquo; Record by opponent

Dodać do powyższej listy wypada jeszcze między innymi Augsburg (19 goli w 15 meczach) i Freiburg (14 goli w 14 meczach).

Jeżeli chodzi o bieżący sezon Bundesligi, Lewandowski ma już na koncie 18 ligowych bramek w zaledwie piętnastu występach. Polak ewidentnie idzie na swój osobisty rekord. Jak na razie jest to 30 goli, zdobyte dwukrotnie: w sezonach 2015/16 i 2016/17. “Lewy” należy zatem do wąskiego grona zaledwie siedmiu piłkarzy, którym udało się ustrzelić co najmniej trzydzieści goli w jednej edycji niemieckiej ekstraklasy. Dokonali tego Uwe Seeler, Lothar Emmerich, Gerd Müller (pięć razy!), Jupp Heynckes, Dieter Müller, właśnie Lewandowski (dwukrotnie) i Pierre-Emerick Aubameyang. Ten ostatni w 2017 roku sprzątnął polskiemu napastnikowi armatkę przyznawaną królowi strzelców Bundesligi sprzed nosa, notując aż 31 trafień. Można się domyślać, że “Lewy” chętnie przebiłby tamten rezultat w 2020 roku.

Reklama

Poprawienie rezultatu Aubameyanga i wykręcenie najlepszego strzeleckiego wyniku we współczesnej Bundeslidze jest absolutnie w zasięgu tak fenomenalnie dysponowanego Polaka. O rekord wszech czasów także i tutaj będzie jednak piekielnie trudno – przeklęty Bomber der Nation w sezonie 1971/72 natłukł aż 40 goli. Choć jeżeli Lewandowski podtrzyma tempo… No dobra, nie wybiegajmy za daleko w przyszłość.

Jeżeli ktoś ma ochotę na pooglądanie bramek Lewandowskiego, zarówno tych bardziej, jak i mniej spektakularnych – przypominamy okolicznościowy filmik, jaki oficjalny kanał Bundesligi przygotował z okazji jubileuszowego, dwusetnego gola “Lewego”. Piłkarska uczta.

Podziwiajmy tego piłkarza. Tacy jak Lewandowski rodzą się raz na pokolenie.

fot. NewsPix.pl

Najnowsze

Niemcy

Niemcy

Dlaczego Jakub Kamiński nie gra w Wolfsburgu? Tłumaczy trener

Bartosz Lodko
11
Dlaczego Jakub Kamiński nie gra w Wolfsburgu? Tłumaczy trener

Komentarze

0 komentarzy

Loading...