Czy po takim meczu moglibyśmy wystawić jedenastkę badziewiaków złożoną tylko z piłkarzy Wisły Kraków? Oczywiście. W zasadzie każdy zawodnik na to zasłużył, więc tak zwane papcie mielibyśmy czyściutkie jak świeżo po ich zakupie. Szczęście upokorzonych przez Legię graczy polega na tym, że na taki obrót sprawy nie zgodziła się konkurencja z innych drużyn. Protestowała swoją grą głośno i wyraźnie. Kandydatów mieliśmy tak mocnych, że ostatecznie w jedenastce wylądowało mniej piłkarzy Białej Gwiazdy niż piłek w siatce bramki Michała Buchalika.
Upiekło się Maciejowi Sadlokowi, bo kompromitował się jakby mniej niż reszta defensywy, a jednocześnie z fatalnej strony pokazali się w tej kolejce Michael Gardawski i Jarosław Jach. Ostatecznie postawiliśmy na pierwszego, bo ciągle przed oczami mamy jego krycie na radar Felixa, a także nieporadne próby włączania się do akcji ofensywnych, po których robiło się bardzo niezręcznie, bo trudno było uwierzyć, że tak gra piłkarz z Ekstraklasy.
Dalej upiekło się Vukanovi Saviceviciowi, bo Petr Schwarz, na co dzień solidny gracz środka pola, po prostu zgłupiał w starciu z ŁKS-em. Zaliczył kilku głupich start, w tym jedną przy bramce, skuteczność jego podań była może na poziomie 50%, w dodatku obejrzał żółtą kartkę, więc nic dziwnego, że zjechał do bazy już w przerwie.
Oszczędziliśmy też Kamila Wojtkowskiego, bo choć przez 45 minut pokazał niewiele (oddał jedyny celny strzał na bramkę Majeckiego), to Uros Djuranović z Korony wzniósł się na nieco inny poziom, partoląc wypracowane przez kolegów sytuacje. Z takim łamagą (kolejnym zresztą) nic dziwnego, że Legia w ciągu jednego meczu strzeliła więcej goli niż Korona przez cały sezon.
Zamiast Pawła Brożka do naszego składu wskoczył Sebastian Musiolik. To gość z tej samej parafii co Djuranović, piłkarski pacyfista, jemu strzelać nie kazano. W meczu ŁKS-em napastnik Rakowa zastępował Felicio Browna Forbesa, ale pokazał, że za byłym graczem Korony może na razie co najwyżej ręcznik nosić. Miał 3-4 świetne sytuacje, a nie wykorzystał żadnej. Łącznie w tym sezonie nie wypracował ani jednej bramki przez 724 minuty na boisku.
No i jeszcze na miejsce Michała Maka wskoczył nam Maciej Jankowski. Najsłabszy z arkowców we Wrocławiu, a to naprawdę jest wyczyn. Zastanawiamy się, o co z tym “Jankesem” chodzi, przecież kopie się po czole od początku sezonu, a w poprzednim był jasnym punktem w drużynie, strzelił 10 goli i zaliczył 5 asyst. Coś nam się wydaje, że może być to syndrom nowego kontraktu, Jankowski latem podpisał umowę z Arką na dwa lata, ale nie przesądzamy. Pewne jest tyle, że nie da się patrzeć na to, jak przechodzi obok meczów.
Reszta to piłkarze Wisły, mamy komplecik. Aha, żeby było śmieszniej wśród kandydatów mieliśmy aż 13 graczy Białej Gwiazdy, bo wzięliśmy pod uwagę również Zdybowicza i Chukę, którzy weszli na boisko z ławki w przerwie i też wyglądali fatalnie (Silva grał krócej, więc odpuściliśmy). Po prostu przegrali rywalizację.
Skoro w badziewiakach królują goście z Krakowa, to w kozakach najwięcej musi być piłkarzy Legii. Zmieściliśmy czterech, bo paru innych też miało nie najgorszą kolejkę. Trudno sobie wyobrazić, że stawiamy Luquinhasa przed Starzyńskim, który dał koncert w Poznaniu. Pewnie trochę łatwiej byłoby docenić Antolicia na przykład kosztem Gola, ale jednak wolimy profesurę w meczu z liderem, który był na styku niż brylowanie, gdy rywal leżał na deskach i prosił o litość.
Fot. 400mm.pl