– Jesteśmy zespołem lepszym od naszego przeciwnika. Gramy u siebie, mamy większe doświadczenie w europejskich pucharach. Wiemy, w jaki sposób grać z takimi ekipami. Liczę na to, że chłopaki będą pewni siebie i odniosą spokojne zwycięstwo. (Aleksandar Vuković, trener Legii Warszawa)
– U siebie sprawiliśmy niespodziankę – to była kwestia odpowiedniej taktyki i strategii. Chcemy powtórzyć to w Warszawie. Nie planujemy grać tylko defensywnie. Zagramy w taki sposób, aby mecz był interesujący dla widzów. (Rafael Escobar, trener Europa FC)
Warszawa, 21:00. Rewanż, w którym wszystko się wyjaśni: Legia Warszawa kontra Europa FC. Nie będzie trzeciego starcia, nie ma już w zanadrzu koła ratunkowego ani awaryjnego wyjścia. O wszystkim zadecyduje wyłącznie boisko. Naturalne boisko. Przelany na nim pot, zaangażowanie, umiejętności. Mądrość taktyczna i bezwzględna skuteczność pod bramką przeciwnika. Obie drużyny mają swoje ambicje i piłkarskie argumenty, którymi spróbują przelicytować rywala. Bezbramkowy remis w pierwszym starciu sprawia, że kwestia awansu pozostaje otwarta. Dziś na stadionie przy ulicy Łazienkowskiej może się wydarzyć dosłownie wszystko. Nie ma wyraźnego faworyta. Nadszedł dzień prawdy. Kto zrobi kolejny krok w stronę marzeń, a kto spadnie w otchłań pucharowego niebytu?
KURSY ETOTO NA MECZ LEGIA – EUROPA FC: 1 – 1.08; X – 14.25; 2 – 18.50
Przyznajemy się do błędu – jeszcze przed rozpoczęciem rywalizacji zakładaliśmy optymistycznie, że dla Legii konfrontacja z Europa FC to będzie… No, może nie kompletny spacerek, ale generalnie – bułeczka z masłem i spokojnie zaklepany awans po dwóch łatwych zwycięstwach, być może nawet całkiem okazałych. Zlekceważyliśmy wicemistrzów gibraltarskiej Premier Division. To był błąd.
Tym bardziej zawstydzający, że nawet na naszych łamach można było wyczytać ostrzegawcze sygnały na temat klasy Europa FC, lecz puszczaliśmy je mimo uszu. Skupialiśmy się na kłopotach rywala, nie doceniając jego atutów. Tymczasem Aleksander Januszkiewicz, były piłkarz gibraltarskiego Lynx FC, przestrzegał między wierszami: – Jak patrzę na ten zespół, to odkąd odszedłem z ligi zimą, skład zbytnio się nie zmienił – informował przed pierwszym spotkaniem. I rzeczywiście – na boisku widać było wielkie doświadczenie, zgranie, świetną organizację gibraltarczyków. Takiego poziomu gry nie da się wypracować w trakcie jednej rundy. – Nierzadko trenowaliśmy na bocznym boisku, a oni zajmowali główną płytę, więc widzieliśmy co i jak. Inny poziom – kontynuuje były piłkarz GKS-u Katowice. W Polsce grał między innymi na zapleczu Ekstraklasy, na Gibraltarze mógł tylko z perspektywy bocznego boiska obserwować, jak trenują zawodnicy Europy. Wymowne. Ale nie słuchaliśmy. Nie chcieliśmy słuchać.
Dzisiaj jest inaczej. Otrzeźwił nas nie tylko bezbramkowym remis w pierwszym spotkaniu, ale i wypowiedzi uczestników tamtego meczu, którzy z perspektywy boiska najlepiej mogli poznać klasę niepozornego przeciwnika. – Jestem dumny z pracy, jaką wykonaliśmy – zapewniał Carlitos po końcowym gwizdku przed tygodniem. – To był trudny mecz. Walczyliśmy, próbowaliśmy osiągnąć jak najlepszy rezultat – dodał hiszpański napastnik, który nie zdołał wprawdzie pokonać fenomenalnie dysponowanego Dayle’a Coleinga, ale zostawił na boisku mnóstwo zdrowia, harując dla zespołu w innych elementach gry. On najlepiej wie, jak wiele kosztowało Legię ugranie bezbramkowego remisu z Gibraltarczykami.
Czy dziś legionistom będzie o zwycięstwo łatwiej, a może Europa FC postawi jeszcze trudniejsze warunki, nabuzowana korzystnym rezultatem z pierwszego starcia? Zapraszamy na przedmeczową analizę.
MURAWA
Zdecydowanie najważniejsza sprawa, zatem od niej wypada rozpocząć analizowanie szans obu drużyn na awans do kolejnej rundy eliminacji Ligi Europy. Murawa to temat odmieniany przez wszystkie przypadki po pierwszym spotkaniu. Okazało się, że specyficzne boisko na Victoria Stadium nie pozwoliło gościom z Warszawy rozwinąć skrzydeł, tymczasem podopieczni Rafaela Escobara czuli się tam jak ryba w wodzie. Efekt był taki, że w statystykach – do pewnego momentu dość wyraźnie, zwłaszcza w pierwszej części gry – przeważali piłkarze Europa FC.
Statystyki przemawiały za nimi w stopniu wręcz miażdżącym.
Zawodnicy Legii nie ukrywali rozgoryczenia stanem boiska:
– Syntetyczna murawa mogła stanowić pewien problem. Ona jest inna, bo piłka nie toczy się tak szybko. Byłoby zapewne lepiej, gdyby organizatorzy polali ją wodą – narzekał Waldemar Gwilia na łamach portalu legionisci.com.
– Trener przygotował nas do tego meczu bardzo dobrze. Tego rodzaju mecz, na takiej murawie zawsze jest łatwiejszy dla gospodarzy. Za każdym razem piłka toczyła się zbyt wolno – zauważył Andre Martins.
– Walczyliśmy dużo, próbowaliśmy osiągnąć jak najlepszy rezultat. Nie chcę szukać wymówek, ale ta sztuczna murawa nie była dobra – dowodził Carlitos.
Wszyscy gracze Legii, wzorem cytowanego powyżej Hiszpana, asekurowali się rzecz jasna, że nie należy sztucznej murawy przedstawiać w formie wymówki po bezbramkowym remisie, ale widać było, że “Wojskowym” nietypowe boisko naprawdę mocno doskwierało. Legioniści tylko 13% swoich ataków na Gibraltarze przeprowadzili środkiem boiska, gdzie kompletnie nie potrafili sobie poradzić z zagęszczoną defensywą przeciwnika. Piłka się ich nie słuchała.
Świetnie to widać na grafice InStata:
Dokładność podań w polskim zespole niby wygląda nieźle: 85%, aż 436 celnych zagrań, w tym 281 podań atakujących. Widać z miejsca, który zespół w pierwszym meczu aktywniej pracował na kreowanie sobie sytuacji podbramkowych. Ale w przypadku kluczowych dograń wyglądało to już słabiutko. Jedynie czternaście prób, z czego zaledwie cztery były celne.
Tylko sześć razy udało się Legii utrzymać piłkę w grze dłużej, niż przez 45 sekund.
Efekt? Najwięcej wymian podań odnotowali między sobą środkowi obrońcy i środkowi pomocnicy. Brakowało elementu zaskoczenia, a to z kolei spowodowało, że trzeba było szukać na boisku prostych rozwiązań. O, choćby takich:
To zresztą nie pierwszy przypadek, gdy murawa na Victoria Stadium gra kluczową rolę w meczu eliminacyjnym do europejskich pucharów. Od razu przypomina się przegrane przez Celtic w 2016 roku starcie z Lincoln Red Imps. – Boisko było straszne – wspominał tamten mecz Scott Brown, lider Celticu. Spotkanie zapadło mu w pamięć szczególnie mocno, bo brytyjska prasa określiła je potem mianem “największej kompromitacji w dziejach szkockiego futbolu”. – Płyta była twarda jak podłoga. Piłka prawie w ogóle się nie chciała po niej poruszać.
Klęska Celticu doczekała się nawet osobnego hasła na Wikipedii. Jednak w rewanżu sytuacja uległa diametralnej zmianie, a szkocki klub odwrócił losy dwumeczu. Teraz również wiele wskazuje na taki scenariusz. Ostatecznie wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej.
OBIE DRUŻYNY STRZELĄ GOLA W WARSZAWIE? KURS 2.25 W ETOTO!
Dziś to Europa FC stanie przed koniecznością gry w warunkach, jakie są dla tego zespołu dość obce. Naturalna, dobrze zroszona płyta przy Łazienkowskiej może być wręcz największym atutem Legii w starciu z Gibraltarczykami.
– W pierwszym spotkaniu rywale nas nie zaskoczyli – zapewniał Aleksander Vuković, cytowany przez portal legionisci.com. – Dobrze się czuli na sztucznej murawie, na której grają na co dzień. To nie jest słaby zespół, ale uważam, że my jesteśmy dużo lepsi. Swoim podejściem do sprawy zaskoczył jednak trener Escobar, cytowany przez legia.net: – Na naturalnej murawie gra się lepiej – zbulwersował wszystkich obecnych na konferencji prasowej swoim niespodziewanym spostrzeżeniem. Czyżby szykował dla Legii jakąś przykrą niespodziankę? – Jesteśmy gotowi, by przenieść się ze sztucznej nawierzchni i będziemy chcieli rozegrać jak najlepsze spotkanie.
Mimo wszystko – murawa dzisiaj będzie po stronie Legii.
Legia Warszawa 1:0 Europa FC
OSTATNIE MECZE W EUROPEJSKICH PUCHARACH
(Legia Warszawa: RRPZP; Europa FC: RZPPR)
Ten aspekt to naprawdę twardy orzech do zgryzienia. Oba zespoły w pięciu ostatnich starciach pucharowych odniosły po dwie porażki i po jednym zwycięstwie, uzupełniając bilans dwoma remisami. Trzeba powiedzieć wprost – to kiepskie rezultaty. Zwłaszcza w przypadku Legii, która wygrała w analizowanym okresie jedynie starcie z Spartakiem Trnawa, a przecież tamten triumf w rzeczywistości okazał się porażką, bo “Wojskowi” polegli w dwumeczu i pożegnali się z eliminacjami do Ligi Mistrzów. Nie może zatem dziwić pewność siebie przeciwników. – W 95 procentach skład naszej drużyny składa się z profesjonalnych zawodników. Intensywnie przygotowywaliśmy się do spotkania z Legią i damy z siebie wszystko w Warszawie – oznajmił kapitan Europa FC, Liam Walker, jedna z największych gwiazd gibraltarskiej piłki.
39-krotny reprezentant kraju był w pierwszym meczu tym zawodnikiem, na którego defensorzy Legii musieli szczególnie uważać. Posłał rekordowe dwa kluczowe podania, z czego jedno dotarło do adresata.
Do tego jeszcze dochodzi o niezwykła skuteczność dryblingów – trzy próby, wszystkie udane. Dominator. Widać, że Walker jest nabuzowany i może w Warszawie namieszać. To właśnie on był bohaterem meczu Europa FC z UE Sant Julia, w którym gospodarze z Victoria Stadium zwyciężyli aż 4:0, zaklepując sobie udział w pierwszej rundzie kwalifikacji do Ligi Europy. Najpierw wypracował dwie bramki partnerom, potem sam wpakował futbolówkę do siatki.
Niezwykły, magiczny występ.
Biorąc pod uwagę, że przyjezdni swoje ostatnie zwycięstwo w europejskich pucharach odnieśli czwartego lipca bieżącego roku, a Legia pozostaje bez sukcesu od 31 lipca 2018, punkt w tej kategorii należy przyznać gościom. Jeżeli o kimś w tej parze można powiedzieć, że jest na fali, to najprędzej o Europie.
Legia Warszawa 1:1 Europa FC
DOŚWIADCZENIE
Sytuacja w naszej umownej rywalizacji jest bardzo zacięta, a w takich okolicznościach często na boisku decyduje element doświadczenia, cwaniactwa. Wygrywa ten, kto umiejętnie potrafi wstrzelić się w chwilę kryzysu przeciwnika, wykorzystać swoją szansę i dowieźć zwycięstwo do końca spotkania. Trener Vuković zwracał na to uwagę w wielu wywiadach: – Nie mogę narzekać na postawę i zaangażowanie zawodników, choć zanotowaliśmy remis z niżej notowaną drużyną – mówił szkoleniowiec Legii po bezbramkowym remisie. – Gdyby nie było odpowiedniego podejścia, mogłoby być gorzej. Brakowało tego, czego potrzebujemy, czyli meczów o stawkę. To zupełnie co innego niż sparingi. Wiemy, że z każdym następnym meczem drużyna będzie grała coraz lepiej. Jestem pewien, że tak będzie.
– Wyniku z Gibraltaru nie nie traktowałem w rozmowie z zawodnikami jako kompromitacji. Zaakceptowaliśmy go takim, jakim był. Nie był zadowalający, ale rozumiemy pewne mechanizmy, które działają w sporcie – takie wyniki się zdarzają – dodał Aco na konferencji przed dzisiejszym spotkaniem.
LEGIA STRZELI EUROPIE WIĘCEJ NIŻ 5.5 GOLA? KURS 4.80 W ETOTO!
Z jednej strony widać u trenera Legii miażdżącą pewność siebie, z której na pewno czerpią też jego podopieczni, karmiąc się tą pozytywną energią, ale jednak szkoleniowiec “Wojskowych” dostrzega pewien brak ogrania w meczach o dużą stawkę. Choć można sobie zadać pytanie – czy Vuković nie przesadza? Ostatecznie pierwsza runda eliminacji do Ligi Europy to nie jest jeszcze ten kaliber spotkania, przy którym zawodnikowi mogą ze stresu uginać się kolana. Choć trzeba też odnotować, że Vuković dysponuje znacznie młodszą kadrą niż Escobar. Według Transfermarkt, średnia wieku w zespole Legii wynosi w tej chwili trochę ponad 25 lat, a w przypadku Europa FC mówimy o prawie 29 latach. To spora różnica.
Jeżeli jednak zestawić jedenastki Legii i Europy z pierwszego spotkania i podliczyć, po której stronie piłkarze mają w dorobku większą liczbę spotkań rozegranych w ramach europejskich pucharów, statystyka będzie już przemawiała za polskim zespołem. I to zdecydowanie.
Legia Warszawa: 167 występów w Lidze Mistrzów/Lidze Europy (włącznie z eliminacjami).
Europa FC: 58 występów.
To są liczby, z którymi nie sposób dyskutować. Przewagi doświadczenia nie gwarantuje też Gibraltarczykom trener, bo Rafael Escobar drużynę przejął w lutym i – jak sam przyznaje – bazuje wciąż na schematach wypracowanych przez poprzedników.
BEZ BRAMEK DO PRZERWY? KURS 5.55 W ETOTO!
– Jesteśmy zespołem dobrze zorganizowanym. Mamy w składzie pięciu reprezentantów Gibraltaru: Dayle’a Coleinga, Liama Walkera, Ethana Jolleya, Jayce’a Oliveirosa i Tjaya De Barra. Naszą siłą jest grupa. Pracujemy bardzo mocno, bo czeka nas bardzo prestiżowa rywalizacja z Legią, którą bardzo szanujemy i podziwiamy – opowiadał Escobar w rozmowie z TVP Sport.
Legia Warszawa 2:1 Europa FC
***
Minimalnie, ale jednak – wychodzi nam, że w dzisiejszym spotkaniu bliżej do zwycięstwa i awansu ma Legia. Oczywiście marzyłoby się nam, że zapowiedzi starć polskich pucharowiczów z klubami pokroju Europa FC pisać jednak w innym stylu, na przykład zastanawiając się, czy w spotkaniu padnie dwucyfrówka. Ale legioniści swoją postawą boiskową i medialną dobitnie przekonali nas, że dziś nie ma już miejsca na takie podejście do tematu, bo polskie kluby są w stanie skompromitować się z każdym rywalem i na dodatek ogłosić z tego powodu dumę oraz zadowolenie.
Fot. 400mm.pl
cytaty: legionisci.com, legia.net