Dla takich meczów i przede wszystkim zwycięstw powstał KTS. Mecz z Laurą Chylice udowodnił nam, że możemy bić się z zespołami z wyższych lig. I może wychodzimy z ringu z rozciętym łukiem brwiowym, ale także z uniesioną ręką. A jak już do boksu nawiązaliśmy, na trybunach przy Potockiej pojawił się jego pasjonat – Zbigniew Boniek. Musiało mu się podobać, bo skończyło się na 4:3 – cios za cios, efektowna gra i awans. Tak to wyglądało.