Za 15 dni na ligowe boiska wrócą ekipy z Ekstraklasy. Z nowymi nadziejami, nową mocą (przynajmniej na to liczymy), nowymi nazwiskami, no i pod nowym szyldem, bo od tego sezonu śledzić będziemy rozgrywki PKO Ekstraklasy. A co tam… Uwolnijmy pokłady życiowego optymizmu i załóżmy więc, że emocje będziemy mieli pewne jak w banku!
Czasu niby jeszcze mamy całkiem sporo, ale uznaliśmy, że to już najwyższa pora, by zmierzyć wzrokiem ligową stawkę i spróbować ocenić, kto raczej jest za krótki na to, żeby powalczyć o najwyższe cele, a kto montuje paczkę, z którą będzie się musiał liczyć każdy. Ruch w interesie mamy spory, codziennie bombardujemy i jesteśmy bombardowani doniesieniami z poszczególnych zespołów dotyczącymi transferów i sparingów, więc materiału do analizy nie zabraknie.
Innymi słowy – pora odkryć karty.
Zawitamy z naszym cyklem do każdego klubu, pogadamy z ludźmi i zajrzymy pod wszystkie kamienie, pod którymi może kryć się zdolny młodzieżowiec. Pogoda sprzyja wycieczce nad morze, więc zaczynamy od Arki Gdynia.
OCENA ROZDANIA (skala 1-5): 2
Gdy popatrzymy na poprzedni sezon, w talii, którą dysponowali najpierw Zbigniew Smółka, a w końcówce Jacek Zieliński, doszukać możemy się czterech asów. Nazwiska? Pavels Steinbors, który urządził się już w ligowej czołówce bramkarzy. Michał Janota, do którego Smółka trafił w Stali Mielec, a owoce tej współpracy – szczególnie jesienią – Arka zbierała też na poziomie Ekstraklasy. Luka Zarandia miewał swoje wzloty i upadki, wahania formy i wagi, ale ciągle był jednym z najbardziej widowiskowych skrzydłowych w lidze. No i Marko Vejinović, który wiosną, po przyjściu z Holandii, wyglądał jak zawodnik z innej ligi i w dodatku strzelił kilka ważnych bramek.
Trzeba więc przyznać, że dość niepokojące jest to, iż z tej czwórki w klubie został tylko Steinbors.
Niby człowiek wiedział, że trudno będzie ich – a szczególnie Vejinovicia – zatrzymać, a jednak trochę się łudził. Nie powiemy, że w Gdyni widzimy lej po bombie, ale drugą linię jednak trzeba budować niemal od zera, a innych zmartwień też przecież nie brakuje. Cała nadzieja w tym, że władze Arki nie czekają na to, aż ktoś im w nocy podstawi następców pod stadion, lecz aktywnie ich poszukują. Konkretów już nie brakuje, bo nie najgorzej wyglądają zagraniczne łowy. Azer Busuladzić, Santi Samanes, Dawit Schirtladze. Wszyscy szykowani na pierwszy skład, choć Gruzin niekoniecznie już od pierwszej kolejki.
NOWY AS W TALII: Santi Samanes
Przynajmniej jeden spośród wspomnianej trójki powinien wypalić. Oczywiście na nich nie kończy się uzupełnianie kadry Arki, bo są choćby jeszcze piłkarze wracający z wypożyczeń, ale… no właśnie uzupełnianie. Niewykluczone, że najmocniejszy transfer gdynian dopiero przed nami, ale na tę chwilę stawiamy na Santiego Samanesa.
Różnie do tej pory z Hiszpanami w Arce bywało, ale skrzydłowy sprowadzony z Coruxo FC może zapisać zdecydowanie fajniejszą kartę niż choćby Alvaro Rey. Okej – akurat od niego (4 występy, bez gola i asysty) trudno być gorszym, ale nie zmienia to istoty sprawy. Samanes dopiero niedługo skończy 24 lata i sprawia wrażenie piłkarza porządnie zmotywowanego, by w polskiej lidze zaistnieć. Już zdążył zapowiedzieć w Przeglądzie Sportowym, że w Arce zamierza być królem asyst. Cóż, według Transfermarktu nie zaliczył żadnej w 114 występach w trzeciej lidze hiszpańskiej, ale – na jego szczęście – nie do końca dowierzamy w tę statystykę.
No i Samanes zdążył nie tylko pogadać z dziennikarzem, ale też pokazać się w sparingu z bardzo dobrej strony. Konkretnie w tym z Pogonią Szczecin, gdzie był chyba jedynym jasnym punktem po stronie Arki.
BLOTKA: napastnik
Czyli największa dziura do załatania, która nadal pozostała w klubie. Cóż, o bramkę jesteśmy spokojni, obrona jest, jaka jest, ale przynajmniej nie została osłabiona, do pomocy przychodzą nowi zawodnicy, więc musimy wskazać pierwszą linię. Może tam zagrać Dawit Schirtladze, zdarzył mu się nawet sezon z 13 golami w Danii, biorąc pod uwagę wszystkie rozgrywki, ale to raczej rozwiązanie awaryjne. Napastnika Jacek Zieliński będzie wyłaniał raczej z trójki Kolew, Jankowski i Siemaszko.
Cóż, jest to mniej więcej taki komfort jak w trakcie wizyty w sklepie ostatniego dnia przed wypłatą. Oczywiście Jankowski strzelił w poprzednim sezonie ligowym 10 goli, ale on też lepiej czuje się, gdy nie jest ustawiany stricte na szpicy. Dorobek pozostałych jest dość śmieszny…
Kolew – 17 meczów, 1 gol i 2 asysty
Siemaszko – 26 meczów, 2 gole i 0 asyst
Wdowczyk kiedyś prosił władze Piasta o pół napastnika. W Gdyni pół na pewno jest, ale przydałoby się trochę więcej.
DŻOKER: Marcus da Silva
Ha, pewnie spodziewaliście się w tym miejscu jakiegoś młodego chłopaka, ale kandydaci na piłkarzy z Gdyni muszą nam wybaczyć, no i wziąć się do pracy. Stawiamy na weterana, w zasadzie legendę Arki. Poprzedni sezon 35-letni Brazylijczyk może w zasadzie spisać na straty, ale niekoniecznie dlatego, że jest słabym piłkarzem lub przeszedł już na drugą stronę rzeki. Po prostu bardzo nie po drodze było mu ze Zbigniewem Smółką. Albo inaczej – byłemu trenerowi Arki nie było po drodze z tym piłkarzem. Na nic próby rozmowy, na nic zapieprzanie na treningach, na nic delegacje złożone z najważniejszych piłkarzy. Nie i już – jak się nie podoba, to możemy zorganizować mecz pożegnalny.
Przed Marcusem w kolejce do gry był nawet Michael Olczyk, a niewykluczone też, że masażysta, choć Arka miała problemy na skrzydłach. Ale gdy do klubu przyszedł Jacek Zieliński, stwierdził, że pora przestać się wygłupiać. Przywrócenie da Silvy było w zasadzie pierwszą decyzją nowego szkoleniowca. Opłacało się, bo w końcówce sezonu zagrał kilka niezłych meczów, strzelił bramkę z karnego w ważnym spotkaniu z Miedzią.
Ma chłop coś do udowodnienia, na swój wiek podobno nie wygląda, czyli również zadatki na fajnego dżokera, który da jakość po wejściu z ławki.
ŚWIEŻAK: Kamil Antonik
Niewiele wskazuje na to, żeby dostosowanie się do nowych przepisów było mocną stroną Arki. Był w poprzednim sezonie moment, w którym wydawało się, że problem w dużej mierze da się rozwiązać Mateuszem Młyńskim, ale podczas zimowego zgrupowania przytrafiła się chłopakowi kontuzja i drugie zderzenie z Ekstraklasą było już dla niego trochę bardziej bolesne.
Dobra, wyliczymy kim na tę chwilę dysponuje Arka (rocznik 1998 i młodsi):
– Kacper Krzepisz (bramkarz, 0 meczów w Ekstraklasie),
– Michał Molenda (bramkarz, 0 meczów),
– Oskar Repka (obrońca, 0 meczów),
– Jakub Wawszczyk (obrońca, 0 meczów),
– Mateusz Młyński (pomocnik, 12 meczów, 1 gol),
– Bartosz Nowicki (pomocnik, 0 meczów),
– Szymon Nowicki (pomocnik, 2 mecze),
– Mateusz Stępień (pomocnik, 1 mecz),
– Kamil Antonik (pomocnik, 0 meczów),
– Jan Łoś (napastnik, 4 mecze).
Mamy prawie drużynę, ale ta liczba nie przekłada się na wielki komfort wyboru. Pewnym rozczarowaniem jest Repka, który nie zrobił furory na wypożyczeniu do Chrobrego Głogów i nie ma większych szans na grę, choć przed mundialem U-20 był w kręgu zainteresowań Jacka Magiery. Pomysłem, który gdzieś się w Gdyni pojawił, było zastąpienie Adama Marciniaka na lewej obronie Jakubem Wawszczykiem, który na wypożyczeniu awansował do I ligi z Radomiakiem i grał przy tym dużo, ale pierwsze gry kontrolne raczej nie potwierdzają jego gotowości. Na dziś wydaje się więc, że najpoważniejszym kandydatem do wyjściowego składu jest skrzydłowy Kamil Antonik, którego można by w trakcie meczu wymieniać na Młyńskiego. 20-latek przyszedł do Arki przed sezonem z Resovii, a na poziomie drugiej ligi potrafił błysnąć.
ROZDAJĄCY: Jacek Zieliński
O Jacku Zielińskim pisaliśmy już kilka razy jako o komandosie, który zakłada tytanowy nieśmiertelnik na szyję i podejmuje się trudnych wyzwań. W Gdyni nie było inaczej, bo przejmował drużynę w trudnym momencie, przy dość specyficznej atmosferze. Miejsce w tabeli? Trzynaste, z jednym punktem zapasu nad strefą spadkową. Od ostatniego Zagłębia Sosnowiec dzieliły gdynian cztery oczka. Jednak tym razem, w przeciwieństwie do okresu z Bruk-Becie, udało mu się wyprowadzić zespół na spokojne wody i utrzymać w Ekstraklasie.
Jeśli przykleiła się do niego łatka strażaka, to jest okazja ją odkleić i przy względnym spokoju pokazać swój pomysł. W Niecieczy, w której pracował też przecież po spadku, akurat to się nie udało, ale nie mamy większych wątpliwości, że to właściwy człowiek na właściwym miejscu. A gdy przypomnimy sobie jeszcze, że Cracovia pod jego wodzą potrafiła grać piłkę i skuteczną, i przyjemną dla oka, zaufanie rośnie.
POTENCJALNY SKŁAD
OKIEM SZATNI: Pavels Steinbors
Przygotowania do sezonu – bardziej siatkonoga z trenerem Urbanem czy maraton z niedźwiedziem na plecach z trenerem Czerczesowem?
Ani jedno, ani drugie. Wszystko robimy z głową, więc powinno być dobrze. Trochę czuć te przygotowania w nogach, bo – szczególnie u chłopaków z pola – biegania jest sporo, ale ta ciężka praca musi zostać wykonana.
Który z piłkarzy z twojej drużyny robi największe wrażenie podczas tej przerwy?
Nie mogę wyróżnić jednego. Jest z nami dużo młodzieży i każdy, włącznie z nią, mocno się stara. Poza tym, to okres tych cięższych treningów, więc na razie trudno kogoś wskazać. W ostatnim spotkaniu bramkę zdobył Marcus, wcześniej trafiali Santi, Damian Zbozień, Olek Kolew czy Kamil Antonik, więc spośród strzelców też trudno wytypować.
Czego wam brakuje, by w tym sezonie zostać mistrzem Polski?
Będziemy pracować nad stroną fizyczną, by dojść na dobry poziom, ale przede wszystkim nasze głowy muszą być przygotowane na to, że wszystko jest w naszych rękach i nogach. Nie mówię tu o mistrzostwie, ale Arka zasługuje na to, żeby być wyżej niż ostatnio.
Dlaczego nie obawiacie się spadku?
W poprzednim sezonie mieliśmy bardzo trudny okres, w którym nie potrafiliśmy wygrać meczu, choć czasami wyglądaliśmy dobrze. To się zdarza, ale to już za nami i jestem przekonany, że jeśli dobrze do tego podejdziemy, taki dołek nam się nie przytrafi.
Które miejsce na koniec sezonu sprawi, że z zadowoleniem i poczuciem satysfakcji odkapslujesz piwo, by uczcić sukces?
Górna ósemka. A w niej zobaczymy, co się wydarzy. Może ktoś w klubie powie o innym celu, ale mój prywatny jest właśnie taki, trafienie do górnej ósemki z Arką to jedno z moich marzeń.
OKIEM EKSPERTA: Piotr Wiśniewski (dziennikarz z Trójmiasta, Łączy Nas Piłka)
Co ci się podczas tej przerwy najbardziej w klubie podobało?
Podobała mi się akcja kibiców, całkowicie spontaniczna. Postanowili, że przeprowadzą zbiórkę pieniędzy dla dzieci z biednych rodzin na karnety na Arkę. Do akcji włączył się prezes Pertkiewicz, który zadeklarował, że dorzuci 100 procent sumy zebranej przez fanów, na co właściciel Dominik Midak napisał, iż daje dwa razy tyle co prezes. W efekcie jest już 120 tysięcy złotych – 30 pochodzi od kibiców, 90 od prezesa i właściciela. To dobre kilkaset karnetów. A akcja wciąż trwa i nabiera tempa…
Co ci się podczas tej przerwy najbardziej w klubie nie podobało?
Wiem, że Arkę ograniczają pieniądze, ale uważam, że letnie okienko transferowe nie zostało dobrze spożytkowane, zwłaszcza, że do klubu trafiły pieniądze za transfery Janoty i Zarandii. W Arce liczyli się zapewne z ich odejściem plus stratą Vejinovicia, ale obecne ruchy nie gwarantują, iż ofensywa nie odczuje tych ubytków. To w tej chwili największy problem – kulejąca ofensywa, co można było zobaczyć w sparingach.
Którym transferem jarasz się najbardziej?
Daleko mi do jarania się jakimkolwiek transferem do klubu. Czekam na bombę! Chociaż Samanes i Azer dobrze rokują, wyglądają na wzmocnienia składu, a nie uzupełnienia. Cieszy to, że Arka zarobiła w końcu jakieś pieniądze na zawodnikach, którzy odeszli.
Dlaczego Arka nie spadnie?
Arka nie spadnie, bo ma trenera Jacka Zielińskiego. To człowiek doskonale znający realia ligi, zaprawiony w ciężkich bojach. Gdy da się mu czas, potrafi zbudować solidny zespół – przykład: Cracovia. Utrzymanie w poprzednim sezonie to było duże osiągnięcie, bo zespół był w rozsypce, miał wielkie problemy w kilku sferach, ale w tej najważniejszej – mentalnej – udało mu się wygrzebać pokłady. Teraz, gdy ma cały okres przygotowawczy, nowych zawodników nie przed samym startem ligi, może to wszystko odpowiednio poukładać. Inna sprawa, że w Arce są zawodnicy charakterni: Nalepa, Marciniak, Marcus, Zbozień, Steinbors – oni zostawią serce, a nawet płuca na boisku za Arkę. Podsumowując: uważam, że siłą Arki będzie trener Zieliński.
Dlaczego Arka nie zostanie mistrzem Polski?
Raczej tylko niepoprawny optymista może myśleć, że skład Arki wystarczy do walki o górne rejony tabeli. Nie chcę bawić się we wróżkę, bo odbiegnę od tematu, dlatego do sedna: Arka odstaje kadrowo od kandydatów na mistrza, dlatego jakość kadry to moja odpowiedź na to pytanie. No i finansowo gdynianie też są daleko, daleko w tyle nawet za średniakami ligi.
OKIEM ANKIETOWANYCH
GDYBY ROZDANIE BYŁO GIFEM
W TYM SEZONIE WIESZCZYMY IM…
Dwie pary. Prędzej niż staniki będą latać docinki i bluzgi z trybun, a także na boisku. Nie zabraknie deklaracji gry o ósemkę, ale na tę chwilę Arka mocnym kandydatem, by zająć w niej jedno miejsce, nie jest.
Fot. FotoPyK/400mm.pl/newspix.pl