Borussia Dortmund na początku sezonu należy do europejskiej czołówki i chyba może rywalizować z Manchesterem City o miano najładniej grającej drużyny drużyny. Styl gry wicemistrza Niemiec na starcie rozgrywek robił duże wrażenie, aż przyszedł dzisiejszy mecz z Kolonią, w którym gracze BVB wyglądali do pewnego momentu po prostu… monotonnie? Zwycięstwo dali im jednak zdjęci ze zdecydowanie szerszej po transferach ławki zmiennicy oraz błysk geniuszu Łukasza Piszczka.
Borussia w ostatnich latach nie przepadała za wyjazdami do Kolonii. Od sezonu 12/13 na Rhein Energie Stadion grali czterokrotnie, raz wygrali dortmundczycy, raz padł remis, a dwa razy lepsi okazali się gospodarze. Średniawy bilans, dlatego zwycięstwo odniesione nad beniaminkiem byłoby dla bandy Luciena Favre’a bardzo ważnym triumfem.
BVB czuło się w Kolonii komfortowo jak Robert Biedroń w kościele. Oglądaliśmy kompletnie inną Borussię niż na przykład w meczu z Bayernem czy Augsburgiem. Przede wszystkim goście w pierwszej połowie nie potrafili się popisać konkretem, za to Koeln – jak najbardziej. Z przodu szalał Jhon Cordoba. Kolumbijczyk wyglądał, jakby trener Achim Beierlorzer trzymał go w zamkniętym garażu, a dzisiejszego wieczora wreszcie wypuścił. Cordoba latał po murawie, nękał Akanjiego oraz Hummelsa, wygrał cztery na siedem stoczonych pojedynków.
To Koeln, mimo optycznej przewagi BVB, oddało więcej strzałów i zdobyło bramkę. W 29. minucie gospodarze dośrodkowali z rzutu rożnego, w polu karnym piłkę na długi słupek zgrał Ellyes Skhiri, a tam w kryciu machnął się Nico Schulz. W efekcie futbolówkę do bramki skierował 29-letni Dominick Drexler. Strzelając tym samym swojego debiutanckiego gola w 1. Bundeslidze.
Spodziewaliśmy się szybkiej reakcji Borussii, w końcu Augsburgowi dała się prowadzeniem nacieszyć zaledwie przez dwie minuty. Jednak wielkich zmian nie dojrzeliśmy. Było tak, jak w pierwszych 45 minutach. Klepanko, klepanko, strata, kontra Koeln. I jedna z takich eskapad prawie zakończyła się bramką dla gospodarzy. Cordoba próbował podać do Modeste’a i wtedy plany pokrzyżował Akanji. Piłka odbiła się tak niefortunnie, że prawie zmusiła Buerkiego do kapitulacji. Na całe szczęście po tej akcji sędzia wskazał na narożnik, a nie na środek boiska.
Grę ekipy z Dortmundu odmieniła dopiero trafiona w punkt podwójna zmiana dokonana w 62. minucie. Na boisku pojawił się Achraf Hakimi za Nico Schulza, ale przede wszystkim nastąpiła podmianka Julianów – Brandt zastąpił Weigla. Były zawodnik Bayeru pierwszą obiecującą akcję zanotował kilkanaście sekund później. Pomocnik podał na wolne pole do Reusa, ale strzał świetnie wybronił Timo Horn. Niemiecki golkiper piłkę z siatki wyciągał dopiero chwilę później. Borussia na krótko rozegrała rzut rożny, Thorgan Hazard zagrał do Jadona Sancho, a zjawiskowy Anglik załadował z lewej nogi po długim słupku. Goście wrócili do żywych.
Lucien Favre mógł tylko żałował, że nie wpuścił Brandta od pierwszej minuty. Bardzo dobrze wyglądał młody Niemiec i pomimo kilku strat, może przy swoim nazwisku zapisać duży plus. Dwie-trzy świetne piłki i kluczowe podanie przy akcji na 2:1. Swoim passem zrobił w konia czterech piłkarzy Kolonii, Łukasz Piszczek przejął futbolówkę i dograł ciasteczko na głowę Achrafa Hakimiego. Katem beniaminka okazał się zaś Paco Alcacer. Hiszpan dostawił stopę przy kontrze wyprowadzonej przez duet Hakimi-Sancho. 3:1, do zmiany Weigla na Brandta kompletnie nic nie wskazywało, że tak to się skończy.
Głębia składu w Borussii jest imponująca. Nie idzie? Wpuszczamy jednego z lepszych pomocników zeszłego sezonu, Juliana Brandta. Na ławce nadal przesiadują Mario Goetze, Thomas Delaney czy Mahmoud Dahoud. Czujemy w kościach, że to będzie ich sezon. Kadrowo prezentują się kosmicznie. Dzisiaj wygrali bardzo trudne spotkanie na cholernie niewdzięcznym terenie. Piłka po stronie Bayernu – jutro starcie z Schalke, przy ewentualnym potknięciu, w Monachium jeszcze latem zrobi się -3 lub nawet -4.
FC Koln – Borussia Dortmund 1:3 (1:0)
Drexler 29′ – Sancho 70′, Hakimi 86′, Alcacer 90’+4′
fot. NewsPix.pl