Kiedy w styczniu 2015 roku złoty chłopiec z Norwegii, Martin Ødegaard, porozumiał się z Realem Madryt i oficjalnie związał z klubem z Estadio Santiago Bernabeu, oczekiwania wobec nowej gwiazdki “Królewskich” były absurdalnie wysokie. Nastolatek miał z miejsca zawojować hiszpańskie boiska, olśnić wszystkich swoimi nieprawdopodobnymi zdolnościami. Jednak eksplozja talentu Norwega nie nastąpiła. A przynajmniej nie od razu, bo Ødegaard – wypożyczony obecnie do Realu Sociedad – zaczyna udowadniać ponad wszelką wątpliwość, że porównania zestawiające go z nieszczęsnym Freddym Adu były kompletnie chybione.
Ødegaard w seniorskiej drużynie Realu Madryt zagrał summa summarum dwukrotnie. Raz w La Liga, gdy w ostatniej kolejce sezonu 2014/15 pojawił się na murawie w miejsce samego Cristiano Ronaldo i pohasał przez półgodziny w wygranym 7:3 starciu z Getafe. Drugi raz Norweg pokazał się w Pucharze Króla – dostał 90 minut zaufania od Zinedine’a Zidane’a w meczu z Leonesą, wygranym przez Real 6:1. I to by było na tyle.
OBSTAW W ETOTO DERBY MADRYTU!
Trudno oba te spotkania uznać jako szczególnie poważne i wymagające testy dla młodego zawodnika, który najzwyczajniej w świecie nie miał szans, żeby zaistnieć w pierwszej drużynie Realu. Za mało doświadczenia i umiejętności plus za duża konkurencja. Status najmłodszego debiutanta w historii klubu (16 lat i 157 dni miał Ødegaard wchodząc na boisko w meczu z Getafe) oczywiście robił wrażenie, ale to w gruncie rzeczy tylko historyczna ciekawostka. Kolejni szkoleniowcy “Królewskich” wyraźnie podkreślali, że chłopak potrzebuje czasu i cierpliwości, by harmonijnie się rozwijać. Ale trudno przecież o cierpliwość, gdy wokół zawodnika jest tyle szumu, co wokół Norwega jeszcze kilka lat temu. Dodatkowe światło na sprawę rzucały też doniesienia hiszpańskich mediów, jakoby Ødegaard czuł się zawodnikiem pierwszego zespołu i interesował się wyłącznie grą z Cristiano Ronaldo, lekceważąco podchodząc do rówieśników z rezerw i drużyn młodzieżowych. Krótko mówiąc – pachniało to wszystko jedną, wielką klapą. W końcu Real zdecydował się wypożyczyć Ødegaarda do ligi holenderskiej.
I to chyba okazało się strzałem w dziesiątkę. Najpierw w Heerenveen, a potem w Vitesse – zwłaszcza tam – młody zawodnik robił bardzo dobre wrażenie. Sezon 2018/19 zakończył z ośmioma golami i licznymi asystami na koncie. Oczywiście można z przymrużeniem oka podchodzić do liczb wykręcanych w Eredivisie, ale Ødegaard nie imponował wyłącznie cyferkami w klasyfikacji kanadyjskiej. Przede wszystkim zachwycał wizją gry, doskonałym dryblingiem i – uwaga – niezwykle aktywną, całkiem skuteczną grą w defensywie.
Miejsce w jedenastce sezonu holenderskiej ekstraklasy obok gwiazd Ajaksu i PSV – absolutnie zasłużone. Norweg wreszcie pokazał podczas rywalizacji z seniorami, dlaczego okrzyknięto go kiedyś “talentem stulecia”.
W bieżących rozgrywkach Ødegaard sygnalizuje natomiast, że interesuje go również jedenastka sezonu w La Lidze. Jeżeli przeanalizować jego dokładne statystyki, w wielu aspektach nie są one aż tak imponujące jak w Vitesse i to jest naturalne – w Holandii zawodnik ofensywny ma na boisku znacznie więcej miejsca niż w Hiszpanii, no i klasa obrońców również pozostawia więcej do życzenia. Co nie zmienia jednak faktu, iż Ødegaard po powrocie na hiszpańskie boiska radzi sobie doskonale, robi furorę. Po sześciu kolejkach ma już w dorobku dwa gole, asystę i mnóstwo cudownych, kluczowych podań. Rozdaje takich partnerom średnio po 3,5 na mecz. Górą, dołem, z pierwszej, po przyjęciu, po przejściu dryblingiem. Pełen pakiet.
W starciu z Deportivo Alaves norweski rozgrywający prawdopodobnie rozstrzygnął konkurs na najpiękniejszą asystę sezonu.
Ktoś powie: “Łe, Alaves ledwie się trzyma nad strefą spadkową, co to za wyczyn trochę ich pognębić?”. Fakt, Deportivo jest w kiepskiej formie, ale – po pierwsze – przede wszystkim ze względu na kiepską grę w ofensywie, a nie postawę w obronie. A poza tym, Ødegaard koncertowo zagrał choćby przeciwko Atletico Madryt. Dla niego rywal nie ma większego znaczenia. Lewej stopy Norwega musi się bać dzisiaj każdy defensor występujący w hiszpańskiej lidze.
Norweg na boisku jednocześnie czaruje i haruje. Fenomenalne prostopadłe podania przeplata z heroicznymi próbami odbioru piłki. Do kapitalnych dryblingów dokłada aktywny udział w pressingu. Dzisiejszy Ødegaard nie ma już nic wspólnego z tym pogubionym chłopakiem, trochę otumanionym własną sławą, którego krytykowano za obijanie się podczas meczów drugiej drużyny Realu Madryt. To po prostu nowoczesny rozgrywający pełną gębą, który z każdym kolejnym rokiem ma coraz mniej słabości, a coraz więcej zalet. Tym bardziej warto w tym momencie zdać sobie sprawę, że wciąż mówimy o piłkarzy niespełna 21-letnim. Z dwudziestoma występami w dorosłej reprezentacji Norwegii, z doświadczeniami wyniesionymi z Realu Madryt i Eredivisie, który właśnie pracuje na status gwiazdy hiszpańskiej ekstraklasy w Realu Sociedad, gdzie ma spędzić nie tylko ten, ale i następny sezon. W tej chwili ekipa z San Sebastian zajmuje zresztą drugie miejsce w ligowej tabeli. Tuż za… “Królewskimi”.
– Moim marzeniem i celem jest gra dla Realu Madryt. Przed wypożyczeniem do Realu Sociedad przedłużyłem kontrakt do 2023 roku, to dla mnie po prostu kolejny krok w karierze – mówił sam zawodnik. – Potrzebuję regularnych występów, z tego względu bardzo mi pomógł czas spędzony w Holandii. Wiem, że ludzie z Realu Madryt śledzą moje postępy i doceniają mój progres, ale mam też świadomość, jak wielka różnica jest między ligą holenderską a Realem. Dlatego gra w Sociedad to dla mnie tylko kolejny krok. Ciężko tu pracujemy na treningach, ale przede wszystkim ćwiczymy z piłką. To lubię najbardziej.
Może i talent Ødegaarda nie eksplodował od razu, ale w tej chwili wszystko wskazuje na to, że mamy do czynienia z naprawdę potężną bombą z opóźnionym zapłonem. Być może nawet na Estadio Santiago Bernabeu nie muszą się już martwić, że czas Luki Modricia dobiega końca.
fot. NewsPix.pl
Pamiętajcie o świetnej ofercie powitalnej ETOTO – bonus 200% od pierwszego depozytu, aż do 200 złotych! Jeśli wpłacisz 50 złotych, dostaniesz dodatkową stówkę i na grę będziesz miał 150 złociszy. Jeśli wpłacisz stówkę, otrzymasz 200 złotych i grać będziesz mógł za 300!