Reklama

Piast Gliwice. Tracąc kontrolę

redakcja

Autor:redakcja

28 lipca 2019, 20:56 • 3 min czytania 0 komentarzy

Start, programy, BATE.exe. Piast po raz kolejny odpalił dziś aplikację napisaną przy okazji pierwszego meczu sezonu w Borysowie. Prowadzenie do przerwy, pozorna kontrola i wypuszczenie wyniku w drugiej części meczu.

Piast Gliwice. Tracąc kontrolę

To dopiero szósty mecz gliwiczan, a protokół odpalono już po raz czwarty. Zaczęło się na Białorusi, gdy z 1:0 do przerwy zrobiło się 1:1. Ciąg dalszy był już w Gliwicach – najpierw 1:0 z BATE zmieniło się w 82. minucie w 1:1 i potem 1:2, później 1:0 z Lechem również w 82. minucie w 1:1. Dziś wstrzymano się z kliknięciem w ikonkę utraty kontroli jeszcze dłużej, ale gdy już to się stało, Piast dał sobie wyrwać z rąk wszytko, co miał. Prowadzenie, a zaraz potem remis.

Trudno pisać coś nowego, skoro kolejne spotkanie jest kalką tego, co już tyle razy widzieliśmy. Bo w każdym z przywołanych spotkań Piast miał doskonałe okazje na podwyższenie prowadzenia, a jednak je marnował. Z Lechem w pierwszej kolejce prym wiódł Parzyszek, dziś – jego zmiennik, Dominik Steczyk. Trzy minuty z Rygą to było za mało, by jakkolwiek go ocenić – jak się okazuje, chłopak miał szczęście. Gdy bowiem pokazał się w większym oknie czasowym, przekonał, że nieprzypadkowo w Norymberdze nie wzrosła sprzedaż chusteczek higienicznych, gdy okazało się, że kolejnego sezonu nie spędzi w klubie z Bawarii.

ekstraklasa-2019-07-28-18-07-47

Steczyk dostał dziś dwie patelnie, obie przy wyniku 1:0. Wykorzystałby – wynik byłby zamknięty, nie do wypuszczenia. Ale nie wykorzystał, ma więc ogromne szansę nawet na podpaskę kapitańską w zespole badziewiaków tej kolejki. Najpierw miał 2:0 na głowie, gdy doskonałą piłkę dograł mu Kirkeskov. Mógł spytać Putnockiego o róg, numer buta i ulubiony owoc, po czym wykończyć z zimną krwią? Mógł. Ale tego nie zrobił.

Reklama

Okej, może nogą wykańcza lepiej. Jak na zawołanie – druga szansa nie do zaprzepaszczenia. Golla i Celeban daleko, wolnego miejsca tyle, że można posiać truskawki, ogórki i ziemniaki. Mógł spytać Putnockiego o róg, numer buta i ulubiony owoc, po czym wykończyć z zimną krwią? Mógł. Ale tego nie zrobił.

Zrobił za to Śląsk. Odrobił gola Felixa z pierwszej połowy, którego w ogromnej mierze – wygrywając doświadczeniem przebitkę z Płachetą – wypracował mocną, płaską wrzutką debiutujący w pierwszym składzie Bartosz Rymaniak. Exposito, nazywany złośliwie „despacito”, czyli „powoli”, wykazał się paradoksalnie najlepszym refleksem, gdy zawodnicy stojący w polu karnym Piasta odegrali rolę przeszkód na flipperach i przytomnie pokonał Placha.

Tak jak po stracie gola na 1:1 u siebie z BATE, tak jak po golu na 3:1 z Rygą, tak i dziś Piast wysłał koncentrację na wycieczkę szkolną do Pcimia Dolnego. Holubek, który zastąpił na placu gry Felixa, wpakował się we własnym polu karnym w Łukasza Brozia. Delikatnie rzecz ujmując, zmiana najgroźniejszego w ofensywie Piasta Hiszpana na gościa, który w piętnaście minut dwa razy celnie podał piłkę, trzy razy niecelnie i załatwił Śląskowi karnego na 2:1 (wykorzystanego przez Brozia), raczej nie wejdzie do encyklopedii futbolu pod hasłem „trenerski nos”.

Tym boleśniejsze to, że na trafienia Śląska to nam się raczej w tym meczu nie zanosiło. Ofensywa wrocławian była doprawdy bezzębna, Robert Pich więcej razy był na spalonym niż pokazał coś ciekawego z przodu. Przemysław Płacheta nawalił w kluczowym starciu z Rymaniakiem przy golu dla Piasta i był niezwykle chaotyczny z przodu. Lubambo Musonda był nieprzewidywalny dla rywali, ale i dla kolegów, a wielce prawdopodobne, że i dla siebie. Z kolei po Mateuszu Cholewiaku widać było, że szpica to nie jest jego naturalna pozycja.

A jednak – strzał z zebranej przed polem karnym piłki, który po kilku odbiciach trafił do Exposito i fatalny błąd Holubka wystarczyły, by Śląsk został jedynym ligowcem z kompletem punktów po dwóch meczach. Już tylko Pogoń – jeśli wygra jutro z Arką – może dołączyć do tego wąskiego grona.

Mistrz Polski zaś po raz piąty – a to dopiero szósty jego mecz w obecnym sezonie – nie schodzi więc z boiska jako zwycięzca, po raz czwarty wypuszcza zaś jednobramkowe prowadzenie. To co, 1:0 to również bardzo niebezpieczny wynik?

Reklama

slask piast

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

0 komentarzy

Loading...