Nawet ogłoszenie transferu Phillipe Coutinho nie przyćmiło dzisiejszej demonstracji siły Borussii Dortmund. Niektórzy mogli po 30 sekundach stwierdzić, że napompowany przed sezonem balon oczekiwań pękł. Bo dortmundczycy szybko stracili bramkę. Ale odpowiedzieli pięcioma. I po pierwsze kolejce w Dortmundzie jest o dwa stopnie cieplej niż w Monachium.
Rok temu w tym samym okresie był ledwie rezerwowym Borussii. W sześciu pierwszych meczach wchodził z ławki, ale Lucien Favre nie mógł już dłużej chować go na ławce. W tych sześciu kolejkach był zamieszany w gola dla BVB średnio co 21 minut. W kolejnych 28 starciach był już pierwszym wyborem w talii wicemistrzów Niemiec.
Mowa oczywiście o Jadonie Sancho, który wyrasta na gwiazdę nie tylko Borussii, ale i całej ligi. W poprzednim sezonie był najlepiej dryblującym i najczęściej asystującym piłkarzem ligi. Gdy dziennikarze pytali Hansa-Joachima Watzke co dalej z tym piekielnie uzdolnionym Anglikiem, dyrektor sportowy BVB odpowiadał: – Usłyszałem to samo pytanie od jednego z szefów “super klubu”. Ale powiedziałem jasno, że nie planujemy jego sprzedaży. Na pewno nie tego lata.
Ten spektakularny młodziak już teraz staje się największym wyrzutem sumienia Manchesteru City i Pepa Guardioli. Kto wie – być może trzeba było znaleźć dla niego miejsce w składzie The Citizens? Może wtedy aktualni mistrzowie Anglii zdołaliby go przekonać do tego, że warto zostać w Manchesterze?
– To wielki talent. Nawet obrońcy Bayernu byli przerażeni, gdy Jadon był przy piłce. Ale to nic nowego, on jest po prostu straszliwie dobry. Szybki, świetnie wyszkolony technicznie, strzela gole, asystuje. Kompletny piłkarz – zachwalał go Axel Witsel po meczu o Superpuchar Niemiec, gdzie Sancho przeważył o zwycięstwie BVB nad Bayernem.
Chłopak robi furorę. Może w meczu z Augsburgiem nie popisał się w 28. sekundzie, gdy pasywnie krył Pedersena, ten dograł do Niederlechnera w pole bramkowe. Marcin Najman nie zdążyłby jeszcze odklepać, a Borussia już straciła pierwszą bramkę w tym sezonie.
Ale Augsburg okazał się nieroztropny, bo pociągnął lwa za ogon, a nie zdążył uciec poza jego wybieg. Dwie minuty później Paco Alcacer wyrównał, a całą tę akcję rozpędził Sancho. Po przerwie to już on sam wykończył podanie Witsela z lewej flanki. Następnie zaliczył kluczowe podanie przy golu Reusa, asystował przy drugiej bramce Alcacera i przy debiutanckim trafieniu Brandta też postawił stempel na tej akcji kluczowym podaniem przed asystą Witsela.
Brzmi prosto, brzmi przyjemnie, ba!, zmieściliśmy to w jednym akapicie. Ale wybijmy to tak, żeby sprawa była jasna i klarowna – Jadon Sancho w wygranym 5:1 meczu zaliczył asystę, trzy kluczowe podania i strzelił gola. Ale to też nie było tak, że Anglik wziął dortmundczyków na plecy i hajla-bajla, lecimy na nich. Znakomicie prezentował się Axel Witsel, niepodzielny król środka pola. Alcacer znów potrafił z połowy okazji strzelić dwa gole. Trudno zarzucić też coś debiutującemu Nico Schulzowi. Łukasz Piszczek zaliczył rzetelny występ, natomiast to z jego strony poszła akcja, po której gola strzelił Augsburg. Ale – jak już wspomnieliśmy – w tamtej akcji nie popisał się angielski skrzydłowy.
Banda Luciena Favre’a naprężyła muskuły i zaprezentowała naprawdę dobrą formę. Bicek siedzi, klata się pręży, docięcie na odpowiednim poziomie, nigdzie nic się nie ulewa. Wiadomo – to był tylko Augsburg, ponadto osłabiony, bo zagrać nie mógł chociażby Finnbogason, natomiast po BVB było widać gigantyczne pokłady jakości. Bayern po piątkowym remisie z Herthą dostał czytelny sygnał – halo, Monachium, w tym sezonie będzie jeszcze trudniej. A sam odesłał do Dortmundu zdjęcie z Phillipe Coutinho w czerwono-białej koszulce.
Co poza tym działo się w sobotę w Bundeslidze? Mecz Bayeru z Paderborn był tak szalony, że po 25 minutach czuliśmy się zmęczeni, jakbyśmy byli po godzinie z płytkami Chodakowskiej. Cztery gole, obie ekipy wymierzy sobie po dwa ciosy. Kai Havertz zdobył swojego 25 gola w Bundeslidze i tym samym został drugim najmłodszym piłkarzem w historii, który dokonał tego osiągnięcia. Młodszy w momencie dobicia do 25-tki był tylko Horst Koppel. A bohaterem Bayeru został Leon Bailey, którego znów jakimś cudem utrzymali w Leverkusen. Skrzydłowy najpierw sieknął gola na 1:0, a później asystował Vollandowi przy golu decydującym o wygranej.
Fortuna Dusseldorf wygrała gładko na wyjeździe z Werderem Brema, a w kadrze meczowej nie znalazł się Dawid Kownacki. Ale to było do przewidzenia, bo Polak przez kontuzję jeszcze z Euro U-21 nie grał w sparingach, nie zagrał w pucharze Niemiec, dostał kilkadziesiąt minut w ostatnim meczu towarzyskim przed ligą (strzelił dwa gole), ale trener Funkel stwierdził ostatnio, że w wychowanek Lecha był zbyt szybko wprowadzany na boisko po kolejnych urazach. I że właśnie z tego bierze się fakt, że tak często ląduje na wszelakich rezonansach. No i Kownacki na swoje minuty będzie musiał poczekać. Może już za tydzień, może dopiero w trzeciej kolejce. Zobaczymy. Niemniej w Dusseldorfie na Polaka liczą i to bardzo, bo przecież latem oddali Dodiego Lukebakio do Watfordu. Dynamiczny skrzydłowy/napastnik z potencjałem sprzedażowym na pewno im się przyda.
Pewnym rozczarowaniem było na pewno starcie Gladbach z Schalke. O ile wobec ekipy z Gelsenkirchen wielkich oczekiwań jak zwykle nie mamy, o tyle Borussia Mynśenblabla Minieśglabla Moenchengladbach aspiruje do miejsca conajmniej w Lidze Europy. I nad Schalke miała przewagę, ale była nieskuteczna i po prostu toporna. Niesamowicie… nie mamy innego określenia, wybaczacie, ale po prostu klocowata. Jak wóz z węglem. Plea, Thuram, do tego wiecznie chimeryczny Embolo, który talentem może i był, ale z pięć lat temu. Teraz oczekuje się od niego gry na wysokim poziomie. Ale piłkarzy embolopodobnych z obu stron było za dużo i skończyło się na bezbarwnym 0:0.
Jutro czekamy na występ trzeciego Polaka – Rafał Gikiewicz i jego Union o 18:00 zagra z Lipskiem. W ogóle jutro dwa fajne mecze, bo o 15:30 Eintracht gra z Hoffenheim. Ci pierwsi stracili kluczowych piłkarzy (Jović i Haller), drudzy nie mają już Schulza, Demirbaya, no i przede wszystkim Nagelsmanna.
Bayer Leverkusen – SC Paderborn 3:2
Bailey (10.), Havertz (19.), Volland (69.) – Michel (15.), Mamba (25.)
Borussia Dortmund – Augsburg 5:1
Alcacer (3. i 59.), Sanho (51.), Reus (57.), Brandt (82.) – Niederlecher (1.)
Freiburg – Mainz 05 3:0
Holer (81.), Schmid (84.), Waldschmidt (87.)
Wolfsburg – FC Koeln 2:1
Arnold (16.), Weghorst (60.) – Terodde (90.)
Werder Brema – Fortuna Dusseldorf 0:3
Eggstein (47.) – Hennings (36.), Karaman (52.), Ayhan (64.)
Borussia Moenchengladbach – Schalke 04 0:0
fot. NewsPix