Piłka nożna obrasta w kolejne analizy, każdy wyrzut z autu dzisiaj to tyle zmiennych do opracowania, że przepaliłby się dysk na moim starym kompie z Championship Managerem. I dobrze, i jestem ciekaw, jak to się rozwinie, ale jedna rzecz w futbolu pozostanie niezmienna:
Czasem komuś wyjdzie strzał życia, czasem rywal zapomni pomyśleć, czasem zadziała siła indywidualności i pięknie przykryje to niedobory zespołu. Tak moim zdaniem dzieje się z reprezentacją pod rządami Jerzego Brzęczka. Nie uważam bowiem, żebyśmy dzisiaj zagrali szczególnie słabiej niż w poprzednich meczach, za wyjątkiem może spotkania z Izraelem.
Ile w tej drużynie faktycznie stylu, ile jakiejś konsekwencji, ile pomysłu, a ile bazowania na tym, że faktycznie zebrała się grupa graczy na takim poziomie, jaki nie zawsze się zdarzał biało-czerwonym i czasem coś komuś wyjdzie? Trudno nie zestawiać dzisiejszego 0:2 z tragifarsą z Mariboru sprzed dziesięciu lat, kiedy oberwaliśmy 0:3, grzebiąc szansę na awans do RPA. Tymczasem porównajmy stan posiadania:
Boruc – Żewłakow, Bosacki, Dudka, Gancarczyk – M. Lewandowski, Guerreiro, Obraniak, Krzynówek, Błaszczykowski – Brożek. Z ławki Smolarek, Łobodziński, R. Lewandowski.
Boruc akurat był na znoszącej, nawet jeśli chwilowej, to niepodważalnej, bo to były słabe eliminacje w jego wykonaniu. Gancarczyk grał już w Lechu, czyli był po swoich najlepszych czasach na Ukrainie. Bosackiego pewnie sami dziwicie się, że widzicie w tym zestawieniu, miał wtedy 34 lata. Dudka na stoperze? Śmiech z sitcomu. Roger hamujący w Legii, Krzynówek na dożynkach w Hannoverze, Smolarek z trybun Boltonu, Łobo z trybun Wisły.
Teraz nikt nie płakał po kontuzjowanym Miliku, który wtedy stanowiłby jedną czwartą jakości zespołu.
Radosław Murawski czy Rafał Augustyniak są lata świetlne od kadry, wtedy zaczynaliby w pierwszej jedenastce.
Dzisiaj na ławce siadał golkiper Juventusu, na stoperze występował nie emeryt z polskiej ligi i rzucany po pozycjach Dudka, tylko gość z Premier League. A nasz atak, gdzie mamy aktualnie z ośmiu sensownych napastników? Atak, gdzie wystawiamy napastnika Milanu i snajpera Bayernu? Wiadomo, że przede wszystkim to zarzut do pomocników, niemniej jaką notę zbiorową należy wystawić ofensywie, która praktycznie nie zagroziła Oblakowi przez cały mecz?
Jerzy Brzęczek ma z czego szyć. Ja jednak nie widzę tych szwów, a wyłącznie to, że czasem niezły materiał sam w sobie się obroni. Najlepiej wyglądaliśmy na samym początku, gdy Słoweńcy – serio, tak było – przejęli się nazwiskami naszych graczy, a gdy zrozumieli, że jesteśmy papierowym tygrysem, zabrali nam piłkę.
Słoweńcy, czyli ekipa z Bezjakiem na ataku. Myślałem, że ekstraklasowe odpady grzebią nas tylko w pucharach, a okazało się, że też w grze reprezentacyjnej.
Ile mówiło się o tym, jaką to mamy rewelacyjną defensywę, jak nie tracimy bramek, jak postawiliśmy mur godny Pink Floydów? A jakoś dziś ten mur rozsypał się sam, bez intensywnych nacisków, a wytłumaczenie jest brutalne: żaden mur nie istniał. W naszej bezbłędnej z punktu widzenia końcowych wyników grze defensywnej najważniejszym elementem było szczęście, nie jakaś konsekwencja taktyczna – przecież nawet Łotwa na Narodowym wychodziła z groźnymi okazjami, ta sama Łotwa, która właśnie przyjęła szóstkę od Austrii.
Na Euro pojedziemy, zapewne, bo ewentualny koszmar z Austrią w poniedziałek mógłby namieszać, niemniej wciąż jesteśmy zdecydowanym faworytem. Ale jakbym miał wskazać elementy, które każą sądzić, że będzie dobrze – zabijcie mnie, nie powiem wiele więcej niż “bo w sumie mamy dobrych piłkarzy i może coś któryś zrobi”.
Leszek Milewski
Napisz do autora, że przyjąłby szóstkę od Austrii
PS: Mignęła mi w sieci zapowiedź rozmowy Radka Przybysza z Oblakiem dla TVP. Wypowiedź golkipera Słowenii: – Dzisiaj bardziej spociłem się udzielając wywiadów niż na boisku. Jestem najszczęśliwszy kiedy nie mam co robić i nie muszę pomagać drużynie. Cała drużyna spisała się fantastycznie.