Nie da się nie lubić Adama Kownackiego. Rzadko zdarza się osoba, która od razu samym wyglądem fizycznym wzbudza sympatię. Tym bardziej jeśli chodzi o pięściarza wagi ciężkiej. To zazwyczaj groźne chłopaki w koszulkach w czachy, wydziabani w twarde wzory i butne hasła, z etosem twardzieli, którzy zabijają za samą złą myśl o nich. Często również niestety niespełna rozumu, kiedy myli im się korytarz studia telewizyjnego czy hali sportowej z korytarzem komendy czy sądu rejonowego.
Niekiedy chcą zapładniać przeciwników (Anja Rubik ma rację, że mamy problem z edukacją seksualną skoro faceci nie wiedzą skąd się biorą dzieci) albo udowodnić całej widowni, że w więzieniu to przeciwnik był frajerem, jakby chodziło nie o tytuł sportowy, ale o szacun Łysego, Bomby i Jubego z ośki. Nie mówiąc już o tym jak więzienie miałoby dodać punktów rankingowych do etosu sportowca. Skandale na konferencjach prasowych, wielkie słowa, czasami rękoczyny. Wszystko mające z jednej strony sprzedać walkę, a z drugiej zamaskować brak pewności siebie i strach pięściarza, który nie umie trzymać ani kultury osobistej, ani ciśnienia przed walką.
***
W tym przypadku nie ma obrażania, nie ma wyzwisk i wrzasków. Jest pokora, opanowanie i dużo graniczącego z chłodem spokoju. Jest chłodna refleksja po walce, jest szacunek dla rywala i przede wszystkim uśmiech przed i po. Uśmiech, który zostawia tylko dobre wrażenie u rywali i komentatorów.
W weekend Polak walczył w swojej “domowej” arenie, brooklynskiej Backlays Center. Pokonał jednogłośnie na punkty weterana ringów Chrissa Arreolę. Zawodnicy przy okazji tej walki pobili rekord w ilości wyprowadzonych uderzeń w pojedynku w wadze ciężkiej. Komentatorzy amerykańscy komentujący walkę nie mogli przestać zachwycać się ofensywnym stylem obu pięściarzy i ze słyszalnym podziwem komentowali jak to określili “walkę w budce telefonicznej”. Polak zdobył interkontynentalny pas organizacji IBF. Przed nim otwierają się powoli drzwi do wielkich walk i topowych przeciwników. Sam pięściarz wspomina nieśmiało o największych postaciach wagi ciężkiej.
***
Oglądając walkę z polskim komentarzem i przeglądając artykuły pisane przez naszych dziennikarzy rzuca się w oczy to, jak wielu kolegów po piórze ma zacięcie jak pani Chodakowska. Wysłaliby pięściarza rodem z Łomży na co najmniej dwutygodniowy turnus z klubem puszystych. Adam Kownacki nie ma figury jak Anthony Joshua. Wydaje się to wręcz niemożliwe, że przy tych warunkach fizycznych można uprawiać ten sport. Myślę, że laik widząc zdjęcie pana Adama zakładałby, że to co najwyżej piwny kulturysta przerzucający w weekendy kraty z chmielowym napojem. Zawodowy bokser? Wydolność na dwanaście rund w ringu?
Jak pokazała walka brytyjskiego Adonisa z Meksykaninem Ruizem, można mieć figurę Hulka z kreskówki i przegrać z kretesem z gościem, który wygląda jak bohater, ale z filmu “Strażnicy”. Ktoś, kto dawno kostium superbohatera powiesił w szafie, a obecnie dorabia w firmie przewozowej, gdzie może użyć odrobiny siły, która mu pozostała.
Pan Adam w chwili rozbrajającej szczerości po walce z Arturem Szpilką powiedział “trochę się z tym nie pilnuję, źle organizuję sobie dietę, tu popełniam największy błąd”. Tym razem przyznał się do zrzucania wagi na siłę i w efekcie odwodnienia organizmu przed walką. Warto nie popełniać takich błędów, tym bardziej jeśli ma się ochotę na walkę z Wilderem i tej kwestii obóz zawodnika powinien dopilnować, żeby przed kolejnym pojedynkiem wszystkie sprawy wagowe były załatwione odpowiednio. To tylko działa na korzyść Adama.
***
Adam Kownacki pod koniec sierpnia zostanie ojcem. Przed nim wiele obowiązków, ale zarazem kop motywacyjny jakiego trudno szukać w życiu. Trzymam kciuki, żeby ten chłopak wychowany na nowojorskim Greenpoincie wygrał w życiu sportowo jak najwięcej. Sympatię tysięcy kibiców ma za sobą, a po sobie zostawia tylko dobre wrażenie. Stanowi to dodatkowo niesamowity atut promocyjny samego pięściarza jak i naszego kraju. Myślę, że od czasu pojedynków Andrzeja Gołoty widzowie w Polsce nie czekają na zarwane noce tak jak na przyszłe pojedynki Babyface’a. Miejmy nadzieję, że z lepszymi efektami.
Fot. newspix.pl